Czasem,
za oknem,
wzmaga wiatr.
Chmury gęstnieją i ciemnieją.
Deszcz rzęsisty tłucze o parapet.
Na szybie niczym kamikadze,
krople
wielkie jak pestki śliwek,
roztrzaskują się w drobne igły.
Nagle
błysk i grom!
Raz. Drugi. Trzeci.
Drzewa zgięte. Pomięte.
To w tę, to we w tę.
Myślę:
Jakże straszna burza!
Więc skąd ten promień słońca na policzku?
Ach, no tak.
To tylko w mojej głowie
Ta burza.
Tak mnie czasem wkurzasz.
Gdy nie słyszysz tego co ja...
Burza
2Przegadane. Bardzo dobra końcówka, ale droga do niej - wcale.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium
Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium
Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka
Burza
3Dziękuję Thana. Przepraszam 
To taki trochę eksperyment: "Siadaj i napisz jak cię wkurzam"
Ale tłumaczenie się nic nie pomoże tej niedorozwiniętej tfurczości...

To taki trochę eksperyment: "Siadaj i napisz jak cię wkurzam"
Ale tłumaczenie się nic nie pomoże tej niedorozwiniętej tfurczości...

• "Im więcej ćwiczę, tym więcej mam szczęścia" • "Jem kamienie. Mają smak zębów." •
• "A jeśli nie uwierzysz, żeś wolny, bo cię skuto – będziesz się krokiem mierzył i będziesz ludzkie dłuto i będziesz w dłoń ujęty przez czas, przez czas – przeklęty." •
• "A jeśli nie uwierzysz, żeś wolny, bo cię skuto – będziesz się krokiem mierzył i będziesz ludzkie dłuto i będziesz w dłoń ujęty przez czas, przez czas – przeklęty." •
Burza
5Zastanawiałam się, jak można poprawić początek tego wiersza, ale nie mam pomysłu. Jakaś droga musi przecież prowadzić do tej końcówki. Czuję, że nie ta, która tu jest, ale nie wiem, jaka jest właściwa.
To jest tak, jakby ktoś strzelał z łuku do tarczy - po płotach, stodole, okolicznych krzakach, aż w końcu ta jedna strzała trafia w sam środek. Bo przecież tak się zaczyna każdy, absolutnie każdy konflikt: nie słyszysz tego co ja, nie widzisz tego co ja, nie czujesz jak ja, nie myślisz jak ja... Nie jesteś mną! Jak mnie to wkurza! To z tego potocznego i przyziemnego wkurzenia powstają z czasem burze, huragany, wojny i ludobójstwa. Tu jest trafione, namierzone źródełko, ta pierwsza, niewinna kropelka.
To jest tak, jakby ktoś strzelał z łuku do tarczy - po płotach, stodole, okolicznych krzakach, aż w końcu ta jedna strzała trafia w sam środek. Bo przecież tak się zaczyna każdy, absolutnie każdy konflikt: nie słyszysz tego co ja, nie widzisz tego co ja, nie czujesz jak ja, nie myślisz jak ja... Nie jesteś mną! Jak mnie to wkurza! To z tego potocznego i przyziemnego wkurzenia powstają z czasem burze, huragany, wojny i ludobójstwa. Tu jest trafione, namierzone źródełko, ta pierwsza, niewinna kropelka.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium
Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium
Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka