Matt Roszak (aka Kupo Games) - Brawl Royale (recenzja)

1
Flashowa gierka z 2008 roku, opublikowana na Newgrounds i rzeczywiście będąca mocno w newgroundsowym stylu. Później, w nieco poprawionej wersji, ponownie opublikowana na Steamie jako część Epic Battle Fantasy Collection.

Produkcje Matta Roszaka warto prześledzić choćby dlatego, że jest on jednym z tych nielicznych wybrańców będących zarobić na życie wyłącznie ze swej chałupniczej twórczości - w tym wypadku gier komputerowych. Tutaj jego historia może służyć za wręcz modelowy przykład, jak z początkowych, czysto hobbystycznych, ale jednak interesujących projektów, talentem i pracą zdobyć popularność i grono fanów, znaleźć finansowanie aż w końcu przejść do łączenia pracy z pasją i zarabiania na tym. Brawl Royale jest jedną z jego pierwszych gier i z tego powodu wydaje się być godna uwagi.

Mechanika gry jest skrajnie uproszczona. Gracz kieruje Mattem (tak, autor lubi siebie wsadzać do swych dzieł), który bierze udział w turnieju walk na śmierć i życie i musi pokonać kilku przeciwników pod rząd. Co czyni poprzez kliknięcie natychmiast, jak tylko na ekranie pojawi sie napis "Go!", mieszcząc się w wyznaczonym czasie - ale nie wcześniej. Grę można zatem zaklasyfikować do reagowanek - liczy się wyłącznie refleks.

Oryginalna wersja dopuszczała tylko naciśnięcie spacji, wersja poprawiona na szczęście akceptuje także przycisk myszy. Różnica, o dziwo, jest poważna - dla mnie przynajmniej styknięcie przycisku na klawiaturze zajmuje istotnie więcej czasu. Inną istotną poprawką w re-releasie jest konfigurowalny poziom trudności. Wersja z 2008 roku była mocno frustrująca dla niewprawnych, obecnie gra jest nieco bardziej przystępna, o ile ktoś wybierze sobie Easy. Wreszcie należy wspomnieć o takich poprawkach jak pokazanie graczowi wymaganego czasu reakcji przed każdą walką i czasu przezeń osiągniętego po niej - przyjemne, ale już mniej konieczne.

Niemniej sam gameplay gry nie pociągnie. Produkcji kładących nacisk na klikanie na refleks jest dużo i znacznie bardziej rozbudowanych i interesujących. Jednak Roszak zaczynał przede wszystkim jako rysownik i animator, potem dopiero płynnie przechodził do gier. Tak też należy rozumieć Brawl Royale - jest to nie tyle gra, co przede wszystkim animacja z elementami gry.

Tym samym animacja sprowadza się głównie do galerii jak to Matt morduje na rozmaite fantastyczne sposoby swych przeciwników na arenie albo jak to owi przeciwnicy mordują Matta. Ostatecznie można obejrzeć dla zabicia czasu, nadal jednak nie jest to nic wybitnego. Znowu należy wspomnieć o znacznych poprawkach w wersji Steamowej, przede wszystkim możliwość obejrzenia całości w sensownej rozdzielczości i na pełnym ekranie, a nie tylko w malutkim kwadraciku osadzonym na stronie internetowej pomiędzy reklamami.

Obrazek

Ale jeżeli traktować tę produkcję głównie jako animację, to chciałoby się ją obejrzeć (duh). W tym układzie elementy gry, i to nietrywialnej, tylko przeszkadzają, blokując ciąg dalszy. A jeśli nawet odbiorca zdoła dojść do końca, to prawdopodobnie nie będzie w stanie skoncentrować się jednocześnie na podziwianiu rysunków jak i na swoim czasie reakcji.

Sam styl dla Matta jest bardzo charakterystyczny - uproszczone kreska inspirowana anime. Cukierkowe, kreskówkowe klimaty, trochę fanservice. Zero poszanowania dla realizmu, za to ogromne miecze, machiny bojowe itp. Niektórzy to lubią, na innych działa to jak płachta na byka. Jak na ten styl mamy tu jednak dość sporą dozę brutalności. Cóż, Matt zawsze był nieco edgy, w swych pierwszych produkcjach nawet jeszcze bardziej, niż obecnie.

Największą zaletą animacji jest to, że widać, że autor podchodzi do swego dzieła z jajem. Nadużywanie rule of cool nie jest nadęte, tylko zabawne, Roszak nawet nie próbuje dmuchać balonu. W połączeniu z czerpaniem przez niego pełnymi garściami inspiracji ze znanych dzieł popkultury i mnożeniem nawiązań grę można traktować jako pewną parodię. Co prawda oryginalnie twórca pozwalał sobie na wręcz zżynanie postaci i przeklejenie soundtracku, zostało to jednak naprawione w wersji steamowej, gdzie powprowadzał drobne zmiany, tak by plagiaty stały się nawiązanami, a ścieżkę dźwiękową wymienił na nawet interesującą produkcję Phyrnny (której to muzyka stanowi jedną z charakterystycznych cech całej serii).

Obrazek

Tytuł nie broni się w zasadzie ani jako gra, ani jako animacja. Najlepsze, co można o nim powiedzieć, to to, że jest dostateczny jak na poziom Newgroundsów z 2008 roku. Niemniej może się zeń wiele nauczyć każdy aspirujący chałupniczy twórca. W Brawl Royale widać elementy stylu bardzo charakterystyczne dla autora, jego pasję, sporo włożonej pracy i przede wszystkim nieprzesadzenie z ambicjami. Gra jest malutka, bo i taka ma być. Bardzo dobrze, bo w każdym innym wypadku gra by prawdopodobnie w ogóle nie powstała. Próby ugryzienia więcej, niż jest się w stanie przełknąć to jeden z podstawowych błędów popełnianych przez początkujących twórców i pierwsze produkcje Roszaka stanowią idealny przykład, jak powoli zwiększać ambicje w miarę wzrostu umiejętności. Należy podkreślić, że to, że Roszak już wtedy był w stanie porwać się na Brawl Royale wynikało stąd, że miał on już wówczas na koncie kilka animacji; w przeciwnym wypadku projekt byłby za duży.

A że finalny rezultat nie jest idealny? Nieważne, nie musi być. Dał twórcy doświadczenie i umiejętności, by kolejne produkcje były już lepsze, i tylko to się liczy.
Awatar: Mirounga leonina.jpg (wykadrowany i ze zmniejszoną rozdzielczością przeze mnie) Autor oryginalnego zdjęcia Serge Ouachée, (CC BY-SA 3.0)

Matt Roszak (aka Kupo Games) - Brawl Royale (recenzja)

2
  1. wybrańców będących zarobić
  2. Brawl Royale jest jedną z jego pierwszych gier i z tego powodu wydaje się być godna uwagi. | A na końcu czytam: "A że finalny rezultat nie jest idealny? Nieważne, nie musi być. Dał twórcy doświadczenie i umiejętności, by kolejne produkcje były już lepsze”. Może więc niekoniecznie godna uwagi?
  3. Tym samym animacja sprowadza się głównie do galerii jak to Matt morduje na rozmaite fantastyczne sposoby swych przeciwników na arenie albo jak to owi przeciwnicy mordują Matta. | Interpunkcja kuleje, czasem to widać aż za bardzo.
  4. trochę fanservice; Matt zawsze był nieco edgy; Nadużywanie rule of cool nie jest nadęte | Nie wiem o co chodzi, używasz slangu, polglisza. Ale jeśli to celowe (bo taki target), cofam zarzut. Zależy gdzie chciałbyś publikować reckę. W CD-Action raczej by nie przeszło, ale na jakimś fejsie może i tak.
  5. że to, że Roszak już wtedy był w stanie porwać się na Brawl Royale wynikało stąd, że
  6. i tylko to się liczy. | Bo ja wiem… Daleko idący wniosek i offtop, z którym wielu może się nie zgodzić. :hm:
  7. a ścieżkę dźwiękową wymienił na nawet interesującą produkcję Phyrnny | Tylko co to właściwie znaczy? Techno? Musiałbym googlać.
  8. Mam wrażenie, że w którymś momencie rozmywa się organizacja. Pierwsze dwa akapity wprowadzenia – ok; Trzeci akapit – mechanika. Czwarty o updejtach. Piąty – chyba znów o mechanice, wprowadzenie do tematu grafy? Dotąd akapity wydają się spójne, choć ich chronologia zastanawia, czy kierujesz się jakimiś priorytetami, czy tylko spontanicznym flołem. Kiedy zaczynasz pisać o animacjach zaczynają się mieszać wątki np. o rozdzielczościach, reklamach (co chyba powinno znaleźć się w akapicie 4) realizmie, brutalności (no niech będzie, że to grafa, a nie klimat gry – co uważam za ważny wątek), o oprawie dźwiękowej (o tym można by wspomnieć w wątku dotyczącym klimatu).
To tyle, jeżeli chodzi o krytykę.

Recenzja zniechęciła mnie do wypróbowania gry, mimo że szanuję projekty wykonane solo. Bynajmniej nie jest to zarzut w stronę recenzji, ponieważ między innymi czyta się je dlatego, aby wiedzieć czego unikać.

Ciekawy pomysł na zrecenzowanie gry, tylko szkoda że już nie gram. :P

Matt Roszak (aka Kupo Games) - Brawl Royale (recenzja)

3
Dzięki za wypowiedź, juz się bałem, że zostanę zignorowany :) A próbowałem naprawić wytknięte błędy przy recenzji Severskiego.
Max pisze: (pt 14 kwie 2023, 23:43) Brawl Royale jest jedną z jego pierwszych gier i z tego powodu wydaje się być godna uwagi. | A na końcu czytam: "A że finalny rezultat nie jest idealny? Nieważne, nie musi być. Dał twórcy doświadczenie i umiejętności, by kolejne produkcje były już lepsze”. Może więc niekoniecznie godna uwagi?
Aaajj!! Wydawało mi się, że przekazałem swoje myśli czytelnie! Nawet dwa akapity , początkowy i końcowy na to poświęciłem!!

Intencja: Brawl Royale nie jest interesująca sama z siebie (bo jest obiektywnie zła, co najwyżej średnia), jest interesująca tylko w kontekście całej drogi autora od jego początkowych produkcji aż do stanu obecnego, gdzie zarabia na życie za pomocą swej twórczości. Jest tak, ponieważ pokazuje, jak zaczynać i jak rozwijać swe chałupnicze produkcje, by na koniec dojść do czegoś sensownego. (Dlatego myślałem, czy by nie dać całej serii recenzji jego kolejnych dzieł i dziełek).

Gdzie popełniłem błąd, że nie jest to czytelne?
Max pisze: (pt 14 kwie 2023, 23:43) Interpunkcja kuleje, czasem to widać aż za bardzo.
:( Mam tendencję do pomijania przecinków tam, gdzie nie wydają mi się być konieczne. Eh, chyba będę musiał wrócić do podręcznika j. polskiego z liceum...
Max pisze: (pt 14 kwie 2023, 23:43) trochę fanservice; Matt zawsze był nieco edgy; Nadużywanie rule of cool nie jest nadęte | Nie wiem o co chodzi, używasz slangu, polglisza.
Wiem. To wada. Też nie znoszę polglisza. Ale czasami bywa tak, że po angielsku jest jedno słowo (względnie frazeologia) określająca dokładnie to, co chcę przekazać, a po polsku takiego określenia nie widzę! wtedy z frustracji pozwalam sobie na polglisz. Pewnie należy z tym walczyć i szukać opisowych określeń.

fanservice, edgy, rule of cool to określenia, zdawało mi się, czytelne wśród ludzi zainteresowanych pisarstwem czy tworzeniem innego rodzaju dziełek - dlatego pozwoliłem sobie na nie na forum pisarskim. (pełno jest tego na tv tropes itp)
Max pisze: (pt 14 kwie 2023, 23:43) a ścieżkę dźwiękową wymienił na nawet interesującą produkcję Phyrnny
"kompozytorki Phyrnny" byłoby lepiej?
Max pisze: (pt 14 kwie 2023, 23:43) Mam wrażenie, że w którymś momencie rozmywa się organizacja.
Hmm... ok, nastepnym razem przyłożę do tego większą wagę.

Wydawało mi się, że kompozycja jest spójna... MIAŁO BYĆ (jak widać nie jest) tak: - wstęp - kilka akapitów z perspektywy patrzenia na "dzieło" jako na grę - stwierdzenie, że to w sumie coś pomiędzy grą a animacją więc kilka akapitów z perspektywy patrzenia na "dzieło" jako na animację - podsumowanie + spojrzenie na "dzieło" jako na początkowy etap dłuższej drogi. O update'ach (znowu polglisz...) wtedy, kiedy akurat z konteksty wynika, by o nich wspomnieć - może powinine być osobny akapit.

EDIT: Wróć, moze nie tyle "nie jest", co jest - w większości (sa wyjątki) tekst podąża za założoną organizacją, tyle że założona organizacja jest zła?
Awatar: Mirounga leonina.jpg (wykadrowany i ze zmniejszoną rozdzielczością przeze mnie) Autor oryginalnego zdjęcia Serge Ouachée, (CC BY-SA 3.0)

Matt Roszak (aka Kupo Games) - Brawl Royale (recenzja)

4
gaazkam pisze: (sob 15 kwie 2023, 21:29) jest interesująca tylko w kontekście całej drogi autora od jego początkowych produkcji aż do stanu obecnego, gdzie zarabia na życie za pomocą swej twórczości
Gdzie popełniłem błąd, że nie jest to czytelne?
Domyślnie przyjąłem, że oceniasz czyjąś pracę/produkt, a nie skupiasz się na hmm... drodze autora do (bo to niespotykany przedmiot recenzji i chyba niewłaściwy). Aczkolwiek owa droga to dobry materiał na wstępniak.
gaazkam pisze: (sob 15 kwie 2023, 21:29) Ale czasami bywa tak, że po angielsku jest jedno słowo (względnie frazeologia) określająca dokładnie to, co chcę przekazać, a po polsku takiego określenia nie widzę!
W komentarzu też sobie używam polglisza, ale dlatego, że wiem kim jest odbiorca (mniej więcej) i nic mnie nie obliguje do formy oficjalnej. Ale jeśli prowadzisz np. profesjonalnego bloga recenzenkiego, to nie wiesz kim jest czytelnik, czy to wytrawny gracz, czy świeżo upieczony tatusiek, poszukujący gier dla dziecka, który o grach i slangu giercowym nie ma pojęcia. Zakładam, że trafi się i taki czytelnik.
gaazkam pisze: (sob 15 kwie 2023, 21:29) "kompozytorki Phyrnny" byłoby lepiej?
O muzyce można na pewno jedno zdanie więcej powiedzieć, które rozjaśniłoby zagadkową Phyrnnę, bez konieczności googlania. Na przykład, czy muzyka jest dynamiczna, czy jest dziecinna, czy futurystyczna etc., czy wpada w ucho, czy bolą uszy, czy współgra z oprawą wizualną, klimatem, akcją. I pewnie jeszcze wiele innych. Mi jak powiesz "kompozytorka Phyrnna", to nadal pusta informacja, komponować można w zasadzie wszystko, od metalu, przez klasyczną, po 8-bitowe utwory z Commodore64.
gaazkam pisze: (sob 15 kwie 2023, 21:29) Wydawało mi się, że kompozycja jest spójna...
Częściowo jest, częściowo nie i podtrzymuję tę opinię. Może skupiłeś się na autorze, a ja na grze. Recki gier są chyba dość standardowe: wstęp, fabuła, mechanika, grafa, klimat, inne, werdykt + jakość/cena (mniej więcej w takiej kolejności). Porównywałem z tym schematem. Słusznie?

Matt Roszak (aka Kupo Games) - Brawl Royale (recenzja)

5
Max pisze: (sob 15 kwie 2023, 22:14) Częściowo jest, częściowo nie i podtrzymuję tę opinię. Może skupiłeś się na autorze, a ja na grze. Recki gier są chyba dość standardowe: wstęp, fabuła, mechanika, grafa, klimat, inne, werdykt + jakość/cena (mniej więcej w takiej kolejności). Porównywałem z tym schematem. Słusznie?
Nie no, jasne, z odczuciami czytelnika się nie dyskutuje.

OK, dociera: recenzja to bardzo schematyczna, zamknięta forma. Dobrze, następnym razem będę się trzymał tego schematu.
Max pisze: (sob 15 kwie 2023, 22:14) Domyślnie przyjąłem, że oceniasz czyjąś pracę/produkt, a nie skupiasz się na hmm... drodze autora do (bo to niespotykany przedmiot recenzji i chyba niewłaściwy). Aczkolwiek owa droga to dobry materiał na wstępniak.
Dlatego skupiałem się przede wszystkim na samej grze. Ale wydawało mi się, że mogę napisać, czemu akurat tę produkcję wziąłem na warsztat. Nadto traktowałbym to jako zaletę gry: chociaż nie broni się gra jako gra, to moze służyć za przykład, jak dochodzić do wprawy i nabierać doświadczenia.

Zdaje się, że znowu popadam w ten sam błąd, co poprzednio: recenzja ma bardzo ścisle określony, dość wąski zakres tematyczny, jakiekolwiek przemyślenia czy obserwacje wykraczające poza ten zakres nie mają w recenzji miejsca i ich wstawianie do recenzji jest zwyczajnym błędem. (Mogą mieć miejsce w felietonie, wstępniaku, innych formach literackich, ale nie w recenzji).

Dobra, zapamiętuję, że w recenzji nie wolno pozwolić sobie na żadne dygresje i następnym razem chyba już sobie nie pozwolę.
Awatar: Mirounga leonina.jpg (wykadrowany i ze zmniejszoną rozdzielczością przeze mnie) Autor oryginalnego zdjęcia Serge Ouachée, (CC BY-SA 3.0)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Dziennikarstwo i publicystyka”