Jedną trzecią wieku temu zaczął się stan wojenny. Większości z was jeszcze wtedy nie było na świecie. Albo leżeliście pozawijani w tetrowe pieluchy.
Ja miałem 15 lat , była niedziela i koncert Maanamu, na 16-tą Kiedy się rano okazało, że coś jest nie tak, jeszcze do końca wierzyłem , że koncert się odbędzie. Wojna wojną ale Kory przecież nie odwołają. Poszliśmy w miasto. Góry śniegu , pełno wojska czwórkami i tumany milicji. Do hali nawet się nie dało dojść. Moje miasto wtedy nawet przed 13 grudnia było bardzo groźne , pełne jednostek wojskowych , wypełnione rykiem migów z pobliskiego lotniska . Zmilitaryzowane.
Wieczorem poszedłem na szkolne lodowisko i odśnieżyłem wieeeelki znak Polski Walczącej. Po godzinie zniknął pod śniegiem . Tak wyglądał mój czynny wkład w późniejsze zwycięstwo. To był smutny czas. Po kilkunastu miesiącach zupełnej wolności nagle znowu trzeba było udawać. Nie mówić swoich myśli . Znowu się nam powtarzał schemat, dumna Polska wzbudziła podziw świata i zaraz mapa Europy zwaliła nam się na łeb, grzebiąc nadzieje. Teraz to abstrakcja ale ten brak wolności czuło się najbardziej.Jakby ktoś nagle zlikwidował połowę kolorów. Ratowała nas muzyka. Myślę, że radiowa Trójka wtedy zasłużyła na pokojową nagrodę Nobla. Kaczkowski z Niedźwieckim trzymali nas przy życiu, nadawali jakiś sens temu wszystkiemu. Pewnie wielu z nas rzuciłoby się na komunistów ale wolało iść na kolejne wydanie listy. Wtedy ważnej jak nic teraz. Republika, Perfect, TSA ... tym się żyło.
U nas na Zatorzu nie walczyliśmy z ZOMO, nie widzieliśmy sensu. Całymi dniami kopaliśmy piłkę , odlatywaliśmy pierwszymi tanimi winami i dziewczynami dojrzewającymi pod blokiem. Żyło się od Jarocina do Jarocina. Grało żenujący punk, nigdy dobrze bo zawsze nas wyrzucali. Moja pierwsza gitara basowa wystrugana ze starej deski teraz przeraziłaby każdego. No i nie miałem wzmacniacza. Mieliśmy próby w jakiejś wsi pod miastem, jechało się na stopa. Raz zatrzymało się nam dwóch facetów, Kiedy wysiadając zaproponowaliśmy jakieś drobne, pasażer powiedział, że moglibyśmy się za niego pomodlić. Po paru latach okazało się, że najprawdopodobniej to był Popiełuszko. Tak się otarłem o wielką historię. Nie ma już tej gitary , nie ma już chyba żadnej mojej pierwszej rzeczy. Pogubiły się jak ja w tych dziwnych czasach dojrzewania. Mojego i kraju.
Potem przyszła wolność. Nigdy nie zgodzę się z twierdzeniem, że ją sobie wywalczyliśmy. Pewnego dnia radio zagrało "Pierwszą Brygadę", w gazetach pokazały się reklamy Grobelnego z orłem w koronie a idąc ulicą zauważyłem w sklepie lodówkę. Po którą nie stała żadna kolejka. I Solidarność wygrała wybory. Jedną czwartą wieku temu. Kolejny ważny ułamek. Wielu ludzi wtedy nie było gotowych na wolność. Cieszyliśmy się bo znowu można było rozmawiać ale jeszcze długo tkwiliśmy w mentalnej klatce, ostrożnie badając nowy nieznany ląd. Krok po kroku , wciąż dalej. I tak już dwadzieścia pięć lat.
Może ktoś powie , że ta Polska i ta nasza wolność miały wyglądać zupełnie inaczej. Że to spisek komuny i wszystkim kręcą Żydzi. Ja wtedy nie potrafiłbym nawet marzyć o takich czasach . Kiedy swoje rozpędzone auto mogę zatrzymać dopiero w oceanie Portugalii a moja córeczka z przejęciem ćwiczy kolędę na najprawdziwszej gitarze Fendera. A gdybym zgubił jednodolarowy banknot to nie szukałaby go połowa osiedla. Moje byłe groźne miasto teraz wywołuje śmiech. Parę dni temu musiałem w okienku pokazać dowód. Miła dziewczyna o mało się nie udławiła śmiechem. Myślałem, że chodzi o "genialne" jak zwykle zdjęcie ale rozbawił ją organ wydający mój dowód : Prezydent Miasta Słupska. Jakbym był chłopakiem Biedronia !!! Kielecka homofobia !

Tak, chwalę Polskę 2014 ale nie jestem przesadnym optymistą. Świat ulega dekompozycji i gdybym miał teraz pomyśleć o przyszłości , nie widzę jej zbyt różowo. Na horyzoncie raczej bandy zbirów włamujących się do domów i totalny chaos niż wzrost poziomu życia i powszechny dobrobyt. Cykl się odwraca i będzie się działo.Ale Wolność jest najważniejsza. Nie jakieś tam PO czy PiS , srery-afery. Pamiętajcie o tym, wy wtedy jeszcze nienarodzeni albo będący w pieluchach. Tyle mam do powiedzenia o stanie .