W tytule znajduje się znak zapytania, ponieważ mam wątpliwości dotyczące wartości tego dowodu:
Poniższe rozważania dotyczą wiary katolickiej w kwestii istnienia piekła.
Na początku zacytuję dwa dokumenty kościelne:
“Jeśli zaś ktoś bez pokuty umiera w grzechu śmiertelnym, to bez wątpienia cierpi na zawsze męki ognia wieczystego piekła” (z listu papieża Innocentego IV* do kardynała-legata na Cyprze (1254)), Breviarium fidei. Wybór doktrynalnych wypowiedzi Kościoła, red. S. Głowa, I. Bieda, Poznań 1997, s. 595.
„1857 Grzechem śmiertelnym jest ten, który dotyczy materii poważnej i który nadto został popełniony z pełną świadomością i całkowitą zgodą.
1858 Materię ciężką uściśla dziesięć przykazań zgodnie z odpowiedzią, jakiej Jezus udzielił bogatemu młodzieńcowi: “Nie zabijaj, nie cudzołóż, nie kradnij, nie zeznawaj fałszywie, nie oszukuj, czcij swego ojca i matkę” (Mk 10, 19). Ciężar grzechów jest większy lub mniejszy: zabójstwo jest czymś poważniejszym niż kradzież. Należy uwzględnić także pozycję osób poszkodowanych: czymś poważniejszym jest przemoc wobec rodziców aniżeli wobec kogoś obcego.” Katechizm Kościoła Katolickiego.
Problem polega na tym, że w wielu przypadkach nie jest możliwe wyznaczenie granicy oddzielającej grzechy lekkie od śmiertelnych, nie mogłaby ona być ani ostra, ani rozmyta.
Wyjaśnię tę kwestię na przykładzie. Jak określić kwotę, której kradzież jest już grzechem śmiertelnym, a zatem czynem zasługującym na wieczne potępienie? Nie byłby to raczej jeden grosz, ale kwota porównywalna z milionem euro – prawdopodobnie już tak (przynajmniej według wielu podręczników katolickiej nauki moralnej, zwłaszcza wydanych przed Soborem Watykańskim II)**. Gdyby wspomnianą granicę wyznaczyć precyzyjnie, wówczas kradzież jednego grosza więcej skutkowałaby potępieniem (a przecież to absurd)**,* jeśli natomiast nie sprecyzuje się wartości granicznej, wówczas w wielu przypadkach nie jest jasne dla złodzieja, czy popełnia on/ona czyn mogący skutkować niekończącym się cierpieniem (w takiej sytuacji zaś ewentualne wieczne potępienie byłoby niesprawiedliwe).
Podobne kłopoty mogą się pojawić m.in. w odniesieniu do czynów określanych jako grzechy nieczystości oraz w odniesieniu do zabójstw. Pomiędzy spojrzeniem na kogoś, a stosunkiem seksualnym jest przecież całe spektrum możliwości, podobnie jak między zabójstwem w afekcie a morderstwem z zimną krwią. Przykłady mnożyć: pycha, nieumiarkowanie w jedzeniu i piciu, lenistwo…
Czy mogłoby istnieć piekło, w którym przynajmniej niektórzy znaleźliby się niesprawiedliwie albo w wyniku bezwzględnego stosowania prawa, a przez to prowadzącego do absurdów? Czy takie przypuszczenia nie byłyby to sprzeczne z wiarą w miłosiernego, sprawiedliwego i wszechmocnego Boga? Można by odpowiedzieć, że w piekle znalazłyby się osoby, które z pewnością na to zasłużyły, czy jednak łatwo byłoby oddzielić takie osoby od innych “kandydatów”, w przypadku których byłby chociaż cień niejasności w kwestii moralnej oceny ich grzechów?
Powyższe rozważania nie mają wyłącznie teoretycznego znaczenia, niemożność sprecyzowania, czym jest grzech śmiertelny, bywa dramatem dla wielu katolików, tym bardziej, że – wedle nauki kościoła – nie uda się przejść przez życie bez grzechu. Zalecenie, aby rozstrzygać te kwestie we własnym sumieniu, często niewiele pomaga, ponieważ to właśnie sumienie miewa z nimi problem. I wówczas człowiek może pozostać sam z własnym lękiem.
Kościół nie może wycofać się z głoszenia nauki o istnieniu piekła, ponieważ nie odwołuje ogłoszonych przez siebie prawd wiary, tym niemniej może je modyfikować oraz zmieniać ich wydźwięk emocjonalny: “Nikomu nie tajno, że te wyrażenia, tak w uczelniach kościelnych, jak i przez Urząd Nauczycielski używane, mogą podlegać udoskonaleniu i usprawnieniu oraz że Kościół nie zawsze używał tych samych i od razu sprecyzowanych słów.” Pius XII, encyklika Humani Generis (1950, podane za: Breviarium…, s. 45).
Można byłoby mi zarzucić, że mam niewłaściwe podejście do sprawy, ponieważ – dyskutując o katolickiej nauce moralnej – rozważam kwestię kar, zamiast podkreślać miłość Boga, ale przecież taka perspektywa nie jest bezpodstawna, przeciwnie, ma wielowiekową, bardzo silną tradycję w kościele katolickim.
*Innocenty IV w tym przypadku powtórzył wcześniejsze ustalenia doktrynalne.
**Sobór Watykański II odbywał się w latach: 1962-1965.
“Ciężkość kradzieży zależy od jej przedmiotu i od stanu majątkowego osoby pokrzywdzonej; ogólnie przyjęta jest zasada, że popełnia grzech ciężki, jeśli tyle się ukradnie, ile potrzeba osobie poszkodowanej na dzienne utrzymanie. Ukraść zaś 20 do 30 kor., nawet najbogatszemu, uważa się za ciężką winę”, Karol Szczeklik, Etyka katolicka. Podręcznik dla szkół średnich, Kraków 1912, s. 150.
*** Na jednym z rysunków Andrzeja Mleczki przedstawionych jest dwóch mężczyzn w kotle piekielnym. Jeden z nich mówi (nie jest to dokładny cytat): wie pan, nigdy bym nie przypuszczał, że jazda bez biletu to taka poważna sprawa.
Źródło: https://mdolecki.wordpress.com/texts/po ... ie-piekla/
Dowód na nieistnienie piekła
1"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett
Double-Edged (S)words
Double-Edged (S)words