Czy PiS rozkradnie Fundusz Odbudowy? Zabezpieczenia UE uczyniły to prawie niemożliwym

1
„Zawsze będziemy wspierać racjonalną, dobrą politykę zagraniczną rządu. I dzisiaj, gdy słyszę głosy niektórych komentatorów, którzy mówią, że to jest szansa, by zagrać na nosie PiS-owi i doprowadzić do upadku rządu, dzięki głosowaniu przeciwko temu funduszowi, to burzy się we mnie krew. Są granice politycznego wyrachowania”. W ten sposób Borys Budka mówił w grudniu 2020 roku o poparciu Koalicji Obywatelskiej dla Funduszu Odbudowy, gdy premier Mateusz Morawiecki wraz z szefem węgierskiego rządu po groźbach weta dla budżetu Unii, ostatecznie zgodził się na mechanizm uzależniający wypłaty od przestrzegania zasad praworządności. Niespełna pół roku później obserwujemy Budkę i innych polityków PO, straszących głosowaniem przeciw, razem z największymi eurosceptykami z Konfederacji i Solidarnej Polski. Jakby absurdów było mało, liberałowie oskarżają Lewicę o zdradę opozycji, ponieważ negocjowała z PiS warunki poparcia ratyfikacji Funduszu, przedstawiając własne poprawki do Krajowego Planu Odbudowy, który określa ramy wydawania unijnych pieniędzy. Koalicja Obywatelska swoich uwag nie złożyła nawet na piśmie, nie licząc Twittera.

Jeśli ktoś czuje się w tym zagubiony, trudno mu się dziwić. Odrzucenie ratyfikacji według sondażu IBRiS dla Rzeczpospolitej popiera 2,7 procent respondentów. Ale to nic, polska polityka co jakiś czas wstaje z kolan, wykonuje fikołka uderzając w ścianę i znów upada na kolana, tylko po to, by za jakiś czas wszystko powtórzyć. To co jednak jest niezmienne, to zapisy unijnego rozporządzenia z grudnia 2020 roku o środkach zaradczych. Warto im się przyjrzeć, aby ochłonąć i zrozumieć w jaki sposób Unia Europejska zadbała o bezpieczeństwo pieniędzy, które mają uodpornić gospodarkę i społeczeństwo krajów członkowskich przed następnymi kryzysami i pomóc wyjść z tego pocovidowego.

Mechanizm praworządności to zupełnie nowy instrument, który znacznie utrudni niewłaściwe wydatkowanie pieniędzy z Unii Europejskiej. Dotąd Polska nie miała dużych problemów z korupcją, dotyczyło to głównie Węgier, które zajmowały pierwsze miejsce w tej niechlubnej statystyce. Głównym argumentem opozycji liberalno-ludowej (KO i PSL) grożącej odrzuceniem Funduszu jest obawa przed „rozkradzeniem unijnych pieniędzy” przez partię Jarosława Kaczyńskiego, tak jak stało się w przypadku rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych. Według wyliczeń Jarosława Flisa i Pawła Swianiewicza przygotowanych dla Fundacji Batorego, choć tylko w 9 procent gmin rządzi PiS, otrzymały one aż 28 procent środków z puli. Pomiędzy Funduszem Inwestycji Lokalnych, a pieniędzmi z unijnego Funduszu Odbudowy istnieje jednak zasadnicza różnica – w pierwszym przypadku mówimy o środkach polskiego rządu, które uzyskał emitując obligacje, w drugim o pieniądzach, które państwa członkowskie wspólnie pożyczą na rynkach finansowych. Właśnie z myślą o tych środkach wprowadzono mechanizm praworządności. A zatem polski fundusz mogło skontrolować CBA, prokuratura czy NIK. Fundusz będzie monitorowany przez Komisję Europejską i rządy 27 państw członkowskich.

Wydatkowanie środków określa Krajowy Plan Odbudowy – każde państwo musi przedstawić ten dokument Komisji Europejskiej. Potem trafi on pod obrady Rady Europejskiej, w której zasiadają przedstawiciele rządów 27 państw członkowskich. Określenie kryteriów, jak pieniądze będą wydawane ułatwią Komisji ocenę, czy nie dochodzi do naruszeń finansów Unii - konfliktu interesów czy korupcji. Jeśli po zapoznaniu się ze sprawą i otrzymaniu informacji od państwa członkowskiego Komisja Europejska uzna, że doszło do niewłaściwego wydania pieniędzy lub organy kontrolne nie działają prawidłowo, może zwrócić się z wnioskiem do Rady Europejskiej o zawieszenie wypłat dla kraju członkowskiego. Decyzja zapada kwalifikowaną większością głosów, co oznacza, że Polska lub Węgry nie będą mogły szachować mechanizmu zgłaszając weto – do zakręcenia kurka z pieniędzmi wystarczy 15 głosów na 27 lub poparcie państw reprezentujących 65 procent ogółu ludności Unii Europejskiej.

Krytycy kompromisu z grudnia 2020 roku wskazują, że KE ma tu zbyt dużą rolę, ponieważ to Komisja zgłasza wniosek o nałożenie sankcji. Obawy wobec tego ustępstwa wyrażała m.in. wiceszefowa Parlamentu Europejskiego Katarina Barley. Zdaniem polityk z frakcji socjalistów, wiąże się to z zagrożeniem pobłażliwego podejścia do przypadków łamania praworządności, która zdaniem Barley była widoczna w dotychczasowych działaniach Komisji Europejskiej.

KE ma miesiąc na to, by stwierdzić, czy doszło do zagrożenia środków w konkretnym przypadku. Ograniczenie czasowe ma zapobiec przewlekłości postępowania, która jest często podnoszonym zarzutem wobec Unii Europejskiej, nie tylko przez eurosceptyków. Komisja choć sama kontroluje wydawanie pieniędzy, tworzy również ścieżkę zgłaszania skarg dla beneficjentów programu – czyli samorządowców, mieszkańców czy organizacji pozarządowych. W tym celu uruchomiono specjalną stronę internetową. Nawet jeśli w danym kraju członkowskim będą wątpliwości, co do organów kontrolnych lub rad monitorujących, możliwa jest kontrola oddolna.

„Dla nas było kluczowe, aby ostateczni beneficjenci nie zostali ukarani za wykroczenia swoich rządów i aby nadal otrzymywali obiecane im fundusze” - podkreśliła eurodeputowana z frakcji socjalistów, Eider Gardiazabal Rubial.

Należy tu zaznaczyć, że rozporządzenie wprowadzające mechanizm kontrolny mówi o ograniczonym zakresie i proporcjonalności środków zaradczych do wpływu naruszeń praworządności na należyte zarządzanie finansami Unii Europejskiej i interesy jej członków. Jeśli sędzia Igor Tuleya będzie represjonowany przez Izbę Dyscyplinarną, z tego powodu Ostrowiec Świętokrzyski nie straci dotacji na elektryczne autobusy, o ile grant został rozliczony i spożytkowany prawidłowo.

Polska otrzyma w ramach Funduszu Odbudowy ponad 250 miliardów złotych, ale nie w całości i nie od razu. Komisja Europejska najpierw wypłaci zaliczki krajom członkowskim w wysokości 13 procent przysługującej kwoty, a następnie w porozumieniu z przedstawicielami 27 krajów członkowskich, będzie przelewać pieniądze w transzach, sprawdzając, czy rząd realizuje Krajowy Plan Odbudowy.

Pieniędzy nie można wydać też według własnego widzimisię na aquaparki czy gigantyczne elektrownie węglowe. W ramach budżetu i Funduszu Odbudowy, Komisja Europejska stworzyła programy, które mają realizować pożądane cele. Ponad 50 procent kwoty całego wieloletniego budżetu trafi na modernizację, czyli badania naukowe i innowacje, sprawiedliwą transformację energetyczną i cyfryzację, a także służbę zdrowia. Uwzględniono tu też dotychczas realizowaną politykę rozwoju obszarów wiejskich, a także walkę ze zmianą klimatu i dofinansowanie programów zwiększających równouprawnienie płci. Na podstawie tych kryteriów ocenianie będą Krajowe Plany Odbudowy.

Wszystkie te bezpieczniki składają się na najszczelniejszy system antykorupcyjny w historii Unii Europejskiej. Podawanie w tym kontekście przykładu rządowego Programu Inwestycji Lokalnych, który stworzono z resztek po tarczach antykryzysowych, czyli środków krajowych i uzasadnianie tym obawy, że PiS sprzeniewierzy europejskie środki tworząc z nich partyjny fundusz wyborczy, wydają się przesadzone. Dotychczas unijne pieniądze były w Polsce wydawane zgodnie z przeznaczeniem, zarówno w czasie, gdy premierem był Donald Tusk czy Ewa Kopacz, jak i w latach, gdy rządziła Beata Szydło lub jej następca Mateusz Morawiecki. A budżety te były słabiej chronione niż Fundusz Odbudowy.

Czy PiS rozkradnie Fundusz Odbudowy? Zabezpieczenia UE uczyniły to prawie niemożliwym

3
Chciałbym być bardziej optymistyczny, ale "nie mamy pańskiego płaszcza i co nam pan zrobi?". Mimo to trzymam kciuki i zgadzam się, że trzeba umieć wyjść z okopu, w niektórych sytuacjach, i ustroić wspólnie choinkę.
"Im więcej ćwiczę, tym więcej mam szczęścia""Jem kamienie. Mają smak zębów."
"A jeśli nie uwierzysz, żeś wolny, bo cię skuto – będziesz się krokiem mierzył i będziesz ludzkie dłuto i będziesz w dłoń ujęty przez czas, przez czas – przeklęty."

Czy PiS rozkradnie Fundusz Odbudowy? Zabezpieczenia UE uczyniły to prawie niemożliwym

5
Bruksela o polskim KPO: Za mało konkretów ws. monitoringu wydawania środków

Bruksela oczekuje, że Polska wpisze do swego Krajowego Planu Odbudowy mocniejsze mechanizmy zapobiegające politycznemu rozdawnictwu pieniędzy unijnych.
https://www.dw.com/pl/bruksela-o-polski ... a-57570620

Niemożliwe. Dzieje się dokładnie to, o czym pisałem w powyższym tekście miesiąc temu :)

Czy PiS rozkradnie Fundusz Odbudowy? Zabezpieczenia UE uczyniły to prawie niemożliwym

6
slacker pisze: (sob 22 maja 2021, 14:01) Niemożliwe. Dzieje się dokładnie to, o czym pisałem w powyższym tekście miesiąc temu
Ja bym jednak obstawił, że to nadzieja lub naiwność.
Jeśli gdzieś był diament, to Arsene Lupin potrafił go ukraść. Jeśli gdzieś jest kasa, to chciwość wyciągnie po nią rękę.
Konkursy na stanowiska zlikwidowane, przetargi zastąpione zapytaniami ofertowymi w trybie śmakim, a cytująć pewnego ważnego prezesa "to nie może być niezgodne z prawem, bo to jego osobista decyzja".
Tworzy się spółki, fundacje i co tam jeszcze trzeba, żeby na pierwszym etapie wszystko wyglądało dobrze. A za pierwszą fakturą znajdzie się jeszcze miejsce dla matek, żon, kochanek, mężów kochanek, kochanek mężów kochanek i każdego kto wykorzystał albo zechce wykorzystać swoje czynne prawo wyborcze do wsparcia jedynie słusznej linii sprawiedliwej dystrybucji dóbr.
Otworzy się spółkę skarbu państwa produkującą trytytki do karabinów albo klej do łodzi podwodnej i wszystko będzie ok, Potem zatrudni się w niej konsultantów, którzy za podpis pod przedrukiem notki z wikipedii będą dostawać pięciocyfrowe sumy netto. Jakość świadczonych usług będzie na poziomie budzącym zachwyt dziennikarzy najbardziej narodowej telewizji w kraju, a kasa trafi od jakiejś żony, która ma podpisaną umowę o rozdzielności majątkowej z jakimś mężem.
W ostateczności przepchnie się przez parlament w pięć minut jakąś ustawę przy pomocy posłusznych niewolników, którzy nawet nie będą jej czytać, bo nie jest to mile widziane. Wszystko zgodnie z dewizą gangstera Józefa z "Sary".
"Ja nie chcę, żeby to było legalne. Ja chcę tylko, żeby to było zgodne z prawem."
Jako pisarz odpowiadam jedynie za pisanie.
Za czytanie winę ponosi czytelnik.

Czy PiS rozkradnie Fundusz Odbudowy? Zabezpieczenia UE uczyniły to prawie niemożliwym

7
Temat już chyba przebrzmiały. Tak to bywa z tą publicystyką na bieżąco, że dzień później niby super, ale już miesiąc później Epos o Gilgameszu wydaje się jednak bardziej na czasie. Żeby nie było - napisane to jest fajnie, przejrzyście i z zachowaniem racjonalnego myślenia, a samo to stawia tekst wyżej niż wiele tych publikowanych w niby poważnych czasopismach. Co do treści - zbytnio się na niuansach polityki nie znam, słyszałem nieraz, że tam się niby dużo kłamie, więc mam tę rezerwę i baczenie, jak gdy siadam do pokera.

Uważam natomiast, że te pieniądze po prostu trzeba było wziąć. Jak ktoś ma coś przeciwko temu, to chyba tylko z zazdrości, że nie może ich wziąć do własnej kieszeni. Mam nadzieje, że Unia rzeczywiście dopilnuje tego, by zostały wydane zgodnie z przeznaczeniem (bo to jednak pieniądze unijne, poza tym mam większe zaufanie do władz europejskich niż polskich), ale nawet jeśli nie, to niech chociaż jakiś procent spłynie do obywateli, a jakiś promil na literaturę i inną twórczość artystyczną. Nic nie poradzę na to, że w kwestiach kasy mam myślenie pokerzysty - kiedy bilans potencjalnych zysków w spokojnej grze przeważa, to nie ma sensu iść na całość. Był już taki jeden, który krzyczał: "Nicea albo śmierć!", a nie wyszła z tego ani Nicea, ani śmierć.

Może mój post brzmi trochę jak zawodzenie psa domagającego się ogryzionej kości, ale jednak bliższe mi jest myślenie Borysa Budki z drugiego tygodnia grudnia 2020, niż Borysa Budki z połowy maja 2021 (chociaż ten Borys Budka z początku maja 2021 jest mi z kolei bliższy niż ten z trzeciej dekady kwietnia 2019). Mam nawet takie hasła wyborcze: Borys Budka z 27 lutego 2018 musi odejść, a Borys Budka z 13 sierpnia 2019 na prezydenta!
Grafomania nie istnieje. Ten, którego nazwali "grafomanem", to po prostu pisarz, którego nie rozumieją.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Dziennikarstwo i publicystyka”