Czym się różni polskie kino od zagranicznego? [P]

1
Wszyscy wiemy, że polski film odbiega od standardów Hollywood. Jak to idealnie ujął Jacek Braciak, w polskim filmie wojennym mamy dwóch żołnierzy w okopie i czołg z kartonu, natomiast w amerykańskim żołnierze wspominają jak to pili colę w Kentucky, a w tle dziesiątki helikopterów. Multum naszych rodzimych produkcji nigdy nie była widziana na zachodzie. Inaczej sprawy się mają z produkcjami nominowanymi do oscarów.

Jednakże polscy filmowcy różnią się od zachodnich nie tylko rozmachem, ale również stylem. W Polsce kręci się mnóstwo mniej lub bardziej udanych dramatów, kryminałów, thrillerów psychologicznych, o komediach nie wspominając. Kino spektakularne raczej nie, bo na to nie ma za bardzo nad Wisłą pieniędzy, ale o tym później. Poważniejsze filmy dość często są w szarych barwach, obskurnej scenografii i ponurym klimacie. Równie często, niestety, filmy te opierają się na jakiejś prostej relacji wśród jakichś tam osób, co oczywiście scenarzysta uważa za ciekawe dla widza. Na przykład Prosta historia o morderstwie, która jest doskonałym przykładem tego, jak nie należy robić filmów. O dziwo reżyserem był Arkadiusz Jakubik. Chyra gra policjanta - alkoholika, który biję żonę i zostaje zabity przez syna. Plus jakaś otoczka gangsterska, o której zapomniałem jeden dzień po obejrzeniu. No bo co mnie obchodzi to, że Chyra znęcał się nad żoną i został zastrzelony przez syna? Przecież to się nadaje na odcinek Fali Zbrodni lub innego serialu, a nie na film kinowy, na który ludzie wydają 20 zł. Film ani razu nie wywołał we mnie żadnych emocji, nie wzruszył, nie rozśmieszył, nie przeraził. Żeby chociaż był ciekawy wizualnie, niestety nie. Prosta historia o morderstwie była nakręcona obrzydliwie. Tego typu filmy zapomina się po paru dniach od obejrzenia, toteż odradzam, chyba, że ktoś ma za dużo czasu.

Inaczej jeśli chodzi filmy Patryka Vegi czy nadchodzącą Magnezję, które są kręcone w stylu amerykańskim i z pewnością są zjadliwe dla międzynarodowej widowni, którą niespecjalnie obchodzą wschodnioeuropejskie pseudodramato - kryminały z kiepskim scenariuszem, które równie dobrze mogłyby być po prostu odcinkiem jakiegoś serialu, jak na przykład wyżej wymieniony. Mistrzowskie dramaty - np. Dom zły, Symetria, Chce się żyć czy Pianista lub liczne pozycje z czasów kina czarnobiałego.

Fakt faktem, młodzież niespecjalnie lubi polskie kino w ogóle, chyba że rzygowiny typu Jestem Misfit czy kiepskie moim zdaniem filmy Jana Komasy (czy ten człowiek kiedykolwiek zrobi film, gdzie główny bohater będzie trochę starszy?). Może to też przez to, że właśnie mnóstwo polskich filmów opiera się na psychologii, a nie na ciągłych strzelaninach i wybuchach jak w Fast and Furious czy Avengers, które młodzież niestety uwielbia. Odpowiedź na pytanie, czemu tak jest jest prosta - znaczna część dzisiejszej młodzieży jest na niskim poziomie intelektualnym, przez co potrzebują czegoś, co nie będzie wymagało zbytniego myślenia, a zapewni im frajdę. Jest to charakterystyczne dla małych dzieci, a obecnie i nastolatków - wciąż potrzebują czegoś, co ich rozerwie, bo inaczej się nudzą.

Wracając do meritum. Inną zmorą polskiego kina jest dźwięk. Do większości filmów, których nie oglądamy w kinie, są potrzebne napisy, by zrozumieć dialogi. O dziwo w niektórych filmach starszej daty wypowiedzi aktorów były wyraźniejsze niż w obecnych. Od lat polscy kinomani próbują rozgryźć, dlaczego tak jest, jednak najprawdopodobniej chodzi o oszczędność na dobrym udźwiękowieniu. Ale w odbiorze film mocno na tym traci.

W Polsce w ogóle nie kręci się filmów fantasy, science fiction i horrorów. Ups, przepraszam, kręciło się. Ale do dziś są one obiektem szyderstw i śmiechu. Choć może kiedyś to się zmieni? Czas pokaże. Niestety, moim zdaniem polskie kino nie idzie w zbyt dobrym kierunku. Oczywiście jest paru reżyserów, którzy starają się utrzymać poziom, ale to nie wystarcza. Szczególnie, jeśli za granicą będzie nas reprezentować Jan Komasa.
Przeciwności losu uczą mądrości, powodzenie ją odbiera.
- Seneka Młodszy

Czym się różni polskie kino od zagranicznego? [P]

2
Dobra, najwyżej dostanę złotą łopatę ;)
Oglądałem Prostą historię o morderstwie. Wg mnie film jest marnie zrealizowany technicznie (słabe zdjęcia, kiepski dźwięk), scenariusz też mógłby być lepszy (za dużo poruszonych tematów, większość po macoszemu, kilka wątków do wycięcia (wg mnie zupełnie niepotrzebnie wklejono historię braci gł. bohatera - to przykład nadmiaru scenariuszowego), natomiast broni się aktorstwem i niezłą reżyserią. To nie jest zły film, więcej: sama historia jest wciągająca, dobrze zagrana, reżyser też zrobił przyzwoitą robotę. Nie zgodzę się, że to jest zły przykład złego polskiego filmu. To obraz budżetowy, ale wyciągnięto z niego bardzo dużo, gdyby tylko scenariusz był odrobinę lepszy (bardziej skondensowany na wątku głównym (bohater, jego dziewczyna, ojciec i matka), bez niepotrzebnych pobocznych wątków (bracia gł. bohatera, otoczka "śledztwa" (pseudogangsterka)), to byłby więcej niż dobry.

Wspominanie o P.Vedze w kontekście kina amerykańskiego pominę milczeniem - to właśnie te filmy (kręcone bez światła, kiepskimi kamerami, bez dekoracji), powstające w przeciągu miesiąca z aktorami z łapanki, robią złą robotę naszemu kinu.

Misfit to polski film na franczyzie z Holandii - stworzony precyzyjnie pod target, do którego zupełnie nie należę. Przywoływanie tego filmu w kontekście polskiego kina jest bezzasadne.

J. Komasa - tu już zupełnie poległeś, aż przykro to czytać. Komasa to jeden z najciekawszych polskich twórców, to rocznik 81, więc czyimi problemami ma się zajmować? Tak jest zawsze: młoda twórczość wypiera starych zgredów, to jest właściwe dla każdego pokolenia (sprawdź, ile lat miał Zanussi kręcąc Barwy ochronne, albo Wajda przy Ziemi obiecanej, albo Pasikowski szturmujący Psami kina w Polsce).

Podsumowując: mamy przyzwoitych scenarzystów, bardzo dobrych reżyserów i znakomitych aktorów. Nie mamy pieniędzy (chociaż to też się już zaczęło zmieniać, nie wiemy, czy ten trend nie zdechnie przez pandemię).

Pytanie: gdyby były pieniądze, to na co powinny być wydane? Stronie realizacyjnej z pewnością się należą (obraz, dźwięk, dekoracje), ale bez przesady, potrafimy już robić filmy na wysokim poziomie technicznym. Wg mnie więcej kasy należałoby wpompować w szkoły scenopisarstwa, mocno dofinansować wydziały reżyserskie, operatorskie, aktorskie. Wtedy byłaby szansa na poprawienie jakości polskiego kina - które zresztą, w mojej opinie, jest w niezłej kondycji, z pewnością lepszej, niż jeszcze kilkanaście lat temu.
Coś tam było? Człowiek! Może dostał? Może!

Czym się różni polskie kino od zagranicznego? [P]

3
Hmm nie jestem może szczególnie na bieżąco... Ale dramat na pewno nam wychodził i to bardzo. Gra aktorska wielu polskich aktorów jest na najwyższym poziomie. Filmy obyczajowe również. Z komediami... cóż, te naprawdę dobre są mocno osadzone w naszych realiach i zwykle w większej części nie zrozumiane dla zagranicznego odbiorcy.
Co mnie uderzało dotychczas, to pewna... teatralność w naszym kinie. Filmy są dobre warsztatowo, ale też brakuje im trochę luzu, pewnego marginesu na błędy czy spontaniczność. Z kolej jak jest wizja ala'america to nam wychodzi kolejna komedia romantyczna z Karolakiem xD
Wydaje mi się, że za mało się eksperymentuje, za mało jest odważnych prób pokazania czegoś innego. Za wszystkim zapewne stoją pieniądze, oraz sztywne ramy dofinansowania twórczości filmowej - beton w komisjach z pewnością nie jest czymś obcym, teraz jeszcze konotacje polityczne.
Na kino niezależne z wyższej półki po prostu nie ma kasy - i nie zanosi się aby była przez najbliższe lata. Może platformy w stylu Netflix coś zmienią, bo tam zdaje się jakieś nasze produkcje powstają.
Polacy są za to mistrzami w tworzeniu czegoś z niczego - przy minimalnym budżecie są w stanie stworzyć dzieła walczące o Złote Palmy czy Oskary ;)

Czym się różni polskie kino od zagranicznego? [P]

4
J. Komasa - tu już zupełnie poległeś, aż przykro to czytać. Komasa to jeden z najciekawszych polskich twórców,
Nie wydaje mi się, by muzyka elektroniczna i kiczowate sceny ze zwolnionym tempem w filmie o Powstaniu Warszawskim były objawem jego geniuszu.
Stronie realizacyjnej z pewnością się należą (obraz, dźwięk, dekoracje), ale bez przesady, potrafimy już robić filmy na wysokim poziomie technicznym.
Dźwięk jest właśnie dużym mankamentem.
Przeciwności losu uczą mądrości, powodzenie ją odbiera.
- Seneka Młodszy

Czym się różni polskie kino od zagranicznego? [P]

5
Jeśli chodzi o kino gatunkowe to w Polsce rzeczywiście nie jest najlepiej, chociaż może coś przeoczyłem, nie oglądam za dużo polskich filmów. Znajomi polecali ostatnio thriller (link niżej), więc może coś się zmienia.

https://www.filmweb.pl/film/Wie%C5%BCa. ... 017-775897

A superprodukcje - Amerykanie mają do tego warunki, bo mają w miastach całe dzielnice drapaczy chmury, wielkie mosty, poza miastem jakieś kaniony, pustynie, to jest po prostu ogromy kraj, mają też nowoczesną armię (myśliwce, duże helikoptery na lotniskowcach). Samo w sobie robi wrażenie. W Polsce film o inwazji obcych, którzy bombardują Łazienki Królewskie wyglądałoby jak parodia.

Polecam jeszcze tekst
https://www.dwutygodnik.com/artykul/698 ... nkowe.html
ODPOWIEDZ

Wróć do „Dziennikarstwo i publicystyka”

cron