Uspokojenia strachajły

1
Znajduję się na emocjonalnej huśtawce i nie wiem, czego się trzymać i w co wierzyć, Z jednej strony uspokojenie w rodzaju zapewnień o pandemii w odwrocie, z drugiej rosnąca liczba zgonów z powodu złej organizacji; otrzymałem list od literata, w którym skarży się na literata od lat przebywającego za miedzą.
Otóż ów człowiek legitymujący się nieprzeciętnym umysłem, WIERZY, iż pandemia, to wymysł, a noszenie maseczek - nonsens. O ile więc mogę zrozumieć ludzi wykształconych na niewiedzy i w to, że ulegają przesądom, a ich postępowanie sterowane jest masowymi zapatrywaniami, o tyle zjadaczy chleba otrzaskanych z logiką, a twierdzących, że ziemia jest płaska, nie pojmuję. Nie trawię, bo albo działają celowo złośliwie i ze złej woli, albo ich wiedza oparta jest o sufit.
Tych wyznawców anachronizmów jest jednak za wielu w porównaniu z mizerną liczbą rozsądnych, a skutki populistycznej niefrasobliwości odczuwamy wszyscy. I nie jest to zjawisko zarezerwowane dla naszego kraju: dotyka i obejmuje zachłannymi ramionami coraz większe terytoria Ziemi; głupota nie ma wszak stałego zameldowania.
Nikt na tak masową skalę, anonimowo lub oficjalnie i w majestacie bezprawia, nie deptał cudzej inteligencji. Nie usiłował błyszczeć umysłową nędzą. Nie wmawiał wszystkim naokoło, że białe to czarne. Owszem, też zdarzały się wariackie wypowiedzi, ale na ogół nie wychodziły poza szpitalne mury.
Dzisiaj, kiedy byle łach z rzekomym wykształceniem zabiera głos na temat pandemii, mówi o rzeczach i procesach, o których nie ma bladego pojęcia, na przykład wypowiada się o problemach medycznych. Zwykła przyzwoitość nakazuje, by zignorować jego zdanie i włożyć je między bajki.
*
Jako socjolog-amator, piszę w różnych miejscach, ponieważ jestem ciekaw jak powstają i jak się kształtują – opinie; ten sam tekst umieszczony na jednej stronie, spotyka się z pozytywnym rezonansem, a opublikowany na innej, zostaje schłostany bez opamiętania.
Kiedy, swoim zwyczajem, w celach sondażowych, zamieściłem pierwszą część powyższego tekstu na facebookowym blogu, mogłem przekonać się, że durnota stosowania maseczek dotyka większości naszego społeczeństwa, a kompletna ignorancja nadal święci tryumfy. Wbrew codziennym dowodom.
Dowody, jak choćby śmiertelne wędrówki chorych w poszukiwaniu szpitala władnego ich leczyć, jak rentgenowskie zdjęcie parodii płuc pacjenta przed ich przeszczepem, jak błagalne supliki ciężko chorych o przestrzeganie higieny, jak nawoływania i relacje lekarzy borykających się z "nieistniejącą" pandemią, wszystkie te fakty nie trafiają do sumień przeżartych egoizmem.
*
Okazuje się, że to co dla mnie jest oczywiste, dla ludzi oblatanych w sofistycznych zagrywkach, stanowi problem: najwięcej wkurzające jest to, że nie można się na nic powołać, bo każde moje źródło wiadomości podlega natychmiastowej dyskwalifikacji. Nie ma na to siły; na jeden argument wyrasta kontrargument i tworzy się poglądowa zawierucha.
Doskwiera mi więc ideologiczna zgaga, dręczy tkliwa szaroburość i mam „uzasadnione podejrzenia na granicy pewności”, że mój świat zwariował, bo to, czego się uczyłem i co wyznawałem, rozpadło się na atomy, weszło do lamusa i należy do niegdyś wyznawanych osobliwości: siedzi po prawicy absurdu, pozostało mi zatem robienie kwaśnej miny do złej gry.
PS
Tak było do wczoraj i tak jest dziś, bo dnia następnego znalazłem potwierdzenie wrażenia wyniesionego z lektury komentarzy: nie tylko literaci są tłukami, bo okazuje się, że gdzie nie splunę, tam wyrastają popaprańcy i stwierdzam, że nie ma ludzi wolnych od przesądów. Dlaczego nie ma? Uprzejmie spieszę oznajmić, że nie wystarczy, by zdechły w nas teorie spiskowe; wielu z nas musi przetańczyć się na łono Abrahama, byśmy, jako naród, doszlusowali do normalności.
Pandemia WYMUSIŁA irracjonalne myślenie i zachowanie. Nasze dotychczasowe sposoby radzenia sobie z katastrofami poszły na randkę z niekontrolowanymi teoriami zastępującymi racjonalizm i dowody. Szkoda tylko, że histeryczne poszukiwania objaśnień trapiącego nas nieszczęścia zaszły za daleko i miast prawdy opartej o fakty, a nie opierającej się o nawiedzone przypuszczenia, otrzymaliśmy stek mistycznych bzdur. Galerię nonsensów godnych uspokojenia strachajły.
Marek Jastrząb (Owsianko) https://studioopinii.pl/dzia%C5%82/feli ... N9tKoJZNoo

nieważne, co mówisz. Ważne, co robisz.

Uspokojenia strachajły

2
Owsianko pisze: (ndz 04 paź 2020, 09:10) Dzisiaj, kiedy byle łach z rzekomym wykształceniem zabiera głos na temat pandemii
Przecież właśnie pan to robisz.... jako socjolog - amator
Musisz pan kupić kajak, wzmocnić bicepsy i heeeeja dO Australii, bo tam podobno lepiej....

Uspokojenia strachajły

3
No więc. Jako wyrażenie opinii, zgadzam się. Tak ogólnie.
Mnie też to wkurza gdy jakieś tam kręgi, nawet za cenę zdrowia i życia, po prostu mają ochotę stawiać się okoniem. Tak mi się przynajmniej wydaje, że robią to z tego powodu, bo innego jakoś nie mogę sobie wyobrazić. Bo że nastolatki mają niepoukładane w głowie i dlatego, i z racji mody zapewne, nie chcą się podporządkować regułom, to jeszcze mogę zrozumieć. Ale żeby również ich rodzice, osoby z założenia dorosłe, domagali się tego samego? To już jest na granicy szaleństwa. Ale to nie pandemia wymusiła irracjonalne myślenie i zachowanie. Tak było zawsze, tylko nie w tak groźnej i „głośnej” postaci. Przynajmniej ma się poczucie, że jest się „lepszym” albo raczej: „wybranym”, widzianym i słyszanym. Konformizm jest obecnie nudny.

Powiedziawszy to wszystko. Uff. Panie, pan jesteś głosem wołającym na puszczy. Przydałoby się ten głos zrobić nieco bardziej docieralnym do uszu zwykłego oglądacza papki TVP. Słownictwo jak na rozprawkę socjologiczną Ok, jako głos rozsądku – za ciężki. Uff. ;)
Dream dancer

Uspokojenia strachajły

5
Drugie - tak. Pierwsze - i owszem, chociaż nie określiłabym tego aż "niestrawny", ale wybacz mi, skrzywienie zawodowe. Jako nauczyciel mam już we krwi przekładanie z Polskiego na nasze. Ile się trzeba namęczyć by być w ogóle zrozumianym, a ile więcej by nie być zrozumianym źle :)
Dream dancer
ODPOWIEDZ

Wróć do „Dziennikarstwo i publicystyka”

cron