To będzie telenowela. Raczej typowa, ale myślę, że dla urozmaicenia możemy dodać elementy horroru czy thrilleru (Co często się zdarza w telenowelach latino).
Rosalinda przejrzała się w lustrze. Musiała przyznać, że strój sprzątaczki, ani trochę jej się nie podobał. Krótka spódniczka nie pasowała do jej stylu, a fartuszek nadawał jej bardzo "wiejskiego" charakteru.
Niestety jako dziewczyna wychowana w domu dziecka nie miała zbyt dużego wyboru pracy. Musiała służyć w rezydencji państwa Rodrigez.
Uczesała swe piękne, długie czarne włosy i poprawiła makijaż. Jeszcze raz przyjrzała się swojemu odbiciu. Musiała przyznać, że była dumna z powodu swoich dużych oczu, które powszechnie były uważane za największy atut jej urody.
"Jak dobrze pójdzie to może olśnię nimi Eduardo" - przemknęło jej przez myśl.
Nigdy nie była typem kobiety, która podrywa mężczyzn. Mimo wszystko widok przystojnego prawnika sprawił, że zdobycie jego serca stało się marzeniem Rosalindy. Przynajmniej to był najprostszy sposób na zdobycie olbrzymiego majątku...
2
Jednak to były tylko marzenia. Jeżeli chciałaby je spełnić, musiałaby coś zrobić z tą okrutną Dolores, która jak cień podążała z Eduardo. Dolores również była sprzątaczką, tyle że w jej przypadku oznaczało to coś więcej niż ścieranie kurzy. Ta sprytna ciemnowłosa dziewczyna polerowała nie tylko meble w domu państwa Terrazo...
4
Jednak zrobiła to tak rozmyślnie, że nikt z członków licznej rodziny Eduardo nawet jej o to nie podejrzewał. Sama nie mogła wyjść z podziwu nad przebiegłością swojego planu. Planu, który nasunął jej się, gdy znudzona wycieraniem mebli w przestronnym i niezwykle bogatym salonie rodziny Terrazo, zerkała kątem oka w telewizor, w którym lecial jeden z kryminałów tej słynnej w świecie pisarki, jak że jej tam, Agaty Christi, zdaje się, o ile Rosalinda się nie myliła, a pomyłki w ważnych, zyciowych sprawach zdarzały się jej niezwykle rzadko.
5
Podrzuciła krwawiące jeszcze ciało Dolores do willi pułkownika Marqueza, który od dawna ostrzył sobie białe zęby pod czernionym wąsem na wdzięki młodej sprzątaczki. Wszyscy w okolicy wiedzieli o tym, nie wyłączając komendanta policji. Rosalinda nienawidziła Marqueza. Miała dwa poważne powody... Pierwszy z nich to kwestia przyjaźni pułkownika i jej ukochanego Eduardo.
6
Przyjaźni, która była równie gorąca co najczarniejsza blacha wystawiona na najbardziej nasłonecznione miejsce w czasie najcieplejszego dnia roku. Czasami wydawało jej się, że Eduardo ma na kołnierzu ślady poczernionego wąsika, lecz starała się wmawiać własnemu Ja, że to jego babcia ucałowała go w kołnierzyk na pożegnanie nie wycierając swoich sumiastych wąsów po zjedzeniu węgla. Pozostawała też kwestia...
10
Być może mogło wydać się komuś to dziwne, ale wcale jej to nie przeszkadzało. W chwilach bliskości rozmyślała tylko o tym jak cudownie byłoby przejąć majątek kochanka. Nie wyobrażała sobie już życia jako zwyczajna sprzątaczka, wiedziała, że to nie jest zajęcie dla kogoś takiego jak ona. Swój upór w dążeniu do władzy tłumaczyła jako coś całkiem normalnego, a śladowe ilości śliny uważała za przejawy wielkiej namiętności, którą darzył ją Eduardo.
"Najlepiej widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu."-mam nadzieję, że moje serce zawsze będzie widziało tylko te piękne rzeczy- sztukę artystyczną i na zawsze uczyni ją sensem mojego istnienia:)
11
W tym samym czasie, jednakże w zupełnie innym miejscu świata toczyła się niespokojna dysputa dwóch sobie jedynie znanych jegomościów.
- Powiada pan, panie doktorze Zilmmermann, że kontynuacja eksperymentu może przynieść niepożądane dla firmy skutki. Czy dobrze rozumiem? - Ciężki głos wysokiego mężczyzny o ogromnych, kruczoczarnych brwiach potęgował wrażenie dosadności pytania.
-Mówiąc szczerze, panie dyrektorze, jedynie wysłanie jednego z naszych ludzi do hrabstwa Wermount i polecenie obserwacji posiadłości pańskiego przyjaciela Samuela Rodrigeza może uratować przedsięwzięcie. Biorąc pod uwagę fakt braku odpowiedzi od naszego agenta, pani....
- Niski, zgarbiony i lekko już wyłysiały Zlimmermann odchrząknął nie dając rozmówcy szans na wychwycenie nutki goryczy w głosie- pani Dolores -dokończył. - Zresztą ten upośledzony młodzieniec Eduardo.. - Wystarczy doktorze - wycedził bez emocji wysoki mężczyzna - Z całym szacunkiem, ale pańskie rekonstrukcje psychologiczno-osobowościowe nie wnoszą nic do sprawy.
-Proszę skupić się na samym projekcie, dając mi szansę na zrozumienie dlaczego delegacja naszego, cennego przypominam człowieka ma pomóc, jak pan to określił - przedsięwzięciu?
Chwila pauzy pozwoliła doktorowi na analizę pytania przełożonego. Panie dyrektorze - odrzekł spokojnym już tonem - miałem na myśli wysłanie Erica.
Wzrok obydwu dysputantów spotkał się w jednej chwili, utrzymywany przez klika sekund dał pewność pełnego porozumienia.
-Erica- ciągnący się głos wysokiego mężczyzny o ciemnych, kruczoczarnych brwiach nie pozostawiał wątpliwości. Decyzja zapadła.
Doktor Zilmmermann wyszedł z gabinetu, zatrzaskując potężne dębowe drzwi. Bał się co prawda dalekosiężnych konsekwencji korzystania z tak potężnej broni jaką był Eric, jednak chęć zemsty była silniejsza.
Wenezuelska pogoda nie budziła żadnych wątpliwości. Pora deszczowa, trwająca tu od zazwyczaj od maja do października miała swój czas.
Nienawidzę deszczu, zwłaszcza w tej zakichanej dziurze - pomyślała Claudia usuwając resztki porannego makijażu
Claudia zaś, wierząc opowieściom, była jedną z najpiękniejszych dam w okolicy. Nienaganną fryzurę i makijaż niejednokrotnie zdobił śliczny, naturalny uśmiech, którego pozazdrościłby dosłownie każdy. Smukła sylwetka o doskonałych proporcjach znajdowała wyraz w jedwabnych, subtelnych ruchach damy. Idąc, siedząc czy nawet leżąc owa niewiasta dawała pokaz szyku, smaku i elegancj.
Najmniejszy ruch, choćby kiwnięcie palcem czy przesunięcie kosmyka brązowych, lekko kręconych włosów, wydawał się być podpartą latami treningu sztuką.
Ogónie rzecz ujmując - była jadną z najpiękniejszych dam w okolicy.
Niewątpliwie jej uroda stanowiła w wielu przypadkach problem, w istocie duży problem. Można nawet zaryzykować stwierdzeniem, że nastręczała problemów proporcjonalnych do swojej wielkości. Ale jako dowód naturalnej równowagi otaczającego świata, niejednokrotnie stawała się przepustką do rzeczy przeciętnym równieśniczkom niedostępnych.
- Powiada pan, panie doktorze Zilmmermann, że kontynuacja eksperymentu może przynieść niepożądane dla firmy skutki. Czy dobrze rozumiem? - Ciężki głos wysokiego mężczyzny o ogromnych, kruczoczarnych brwiach potęgował wrażenie dosadności pytania.
-Mówiąc szczerze, panie dyrektorze, jedynie wysłanie jednego z naszych ludzi do hrabstwa Wermount i polecenie obserwacji posiadłości pańskiego przyjaciela Samuela Rodrigeza może uratować przedsięwzięcie. Biorąc pod uwagę fakt braku odpowiedzi od naszego agenta, pani....
- Niski, zgarbiony i lekko już wyłysiały Zlimmermann odchrząknął nie dając rozmówcy szans na wychwycenie nutki goryczy w głosie- pani Dolores -dokończył. - Zresztą ten upośledzony młodzieniec Eduardo.. - Wystarczy doktorze - wycedził bez emocji wysoki mężczyzna - Z całym szacunkiem, ale pańskie rekonstrukcje psychologiczno-osobowościowe nie wnoszą nic do sprawy.
-Proszę skupić się na samym projekcie, dając mi szansę na zrozumienie dlaczego delegacja naszego, cennego przypominam człowieka ma pomóc, jak pan to określił - przedsięwzięciu?
Chwila pauzy pozwoliła doktorowi na analizę pytania przełożonego. Panie dyrektorze - odrzekł spokojnym już tonem - miałem na myśli wysłanie Erica.
Wzrok obydwu dysputantów spotkał się w jednej chwili, utrzymywany przez klika sekund dał pewność pełnego porozumienia.
-Erica- ciągnący się głos wysokiego mężczyzny o ciemnych, kruczoczarnych brwiach nie pozostawiał wątpliwości. Decyzja zapadła.
Doktor Zilmmermann wyszedł z gabinetu, zatrzaskując potężne dębowe drzwi. Bał się co prawda dalekosiężnych konsekwencji korzystania z tak potężnej broni jaką był Eric, jednak chęć zemsty była silniejsza.
Wenezuelska pogoda nie budziła żadnych wątpliwości. Pora deszczowa, trwająca tu od zazwyczaj od maja do października miała swój czas.
Nienawidzę deszczu, zwłaszcza w tej zakichanej dziurze - pomyślała Claudia usuwając resztki porannego makijażu
Claudia zaś, wierząc opowieściom, była jedną z najpiękniejszych dam w okolicy. Nienaganną fryzurę i makijaż niejednokrotnie zdobił śliczny, naturalny uśmiech, którego pozazdrościłby dosłownie każdy. Smukła sylwetka o doskonałych proporcjach znajdowała wyraz w jedwabnych, subtelnych ruchach damy. Idąc, siedząc czy nawet leżąc owa niewiasta dawała pokaz szyku, smaku i elegancj.
Najmniejszy ruch, choćby kiwnięcie palcem czy przesunięcie kosmyka brązowych, lekko kręconych włosów, wydawał się być podpartą latami treningu sztuką.
Ogónie rzecz ujmując - była jadną z najpiękniejszych dam w okolicy.
Niewątpliwie jej uroda stanowiła w wielu przypadkach problem, w istocie duży problem. Można nawet zaryzykować stwierdzeniem, że nastręczała problemów proporcjonalnych do swojej wielkości. Ale jako dowód naturalnej równowagi otaczającego świata, niejednokrotnie stawała się przepustką do rzeczy przeciętnym równieśniczkom niedostępnych.
12
Dlatego też miała wiele wrogów wśród koleżanek. Nawet tych najbliższych. Często spiskowały w tajemnicy przed śliczną brunetką. Niestety Claudia była tak bardzo wpatrzona w siebie, że tego nie zauważała.
Usiadła na ławeczce, tuż przy dworcu centralnym. Przepychanie się do pociągu gdzie było pełno ludzi, było czymś czego by nigdy nie zniosła... Nawet jeśli jej narzeczony, Eric, zaraz miał się tu zjawić, po podróży do Europy.
Usiadła na ławeczce, tuż przy dworcu centralnym. Przepychanie się do pociągu gdzie było pełno ludzi, było czymś czego by nigdy nie zniosła... Nawet jeśli jej narzeczony, Eric, zaraz miał się tu zjawić, po podróży do Europy.
"Kto umie czytać,
posiadł klucz do wielkich czynów,
do nieprzeczuwanych możliwości,
do upajająco pięknego,
udanego i sensownego życia."
Aldous Huxley
posiadł klucz do wielkich czynów,
do nieprzeczuwanych możliwości,
do upajająco pięknego,
udanego i sensownego życia."
Aldous Huxley
13
Nagłośnienie na dworcu obwieściło przybycie pociągu z Erickiem. Klaudia pospiesznie powstała z ławki i zwinnym ruchem poprawiła prącie tak, aby nie tworzyło fałdki na czarnej sukni, ciasno oplatającej jej spocone ciało. Zerknęła jeszcze w lusterko, by sprawdzić szpachle i ruszyła w kierunku peronu, uwodząco kręcąc udami, o które obijały się kosmate jądra.
Z daleka widziała jak Eric wychodzi z pociągu, taszcząc ze sobą nylonową torbę z podrabianymi jeansami kupionymi od Wietnamczyków na giełdzie. Jego ślamazarny krok sprawiał, że potykał się co chwile o własne nogi i trącał bagażem przechodniów. W tłoku poruszających się ciał, nie mógł zauważyć przybycia Klaudii. Jednak przyspieszył, jakby z kimś chciał się przywitać.
Grupa przebiegających żandarmów zasłoniła jej widok, lecz gdy zaniknęli z pola widzenia, oczom damy ukazał się widok Erica i Eduardo'a ściśniętych w miłosnym uścisku. W zółtych oparach moczu parującego z posadzki, Eduardo przeciągnął swoją sześciopalczastą dłoń po owłosionym torsie Erica, a ten, nie chcąc być dłużnym swojemu kochankowi, chwycił go mocno za tyłek i docisnął do swojego krocza.
Klaudia stała jak wmurowana i nie wiedziała co robić. Z odrętwienia wyrwał ją przechodzień, niechcący szturchając łokciem. Trzeźwa myśl przeleciała jej po głowie i szybko odwróciła się, aby ukryć erekcję. Gdy się upewniła, że śliniący się organ nie zostawił plam na sukience, podniosła wzrok i zobaczyła biegnącą Rosalindę...
Z daleka widziała jak Eric wychodzi z pociągu, taszcząc ze sobą nylonową torbę z podrabianymi jeansami kupionymi od Wietnamczyków na giełdzie. Jego ślamazarny krok sprawiał, że potykał się co chwile o własne nogi i trącał bagażem przechodniów. W tłoku poruszających się ciał, nie mógł zauważyć przybycia Klaudii. Jednak przyspieszył, jakby z kimś chciał się przywitać.
Grupa przebiegających żandarmów zasłoniła jej widok, lecz gdy zaniknęli z pola widzenia, oczom damy ukazał się widok Erica i Eduardo'a ściśniętych w miłosnym uścisku. W zółtych oparach moczu parującego z posadzki, Eduardo przeciągnął swoją sześciopalczastą dłoń po owłosionym torsie Erica, a ten, nie chcąc być dłużnym swojemu kochankowi, chwycił go mocno za tyłek i docisnął do swojego krocza.
Klaudia stała jak wmurowana i nie wiedziała co robić. Z odrętwienia wyrwał ją przechodzień, niechcący szturchając łokciem. Trzeźwa myśl przeleciała jej po głowie i szybko odwróciła się, aby ukryć erekcję. Gdy się upewniła, że śliniący się organ nie zostawił plam na sukience, podniosła wzrok i zobaczyła biegnącą Rosalindę...
http://kursdlaopornych.pl - kurs LibreOffice
14
A jednak jej obawy się spełniły! Nigdy nic nie mówiła, mimo wszystko, była z Ericem dla jego majątku. Ludzie patrzyli na mężczyzn, jakby właśnie zobaczyli kosmitów. Tak przy wszystkich się obmacywać? Fuj! Kobiety, ubrane w eleganckie stroje, zaczęły mdleć.
- Claudio! Muszę się przed czymś ostrzec! - Rosalidna krzyczała jak szalona wymachując torebką.
Zobaczywszy Erica i Eduardo zamilkła, a jej ręka powędrowała na ramię zdradzonej kobiety.
- To nie jest tak jak myślisz... - szepnęła, zupełnie nie wiedząc jak ma pocieszyć dziewczynę.
- Claudio! Muszę się przed czymś ostrzec! - Rosalidna krzyczała jak szalona wymachując torebką.
Zobaczywszy Erica i Eduardo zamilkła, a jej ręka powędrowała na ramię zdradzonej kobiety.
- To nie jest tak jak myślisz... - szepnęła, zupełnie nie wiedząc jak ma pocieszyć dziewczynę.
"Kto umie czytać,
posiadł klucz do wielkich czynów,
do nieprzeczuwanych możliwości,
do upajająco pięknego,
udanego i sensownego życia."
Aldous Huxley
posiadł klucz do wielkich czynów,
do nieprzeczuwanych możliwości,
do upajająco pięknego,
udanego i sensownego życia."
Aldous Huxley
15
Popatrzyła jeszcze chwilę na gorszącą scenę, a potem znów na Klaudię:
-To nie jest tak jak myślisz, oni wcale się nie kochają, to nawet nie zwierzęcy seks. Eduardo stracił koncesje na wydobycie ropy i wisi nad nim widmo bankructwa. Wierzyciele dzwonią do niego o każdej porze dnia i nocy. A Eric, przez mszyce, stracił wszystkie plantacje koki przez co musiał się zapożyczyć u sycylijskiej mafii, teraz boi się o własne życie. Żaden z nich nie wie o problemach drugiego i każdy oddaje się drugiemu, mając nadzieję, że ten wyciągnie go z tarapatów.
-To nie może być prawda, nie może być aż tak źle. - zamruczała wściekła Klaudia. Homoseksualizm Erica była w stanie znieść, ale finansowa ruina była niewybaczalna. W jednej minucie rozpoczętej pocałunkiem dwóch mężczyzn prysły jej marzenia o wygodnym życiu, eleganckich sukniach, własnych służących i zazdrości sióstr, uważających ją za dziwkę. Rosalinda nie zauważając czerwonej ze złości twarzy Klaudii kontynuowała wątek:
-Jest nawet gorzej niż myślisz. Eduardo musi sprzedać swoje rancho i zwolnić służbę. I nie tylko on, bo Amerykanie wykupili dostęp do ropy, przez co wszyscy pójdziemy z torbami! Gdzie ja znajdę pracę, skoro jestem tylko biedną dziewczyną z sierocińca, która nawet podpisać się nie potrafi? Umiem tylko słać posłanie i gary zmywać, a na co to komu potrzebne, jak wszyscy zaraz domy stracą? Chyba będę musiała wyjść na ulicę, dupę sprzedawać!
-Zamknij się szmato! - Klaudia zdzieliła Rosalindę w twarz. Miała na głowie własne problemy, a ta głupia służka przypomniała jej o upokorzeniach, jakie musiała znosić w przymierającej głodem rodzinie, której głową był stary pijaczyna, a matki nie było. A było to tak...
-To nie jest tak jak myślisz, oni wcale się nie kochają, to nawet nie zwierzęcy seks. Eduardo stracił koncesje na wydobycie ropy i wisi nad nim widmo bankructwa. Wierzyciele dzwonią do niego o każdej porze dnia i nocy. A Eric, przez mszyce, stracił wszystkie plantacje koki przez co musiał się zapożyczyć u sycylijskiej mafii, teraz boi się o własne życie. Żaden z nich nie wie o problemach drugiego i każdy oddaje się drugiemu, mając nadzieję, że ten wyciągnie go z tarapatów.
-To nie może być prawda, nie może być aż tak źle. - zamruczała wściekła Klaudia. Homoseksualizm Erica była w stanie znieść, ale finansowa ruina była niewybaczalna. W jednej minucie rozpoczętej pocałunkiem dwóch mężczyzn prysły jej marzenia o wygodnym życiu, eleganckich sukniach, własnych służących i zazdrości sióstr, uważających ją za dziwkę. Rosalinda nie zauważając czerwonej ze złości twarzy Klaudii kontynuowała wątek:
-Jest nawet gorzej niż myślisz. Eduardo musi sprzedać swoje rancho i zwolnić służbę. I nie tylko on, bo Amerykanie wykupili dostęp do ropy, przez co wszyscy pójdziemy z torbami! Gdzie ja znajdę pracę, skoro jestem tylko biedną dziewczyną z sierocińca, która nawet podpisać się nie potrafi? Umiem tylko słać posłanie i gary zmywać, a na co to komu potrzebne, jak wszyscy zaraz domy stracą? Chyba będę musiała wyjść na ulicę, dupę sprzedawać!
-Zamknij się szmato! - Klaudia zdzieliła Rosalindę w twarz. Miała na głowie własne problemy, a ta głupia służka przypomniała jej o upokorzeniach, jakie musiała znosić w przymierającej głodem rodzinie, której głową był stary pijaczyna, a matki nie było. A było to tak...
http://kursdlaopornych.pl - kurs LibreOffice