10
autor: uniwers
Pisarz
I właśnie wtedy zalała go fala strachu. Las wyczuł jego wahanie na widok ostrza, niepokój maskowany gniewem, poczucie zagrożenia. Negatywne emocje kryły się w wędrowcu od samego początku, odkąd zagłębił się w puszczę, ale dopiero teraz, w spotkaniu z Panem Lasu, jęły się ukazywać. Las przyciągał je do siebie. I budził je, wyodrębniał i nakierowywał, potęgował aż po nieskończoność – tak, że nikt nie był w stanie się im oprzeć. Nikt.
Niepokój. Lęk. Zgroza. Przerażenie. Uczucia towarzyszące człowiekowi od zarania dziejów, które, odpowiednio wykorzystane, stają się włóczniami przeszywającymi ciało.
Wędrowiec, sparaliżowany nimi niczym dziecko, osunął się na kolana. Padł na ziemię i skulił się, drżąc i szepcząc modlitwy. W jego wybałuszonych oczach szalało bezgraniczne przerażenie, twarz wyrażała panikę. Szczękał zębami, rozbieganym wzrok omiatał okolicę, jakby w poszukiwaniu źródła zagrożenia. Chciał krzyczeć, zerwać się, uciec. Chciał – ale nie mógł, blokowany przez własne przerażenie, skuwające go niczym lodowy kokon.
Mężczyzna w czarnym płaszczu spoglądał na tę scenę beznamiętnie. Milczał. Wiedział bowiem, że wędrowiec już należy do Lasu.