Witam i zaczynam pierwszy temat:
KONWENCJA - piszemy kryminała ...
Pierwsze zdanie:
Kościół św. Jana, Legnica - 23:45
Tomek Rott szedł pewnym krokiem nawą główną kościoła.
2
Stukot jego butów odbijał się echem o wysokie sklepienia budynku a z przemoczonych włosów i płaszcza skapywały kropelki wody.
"Gdy zdusze dybucze obdziera ze skóry
Nie dla niego usta twe , lecz wilcze pazury.
Kiedy zdusze dybucze ciało jego włóczy.
Nie dla niego usta Twe, ale dzioby krucze. "
Na dłuugich wakacjach. Adios.
Nie dla niego usta twe , lecz wilcze pazury.
Kiedy zdusze dybucze ciało jego włóczy.
Nie dla niego usta Twe, ale dzioby krucze. "
Na dłuugich wakacjach. Adios.

3
Ciemny, opuszczony kościół był inny od tego przepełnionego fałszywymi ludźmi. Zdawał się bardziej prawdziwy. A dziś wydawał mu się szczególny. Omiótł wzrokiem dwie boczne nawy, a jego wzrok zatrzymał się na ołtarzu.
"Rada dla pisarzy: w pewnej chwili trzeba przestać pisać. Nawet przed zaczęciem".
"Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Zadanie: nie należy dopuścić do narodzin hybrydy - precyzyjnego bełkotu".
- Nieśmiertelny S.J. Lec
"Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Zadanie: nie należy dopuścić do narodzin hybrydy - precyzyjnego bełkotu".
- Nieśmiertelny S.J. Lec
5
Zakonnice nie zwróciły na przybsza najmniejszej uwagi. Podciągnął rękaw i spojrzał na zegarek. 23.47. To nie będzie msza.
Spotkanie dwóch osobowości przypomina kontakt dwóch substancji chemicznych: jeżeli nastąpi jakakolwiek reakcja, obie ulegają zmianie.
http://wlasnadroga-addy.blogspot.com/
http://wlasnadroga-addy.blogspot.com/
8
PODSUMOWANIE PIERWSZE
Kościół św. Jana, Legnica - 23:45
Tomek Rott szedł pewnym krokiem nawą główną kościoła. Stukot jego butów odbijał się echem o wysokie sklepienia budynku a z przemoczonych włosów i płaszcza skapywały kropelki wody.
Ciemny, opuszczony kościół był inny od tego przepełnionego fałszywymi ludźmi. Zdawał się bardziej prawdziwy. A dziś wydawał mu się szczególny. Omiótł wzrokiem dwie boczne nawy, a jego wzrok zatrzymał się na ołtarzu.
Z zachrystii wyszły siostry zakonne. Przeklął pod nosem i szybko klęknął. Musiał się spieszyć. wsunął dłoń do kieszeni. Sprawdził bezpiecznik. Zatyczka fiolki z wirusem tkwiła na miejscu.
Zakonnice nie zwróciły na przybsza uwagi. Podciągnął rękaw i spojrzał na zegarek. 23.47.
Kroki swe skierował ku zachrystii. Nie miał czasu aby dogonić opuszczające kościół zakonnice i chwalić przed nimi boga. Drzwi trzasnęły, huk na moment rozerwał ciszę, która ponownie zagościła w świątyni.
Niepewnie sięgnął ręką do wewnętrznej kieszeni płaszca. Wyciągnał paczkę Klubowych i zapalił jednego. Musiał zapalić, a na zewnątrz lał deszcz. Ze wszystkich rzeczy na świecie, najbardziej nienawidził moknąć na deszczu. Nie mógł przestać myśleć o tym, co mogły robić o tej porze zakonnice.
-------------------------------------------------------
... i piszemy dalej
-------------------------------------------------------
Kościół św. Jana, Legnica - 23:45
Tomek Rott szedł pewnym krokiem nawą główną kościoła. Stukot jego butów odbijał się echem o wysokie sklepienia budynku a z przemoczonych włosów i płaszcza skapywały kropelki wody.
Ciemny, opuszczony kościół był inny od tego przepełnionego fałszywymi ludźmi. Zdawał się bardziej prawdziwy. A dziś wydawał mu się szczególny. Omiótł wzrokiem dwie boczne nawy, a jego wzrok zatrzymał się na ołtarzu.
Z zachrystii wyszły siostry zakonne. Przeklął pod nosem i szybko klęknął. Musiał się spieszyć. wsunął dłoń do kieszeni. Sprawdził bezpiecznik. Zatyczka fiolki z wirusem tkwiła na miejscu.
Zakonnice nie zwróciły na przybsza uwagi. Podciągnął rękaw i spojrzał na zegarek. 23.47.
Kroki swe skierował ku zachrystii. Nie miał czasu aby dogonić opuszczające kościół zakonnice i chwalić przed nimi boga. Drzwi trzasnęły, huk na moment rozerwał ciszę, która ponownie zagościła w świątyni.
Niepewnie sięgnął ręką do wewnętrznej kieszeni płaszca. Wyciągnał paczkę Klubowych i zapalił jednego. Musiał zapalić, a na zewnątrz lał deszcz. Ze wszystkich rzeczy na świecie, najbardziej nienawidził moknąć na deszczu. Nie mógł przestać myśleć o tym, co mogły robić o tej porze zakonnice.
-------------------------------------------------------
... i piszemy dalej

-------------------------------------------------------
Wredny Admin pisze: Admini moga ingerowac w tekst (dopiero przy podsumowaniach), zeby nie wychodzily takie glupoty jak tutaj.
Ostatnio zmieniony śr 24 maja 2006, 13:23 przez Manta, łącznie zmieniany 6 razy.
9
Przystanął na chwilę. Dym z papierosa powoli roznosił się po całym pomieszczeniu. Ten widok zawsze go uspokajał. Dobrze wiedział, co ma zrobić. Teraz był pewny swojej decyzji. Po kilku sekundach ruszył dalej szybkim krokiem. A deszcz miarowo uderzał o szyby.
"But I'm on the outside, I'm looking in
I can see through you, see your true collors
Cause inside you're ugly, You're ugly like me
I can see through you, see to the real you.."
I can see through you, see your true collors
Cause inside you're ugly, You're ugly like me
I can see through you, see to the real you.."
10
Zatrzymał się dopiero przy konfesjonale. Wszedł do środka i usiadł. Za parę minut powinien przyjść jego towarzysz. Podświetlana tarcza zegarka wskazywała północ. Jeszcze chwila.
Zly Admin pisze:Sorki OBś ale musialam skasowac Twoj kawalekNiestety, Set napisal cos tak niespojnego - ze gdy skasowalam jego tekst, Twoj nie pasowal zupelnie
Czekam na rozwiniecie tematu - poza tym mozna pisac juz wiecej niz 3 zdania
"Rada dla pisarzy: w pewnej chwili trzeba przestać pisać. Nawet przed zaczęciem".
"Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Zadanie: nie należy dopuścić do narodzin hybrydy - precyzyjnego bełkotu".
- Nieśmiertelny S.J. Lec
"Dwie siły potężnieją w świecie intelektu: precyzja i bełkot. Zadanie: nie należy dopuścić do narodzin hybrydy - precyzyjnego bełkotu".
- Nieśmiertelny S.J. Lec
12
Usłyszał szybkie kroki. Po chwili oczom jego ukazał się niski, przysadzisty mężczyzna w brązowym płaszczu sięgającym za kolana.
Tomek spojrzał na przybysza z pogardą. Ten stał zmieszany, czekając na komentarz.
- Jak zwykle spóźniony. Nigdy nie można na ciebie liczyć. - słowa te, wypowiedziane przez Tomka, odbiły się kilkakrotnie echem po wielkim kościele. Po chwili krępującego milczenia mężczyźni zabrali się do działania.
Tomek spojrzał na przybysza z pogardą. Ten stał zmieszany, czekając na komentarz.
- Jak zwykle spóźniony. Nigdy nie można na ciebie liczyć. - słowa te, wypowiedziane przez Tomka, odbiły się kilkakrotnie echem po wielkim kościele. Po chwili krępującego milczenia mężczyźni zabrali się do działania.
"But I'm on the outside, I'm looking in
I can see through you, see your true collors
Cause inside you're ugly, You're ugly like me
I can see through you, see to the real you.."
I can see through you, see your true collors
Cause inside you're ugly, You're ugly like me
I can see through you, see to the real you.."
13
Szybko zabrali się do roboty. Martin - bo tak miał na imię nowo przybyły - wyciągnął spod płaszcza niewielkie zawiniątko. Tomek sprawnie podklejał kabel pod ławkami, tymczasem Martin montował niewielką bombę w konfesjonale:
- Ten skurwysyn pewnie będzie dzisiaj zdobywał informacje...znaczy spowiadał - zaśmiał sie pod nosem Martin.
- Ten skurwysyn pewnie będzie dzisiaj zdobywał informacje...znaczy spowiadał - zaśmiał sie pod nosem Martin.
15
W drzwiach stał maleńki, siwy jak gołąb franciszkanin. - Ojciec Pacyfik...??? O tej porze..??? - pomyślał Tomek usiłując wcisnąc się głębiej za konfesjonał. Tymczasem zakonnik uśmiechając sie niebiańsko patrzył niewidzącym wzrokiem
przed siebie.
przed siebie.
Rzekła wtedy do Szecherezady " Na Allacha siostro opowiedz nam cokolwiek aby skrócić nocne godziny..."