Latest post of the previous page:
...Dzieciak wyrwał go ze szponów iluzji, usłyszał dźwięk alarmu, rzucił się biegiem na mostek, -Może nie jest za późno, może przeżyjemy... - myślał, nerwowo wprowadzając do komputera trajektorie. Miał mało czasu, wiedział, że za chwile statek pochłonie czarna dziura. - Komputer pełna moc!!! –krzyknął. Teraz mógł mieć tylko nadzieje że silniki nie nawalą ...18
Teraz musiał się skoncentrować na prowadzeniu. Jak zwykle wyłączył sie na wszystkie zewnętrzne bodźce. Nie słyszał pochlipywania dzieciaka, który zapewne już zdążył zlać się w majtki. Nie zwracał uwagi na krwawiący nos. Dzieciaki zauważyły, że żadna siła nie oderwie go od konsoli. postanowiły mu więc nie przeszkadzać.
W momecie gdy zapięły się pasami, poczuły wyraźne turbulencje.
- Znów ten cholerny pył kosmiczny! - pomyślał Steven i wyłączył się. Zupełnie jak maszyna.
W momecie gdy zapięły się pasami, poczuły wyraźne turbulencje.
- Znów ten cholerny pył kosmiczny! - pomyślał Steven i wyłączył się. Zupełnie jak maszyna.
19
W tym czasie jeden z dzieciaków czujnie obserwował wnętrze kabiny oraz skupionego pilota.
Enor zawsze uważał się za nietypowego chłopca. Ojczul mawiał, że ma "zajebiście wygórowane ego".
Na myśl o nim uśmiechnął się złośliwie. "Ty, tatusiu, w glebie, a ja na niebie".
Enor zawsze uważał się za nietypowego chłopca. Ojczul mawiał, że ma "zajebiście wygórowane ego".
Na myśl o nim uśmiechnął się złośliwie. "Ty, tatusiu, w glebie, a ja na niebie".
"Życie jest tak dobre, jak dobrym pozwalasz mu być"
21
* * *
Statek gładko wylądował na kosmodromie. Enor powoli zredukował moc w silnikach, włączył interkom i ogłosił:
- Drodzy pasażeowie, właśnie wylądowaliśmy na kosmodromie "Bajka 1" na terenie kolonii Valkiria. Lot z wami był czystą przyjemnością. Prosimy o kierowanie się do wyjścia.
Wyłączył interkom i zapalił papierosa. Od dobrych czterech godzin miał na niego ochotę.
Statek gładko wylądował na kosmodromie. Enor powoli zredukował moc w silnikach, włączył interkom i ogłosił:
- Drodzy pasażeowie, właśnie wylądowaliśmy na kosmodromie "Bajka 1" na terenie kolonii Valkiria. Lot z wami był czystą przyjemnością. Prosimy o kierowanie się do wyjścia.
Wyłączył interkom i zapalił papierosa. Od dobrych czterech godzin miał na niego ochotę.
Wszystko marionetki!
22
- Złaź stąd cholerny smarkaczu! - warknął pilot statku.
Enor spojrzał na niego wzrokiem wyrażającym bezbrzeżną pogardę i zszedł z fotela przy panelu sterowania.
Chłopiec wiedział jak nazywa sie ich przewodnik. Kern. Cholerny Kern. Pieprzony pilot od siedmiu boleści, ma go za szczyla.
Smarkacz, powiadasz? Zobaczymy.
[XVII- czytaj uważniej na przyszłość. Enor to jeden z chłopców, a nie pilot!]
Enor spojrzał na niego wzrokiem wyrażającym bezbrzeżną pogardę i zszedł z fotela przy panelu sterowania.
Chłopiec wiedział jak nazywa sie ich przewodnik. Kern. Cholerny Kern. Pieprzony pilot od siedmiu boleści, ma go za szczyla.
Smarkacz, powiadasz? Zobaczymy.
[XVII- czytaj uważniej na przyszłość. Enor to jeden z chłopców, a nie pilot!]
"Życie jest tak dobre, jak dobrym pozwalasz mu być"
23
Eneor nie był zwykłym dzieckiem, lecz nikt nie wiedział, że ma zdolności nadprzyrodzone. Potrafił podnosić rzeczy wzrokiem, rozniecać ogień bez użycia zapałek. Był jednak rozważny w swych poczynaniach i nie ujawniał swych umiejętnosći przy innych. Wolał, żeby nikt o jego małym sekreciku nie wiedział. A co do Kerna, jeszcze sie z nim policzy... Coż, dobrze by było dać mu porządną nauczkę.
25
Nienawidził dzieci, wiedział to od zawsze, ale teraz utwierdził się w tym przekonaniu. Ten mały gnojek, jest najgorszy ze wsyztskich, jakie widział do tej pory. Jednak było w nim coś intrygującego, coś, czego nie potrafił nazwać.Coż, Kern nie znał się na ludziach, tylko na statkach kosmicznych. Chociaż i tu popelniał błędy.
26
- Czołem, Surferze Czwartej Zgrai. - Kern odwrócił się na te słowa i zobaczył Plastusia.
- Czołem, Plastusiu - rzekł pilot. - Czyżby to rdza na twojej twarzy? - Przybysz dotknął dłonią prawego policzka, całego ze stali, po czym w jego oczach - jednym genetycznym i drugim laserowym - pojawiło się zrozumienie.
- Co z twoją dupą, stary? Od kiedy nią mówisz? - Zagrzmiał piskliwym głosem i mocno uścisnął Kerna. - Kope dni!
Enor obserwował ich z oddali, póki winda nie ruszyła w górę, do celu. W stronę Sal Manitou.
- Czołem, Plastusiu - rzekł pilot. - Czyżby to rdza na twojej twarzy? - Przybysz dotknął dłonią prawego policzka, całego ze stali, po czym w jego oczach - jednym genetycznym i drugim laserowym - pojawiło się zrozumienie.
- Co z twoją dupą, stary? Od kiedy nią mówisz? - Zagrzmiał piskliwym głosem i mocno uścisnął Kerna. - Kope dni!
Enor obserwował ich z oddali, póki winda nie ruszyła w górę, do celu. W stronę Sal Manitou.
"Życie jest tak dobre, jak dobrym pozwalasz mu być"
28
-Widzę, że statek ledwie tu dotarł. Mam jednak nadzieję, że udało ci się dowieźć w jednym kawałku te... Hm... "Artykuły"? - zapytał z nieukrywaną złością Plastuś.
Kern dopiero teraz przypomniał sobie o swym drugim zadaniu, które miało mu pozwolić przetrwać ten miesiąc. Podrapał się po swej umierającej czuprynie i doszedł do wniosku, że zapomniał.
Miał natomiast w ręku pistolet. Może, może?
Kern dopiero teraz przypomniał sobie o swym drugim zadaniu, które miało mu pozwolić przetrwać ten miesiąc. Podrapał się po swej umierającej czuprynie i doszedł do wniosku, że zapomniał.
Miał natomiast w ręku pistolet. Może, może?
"Seks bez miłości to puste doświadczenie" - Woody Allen (chudy alien).
29
Plastuś zawszem iał głowe na karku, mimo, że żelazną, ale lepeij funkcjonującą niż Kerna. Pilot wziął głęboki oddech i wykkrzyczał przez megafon.
- Proszę wszystkich nowo przybyłych o zebranie się za godzinę przed jadalni!
Enor ani myślał słuchać tego półgłówka. Wolał poćwiczyć swoje nadprzyrodzone umiejętności.
- Proszę wszystkich nowo przybyłych o zebranie się za godzinę przed jadalni!
Enor ani myślał słuchać tego półgłówka. Wolał poćwiczyć swoje nadprzyrodzone umiejętności.
30
Kiedy wyszedł z windy z nieukrywaną satysfakcją podniósł lewy kącik ust. W hali głównej doku panował totalny chaos. Wszędzie było pełno dzieci, a każde zmierzało w innym kierunku. Nikt nimi nie kierował, na kolonii nie było zbyt wielu dorosłych. Z balkonu wyglądały jak ławica pomarańczowych rybek odbijająca się od ścian akwarium. Postanowił skorzystać z sytuacji i trochę się rozejrzeć.
31
Dzieciak miał niezłą siłę przebicia, gdyż bez większego trudu dostał się do pomieszczeń dla VIP-ów. Nigdy nie widział takich cacuszek jak tu. Jakieś wielkie monitory, a na nich wyświetlone gwiazdy, planety i pył kosmiczny. Hmmm... zaintrygowała go szczególnie jedna, która zaczęła zanikać – Ziemia. Miał zamiar popsuć wszystkim plany i prawie mu się to udało, gdyż...