Dreszczowiec

1
Stałam w milczeniu ściskając przedmiot w ręku. Zrobiło mi się niedobrze. Zacisnęłam dłoń. Poczułam przeszywający chłud na plecach. Zadzwonił telefon. Podskoczyłam. Upuściłam przedmiot, który z hałasem roztrzaskał się na podłodze. Byłam bliska płaczu. Trzęsącymi się rękoma podniosłam słuchawkę i drżącym głosem wydusiła - hallo?. Cisza. Nikt się nie odzywał. Zamarłam. Z wielkim trudem ponowiłam pytanie. Nic. Odłożyłam słuchawkę i spojrzałam na stłuczony przedmiot. Znów zadzwonił telefon...
"Bez ciemności nie wiedziałbyś czym jest światło, a bez zła nie miałbyś pojęcia co to jest dobro." Marilyn Manson

może to pociągniemy? :)

2
Ręce mi zwilgotniały. Pochyliłam się, żeby zebrać skorupy i wtedy to usłyszałam. Strzał.
w podskokach poprzez las, do Babci spieszy Kapturek

uśmiecha się cały czas, do Słonka i do chmurek

Czerwony Kapturek, wesoły Kapturek pozdrawia cały świat

3
Odgłos dobiegał z daleka, ja jednak usłyszałam go bardzo wyraźnie. Odbił się w moim umyśle tysiącem ech. Padłam na kolana, zakrywając uszy dłońmi. Telefon nadal dzwonił i wibrując tańczył po podłodze... Nie chciałam odbierać.
"Asymilacja i dysymilacja. CO2, H2O,
i światło, światło, światło,
przemiana materii w materię, wzrost i dojrzewanie
w płaskim dysku falującej Galaktyki."

Julia Fiedorczuk "Ramię Oriona"

4
Seria z karabinu roztrzaskała całą półkę porcelany z epoki Ming. Odłamki szlachetnej ceramiki wirowały w powietrzu niczym płatki śniegu. Wrzasnęłam, nakrywając głowę ramionami. Padłam na podłogę i zaczęłam pełzać do drzwi.
w podskokach poprzez las, do Babci spieszy Kapturek

uśmiecha się cały czas, do Słonka i do chmurek

Czerwony Kapturek, wesoły Kapturek pozdrawia cały świat

5
Przenoszę ze starych śmieci:
BMF pisze:Poderwałam się jak oparzona. Jęknęłam cicho. Rozejrzałam się po pokoju. Widziałam kontury mebli i lekko poruszane wiatrem zasłony. Przez otwarte okno dobiegał ttylko cichy szmer wiatru. Dziewczyna na obrazie mierzyła mnie swoim zimnym spojrzeniem. To był tylko sen, pomyślałam podnosząc poduszkę z ziemi i nakrywając się zmiętoszoną kołdrą. Tylko zły sen.
zuzanna pisze:I wtedy usłyszałam ten dźwięk. Ledwie na progu słyszalności. Nie byłam pewna, czemu go przypisać ale wiedziałam, że jest obcy. Że jest intruzem, który wdarł się do mojego domu. Nie zapaliłam światła. Najciszej jak mogłam spuściłam stopy na podłogę. Czy to od chłodu czy ze strachu dostałam gęsiej skórki.



Coś znów zaskrzypiało. Otworzyłam oczy najszerzej jak mogłam, wpatrując się w uchylone drzwi sypialni. Coś się zbliżało w ciemnościach...

Jacek Skowroński pisze: Milion myśli, splątanych i drżących. Obrazy tego, co za chwilę stanie. Niech mnie zabije, tak zwyczajnie, prędko i bez nienawiści. Żebym nie musiała spoglądać mu w oczy, szukać miłosierdzia, błagać by oszczędził mi bólu... Żeby odebrał życie, oszczędzając cierpienia i pamięci o tym, co mi zrobił, nie zostawiał ran, które nie zabliźnią się nigdy, będą otwierać się każdej bezsennej nocy. I każdego dnia.



Ciężkie kroki zbliżały się. Przerwy stawały się coraz dłuższe, szykował się, zbierał siły, a może delektował moją rozpaczą i chłonął wiszący w powietrzu strach.



Zsunęłam się na podłogę, modląc się, by nie zaskrzypiała. Powolutku, łapiąc spazmatycznymi haustami oddech, wpełzłam pod łóżko. Kurz i pajęczyny. Po mojej dłoni coś szło, delikatne nóżki muskały skórę, czepiały się jak mucha, która przysiadła na chwilkę i szuka czegoś na skórze. Ale tu nie mogło być much!

zuzanna pisze:Zawsze wiedziałam, że ten dzień kiedyś nadejdzie. Zawsze czułam, że każdy ranek i każdy zmierzch zbliża mnie do niego. Na przekór uspokajającym tłumaczeniom terapeuty i tego miłego sierżanta z różową łysinką, na którego pogrzebie byłam w zeszłym tygodniu. Zastrzelili go w parku. Wśród bawiących się dzieci i matek z niemowlętami w wózkach. Ten świat już dawno utracił niewinność...



Popatrzyłam na pająka. Maszerował wzdłuż ramienia, jakby chciał wślizgnąć mi się do ucha, by wyszeptać straszny sekret.



- Kiedy indziej - pomyślałam, sięgając ręką nad sobą, do żebrowania łóżka. Ścisk przepony zelżał, gdy palce zetknęły się z chłodnym metalem. SIG Sauer na czarną godzinę.

Właśnie nadeszła.

SkySlayer pisze:Gdy tylko usłyszałam, jak podłoga w pokoju trzeszczy pod ciężkimi butami, naszła mnie idiotyczna, wręcz chora myśl: Przystaw sobie lufę do głowy i pociągnij za spust. Przystaw pieprzoną lufę. Tu. Do skroni. I będzie po wszystkim, bo innego wyjścia nie ma. Przecież czujesz, że tak czy inaczej to już twój koniec, prawda?

Czułam, że to koniec.

Koniec ciszy, którą przerwał zachrypnięty, głęboki głos Nieznajomego.

- Podaję ci rękę, ty mówisz, że mało... - Dopiero po chwili dotarło do mnie, że śpiewa cicho piosenkę. Umysł błyskawicznie podsunął mi jej tytuł: "To tylko tango" zespołu Maanam. - ...podaję ci usta... GDZIE JESTEŚ, MAŁA KURWO? - Chłód na moich plecach. I przyśpieszony oddech. Jezu, na pewno mnie usłyszał Słowa nie należące do utworu wypowiedział głośniej i bardziej gardłowo, jakby odezwał się demon, trawiący jego ciało. Albo druga, jeszcze gorsza osobowość. I znów okropna myśl w mojej głowie: zabije mnie podwójnie. Spojrzę mu w oczy i zobaczę dwie bestie. Najpierw rozerwie mnie na strzępy, a potem wessie duszę. -...ty prosisz o więcej. - Poznałam po tonie głosu, że jego właściciel uśmiecha się. - Oddaję ci serce. POKAŻ SIĘ. Oddaję ci ciało. - Stał tuż przed łóżkiem. Widziałam wielkie, ubabrane w błocie buty. Ścisnęłam mocniej broń, która zadrżała mi w dłoni. - Czekasz i mówisz... JESTEŚ MOJA. To mało... to mało... TO BARDZO MAŁO, ALE W ZUPEŁNOŚCI WYSTARCZY.

Dźwięk...

Dźwięk, który był jak ręka wciskająca guzik w mojej głowie, mały, czerwony przycisk, nad którym widnieje napis "TO TWOJA OSTANIA SZANSA".

...syk ostrza noża wyciąganego powoli z pochwy. On zdecydował o wszystkim.

On wyręczył mnie w pociągnięciu za spust.

BMF pisze:Huk rozerwał mi niemal uszy. Zapach prochu jeszcze chwilę drażnił moje nozdrza. Otworzyłam oczy i wypuściłam głośno powietrze. To coś znikło wraz z odgłosem wystrzału. Leżałam jeszcze chwilę, nie mogąc się ruszyć. Wyczołgałam się powoli, upewniwszy się, że Jego już tam nie ma. To tylko moja wyobraźnia, moja chora wyobraźnia, powtarzałam sobie w myślach. No nie jest prawdziwy! Uspokój się. Przypomnij sobie słowa babci. Co na wtedy mówiła? Mówiła, że gdy bardzo się boimy, wystarczy zamknąć oczy. Wszystkie potwory, złe duchy i straszydła znikną. Wystarczy zamknąć oczy i pomyśleć, że ich tam nie ma. Bo nie ma, moje złotko, to wytwory wyobraźni. Potwory, które rodzą się w najdalszych i najmroczniejszych zakamarkach Twojego umysłu.



Usiadłam obok łóżka, opierając się o nie plecami. Podkuliłam nogi o objęłam je rękoma. Wtuliłam się w siebie. Kiedy to się skończy? Kiedy w końcu spędzę choć jedna, normalną noc?



Czułam jak łzy powoli napływają mi do oczu. Było mi zimno. Bardzo zimno. Trzęsłam się, ale nie jestem pewna, czy to przez chłód wciekający przez okno z dworu, czy strach, który paraliżował moje ciało i umysł. Muszę wytrzymać. Muszę być silna. Byle do rana. Byle do rana. Rankiem to wszystko się skończy...
ODPOWIEDZ

Wróć do „Piszemy wspólne opowiadania”

cron