31

Latest post of the previous page:

Ostrożnie cofnąłem się do tyłu. Kawałki szkła wbijały mi się w szyję, ale musiałem wyjąć głowę z tego cholernego okna. Ludzie na ulicy patrzyli na mnie jak na idiotę. No co się, kurwa, gapicie?!

Gdy wydostałem się z tej śmiesznej pułapki, spadłem na podłogę. Usłyszałem zaniepokojone głosy i tupot. Na pewno trzask szyby ich zaalarmował.

32
Zbiegli się wszyscy. Marta, ta stara, głupia baba i inni. Nawet zasrana sąsiadka, ktra tak jak ja, całe życie jechała na prochach. Nie mogłem się ruszyć, a oni przekrzykwali sie. Miałem ich dość.

- Zamkniecie się wreszcie, wy pojeby? - spytałem sycząc z bólu.

- Jak jesteśmy dla ciebie tylko pojebami, to sam sobie radź. - powiedziała Marta i wyszła z pomszczenia.

Została tylko ta stara głupia baba, no i Janek.

33
Marta mnie zostawiła z nimi? Przecież oni mnie zaraz... Gniewa się za te ostre słowa? Musi być zmartwiona i bezradna. Chciałem ją zatrzymać i pocieszyć, w końcu nic się nie stało, to tylko okno...

Zamroczenie przybierało na sile, a dwójka tych krwiopijców krzyczała coś nade mną. Jakby nie mogli ciszej, przecież zaraz mi głowa pęknie! Zrozumiałem kilka słów: odwieźć, lekarze, zastrzyki...

34
Na słowo zastrzyk moja głowa jakby eksplodowała. Nieczułem już bólu. Wstałem, uderzyłem w twarz tą starą, grubą babę, przewróciłem durnia, którego imienia nigdy nie pamiętam i zamaszystym krokiem przemierzyłem kuchnię. Byłem już coraz bliżej drzwi, gdy zobaczyłem Martę. Siedziała cała zalana łzami. Spojrzała na mnie tym swoim słodkim wzrokiem. Kochałem ją to fakt, ale nie mogłem pozwolić, by zawieźli mnie do szpitala. Brr... Na sama myśl o lekarzach dostaje nerwicy...
ODPOWIEDZ

Wróć do „Piszemy wspólne opowiadania”