Regulamin
01. MG ma zawsze rację.02. Jeżeli MG nie ma racji patrz pkt 01.
03. Nad każdym postem powinno znajdować się pogrubione imię i nazwisko postaci.
04. Gracze kierują tylko i wyłącznie swoją postacią.
05. Formę postu utrzymujemy podobną do opowiadania, nie typowego RPG. Ma być pełen opis czynności wykonywanych przez postacie.
06. W przypadku opisu akcji zawierającej treści typu wulgaryzmy/erotyka/dyskryminacja uczestnik jest zobowiązany uprzedzić o tym na samym początku postu, w którym to się pojawi.
07. Tylko MG decyduje czy i kiedy zdolności (bierne oraz pasywne) działają w określonej sytuacji.
08. Można jedynie uśmiercać własną postać lub próbować kogoś zabić. MG decyduje o efekcie.
09. W razie dłuższej nieobecności proszę poinformować mnie w temacie z komentarzami lub PW.
10. Kolejka: Post MG/po dwa (maksymalnie) posty graczy/Post MG i tak w kółko. Wyjątkiem są dialogi między graczami.
11. Nie piszemy swojego posta pod własnym postem. Dajcie innym czas na reakcję.
12. Post MG będzie się pojawiał maksymalnie co (liczba graczy x 1) dni.
13. Jeśli nie zdążyłeś/aś przed postem MG, tracisz kolejkę i MG opisuje losy twej postaci do następnej rundy.
14. Jeśli ktoś nie da postu pięć razy z rzędu, lub nie odpisze w ciągu miesiąca, odpada z zabawy.
15. Jest dozwolone przekazywanie losów swojej postaci innemu użytkownikowi forum lub MG podczas nieobecności pod warunkiem zgody owego użytkownika oraz MG.
16. Osoby nie biorące udziału w zabawie mają absolutny zakaz pisania postów w tym temacie. Wszelkie uwagi proszę umieszczać w temacie z komentarzami.
Świat przedstawiony
Około sześćset czterdzieści siedem lat temu pewna grupa przedsiębiorców wybudowała osadę u podnóża góry Ollmhor, od której to się wzięła nazwa miejscowości. Celem było wydobycie surowców tam znalezionych. W ciągu następnych trzydziestu lat rozbudowano ją do rozmiarów dużego miasta, w którym to powstały wszelkie zakłady wydobywcze oraz rzemieślnicze. Sto lat po przybyciu pierwszych ludzi miejsce to stało niezależnym miastem - państwem, w dodatku największą potęgą na kontynencie. To właśnie od Ollmhor zapoczątkowano nową epokę technologii napędzanej parą. Wielu wynalazców dorobiło się fortuny, a nawet zostało panami ziem. Bogactwo przyciągnęło nie tylko ludzi wybitnych, lecz także bezdomnych i żebraków. To właśnie przez nich podzielono miasto wedle statusu, a dzielnice wyróżniono murami. Na ulicach roi się od strażników wykonujących bezsprzecznie każde żądania lordów.
Jednak zachłanność mieszkańców przerosła wszelkie oczekiwania. Ponad czterysta lat po założeniu pierwotnej osady góra została wyeksploatowana. Nie pozostało żadnego śladu po jakimkolwiek wzniesieniu. Zamiast tego powstawał coraz to większy otwór w ziemi pod wpływem nieprzerwanych wykopalisk.
Dziś centralne Ollmhor ma postać dziury o głębokości kilkuset metrów, do której zostały przeniesione wszelkie zakłady. Dostęp do tej części mają tylko wysoko urodzeni bądź mistrzowie rzemiosła. Robotnicy nie mają możliwości opuszczenia Dzielnicy Przemysłu pod karą śmierci. Powód tej zasady jest bliżej nie znany, jednak plotki głoszą, że coś dziwnego dzieje się pod miastem.
Mimo tak wielkiej wagi ta dzielnica wciąż pozostaje małą plamką na mapie Ollmhor. Powierzchnią dorównuje prawdziwemu państwu. Co jest poza granicami? Mało kto posiada taką wiedzę, jednak można znaleźć wybitnych odkrywców, którzy przebyli nieokreślone obszary.
Dzielnice rozłożone najbliżej kopalni są wyłącznie dla dostojników oraz wysoko urodzonych. Dalej można znaleźć kilkanaście poświęconych wyłącznie handlu. Liczbę mieszkalnych znają tylko urzędnicy majątkowi.
A teraz tak jeszcze w skrócie o najważniejszych zagadnieniach:
Przemysł - wciąż się rozwija. Aktualnie możliwe są praktycznie wszystkie mechanizmy parowe jak pociągi, prymitywne samochody, sterowce. Nawet jest legenda, że w najbogatszych dzielnicach istnieje coś na wzór metra.
Broń palna - ta prosta jest oczywiście dostępna (tylko z licencją) powszechnie. Do tego istnieje technologia pozwalająca konstrukcję bardziej zmyślnych strzelb, takie jednak mają wartość czasem dorównującą nawet lokomotywie.
Gadżety - przedmioty typu gogle, protezy czy chociażby radia oczywiście są w sprzedaży.
Zwierzęta - mieszkańcy w trakcie rozbudowy zniewalali wszystkie gatunki zwierząt i bestii (w tym wodnych). Można znaleźć dosłownie wszystkie w dzielnicach handlowych. Czasem jednak w biedniejszych rejonach trafiają się również dzikie. A w rzekach i kanałach (tych większych) pływają tylko samobójcy.
Magia - do niedawna znana tylko z legend, aktualnie używana jedynie przez braci zakonnych bądź członków gildii. Osoby nie należące do ugrupowania są traktowani jak ronini - czyli źle.
Istoty magiczne - nie Twój interes.
Jeżeli coś pominąłem, to na dniach dodam.
Tworzenie postaci - wzór
Imię: Nazwisko:
Wiek:
Płeć:
Wygląd zewnętrzny: czyli wszystko - włosy, kolor oczu, wzrost, waga, ubranie bez ekwipunku.
Wygląd wewnętrzny: czyli charakter i cechy szczególne.
Historia: bez przesady, z 3-6 zdań. Chyba że coś specjalnego, dopóki urozmaici to grę to mi nie przeszkadza.
Ekwipunek: 1-2 bronie białe (takie scyzoryki też wliczamy tutaj), 0-1 broni palnej lub 0-1 wartościowych gadżetów (bez przesady oczywiście), 1-4 średniej jakości gadżetów (rzeczy typu lina chociażby czy luneta), co do reszty, próbujcie, może się uda mnie przekonać/zainteresować mając na uwadze zawartość sakiewki 3-5 złotych monet – 1zm = pistolet/lub/2miesiące standardowego jedzenia/lub/zwykłe, acz schludne ubranie/lub/10 dni noclegu w hotelu - bez karaluchów! (1zm = 10sm = 100mm).
Przy wyborze typu 1-5 wybierając mniejszą ilość zyskujecie możliwość wyboru lepszego ekwipunku typu 1rapier/2sztylety.
Umiejętności czynne: 3-5
Umiejętności pasywne: 1-3
Zalety postaci: typu „urodziwy” bądź „szybki” itd. w liczbie 1-2.
Wady postaci: wiadomo, odwrotność zalet w liczbie 1-2. Bonus – za trzecią wadę dostajecie +1 do zalet. Nie ma możliwości wyboru 4 wad : )
Karty postaci wysyłacie do mnie na PW i nigdzie indziej. Te umieszczone publicznie automatycznie tracą ważność.
Wszelkie pytania odnośnie gry proszę słać na PW do mnie.
[ Dodano: Pią 18 Sty, 2013 ]
To był dobry, letni dzień.
Jeszcze chwila i zacznie zachodzić słońce. Mieszkańcy Ollmhor relaksowali się przy kuflu piwa. Dwunasta Dzielnica Handlowa była jedną ze spokojniejszych, także wszyscy oddawali się przyjemnościom. Od czasu do czasu sterowce rzucały cień na tych w dole. Wiatr delikatnie gładził skórę. Najpopularniejszym barem w tej okolicy był „Zezowaty Kozioł”. Leżał on nad jedną z głównych ulic. Miejsce to zostało wystylizowane na starodawną karczmę, gdzie większość stanowiło drewno i kamień. Trochę przypominało spelunę, jednak właściciel postarał się, żeby atmosfera była przyjemna i sprzyjała biznesowi.
Tego dnia wszystkie stoły zostały zajęte. Uasalth właśnie na to liczył. Wszedł powolnym, dumnym krokiem podpierając się prostą, drewnianą laską. Stosunkowo niski co do reszty. Z brunatnoszarymi włosami związanymi w kucyk, ubrany elegancko, lecz jeśli spytać eksperta, nie był to wartościowy strój. Przywitał wszystkich uśmiechem rozglądając w około. Dopiero po chwili dało się zauważyć, że to młody chłopak. Zatrzymał swe ciemne oczy na pewnej grupce ludzi żywiołowo dyskutujących na jakiś temat. Podszedł do nich, chwilę rozmawiał, po czym wcisnął pomiędzy i usiadł.
Minęło trochę, zanim wstał od stołu i ruszył w stronę barmana, zostawiając za sobą oburzoną grupę. Kupił kufel piwa, a następnie zaczął szukać innego miejsca do przysiadki. Akurat zwolniło się jedno przy stole, gdzie siedziała trójka młodzieży. Podszedł..
- Nie gramy z tobą. - przywitali wspólnie, jakby ćwiczyli to od dawna.
- Że co? Grać? Ja piwo piję. - odpowiedział Uasalth z uśmiechem.
- Właśnie rozmawialiśmy o tym, jak ograłeś tamtych w karty. - wyjaśnił brunet.
- Ich? Bleh, Amatorszczyzna. Ale! Było, minęło. Można się przysiąść? - chłopak mrugnął okiem i już siedział jak swój – Chociaż przyznam, że muszę docenić wasze oczy.
- Na nic nie licz tu chłoptasiu. W ogóle to jak ci piwo sprzedali? - prychnęła dziewczyna.
- Oczywiście, że mi sprzedali. - odrzekł flirtującym głosem – Wybaczcie, że się jeszcze nie przedstawiłem! Uasalth. Z rodziny Goedów. Szlachcic.
Popatrzeli się na siebie w ciszy.
- No i? Co z tymi Goedami? - sapnął jasnowłosy.
- Z nimi.. to znaczy z nami? A, nic takiego.. Nie ważne. Co u was? Po pracy odpoczywacie? Co robicie? Jak długo się znacie? - najmłodszy zalał resztę falą pytań.
- W sumie, to się dopiero co poznaliśmy. Tutaj, przy kuflu. - odpowiedział blondyn.
- No to najlepsze miejsce wybraliście, żeby się poznać! Jak się nazywacie? Ja się przedstawiłem, wypadało by..
- Jak byś nie pier... - już zaczynała się drzeć dziewczyna, kiedy uspokoił ją brunet.
- Uspokój się. - powiedział spokojnie – Ja mam na imię Cerro. Cerro Bryan.
Nastała znów cisza. Patrzeli po sobie, a w oczach u wszystkich było widać jakby tą samą iskrę. Nagle dama przejęła inicjatywę.
- Tami Rellock. Przepraszam za chamstwo, czasem tak bywa.
- Ależ oczywiście, nie ma czym się przejmować. O! Widzę, że piwo wam się kończy. Dziewka! - Uasalth odwrócił się od stołu i szukał obsługi wzrokiem - E! Tutaj.. cztery przynieś, tylko dobre ma być. Płacę, wymagam. A co! - wrócił do rozmowy – A Ty, jasny panie, jak ci na imię?
- Mortrimer. Miło mi poznać tak szlachetną osobę. - uśmiechnął się blondyn.
- Również miło poznać zacną kompanię. To o czym żeście rozmawiali?
- O...
Niestety resztę zagłuszyło potężne huknięcie na zewnątrz. Wszyscy powstali. Chcieli ruszyć do drzwi i okien, jednak ochrona wydała polecenia, żeby zostać w środku. Po chwili wyszło na jaw, że spora część ulicy po prostu się zapadła pod siebie. Przyczyny jak na razie nie znano.
- Czarno to widzę. - szepnął chłopak z rodziny Goedów.
- Jakieś sugestie?
Przez moment zastanawiali się wszyscy.
- Wychodzimy tylnym wyjściem. Teraz! - powiedział Uasalth dosyć cicho, jednak na jego twarzy po raz pierwszy ujrzeli powagę.
Ruszyli w stronę zaplecza. W końcu lepsze to, niż brak planu. Na drodze stanął im jeden człowiek z ochrony i zabronił dalszej ucieczki. Uasalth szybkimi ruchami wręczył mu coś do ręki i ruszył dalej bez zastanowienia. Ten odstąpił bez słowa sprzeciwu i pozwolił reszcie ruszyć. Kiedy wyszli na zewnątrz, znaleźli się w wąskiej uliczce. Jedna strona kierowała ku całemu zamieszaniu, z drugiej niespodziewanie wyszło sześciu strażników miejskich.
- Proszę wracać do środka! Dla waszego bezpieczeństwa! - krzyknęli.
- Nie byłbym tego taki pe..
- Do środka powiedziałem! Nie dyskutuj gówniarzu!
Starsi chcieli też się udzielić, ale młody uciszył ich.
- Zostawcie to mnie. - sięgnął za kaftan chcąc coś wyciągnąć, gdy nagle jeden ze strażników szarpnął nim chwytając za kołnierz.
- Jazda! I wy też. I nawet nie próbujcie się przeciwstawiać, bo obijemy pyski! Do baru z powrotem.
- Kiedy wrócili do środka, zastali zadziwiający widok. Wszyscy leżeli na podłodze twarzami do ziemi, a przy głównych drzwiach stali inni strażnicy miejscy.
- Na glebę! - wrzasnął ten wyglądający na dowódcę – Migiem..
- No to jesteśmy w głębokim...
_________________________________________________________
Trochę rzeczy wciąż mam na głowie, także sytuację bardziej rozwinę w drugim poście, ale już co nieco możecie pisać. Opisy wyglądu zostawiłem wam, żebyście sami siebie opisali dokładnie jak chcecie.
I pamiętajcie... ze strażnikami miejskimi nie mamy żadnych szans. Przynajmniej na razie. - To tak jeszcze odnośnie opisu reali.
Mam nadzieję, że coś wykombinujecie. Jako że to jeszcze do końca nie wystartowało, możecie wspominać co nieco o innych postaciach. Dopiero od mojego drugiego postu ruszymy z pełnym regulaminem.
Cerro Bryan - TheBurningTree
Mortrimer Fetum - zaqr
Tamita Rellock - BMF
Uasalth Goed - Mearqur (MG)
[ Dodano: Pią 18 Sty, 2013 ]
Ok, to jest kontynuacja tego co zacząłem wczoraj. Mam nadzieję, że teraz będzie łatwiej wszystkim kontynuować. Jedziemy..
A no i ten tego.. wulgaryzmami zalatuje poniżej.
______________________________________________________________
Wszyscy się położyli na ziemi spoglądając na strażników. Właściciel dbając o reputację rozpoczął dialog by wyjaśnić o co chodzi, skąd takie postępowania.
- Dostaliśmy rozkaz z góry. Jest wysokie zagrożenie oparami ze ścieków i kanałów. Wszyscy cywile mają pozostać w zabudowaniach.
- Ale jakie opary, człowieku! Przecież to nie slamsy! - barman ośmielony postawą pracodawcy włączył się do dyskusji.
- Taki jest rozkaz i tak macie postępować, zrozumiano!
- Nie, kurwa, zrozumiano! Każecie ludziom kłaść się na podłogę jak lisom do zdzierania skóry! Nie będę tolerować takiego zachowania na mojej posiadłości! - wydarł się gospodarz.
Chciał coś zrobić, jednak inny strażnik uderzył po nogach zanim ten wykonał trzeci krok.
- Będziesz tu leżał jak każdy inny i nic ci do tego...
Po chwili drażniącej ciszy usłyszano na zewnątrz krzyki, które przerodziły się w jęki bólu i rozpaczy. Wszyscy strażnicy wybiegli z baru i ruszyli do źródła hałasu. Dźwięki walki trwały dosyć krótko, po czym nastała cisza.
Ludzie powoli zaczęli się podnosić. Któryś wyjrzał za drzwi.
- Pusto.
- Jak to pusto! Przecież ich tam było ze trzy tuziny na ulicy. - wykrzyknął barman.
Wszyscy wyszli na zewnątrz. Rzeczywiście nikogo nie było. Ale dopiero teraz ujrzeli zapadnięte ulice. Kilka domów także się zapadło.
- Wątpię, żeby tu było bezpiecznie. - wtrącił Uasalth - Jakieś propozycje?