76

Latest post of the previous page:

MAREL pisze:Ktoś inny znowu pisze tutaj, że po książkę wydaną za swoje pieniądze przez autora, nie sięgnie żaden czytelnik. To lekka przesada, ludzie sięgają, a i pieniądze za sprzedane egzemplarze wpływają na konto. Kwestia czy duży nakład czy wielkie pieniądze w przypadku mojego hobby jest drugorzędną sprawą, moim zdaniem.
No dobrze, ktoś tam zawsze kupi, tyle, że w porównaniu do książek wydawanych tradycyjnie ( a które i tak na naszym rynku sprzedają się tak sobie) są to ilości symboliczne. To zwykłe stwierdzenie faktu, nie złośliwość.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

77
Navajero - czy 600 sprzedanych egzemplarzy przez rok od debiutu nieznanego amatora praktycznie bez żadnego marketingu, to jest ilość symboliczna?...jak na polskie realia oczywiście... Nie podejrzewam Pana o złośliwość.

78
To nie tak dużo, ale o wiele więcej niż myślałem :) I sporo powyżej przeciętnej jeśli chodzi o wydawanie na własny koszt.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

79
Dzięki za szybką odpowiedź, to tylko utwierdza mnie w przekonaniu, że warto mieć hobby, a jeśli jest cień szansy na zwrot poniesionych kosztów, to już w ogóle raj na Ziemi.

80
Warto pamiętać, że wydanie wielu książek naukowych jest finansowane lub współfinansowane przez autorów (często pieniądze dokładają placówki naukowe) i bynajmniej nie stanowi to ujmy dla tych badaczy, a czasami wręcz przeciwnie. Np. już ponad 100 lat temu prof. Stanisław Opolski wydał na własny koszt świetny i oryginalny podręcznik chemii organicznej.
Ostatnio zmieniony ndz 13 kwie 2014, 22:03 przez Marcin Dolecki, łącznie zmieniany 1 raz.
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

81
To jednak inna historia niż z beletrystyką.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

82
Marcin Dolecki pisze:Warto pamiętać, że wydanie wielu książek naukowych jest finansowane lub współfinansowane przez autorów (często pieniądze dokładają placówki naukowe) i bynajmniej nie stanowi to ujmy dla tych badaczy, a czasami wręcz przeciwnie.
A jak inaczej wydać książkę, która jest adresowana do 100 osób na całym świecie a często zrozumie ją co najwyżej 10.
Wszechnica Szermiercza Zaprasza!!!

Pióro mocniejsze jest od miecza. Szczególnie pióro szabli.
:ulan:

83
Grimzonie, nie zawsze tak bywa. Np. słownik polskich odkrywców i wynalazców, który jest w końcowej fazie edycji, raczej znajdzie wielu nabywców, a jednak wydawnictwo nie opublikuje go na własny koszt.
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

84
Marcin Dolecki pisze:Grimzonie, nie zawsze tak bywa. Np. słownik polskich odkrywców i wynalazców, który jest w końcowej fazie edycji, raczej znajdzie wielu nabywców, a jednak wydawnictwo nie opublikuje go na własny koszt.
Tylko to nie do końca jest publikacja stricte naukowa a bardziej popularnonaukowa. Wiem, że zaprzeczysz. Twoje prawo.
Wszechnica Szermiercza Zaprasza!!!

Pióro mocniejsze jest od miecza. Szczególnie pióro szabli.
:ulan:

85
Wiele prac naukowych, np. historycznych, też znajduje całkiem spore grono nabywców, a nie bywa publikowana na koszt wydawnictw.

[ Dodano: Nie 13 Kwi, 2014 ]
Zmieniając trochę temat, upieram się przy określeniu dzieł beletrystycznych jako bardzo wartościowych, gdy będą one czytane również 100 lat po śmierci autora.
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

86
Tak, ale w dzisiejszych czasach miarą polskojęzycznej pracy naukowej, niewydanej za pieniądze wydawnictwa jest recenzja naukowa. A w przypadku beletrystyki tylko pojemność portfela zleceniodawcy.

Edycja: literatura będzie czytana, o ile przetrwa próbę czasu.
Ostatnio zmieniony ndz 13 kwie 2014, 22:23 przez Humanozerca, łącznie zmieniany 1 raz.

87
Marcin Dolecki pisze:Wiele prac naukowych, np. historycznych, też znajduje nabywców, a nie bywa publikowana na koszt wydawnictw.
I praktycznie żadne ścisłe. Książki historyczne jeżeli byłyby napisane naukowo a nie popularnonaukowo także nie miałyby wzięcia. Czytanie o średniowieczu wymagałoby od czytelnika znajomości łaciny.
Wszechnica Szermiercza Zaprasza!!!

Pióro mocniejsze jest od miecza. Szczególnie pióro szabli.
:ulan:

88
I praktycznie żadne ścisłe. Książki historyczne jeżeli byłyby napisane naukowo a nie popularnonaukowo także nie miałyby wzięcia. Czytanie o średniowieczu wymagałoby od czytelnika znajomości łaciny.
Jeśli autor tłumaczyłby cytowane fragmenty na polski (np. w przypisach), to od razu byłby tylko "popularnonaukowy"?
\

89
To jest bardziej skomplikowana sprawa. Swego czasu rozmawiałem z profesorami którzy wydali sporo książek historycznych, popularnonaukowych. Oni wszyscy strasznie nienawidzili Krawczuka, bo ten był naprawdę czytany przez wielu. "Popularnienaukowo" nie znaczy z automatu "interesująco". Nie każdy potrafi pisać tak, aby zaintrygować czytelnika.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

90
Humanozerca pisze:Jeśli autor tłumaczyłby cytowane fragmenty na polski (np. w przypisach), to od razu byłby tylko "popularnonaukowy"?
Nie, przede wszystkim w książkach naukowych nie musisz tłumaczyć założonego kontekstu treści i używasz języka naukowego. Książkę popularnonaukową musisz napisać dla ludzi niekoniecznie biegle obeznanych z tematyką.

Przykładowo z informatyki w pozycji naukowej nie tłumaczysz jaka jest różnica pomiędzy kombinatorycznym a numerycznym kosztem algorytmu.
Wszechnica Szermiercza Zaprasza!!!

Pióro mocniejsze jest od miecza. Szczególnie pióro szabli.
:ulan:

91
Moja była promotor, prof. Halina Lichocka, napisała monografię poświęconą życiu oraz działalności naukowej Ignacego Mościckiego; praca jest naukowa, a jednak sprzedaje się dobrze i sięgają po nią nie tylko historycy nauki.
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

Wróć do „Wydawnictwa”