O wydawaniu za własne pieniądze.

61

Latest post of the previous page:

Hardy pisze: Najciekawsza była odpowiedź z "Bellony", a więc niby wojskowego i historycznego (dawniej) wydawnictwa - teraz publikują wyłącznie zagranicznych, znanych autorów (ile w tym prawdy, nie wiem).
Publikują i polskich, mało znanych, wystarczy zerknąć na ich stronę.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

O wydawaniu za własne pieniądze.

62
Aktegev pisze: Trochę obok tej dyskusji, zaczęłam się zastanawiać, gdzie leży granica między nawiązaniem literackim a przywołaną wyżej wtórnością?
Myślę, ze kluczowym problemem jest tutaj wkład własny autora w dzieło inspirowane. Ciężko mi to wyjaśnić bez przykładów, więc podam jeden: dramaty Janusza Głowackiego. Choćby "Antygona w Nowym Jorku", "Czwarta siostra" czy "Kopciuch". Motywy stare, znane, a przetworzone tak, że stają się polemiką literacką, rozwinięciem toposów, próbą spojrzenia z innej perspektywy lub pokazania tej samej sytuacji w innych, nowych okolicznościach.

Added in 2 minutes 59 seconds:
Jason pisze:
Eviva pisze:Naprawdę marnuje się w NR, ale czyja to wina? Na pewno nie jej.
Po części jej, bo to ona podjęła decyzję o wybraniu łatwiejszej drogi.

Ale jeśli szukamy winy gdzie indziej, to leży ona w paru miejscach:
- wydawnictwa vanity - bo kłamią i wprowadzają nowych autorów w błąd dla swojego zysku
- osoby broniące w/w wydawnictw
- ludzie, którzy nie nagłaśniają problemu bo np. mają w głębokim poważaniu debiutantów
Nie mnożyłbym bytów. To, że ktoś wydaje w NR to przede wszystkim jest jego wina (jeśli to w ogóle można rozpatrywać w kategoriach winy). Ale albo nie wie, co robi, albo wie, co robi i robi to z pełną świadomością, albo liczy, że w jego przypadku będzie inaczej.

W podtekście pytania dostrzegam delikatną sugestię, iż to, że ta autorka publikuje w NR miałoby być "winą" normalnych wydawnictw, które zapewne odrzuciły jej tekst, a to jest oczywiście kosmiczna bzdura.
Pozdrawiam
Maciej Ślużyński
Wydawnictwo Sumptibus
Oficyna wydawnicza RW2010

O wydawaniu za własne pieniądze.

63
Trochę z boku tematu, ale skomentuję z punktu widzenia osoby, która rynek amerykański obserwuje i stara się poznać, bo mam wrażenie, że z drugiej strony oceanu to "wydawanie po angielsku" wygląda o wiele bardziej różowo niż z mojej.
Eviva pisze:
MaciejŚlużyński pisze:
Eviva pisze: Ale też Agata Suchocka ze swym wampirycznym cyklem, który teraz jest wydawany po angielsku i bardzo dobrze sobie radzi na Amazonie
Nie wiem, jak bardzo dobrze sobie radzi w wersji angielskiej, ale znam wersję polską. Owszem, jest to dość sprawnie napisane (jak na vanity, oczywiście), ale bardzo wtórne, prawdę mówiąc.
A jednak się spodobało na tyle, że wydawnictwo włożyło w to konkretne, własne pieniądze i nie pożałowało tego...
Wydawnictwo prawdopodobnie nie wyłożyło żadnych "konkretnych" pieniędzy. Tekst został przetłumaczony przez autorkę, więc największy koszt odpadł od razu. Okładka wygląda na robioną "po znajomości". Zostaje korekta - i tyle kosztu wydawnictwa, bo marketing powieści jest żaden.
Swoją drogą, RHP jest tworem, który odradzam wszystkim, którzy pytają, bo to żaden prestiż ani nobilitacja - no chyba że ktoś chce się po prostu chwalić w Polsce książką wydaną po angielsku. Wtedy to przejdzie, bo w Polsce nikt nie wie, że RHP to po prostu nazwa-nakładka na selfa - nie ma ich nigdzie poza platformami selfowymi. Dodatkowo podejrzewam (zaznaczam, dowodów nie mam - to tylko moje domysły), że dość nieuczciwie traktują tłumaczy, którzy im te książki tłumaczą, bo wziąwszy pod uwagę stawki za tłumaczenie i ilość wydawanych książek, to nie ma szans, by płacili im za projekt, jak przystoi (podejrzewam, że tłumacze pracują za procent od sprzedaży albo coś równie złudnego).
No, ale "Royal Hawaiian Press" to brzmi dumnie. Nic nie szkodzi, że w Stanach nikt o nich nie słyszał - w Polsce można się pochwalić. ;)

Zapytałabym też, co to znaczy, że "bardzo dobrze sobie radzi na Amazonie," bo szybkie spojrzenie na statystyki książki (11 recenzji na Amazonie i 9 na Goodreads) sugeruje, że raczej wcale sobie nie radzi. Masz jakieś konkretne liczby, czy tak rzucasz, oceniając po tych kilku pozytywnych opiniach?
O pisaniu i innych nałogach

O wydawaniu za własne pieniądze.

64
Navajero pisze:
Hardy pisze: Najciekawsza była odpowiedź z "Bellony", a więc niby wojskowego i historycznego (dawniej) wydawnictwa - teraz publikują wyłącznie zagranicznych, znanych autorów (ile w tym prawdy, nie wiem).
Publikują i polskich, mało znanych, wystarczy zerknąć na ich stronę.
Wydaja min navala. I chlop ma mega promocję.
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.

O wydawaniu za własne pieniądze.

65
Odniosę się tutaj do zarzutu, który pojawił się na początku dyskusji, że w wydawnictwach, w których autor musi pokryć częściowy bądź całkowity koszt druku, nie ma korekty. W przypadku mojej współpracy z RedBook, była zarówno redakcja jak i dwie korekty - każdorazowo otrzymywałam plik z tekstem do wglądu. Jeśli ktoś ma zarzuty co do okładki, to mi się ona podobała bardzo i to ja ją zaakceptowałam.

Wydanie książki w ogóle nie jest wstydliwym faktem :D

Ja jako czytelniczka sięgam po rozmaite książki i teksty także z internetu i stawiam po prostu na wolny rynek.
Kto czyta książki - żyje podwójnie. Umberto Eco

O wydawaniu za własne pieniądze.

66
Czarna Nina, życzę ci dobrze, ale każde vanity obiecuje pieniądze jako procent od sprzedaży i to o wiele wyższy niż dostałby autor w tradycyjnym wydawnictwie. Mogą sobie na to pozwolić, bo w większości wypadków zarabiają na tym, że już im zapłaciłaś. Wyszli na swoje i faktycznie sprzedane książki, to dla nich tylko dodatkowy, niespodziewany zysk.

Problem jest też z dystrybucją. Daj znać, czy ten wydawca różni się od innych i czy książka jest dostępna w księgarniach inaczej niż na specjalne zamówienie czytelnika.
ichigo ichie

Opowieść o sushi - blog kulinarny

O wydawaniu za własne pieniądze.

67
MaciejŚlużyński pisze: dramaty Janusza Głowackiego. Choćby "Antygona w Nowym Jorku", "Czwarta siostra" czy "Kopciuch". Motywy stare, znane, a przetworzone tak, że stają się polemiką literacką, rozwinięciem toposów, próbą spojrzenia z innej perspektywy lub pokazania tej samej sytuacji w innych, nowych okolicznościach.
No i k..wa, wykrakałem...

http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/ ... je.html#MT
Pozdrawiam
Maciej Ślużyński
Wydawnictwo Sumptibus
Oficyna wydawnicza RW2010

O wydawaniu za własne pieniądze.

69
Melfka pisze: Trochę z boku tematu, ale skomentuję z punktu widzenia osoby, która rynek amerykański obserwuje i stara się poznać, bo mam wrażenie, że z drugiej strony oceanu to "wydawanie po angielsku" wygląda o wiele bardziej różowo niż z mojej.
Eviva pisze:
MaciejŚlużyński pisze:

Nie wiem, jak bardzo dobrze sobie radzi w wersji angielskiej, ale znam wersję polską. Owszem, jest to dość sprawnie napisane (jak na vanity, oczywiście), ale bardzo wtórne, prawdę mówiąc.
A jednak się spodobało na tyle, że wydawnictwo włożyło w to konkretne, własne pieniądze i nie pożałowało tego...
Wydawnictwo prawdopodobnie nie wyłożyło żadnych "konkretnych" pieniędzy. Tekst został przetłumaczony przez autorkę, więc największy koszt odpadł od razu. Okładka wygląda na robioną "po znajomości". Zostaje korekta - i tyle kosztu wydawnictwa, bo marketing powieści jest żaden.
Swoją drogą, RHP jest tworem, który odradzam wszystkim, którzy pytają, bo to żaden prestiż ani nobilitacja - no chyba że ktoś chce się po prostu chwalić w Polsce książką wydaną po angielsku. Wtedy to przejdzie, bo w Polsce nikt nie wie, że RHP to po prostu nazwa-nakładka na selfa - nie ma ich nigdzie poza platformami selfowymi. Dodatkowo podejrzewam (zaznaczam, dowodów nie mam - to tylko moje domysły), że dość nieuczciwie traktują tłumaczy, którzy im te książki tłumaczą, bo wziąwszy pod uwagę stawki za tłumaczenie i ilość wydawanych książek, to nie ma szans, by płacili im za projekt, jak przystoi (podejrzewam, że tłumacze pracują za procent od sprzedaży albo coś równie złudnego).
No, ale "Royal Hawaiian Press" to brzmi dumnie. Nic nie szkodzi, że w Stanach nikt o nich nie słyszał - w Polsce można się pochwalić. ;)

Zapytałabym też, co to znaczy, że "bardzo dobrze sobie radzi na Amazonie," bo szybkie spojrzenie na statystyki książki (11 recenzji na Amazonie i 9 na Goodreads) sugeruje, że raczej wcale sobie nie radzi. Masz jakieś konkretne liczby, czy tak rzucasz, oceniając po tych kilku pozytywnych opiniach?

Cholera, jak to po polsku... Gdyby Agata dostała Nagrodę Nobla (wiem, przeginam), to też byłoby "Kurde, dają teraz byle komu..." lub coś w tym guście. RHP to nie jest self. Żadna z nas nie płaci, to nam płacą. Wydają tam również m.in. Magdalena Kozak, Robert J. Szmidt, Manula Kalicka, Marcin Jamiołkowski, Olga Gromyko, Małgorzata Warda... Sprawdź fakty, nim zaczniesz publikować oszczerstwa.

Agata rzeczywiście tłumaczyła sama, ale ja już nie. W moim przypadku te koszty musiały być - przekład, grafik, druk, to samo mogłam otrzymać w Polsce, ale tu się nie opłacało. A tam tak. Pytanie czemu...
Nie mówię, żem jest geniusz, lecz i nie dupa
Też bym napisał "Dziady", gdybym się uparł..
.


K.I.Gałczyński

Pisarz jest pisarzem, ponieważ pisze. Bynajmniej nie dlatego, że ma legitymację

Michaił Bułhakow

O wydawaniu za własne pieniądze.

70
Eviva pisze:
Cholera, jak to po polsku... Gdyby Agata dostała Nagrodę Nobla (wiem, przeginam), to też byłoby "Kurde, dają teraz byle komu..." lub coś w tym guście. RHP to nie jest self. Żadna z nas nie płaci, to nam płacą. Wydają tam również m.in. Magdalena Kozak, Robert J. Szmidt, Manula Kalicka, Marcin Jamiołkowski, Olga Gromyko, Małgorzata Warda... Sprawdź fakty, nim zaczniesz publikować oszczerstwa.

Agata rzeczywiście tłumaczyła sama, ale ja już nie. W moim przypadku te koszty musiały być - przekład, grafik, druk, to samo mogłam otrzymać w Polsce, ale tu się nie opłacało. A tam tak. Pytanie czemu...
Nie powiedziałam, że RHP to self, więc proszę, bez wycieczek emocjonalnych i oskarżeń o oszczerstwa, Evivo.
O RHP powiedziałam, że to nakładka na selfa. Bo wydawnictwo, nawet "small press", jak to się tutaj mówi, jest obecne gdzieś poza platformami self-publishingowymi, a RHP nie jest. I sporo jest tu takich tworów jak RHP właśnie, które aspirują do nazywania się wydawcą, ale nim nie są.
Od półtora roku siedzę w Stanach. Od ponad pięciu lat piszę prawie wyłącznie po angielsku i staram się uważnie śledzić tutejszy rynek. Mam trochę inną perspektywę niż osoba siedząca w Polsce, której może się wydawać, że jak coś się tutaj nazywa "wydawnictwo" to nim jest.
No ale fakty (właściwie powtarzam to, co napisałam wcześniej, ale może będzie jaśniej):
- RHP publikuje swoje książki przez platformy selfowe. Jest nieobecne w normalnych księgarniach.
- Jego autorzy nie mają żadnych sukcesów i nie mówi się o nich. (tutaj mówię wyłącznie o fantastyce, bo tę śledzę dużo uważniej)
- Biorąc pod uwagę koszt tłumaczeń, wydawcy nie byłoby stać na zapłatę tłumaczenie tych wszystkich książek. Nawet przy stawce głodowej dla tłumacza (co już byłoby praktyką dość nieuczciwą - zgodzisz się) koszt tłumaczenia książki na 400tys. znaków to minium jakieś $3500 (naprawdę zaniżyłam). Jeśli wydawca nie siedzi na pieniądzach (które chce wtopić, bo to się nie zwróci), to przy ilości wydawanych przez nich książek znaczy, że tłumacze pracują za procent od sprzedaży - gorzej to już tylko za "do portfolio".

Co do Twoich kosztów - koszt tłumaczenia wyjaśniłam powyżej, zostaje więc grafika, bo zakładam druk odpada (tu mogę się mylić, bo nie mam Twoich danych: dostałaś jakieś drukowane egzemplarze autorskie? albo możesz podzielić się informacją z umowy, ile egzemplarzy było planowanych do druku?), skoro RHP publikuje przez platformy selfowe (czyli ebooki i print-on-demand).

Wracając jeszcze do emocjonalnych komentarzy typu "gdyby [nawet] dostała Nobla" - zapytałam o konkrety, bo chcę wiedzieć, co rozumiesz przez "dobrze sobie radzi". Na razie wygląda na to, że nasze postrzeganie tego, co to jest bardzo się różni i założyłam, że może masz lepsze informacje niż ja.
Zamiast konkretów dostaję reakcję emocjonalną i słowa typu "oszczerstwa". Jeszcze raz poproszę, Evivo, dyskutujmy o faktach. Jeśli masz jakieś, o których mi nie wiadomo - podziel się nimi zamiast próbować zmienić ten wątek w kłótnię.
A jeśli nie masz, to proszę, nie zarzucaj mi kłamstw tylko dlatego, że się z Tobą nie zgadzam.
O pisaniu i innych nałogach

O wydawaniu za własne pieniądze.

71
ravva pisze:
Navajero pisze:
Hardy pisze: Najciekawsza była odpowiedź z "Bellony", a więc niby wojskowego i historycznego (dawniej) wydawnictwa - teraz publikują wyłącznie zagranicznych, znanych autorów (ile w tym prawdy, nie wiem).
Publikują i polskich, mało znanych, wystarczy zerknąć na ich stronę.
Wydaja min navala. I chlop ma mega promocję.
To szczere gratulacje dla Navajero.
Widocznie chcieli mnie zbyć. Mogli normalnie napisać, że nie chcą lub nie ten profil.
Piszę. Wspomnienia. Miniaturki. Satyriady. Drabble. Fraszki. Facecje. Podobne. Wystarczy.

O wydawaniu za własne pieniądze.

73
Navajero pisze: Ja tam nie wydaję, naval to ex - operator "Gromu", debiutujący jako pisarz ;)
Ach, to źle zrozumiałem.
Jednak gratulacji nie cofam. Przeczytałem co nieco, dzięki woojkowi Googiel. Nie czytam fantasy, ale historia alternatywna to co innego.
Piszę. Wspomnienia. Miniaturki. Satyriady. Drabble. Fraszki. Facecje. Podobne. Wystarczy.

O wydawaniu za własne pieniądze.

74
Hardy pisze:
Navajero pisze: Ja tam nie wydaję, naval to ex - operator "Gromu", debiutujący jako pisarz ;)
Ach, to źle zrozumiałem.
Jednak gratulacji nie cofam. Przeczytałem co nieco, dzięki woojkowi Googiel. Nie czytam fantasy, ale historia alternatywna to co innego.
Czyli podtrzymujesz gratulacje dla nava za wydanie ksiazek w bellonie, w ktorej nav nie wydaje? <confused>
Serwus, siostrzyczko moja najmilsza, no jak tam wam?
Zima zapewne drogi do domu już zawiała.
A gwiazdy spadają nad Kandaharem w łunie zorzy,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie mów o tym.
(...)Gdy ktoś się spyta, o czym piszę ja, to coś wymyśl,
Ty tylko mamie, żem ja w Afganie, nie zdradź nigdy.

O wydawaniu za własne pieniądze.

75
ravva pisze:
Czyli podtrzymujesz gratulacje dla nava za wydanie ksiazek w bellonie, w ktorej nav nie wydaje? <confused>
Po co to? Nie rozumiem pewnych zachowań na portalu.Naprawdę sprawia to satysfakcję?
Napisałem wpierw: "To szczere gratulacje dla Navajero". Potem o historii alternatywnej, którą pisze Navajero. Komu mogłem nie cofnąć gratulacji? Naval chyba nie pisał o alternatywnych historiach.
Piszę. Wspomnienia. Miniaturki. Satyriady. Drabble. Fraszki. Facecje. Podobne. Wystarczy.

O wydawaniu za własne pieniądze.

76
Melfka,
A nie napisałaś, że RHP to przykrywka dla selfu?
A zresztą, nawet gdyby - to w USA i nigdzie na świecie self nie jest żadnym powodem do zażenowania. Również korzystanie z firm wydawniczych. Normalna usługa i tyle.
Tylko w Polsce selfpublishing i korzystanie z vanity z punktu skreśla autora. Rodzimi literaci zachowują się jak dawni mistrze cechowi, którzy każdego, kto by pracował poza cechem, nazywali partaczem, niezależnie od tego, jaki był poziom jego usług.

Added in 4 minutes 50 seconds:
Owszem, sama teraz odradzam taką drogę, gdy mnie ktoś pyta. W Polsce to nie ma żadnego sensu i jest często zwykłą stratą pieniędzy. Chyba że ktoś chce po prostu wydać i się cieszyć, wtedy oczywiście nic nie stoi na przeszkodzie.
Nie mówię, żem jest geniusz, lecz i nie dupa
Też bym napisał "Dziady", gdybym się uparł..
.


K.I.Gałczyński

Pisarz jest pisarzem, ponieważ pisze. Bynajmniej nie dlatego, że ma legitymację

Michaił Bułhakow
ODPOWIEDZ

Wróć do „Wydawnictwa”