No to czas na pierwszego z Panów.
Romuald Pawlak: Rycerz bezkonny
Nie całkiem poważna fantasy o rycerzu bezkonnym, który zaczął od dorabiania pasowaniem zwłok, zrobił krótką, ale intensywną karierę jako świecki inkwizytor, by wreszcie oddać się swemu prawdziwemu powołaniu: magii. A wszystko to za sprawą kupca, który przejął za długi rodzinny majątek Fillegana, zmuszając go do emigracji z rodzinnego Wake w Anglii na kontynent. Oto dlaczego kupiec zawsze będzie wrogiem rycerza, a rycerz krzywo spoglądać będzie na bogatego kupca... chyba że sam stanie się po stokroć bogatszy. Skoro nie całkiem poważna literatura, to należy się tu spodziewać i kultu Monty Pychotka, i morderczej mandragory, wystąpienia mumii Ramzesa XII, a nawet gadającego mchu.
Od siebie coś? Romek może pomyśleć, że mu po prostu kadzę, ale... a niech myśli!
Nigdy w życiu nie spotkałem Autora, który do spraw zawodowych podchodzi w taki sposób. Fillegan to taka sobie niby błaha, żartobliwa historyjka. Niby... ale jak widzę, jaki ogrom pracy włożył Autor w research, jak dopracowane są szczegóły, tło historyczne, jak prowadzi akcję i buduje postaci - to mam wielki szacunek.
Do tego w książce jest przesłanie, bardzo mojemu sercu bliskie - że w życiu liczy się inteligencja, czyli umiejętność wykorzystania zdobytej wiedzy teoretycznej w praktyce. Czasami coś nie wyjdzie, ale generalnie - to jedyna droga ;-)