Latest post of the previous page:
Dzięki.Zmyliła mnie Wasza strona, bo tam nadal jest ta zakładka.
A jaka jest ta różnica, o którą pytam?
Moderatorzy: Poetyfikatorzy, Weryfikatorzy, Moderatorzy, Zaufani przyjaciele
Latest post of the previous page:
Dzięki.Prawdę mówiąc - powinniśmy to zmienić jak najszybciej, ale jakoś tak wyszło, że na razie zostało ;-)
A podstawowa różnica była taka, że system rent-a-publisher był gwarancją zachowania jakości. Po pierwsze - zachowywaliśmy prawo do niewydania dzieła, które naszym zdaniem nie spełniało podstawowych wymagań artystycznych, więc o drukowaniu każdego nadesłanego tekstu nie było nawet mowy. Po drugie - nad tekstem pracowali redaktorzy i korektorzy, którzy mają spore doświadczenie, a ich nazwiska miały się znaleźć w stopce redakcyjnej. Po trzecie - koszt druku, owa "wielkość mityczna", był tak naprawdę jedną piątą kosztów ponoszonych przez autora. No i system gwarantował dystrybucję we wszystkich księgarniach internetowych i poprzez wszystkich dystrybutorów, z którymi umowę ma podpisane nasze wydawnictwo.
Jeśli oni wydają najstaranniej, to aż strach pomyśleć, jak wydają pozostali...
Tu bez dobrego tekstu po prostu ani rusz
Potwierdzam. Samo wydrukowanie wyjdzie ze cztery razy taniej.
Nawet nie pytaj. Są tacy, co się przynajmniej starają za cudze pieniądze, ale i tak mam czasem wrażenie, że książka wyglądałaby lepiej, gdyby autor opracował ją sobie sam.
Zapewniam, że nawet najlepszy tekst to jeszcze za mało. Zwłaszcza że "dobry tekst" to pojęcie względne i zależy od tego, kto czyta. A zdarzało mi się recenzować powieści debiutantów z poważnych oficyn, przy których łapałam się za głowę pytając, czym kierowali się redaktorzy, że coś takiego uznali za warte wydania.
Wyłapują też chyba jakieś poczytne teksty z Wattpada. To nie stamtąd zgarnęli jakiś fanfik, który potem kazali autorce zmienić tak, żeby nie było danych osobowych członków zespołu? Może mylę z jakimś innym wydawnictwem i książką, niech mnie ktoś poprawi.icy_joanne pisze: (pt 19 mar 2021, 18:22) ale to bloger z grupą odbiorców, to zupełnie inna sytuacja niż "zwykły debiutant z ulicy".
Szczerze mówiąc - nie wiem. 75 proc. wydają, gdy zapłacisz, 25 proc. "pewniaków" - bez dofinansowania. Np. Piotra C, który jest blogerem i ma swoją publikę, a tworzy prozę, a nie poradniki. Z Piotrem C nawet rozmawiałam raz - dla niego wydawca jest ok, ale przyszedł z własną grupą odbiorców jego bloga, a nie jako nieznany autor, więc to zupełnie inne negocjacje.CzornyKoteł pisze: (ndz 21 mar 2021, 15:23) Nie wiem, czy coś się zmieniło w od jakiegoś 2012 roku w tej materii, bo z własnej woli po książki od nich nie sięgam.