Latest post of the previous page:
To nie tyle chodzi o kwestię czytają/ nie czytają ( bo to sugeruje złą wolę) co mozliwości "przerobu" nadsyłanych tekstów. A tych, w przypadku dużego wydawnictwa są tysiące. I żadna firma nie może pozwolić sobie na odedelegowanie do czytania owych, w 99% grafomańskich prób, zespołu dobrych redaktorów. Więc czyta to jedna, czasem dwie osoby, a bywa, że czynność ta powierzana jest ( przynajmniej w jakiejś cześci) firmowym cycatkom, to znaczy paniom o obwodzie biustu wielokrotnie większym od ilorazu inteligencji, jakich w żadnym wydawnictwie nie brakuje... Dlatego z uporem maniaka podkreślam od lat, że najlepiej ( dla autora) byłoby, gdyby startując do wydawnictwa, coś już sobą reprezentował. Na przykład miał wydane drukiem jedno - dwa opowiadania. Bo to zawsze robi wrażenie, stanowiąc niejako gwarancję, że petent nie jest kolejnym grafomanem z przerostem ambicji. A bywa, że wydawcy ( wielu z nich czytuje pisma w których ukazują się debiutanckie opowiadania) sami nawiązują kontakt z autorem dobrego tekstu, proponując mu współpracę.O wydawaniu za własne pieniądze.
106Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson
dr Samuel Johnson