Biała lista wydawnictw

106

Latest post of the previous page:

biografie większości artystów (ale przecież nie tylko, bo również biografie przedsiębiorców, a i nawet polityków ;-) ) wskazują, że pracowitość, talent, ale gdzieś tam jest zbieg okoliczności, który umożliwia znalezienie się tam, gdzie ten ktoś się znajduje - nawet jeśli to jest właśnie ta przysłowiowa kropka nad i.

I tak, taka natura przypadku, że możemy sobie zawsze o tym gdybać.

Biała lista wydawnictw

107
Mój przypadek?

1) na studiach - w październiku 1993 będąc na pierwszym roku idąc korytarzem zobaczyłem kartkę że można się zapisywać jak kto chętny na wykład profesora Jerzego Kruppe'. Nie wiedziałem jak się zapisywać na wykłady ogólnoinstytutowe a tu proszę - okazja. Tak oto zupełnym przypadkiem trafiłem na zajęcia które dały mi ogromną wiedzę i umiejętności grzebania w źródłach nieoczywistych - co wykorzystałem w "Operacji Dzień wskrzeszenia" i w "Oku Jelenia". U tegoż profesora na proseminarium przeglądałem przed zajęciami album o sztuce Hanzy. Aha - jakbym się dostał na historię to bym nie poszedł na archeologię, na szczęście uwaliłem egzamin wstępny.

2) miałem farta że spotkałem Pawła Siedlara który przekonał mnie żebym napisał coś krótszego niż powieść w 6-ciu tomach o objętości 1800 stron gęstego rękopisu. Bez tego impulsu nie zacząłbym pisać opowiadań o Jakubie Wędrowyczu. Ten bohater już istniał jako trzecioplanowa postać z "Norweskiego Dziennika" - ale czy rozwinąłby się w samodzielnego bohatera setki opowiadań? Nie sądzę. Jest tu też wielka zasługa j.Grzędowicza który jako naczelny dopuścił to do druku. I Adama Bańskiego który skierował mnie do ludzi z "Kluby tfu!rców" - gdzie przeszedłem ciężką szkołę jeśli chodzi o redakcję. A poznałem go przypadkiem - przez wspólnych znajomych.

3) opowiadania pisałem na studiach - gdybym normalnie chodził do pracy napisałbym ich mniej. Albo w ogóle bo praca zaspokajająca potrzeby bytowe zastąpiłaby zarabianie pisaniem. Studiowania archeologii miałem szczerze dosyć i parę razy rozważałem by rzucić to w cholerę. Ale po pierwsze podobała mi się jedna dziewczyna i wolałem się kręcić w pobliżu (nic z tego nie wyszło) po drugie Mamusia kazała zrobić dyplom... to też pewien fart.

4) potrzebowałem kasiory i poszedłem pracować do gazety. Forsa nie była z tego oszałamiająca - ale pisałem felietony historyczne więc siedziałem nad książkami których nikt dziś nie czyta i mikrofilmami. Dzięki temu zebrałem informacje które wykorzystałem w "Opercji Dzień Wskrzeszenia" i warszawskich opowiadaniach z Robertem Stormem.

5) w okresie gdy kończyłem studia na dnie czarnej dziury rządów komuchów z SLD (oficjalne bezrobocie 20%) dostłaem cynk ponownie od Pawła Siedlara - dzięki czemu załapałem się do pisania "samochodzików". Za kasę z "samochodzików" skończyłem studia, przeżyłem kolejne 3 lata, oraz pojechałem z Ojcem do Szwecji i Norwegii. To że tam pojechałem zaowocowało opowiadaniamia "2586 kroków", "Reputacja" oraz cyklem "Oko Jelenia". Do napisania pierwszego z opowiadań zainspirowała mnie wycieczka do muzeum trądu w Bergen. Drugie napisałem obejrzawszy zdjęcie w książce kupionej w tym muzeum. Cyk "Oko Jelenia" inspirowany był rzeźbą wiszącą na ścianie kamienicy w Bergen. To też są przypadki.

6) "fabrykanci" zgłosili się do mnie bo czytali moje opowiadania. to też przypadek - bo mogli czytać tylko "Nową Fantastykę" - "Fenix" z którym byłem związany był pismem mocno niszowym.

7) moją Żonę też poznałem przypadkiem - bo słysząc w organizatorówce konwentu że ktoś szuka ludzi z redakcji Fenixa podszedłem zapytac w czym mógłbym pomóc...

*

Ergo: szereg razy trafiałem na Ludzi i sytuacje które mnie ukierunkowały dzięki czemu trafiłem tu gdzie stoję.

*

Może to zwykłe szczęście - ale biorąc pod uwagę ile razy zakrzywiała się ta czasoprzestrzeń wokół mnie wolę tak po prostu podejrzewać w tym udział sił nadprzyrodzonych: Boga, świętych Patronów, Anioła Stróża etc. Zapewne zapewniono mi te warunki bo mam za zadanie napisać coś wybitnie moherowego co obudzi sumienia etc. Tylko jeszcze nie wymyśliłem co to będzie :roll:

Biała lista wydawnictw

108
Black Wind pisze: ...można dopisać do wzoru odporność na spuszczanie ze schodów :P
Przy umiarkowanym szczęściu na pewno. I nie wystarczy pisać na poziomie druku. Ważny jest temat, trzeba nim trafić w dobry czas i na odpowiednich ludzi w wydawnictwie. Albo wrzucić tekst do szuflady i wyciągnąć za kilka lat. Dlatego dobrze jest mieć w niej kilka takich tekstów ;). Ja np wszędzie teraz w wywiadach mówię o space operach, mimo że wydałam dystopię i za chwilę obyczaj, bo mam takie dwie w szufladzie. Przygotowuję sobie grunt ;)

Biała lista wydawnictw

109
Wiem, że to może nie najodpowiedniejszy wątek, ale było mówione o wysyłaniu czegoś do fabryki, a ja właśnie tak się biję z myślami. Bo mam coś tam napisane i chciałbym to gdzieś rozesłać. Ale mam wątpliwości, czy jest to cokolwiek warte. Jak każdy, chciałbym wierzyć, że drzemie we mnie ukryty geniusz, że może wystarczy, by doświadczony redaktor pomógł nadać ostateczny szlif. Ale wiadomo jak jest.

Czy jest sens wysyłać? A jeśli tak, to czy jest sens wysyłać tam, gdzie by się docelowo chciało? Żeby później nie było, że "to ten od gniota". Może lepiej spróbować od zaatakowania jakiegoś pośledniego, niższego szczytu? Czy wydawcy prowadzą czarne listy grafomanów? Zakładają filtry na skrzynki e-mail? Jak żyć?
http://bartoszadamiak.com/reset

Biała lista wydawnictw

111
Moje doświadczenie jest mikre, ale założyłem sobie kilka lat temu, że zanim porwę się na napisanie książki, to spróbuję zadebiutować w gazecie. Pisanie opowiadań jest dobre, bo i szlifuje się warsztat i styl, i testuje się pewne rozwiązania fabularne, i po piątym-dziesiątym opowiadaniu można jakoś zauważyć swoje mocne i słabe strony i tak dalej. No i pisałem te opowiadania, niektóre wydawały mi się niezłe, inne były bardzo słabe, wielu nie dokończyłem. Wreszcie, gdy uznałem, że jakoś to wygląda, posłałem jedno opowiadanie Michałowi Cetnarowskiemu do NF. Udało się, przyjął. Kolejne też przyjął, w międzyczasie coś opublikowała mi Esensja i dopiero wtedy poczułem, że warto brać się za książkę. Książkę napisałem, posłałem kilka dni temu, teraz czekam na reakcję wydawców.

Ale pamiętam, że jak miałem 16 czy 17 lat, to podesłałem jakieś opowiadanko redaktorowi Dębskiemu do świętej pamięci gazety Science-Fiction Fantasy i Horror. Wtedy byłem grafomanem czystej wody, myślałem, że pisze się tylko wtedy, gdy się czuje wenę i w ogóle że bycie pisarzem to taki stan duchowych uniesień i jakichś metafizycznych doznań. Redaktor Dębski odpisał, że w opowiadania w takiej formie przyjąć nie może i że do ambicji tworzenia wielkiej Sztuki trzeba jednak dołożyć trochę warsztatu.

Więc gdybym miał wyrysować taką idealną ścieżkę dla debiutanta to wyglądałaby tak: dużo pisania do szuflady -> debiut w gazecie -> debiut książkowy. To chyba takie zdrowe podejście, lepiej nie skakać co dwa-trzy stopnie, bo się można na schodach wywalić i potłuc łokcie i kolana. Wszyscy wielcy tę ścieżkę przeszli: Dukaje, Szostaki, Orbitowskie, Twardochy, że wymienię tylko tych, którzy wywodzą się z fantastyki. A skoro wielcy przeszli tę drogę, to może i my, maluczcy, powinniśmy nią podążać?

Z drugiej strony, myślę sobie, mało to takich, co debiutowali od razu książką? Może jednak warto spróbować. A nuż...?

Biała lista wydawnictw

112
Ja chciałem dopisać wydawcę: Znak Horyzont (bo z nimi współpracuję) :uszanowanko:

- Podejście do autora jak do człowieka, uzgadnianie warunków wydawniczych w miłej atmosferze, przy obiadku - szczerze i jasne warunki od samego początku z wyjaśnieniem co, jak i dlaczego tak, a nie inaczej.
- Cały czas w trakcie procesu wydawniczego kontakt z autorem - jestem cały czas na bieżąco z tym, jak wygląda sytuacja na rynku w trakcie pandemii, jak wygląda sytuacja wydawnictwa, jakie są rokowania na sprzedaż i tak dalej.
- Uczciwe warunki na umowie i co najważniejsze, dokładne wytłumaczenie, dlaczego są takie a nie inne i na co mogę liczyć w przyszłości jeśli spełnię X warunki.
- Cały czas świetny kontakt z działem marketingu, który na bieżąco ogarnia wszystkie sprawy związane z książką (co wbrew pozorom nie jest takie oczywiste).

Generalnie zbiór cech, które powinny być normalne na rynku wydawniczym, a jakimś cudem na ok 15 wydawców, z którymi wchodziłem w jakieś większe interakcje, tylko Znak posiada cały zestaw. Dlatego zdecydowałem się o nich tutaj napisać.
Pisanie to życie a życie to zabawa

Biała lista wydawnictw

113
Cedrik nie wiem czy to dobre miejsce na takie pytanie, ale w kontekście drugiego punktu, to jak wygląda sytuacja na rynku w trakcie pandemii i jakie są rokowania (zdaniem twoim i wydawcy). Ja mogę powiedzieć tylko ze swojego podwórka, że przesunęli mi premierę na wrzesień (a kto wie czy jeszcze nie przesuną). Dodatkowo naczytałem się, że wszyscy wydawcy wstrzymują inwestycje i czekają co się wydarzy.
Wojciech Kulawski - strona autorska: http://wojciechkulawski.pl

Biała lista wydawnictw

114
qla pisze: Cedrik nie wiem czy to dobre miejsce na takie pytanie, ale w kontekście drugiego punktu, to jak wygląda sytuacja na rynku w trakcie pandemii i jakie są rokowania (zdaniem twoim i wydawcy). Ja mogę powiedzieć tylko ze swojego podwórka, że przesunęli mi premierę na wrzesień (a kto wie czy jeszcze nie przesuną). Dodatkowo naczytałem się, że wszyscy wydawcy wstrzymują inwestycje i czekają co się wydarzy.
No jest ciężko. Nie mogę raczej operować dokładnymi liczbami, bo to są sprawy wewnętrzne wydawnictwa, ale cały rynek wydawniczy mocno oberwał, z tego, co widzę. I wydawcy i księgarnie jak empiki - wiele księgarni zostało, albo zostanie zamkniętych, wydarzenia czy spotkania odbywają się online, więc ludzie na nich nie kupią książki od razu (chyba, że przez sieć). Ja swoje spotkanie autorskie z okazji premiery będę miał online i generalnie wszystko wchodzi w online - wszystkie akcje promocyjne etc.

Rokowania... cóż, możliwe, że w 2021 będzie lepiej. Ale przez ten czas rynek mocno oberwie.
Pisanie to życie a życie to zabawa

Biała lista wydawnictw

116
Nie ogarniam. Jedyny biznes w którym teraz można wszystko zrobić.
Pisarz pisze w domu, więc sprzyjające warunki. Nawet kwarantanna nie przeszkodzi.
Wydawca, e-meile, druk. Sprzedaż - internet + reklamkę i promocje przenieś do neta. LOL.

Biała lista wydawnictw

117
Wiara w sprawczą moc internetu na odcinku sprzedaży to jak mówienie, że ebooki zaczynają dominować na rynku. Sprzedaż stracjonarna jest bogiem i to bardzo zazdrosnym. Przede wszystkim na odcinku "ekspozycja klienta".

Dodano po 1 minucie 59 sekundach:
A i jeszcze te "sprzyjające warunki" do pisania w domu. No, to zależy. Ja na przykład lubię pisać późno w nocy, kiedy cały dom śpi, to i warunki mam w sumie niezłe. Dzieci mam już duże, więc jak w lipcu zrobiłem sobie maraton i pisałem trzy tygodnie bez przerwy dzień w dzień (bo byłem na bezrobociu), to i mało się narzucały. Ale jak trzeba wstać do roboty o 6 rano, to ciężko się pisze do 2.

Wróć do „Wydawnictwa”