Navajero pisze:Oni wszyscy strasznie nienawidzili Krawczuka, bo ten był naprawdę czytany przez wielu. "Popularnienaukowo" nie znaczy z automatu "interesująco". Nie każdy potrafi pisać tak, aby zaintrygować czytelnika.
Trzeba mieć talent do narracji, po prostu, a wybór formy - popularnej czy naukowej - to już dalsza sprawa
Z tym dofinansowywaniem publikacji różnie bywa. Mam na koncie zarówno książki naukowe (dofinansowywane przez uczelnię), jak i popularnonaukowe bez dofinansowania (nawiasem mówiąc, wydawnictwo płaciło mi od arkusza tekstu, nie od sprzedanego egzemplarza). Ale można się również starać o dofinansowanie prac popularnonaukowych, z tym, że dwie recenzje wydawnicze są wówczas obligatoryjne.
Generalnie, nie da się jednak porównać sytuacji autorów tychże prac z autorami beletrystyki. Publikowanie prac naukowych czy popularnonaukowych nie wiąże się z własnym ryzykiem finansowym (pozycja zawodowa to inna sprawa, ale tu eliminowaniu ewidentnych nieporozumień powinien służyć system recenzji wydawniczych), dochodów wielkich z tego raczej nie będzie, lecz wymiernym zyskiem są punkty w ocenie dorobku. Jest to więc sytuacja, która przynosi korzyści także wówczas, gdy liczba sprzedanych egzemplarzy nie jest oszałamiająca, natomiast oddźwięk czytelniczy to taki dodatkowy bonus dla autora
