91

Latest post of the previous page:

Moja była promotor, prof. Halina Lichocka, napisała monografię poświęconą życiu oraz działalności naukowej Ignacego Mościckiego; praca jest naukowa, a jednak sprzedaje się dobrze i sięgają po nią nie tylko historycy nauki.
"Właściwie było to jedno z tych miejsc, które istnieją wyłącznie po to, żeby ktoś mógł z nich pochodzić." - T. Pratchett

Double-Edged (S)words

92
Marcin Dolecki pisze:Moja była promotor, prof. Halina Lichocka, napisała monografię poświęconą życiu oraz działalności naukowej Ignacego Mościckiego; praca jest naukowa, a jednak sprzedaje się dobrze i sięgają po nią nie tylko historycy nauki.
Bo jest różnica ze względu co piszesz. Wszystko co ma podłoże bardziej humanistyczne niż ścisłe znacznie łatwiej napisać tak aby sprzedać. Mój promotor wydał książkę z matematyki, która nawet dla magistrów matematyki jest dziełem niezrozumiałym. To co dopiero mówić o szansie sprzedaży tego na wolnym rynku.
Wszechnica Szermiercza Zaprasza!!!

Pióro mocniejsze jest od miecza. Szczególnie pióro szabli.
:ulan:

93
Navajero pisze:Oni wszyscy strasznie nienawidzili Krawczuka, bo ten był naprawdę czytany przez wielu. "Popularnienaukowo" nie znaczy z automatu "interesująco". Nie każdy potrafi pisać tak, aby zaintrygować czytelnika.
Trzeba mieć talent do narracji, po prostu, a wybór formy - popularnej czy naukowej - to już dalsza sprawa :D

Z tym dofinansowywaniem publikacji różnie bywa. Mam na koncie zarówno książki naukowe (dofinansowywane przez uczelnię), jak i popularnonaukowe bez dofinansowania (nawiasem mówiąc, wydawnictwo płaciło mi od arkusza tekstu, nie od sprzedanego egzemplarza). Ale można się również starać o dofinansowanie prac popularnonaukowych, z tym, że dwie recenzje wydawnicze są wówczas obligatoryjne.

Generalnie, nie da się jednak porównać sytuacji autorów tychże prac z autorami beletrystyki. Publikowanie prac naukowych czy popularnonaukowych nie wiąże się z własnym ryzykiem finansowym (pozycja zawodowa to inna sprawa, ale tu eliminowaniu ewidentnych nieporozumień powinien służyć system recenzji wydawniczych), dochodów wielkich z tego raczej nie będzie, lecz wymiernym zyskiem są punkty w ocenie dorobku. Jest to więc sytuacja, która przynosi korzyści także wówczas, gdy liczba sprzedanych egzemplarzy nie jest oszałamiająca, natomiast oddźwięk czytelniczy to taki dodatkowy bonus dla autora :)
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

94
W zeszłym roku dostałam od WFW - wydawcy mej pierwszej książki -mail o likwidacji tej firmy. Mimo to wciąż ona działa. Nie wiem, o co chodzi, a na moje pytanie nie dostałam już odpowiedzi. Wie ktoś coś?
Nie mówię, żem jest geniusz, lecz i nie dupa
Też bym napisał "Dziady", gdybym się uparł..
.


K.I.Gałczyński

Pisarz jest pisarzem, ponieważ pisze. Bynajmniej nie dlatego, że ma legitymację

Michaił Bułhakow

95
Ba, możesz czuć się równie wydmuchana przez los, jak wielu tam wydających. Teraz to się nazywa Warszawska Grupa Wydawnicza, robi to co wcześniej WFW tylko, że w okrojonym składzie i z nowymi autorami.

Wróć do „Wydawnictwa”