Nowe, warte przeczytania - literatura polska

1
Mamy już Polecalnię i Właśnie czytam sobie - można tam pisać o wszystkich książkach, które przyciągnęły naszą uwagę, bez ograniczeń chronologicznych, gatunkowych czy tematycznych. Ten temat dotyczy natomiast nowych publikacji autorów polskich, przy czym nie muszą to być nowości z ostatnich tygodni, bestsellery z listy Empiku. Niech to będą książki wydane w ciągu, powiedzmy, ostatnich dwóch-trzech lat, autorstwa pisarzy znanych, mniej znanych albo nawet zupełnie nieznanych, jeśli tylko wydają się nam interesujące, warte tego, żeby poświęcić czas na ich przeczytanie. Bo chociaż czasem narzekamy na dominację literackiej tandety, to przecież książek wartościowych w ofercie wydawniczej nie brakuje. Jeżeli na takie trafiliśmy, to piszmy o nich właśnie tutaj. Kryminał, thriller, historia alternatywna, fantasy, obyczaj, reportaż, może nawet biografia - wszystkie gatunki są warte uwzględnienia. Żeby utrzymać pewien porządek, dla lepszej orientacji przy tytułach z zakresu beletrystyki umieszczajmy (B), natomiast (F) niech będzie wyróżnikiem literatury faktu.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

Nowe, warte przeczytania - literatura polska

2
Właśnie o taki temat nic nie robiłem!
2 x (B)
Ja chciałbym polecić dwie powieści: Sorge Aleksandry Zielińskiej i Guguły Wioletty Grzegorzewskiej. Sorge to powieść o stracie, o przeżywaniu straty, skupiona na kobietach, chociaż mówienie o niej feministyczna jest chyba lekko krzywdzące - w każdym razie to powieść mocno zapadająca: w ciało i w myśli. Trudno, żeby było inaczej, gdy jeden z rozdziałów ma tytuł: Kto utopił ci szczenięta, no kto? Przez długi czas byłem pod mocnym wrażeniem tej powieści, po czasie dostrzegam jej wady (głównie konstrukcyjne), ale to nadal znakomita młoda proza. Guguły to inny typ powieści, inny ciężar, ale to też kawałek bardzo dobrej literatury. Szkielet Guguł opiera się na wyświechtanym motywie (było-jest), ale całość jest bardzo dobrze napisana - w zasadzie bez wad.
Coś tam było? Człowiek! Może dostał? Może!

Nowe, warte przeczytania - literatura polska

3
A ja wrzucam Jakuba Małeckiego - Święto ognia, wydawnictwo SQN, Kraków 2021 (B)
Na tylnej okładce można przeczytać, że jest to "kameralna opowieść". Zgadza się. O swoim życiu opowiadają dwie młode kobiety, siostry, z których starsza jest tancerką w balecie, młodsza natomiast została unieruchomiona na wózku inwalidzkim. Trzecim głosem w narracji jest ojciec, który je wychował. Mamy więc trójgłos osób połączonych i więzami krwi, i uczuciami - jak to w rodzinie. Punkt wyjścia do tej opowieści jest całkowicie banalny: młodsza siostra z niecierpliwością wyczekuje dwudziestych pierwszych urodzin, starsza zabiega o rolę solistki w spektaklu baletowym - jak to w życiu. A w życiu rodzinnym wszystkie dramaty mają wymiar kameralny, chociaż nie stają się przez to mniej przejmujące.
Małecki o sprawach dramatycznych i przejmujących pisze lekko, swobodnie. Z wdziękiem. (Wyobraziłam sobie ten sam temat w wykonaniu np. Żulczyka - po przeczytaniu potrzebna byłaby duża dawka antydepresantów). Ta lekkość stylu nie ma nic wspólnego z powierzchownością obserwacji i charakterystyki - bohaterki Święta ognia są wyraziste i wiarygodne. Ja w literaturze bardzo cenię psychologiczną wiarygodność, więc za to od razu przyznałam autorowi kilka gwiazdek w mojej indywidualnej skali ocen :) Raz mi się zdarzyło w trakcie czytania lekkie zawieszenie niewiary, ale to nie ma większego znaczenia.
Jest to pierwsza powieść tego autora, jaką przeczytałam, wcześniej jego nazwisko kojarzyłam tylko z nominacją do Nike kilka lat temu. Małecki jest pisarzem stosunkowo młodym (rocznik 1987), lecz ma na koncie już kilka powieści i to o tematyce dość różnorodnej. Z pewnością sięgnę po kolejne.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

Nowe, warte przeczytania - literatura polska

4
Jak już wspomniałam w SB - Patryk Fijałkowski - Rano cisza (B).
Patryk lubi mieszać gatunki. Tak zupełnie swobodnie, bez tłumaczenia się z tego. To jest coś, co lubiłam w jego poprzednich powieściach i lubię i w tej. "Rano cisza" na tle wcześniejszych jego książek jest, powiedziałabym, "łagodniejsza". Jest melancholijnie, obyczajowo, nie kopie po nerach tak jak "Filip i hydra" (którą to pozycję też polecam, ale ostrzegam, że siada na głowę). Opis mówiący o wywiadzie z zespołem rockowym w scenerii postapo może budzić trochę błędne oczekiwania. Bo jest bardzo ludzko, spokojnie, miejscami przyziemnie, miejscami onirycznie. Dużo skupienia na emocjach towarzyszących twórczości, zderzeniu się z jej odbiorem i jeszcze pomieszczeniu tego w takiej zwykłej codzienności. Choć są i chwile, kiedy wszystko nagle eskaluje, element fantastyczny wybija się mocniej. Fajnie koresponduje z tym styl powieści. Dość kwiecisty, pełen porównań i metafor, a przy tym często bardzo współczesny, "wyluzowany".
Ogólnie, jeśli ktoś w książkach szuka ludzi - takich bardzo ludzkich - to bardzo twórczość Fijałkowskiego polecam.
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

Nowe, warte przeczytania - literatura polska

5
Już wcześniej na czacie namawiałem na lekturę reportażu Rokity, "Kajś" (F). Ta książka zrobiła na mnie duże wrażenie i bardzo się cieszę, że zdobyła Nike. I nawet nie chodzi o nagrodę, raczej o fakt, że może po jej lekturze wiele osób inaczej zacznie patrzeć na Śląsk, mniej stereotypowo.
Ta książka jest warta uwagi, bo pokazuje w znakomity sposób problem poszukiwania tożsamości przez Ślązaków. Autor robi to w dwóch płaszczyznach: kreśli szeroką panoramę historyczną i społeczną, wplatając w nią dzieje własnych poszukiwań odpowiedzi na pytanie, kim jest, czy naprawdę Ślązakiem, a jeśli tak, co to znaczy?
To nie jest jeszcze jedna durna książeczka o tym, że Ślązacy to Polacy, albo że Ślązacy to Niemcy. Ale nie jest to też książka o tym, że na stopro Ślązacy to byt całkiem odmienny. Rokita, jeśli szuka unikalności, to bardziej przez ruch mapy, geopolityki - jego bohaterowie się nie ruszają, to mapa szaleje, granice chodzą tam i z powrotem, a Ślązacy są wciąż u siebie. Choć nie wszyscy, bo autor stawia sensowne pytanie, od kiedy można kogoś zaliczyć do tej grupy, a jego odpowiedzi nie zadowolą fanatyków z Ruchu Autonomii Śląska czy pokrewnych formacji. Raczej więc komplikuje i mnoży pytania niż daje proste odpowiedzi, które tak kochają politycy.
Fantastyczne są rozdziały o plebiscycie, o Wehrmachcie, o wyborach, kiedy trzeba było określić urzędowo, kim się jest. To jest książka o pamięci, która ma za nic jakieś tam biurokratyczne paragrafy, regułki, definicje - ludzie się liczą, ich pamięć. Ale jest to także książka o tragediach, na przykład prowadzonej na ogromną skalę wywózce do radzieckich kopalń, kołchozów i innych miejsc za wschodnią naszą granicą.
To jest książka poruszająca, bo pokazuje dwie strony medalu: germanizację dokonywaną przez Niemców, ale łamie także mit "miękkiej" polonizacji. Obozu koncentracyjnego w Świętochłowicach nie sposób uznać za coś, co pokazuje Polskę jako ten lepszy kraj. Nawet jeśli pod panowaniem Sowietów.
Wreszcie - jest to reportaż tak bardzo osobisty, z finałem tak bardzo mocnym, że nawet gdyby ktoś chciał czytać nie dla lepszego zrozumienia Śląska i jego mieszkańców, a jedynie dla przyjrzenia się losom rozległej rodziny autora, opisanej w barwny sposób, to nadal warto.
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

Nowe, warte przeczytania - literatura polska

6
A skoro już mowa o laureacie Nike, to czy zna już ktoś ubiegłoroczną główną nagrodę? Dla przypomnienia - "Baśń o wężowym sercu albo wtóre słowo o Jakóbie Szeli" pana Radosława Raka (B). Ja się przymierzam, opis brzmi dla mnie bardzo zachęcająco, ale jeszcze nie miałem w ręku.
Grafomania nie istnieje. Ten, którego nazwali "grafomanem", to po prostu pisarz, którego nie rozumieją.

Nowe, warte przeczytania - literatura polska

7
Czytałam i z mojej perspektywy to wygląda tak. Świetny język, bardzo klimatyczne realia, mnóstwo ciekawych smaczków, detali, pomysłów. Natomiast odrobinę rozczarowało mnie fabularnie. Rozwinięciem czy zamknięciem wielu wątków byłam nieco zawiedziona. Nie, że były złe, ale spodziewałam się po nich więcej i miałam poczucie, że trochę zginęły w tłoku. Może czegoś nie dostrzegłam i nie doceniam w ich konstrukcji. Tak czy tak myślę, że warto przeczytać i nawet myślałam dopisać ten tytuł tutaj, ale uznałam, że na początek coś mniej nagłaśnianego dam.
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

Nowe, warte przeczytania - literatura polska

8
Dla mnie w "Baśni..." było czegoś za dużo. A właściwie, wszystkiego było za dużo: postaci, wątków, motywów, zmian akcji i narracji, baśniowości, okrucieństwa, wulgaryzmów... Przy czym ja pamiętam z dzieciństwa rozmaite baśnie pisane językiem wyraźnie archaizowanym albo stylizowanym na chłopską gwarę (Porazińska, Szelburg-Zarembina), więc ani motywy baśniowe (np. istotny tam wątek "z chłopa król", a właściwie szlachcic), ani język nie były dla mnie szczególnym odkryciem - raczej zaskoczeniem (dość przyjemnym), że autor wykorzystał tę poetykę. Co do całości, mam odczucia podobne jak Adrianna - fabularnie powieść się rozłazi.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

Nowe, warte przeczytania - literatura polska

9
Pozwolę sobie na maleńką przewrotność. Rzecz jest niespecjalnie nowa, na domiar złego nie leżała na tej samej półce co Literatura Z Jakimiś Ambicjami. Mógłbym jeszcze chwilę budować dramatyczne napięcie, ale co tam, jedziemy z koksem.
Malcolm Xd "Emigracja".
Czemu? Im większy zestaw przeczytanych książek, tym mocniejsze przekonanie, że skonstruowanie tekstu śmiesznego stanowi koronę wyzwań literackich, zadaniem jest chyba jeszcze trudniejszym niż gustowna erotyka. Pewnie też wszystko zależy od rodzaju poczucia humoru czytelnika, jednakowoż nad "Emigracją" chichotałem ze sporą częstością, a w paru miejscach wręcz rechotałem.
Historia peregrynacji z Polski prowincjonalnej do rzeczywistości Anglii (wiadomo, w części w ogóle możliwej do obejrzenia z pozycji gastarbeitera) owocuje ciekawymi zderzeniami, przy czym komizm tych zderzeń ma dość szerokie spektrum - od specyficznych opisów do ewidentnego slapsticku. Narracja posiada pewną stylizację, choć skonstruowana jest prostym językiem. Mam nieodparte wrażenie, że oprócz obserwacji realnego świata tudzież rejestrowania opowieści zasłyszanych autor posiłkuje się internetem, w którym zapewne porusza się biegle, docierając często do jego krańców. Nawet jeśli wspomniana narracja rozpada się na poszczególne anegdoty, a łączniki między nimi nie są najwyższych literackich lotów, to i tak ładunek komizmu pokrywa niedostatki w rzemiośle. No i niektóre epizody mają drugie dno. Warto zwrócić uwagę na opis angielskiego squotu, bo tam widać na pewno drugie dno i niejaką ambicję Malcolma Xd żeby zdiagnozować nadchodzący nowy świat i jak on walnie w rogi zwykłego człowieka.
Orwell odczytany na nowo?
Dwa słowa o Małeckim. Mnie się on kojarzy z Myśliwskim dla mas, co broń Boże nie jest żadnym zarzutem, wręcz przeciwnie, chłop pokazuje, że można pisać przystępnie, nie rezygnując z jakości. Jest moim wielkim fanem :) copyright by Jasiu Śmietana.
Nie wszystko mi się podobało (na przykład Dżozef), Rdza i Horyzont tak sobie, ale Dygot i Ślady bardzo. W sumie niby snuje Małecki opowieści podobne w tematyce do tych cykli rodzinnych z półek litkobu w księgarniach, ale gra w zupełnie innej lidze. Lubię, bardzo lubię smutek i ściskanie w dołku, jakie potrafi zafundować.

Nowe, warte przeczytania - literatura polska

10
Panów Małeckiego i Raka bardzo lubię czytać, za umiejętności, za narracyjną biegłość, za sposób patrzenia na świat, ale również dlatego, że mnie się podobają melodie, które już raz słyszałem. To ostatnie to taki zarzut-nie zarzut, doskonale rozumiem, że coś ich gryzie i próbują się z tym gryzieniem zmierzyć - stąd ta powtarzalność widoczna w kolejnych powieściach. Przy czym Małecki, zdaje się, że w Horyzoncie próbował od tego odskoczyć - mam wrażenie, że ta powieść (Horyzont) jest zupełnie inaczej napisana od np. Rdzy czy Dygotu

Żeby zostać w kręgu baśniowo-wielopokoleniowym, chciałbym polecić powieść Kot Niebieski Martyny Budny (B). Bardzo dobra literatura, cudnie i elegancko napisana, baśń nad baśnie, imponująca rozmachem - autorka zabiera nas w podróż przez czas, w której towarzyszyć będą nam kartuskie szartrosy, od zmagań Jana Deterhusa z budową pewnej kartuskiej kaplicy do czasów niemal współczesnych, gdy w telewizji zupełnie nieprzypadkowo pojawił się pierwszy odcinek Sondy.
Coś tam było? Człowiek! Może dostał? Może!

Nowe, warte przeczytania - literatura polska

11
Tomasz Michniewicz Chrobot, wyd. Otwarte 2018 (F).
Książka z podtytułem: Życie najzwyklejszych ludzi świata.
Finlandia, Kolumbia, Japonia, Uganda, Indie, Stany Zjednoczone, Zimbabwe. Siedem osób, każda z innego miejsca na Ziemi. Dzieciństwo, młodość, dorosłość. Życie.
Frapujące.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

Nowe, warte przeczytania - literatura polska

12
Paweł Radziszewski - Pomiędzy (B)
Było tu już o Raku, więc myślę, że warto wspomnieć i o Radziszewskim, bo fanom tego pierwszego może się spodobać. "Pomiędzy" to ciekawa książka (zresztą powieściowy debiut autora), utrzymana w podobnych klimatach do "Baśni o wężowym sercu". Nie ma aż tak wyrazistego tła historycznego, ale przenosi w przeszłość, mieszając ją śmiało z baśniowością, onirycznym klimatem, pewną atmosferą niedopowiedzenia. Jest dobry, plastyczny język, obrazy, które aż się proszą o ujęcie w ramkę i zawieszenie na ścianie i... w moim odczuciu jest podobna choroba jak u Radka Raka - fabuła jakaś taka rozmyta. Niby dużo wszystkiego, ale brakuje głębszej eksploatacji. Niby bohaterowie ciekawi, ale jednak nie porwali mnie.
Dlatego polecam jako pozycję wartą uwagi, ale niepozbawioną wad.
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

Nowe, warte przeczytania - literatura polska

13
Aleksandra Zbroja - Mireczek (B)

Sporo czytuję o rodzinnych patologiach i o alkoholizmie. I choć zwykle przez samą tematykę takie powieści mnie wciągają, to mogę powiedzieć, że odbieram je już z pewną rutyną. A "Mireczek" mnie trochę z tej rutyny wyrwał. Książka opowiada dokładnie o tym, czego można się spodziewać, widząc podtytuł "Patoopowieść o moim ojcu", ale nie robi tego w taki zupełnie przewidywalny sposób. Autorka pisze bardzo osobiście, ale raczej unika egzaltacji. Za to drąży, szuka, pyta, uzupełnia swoje wrażenia cytatami z bliskich, niebliskich, bliskich-niebliskich i z zupełnie obcych. Z literatury fachowej nawet. Do tego wszystkiego jest sprawne operowaniem słowem, lekkie (i bardzo czytelne) zabawy z chronologią i generalnie mamy wszystko, czego trzeba.
Jeśli kogoś interesują tematy alkoholizmu/DDA itp., ubrane w beletrystyczną formę, to polecam bardzo.
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

Nowe, warte przeczytania - literatura polska

14
Coś widzę, że monopolizuję ten temat. Ale co zrobić, jak się dobre polskie trafiają...

Agnieszka Jelonek - Trzeba być cicho, wydawnictwo Cyranka, 2022
Krótka powieść obyczajowa o kryzysie małżeńskim, bliznach z dzieciństwa, trochę dziwacznych, egoistycznych ludziach, którzy chcą coś zmienić... No ogólnie tematy przemielone już na tysiąc sposobów. Co więc mnie ujęło?
Przez tekst się płynie. Niespiesznie, bez wstrząsów. Mimo podjętej tematyki książka nie błądzi po ekstremach, nie szuka na siłę dramatyzmu. Pokazane są konflikty czy zranienia, które z zewnątrz mogą być zupełnie niewielkie, bez znaczenia, ale w zsumowane przytłaczają człowieka. Bardzo mi to zagrało. Do tego ładny język, ciekawie zarysowani (choć niekoniecznie nadający się do polubienia) bohaterowie. Polecam.
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

Nowe, warte przeczytania - literatura polska

15
Ledwo co dostało Nike, więc nowe. A że na shout boxie trochę było o tym gadane, to ja sobie tu o tym napiszę.

Zyta Rudzka - Ten się śmieje, kto ma zęby, wydawnictwo WAB 2022
Może zacznę dwiema uwagami. Po pierwsze ja lubię tematy śmierci i żałoby tak se przeżywanej, jak się każdemu chce przeżywać. Po drugie ostatnio byłam w tym temacie bardzo osobiście, blisko i na świeżo i poza samym se przeżywaniem się nadyskutowałam o tym, co kto jak (albo nijak) i dlaczego.
Tym wstępem chcę zaznaczyć, że może książka trafiła na właściwą czytelniczkę i to jeszcze we właściwym momencie.
To powiedziawszy - o rany, jakie to jest dobre :D Jak mi się fantastycznie "słuchało" tej gderającej, trochę wulgarnej narratorki. Tej takiej trochę mającej na wszystko wywalone, a trochę tak serio to przeżywającej. W narrację po prostu wsiąkłam. Łaziłam sobie z główną bohaterką (która nałazić się za tym pogrzebem nieźle musiała, bo jak nie ma kasy, żeby za ciebie łazili, to trzeba łazić), gapiłam się jej oczami na ludzi i wspomnienia, i sobie razem z nią sarkałam, że ten to nie wygląda jak golibroda powinien, a ta to brzydka, a ta to głupia. Nawet jak tęskniła to sarkała, nawet jak jak ją trochę wspomnienia rozkładały, to się gdzieś przed nimi zastawiała wulgarnością, praktycznymi bieżącymi potrzebami i petem.
Ktoś, pamiętam, w rozmowach naszych wspominał, że nie bardzo wie, do czego to zmierzało, po co to gadanie, jaki sens tych przemyśleń. Tu się zgodzę. Moim zdaniem, żaden. Ale mi się to spina. Bo i wydarzenie, wokół którego to osnute trochę bez konkretnego celu jest (no chyba że czysto sanitarny wliczymy). Ono służy przeżyciu i w moim odczuciu sensem tej książki jest właśnie wejście sobie w to przeżycie (i w dość pokomplikowane życie, zwłaszcza w kontekście tego jednego przeżycia).
Na mnie to bardzo zadziałało - fantastycznie się bawiłam, jak odłożyłam to miałam ochotę zacząć od początku od razu.
Żeby nie było, że tylko superlatywy - dla mnie trochę by to można okroić z seksualnych wstawek. Choć znów jak raz nie przyczepię się o ich wulgaryzowanie, bo to mi się akurat z narratorką spinało, a ją kupiłam w całości. No ale z tym, że ma kipieć od wyzwolonego seksu to teraz trend, nie przeskoczę. I nie przeszkadzało tak, bym mnie miało zniechęcić.

Więc polecam. Z tym drobnym zastrzeżeniem z początku tej notki.
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"
ODPOWIEDZ

Wróć do „Czytelnia”