Szukam bo zapomniałem

1
Tytuł.
Sprawa jest prosta. Dość dawno czytałem te książkę, a chciałem do niej wrócić i przeczytać jeszcze raz. Niestety nie pamiętam gdzie na nią trafiłem, bo nie była ona moją własnością, nie pamiętam też niestety tytułu czy autora. Szukałem od dłuższego czasu, wiec pomyślałem, że ktoś skojarzy jak tu napiszę.

Książka jest raczej stara. Opowiada o mężczyźnie na co dzień jeżdżącym tirem i autostopowicze, która szukała podwózki po tym jak uciekła z samochodu. Podczas nocnej jazdy autostradą, trafiają do przystani, której nie powinno tam być, a przy której stał dziwny grubas, który okazał się czarodziejem. Stwierdził, że albo popłyną z nim jego parowcem (z załogą demonów, notebe), albo ruszą dalej i zginą w wypadku.
Nieufni ale przyjmują propozycje czarodzieje (oboje stracili niemal wszystko w tym świecie) i po krótkim rejsie trafiają do świata rządzonego pewnymi prawami. Są one wypisane na początkach rozdziałów. Jak pamiętam, było to coś takiego jak:
"Każda drużyna musi się składać z co najmniej siedmiu członków i co najmniej jeden nie może być całkowicie godny zaufania".
"Każdy barbarzyńca musi ubierać się w przepaskę..."
I tak dalej. Nic specjalnego. Po dostosowaniu ciał do nowego świata (on jest barbarzyńcą, ona czarodziejką) i krótkim szkoleniu, po którym na sprawdzianie gość spotyka jedną z wygnanych mieszkanek wyspy rządzonej przez kobiety (co znajduje zastosowanie dla mężczyzn ją odwiedzających), a autostopowiczka poznaje cenę pomocy jednorożca, zostają wysłani przez owego grubego czarodzieja, do wrogiej krainy by odnaleźć lampę z dżinem.

Tyle chyba wystarczy by skojarzyć. Byłbym wdzięczny za pomoc.
-Może jak będę dużym chłopcem, ludzie będą mnie prosić o pomoc.
-Albo żebyś się przesunął.

2
Coś mi to przypomina jeden tytuł, ale nie jestem pewny, bo mam chyba drugą część tej powieści. Twój opis jest bardzo podobny do fabuły. Tak przynajmniej mi się wydaje, bo książkę czytałem jakiś czas temu.

Poszukaj

Jack L. Chalker "Demony tańczących bogów" wyd. Zysk i s-ka

3
Tak, to jest to, bardzo dziękuję za szybką odpowiedź. Wreszcie do tego wrócę :)
-Może jak będę dużym chłopcem, ludzie będą mnie prosić o pomoc.
-Albo żebyś się przesunął.

6
Hmm, trudno stwierdzić. Pamiętam parę scen i to, że przypadła mi do gustu. Ale było to kilka lat temu więc ciężko ocenić, ale myślę że warto poświęcić jej trochę czasu.

7
Dla mnie ciekawe, no ale to może być opinia podsmażona sentymentem, bo to jedna z pierwszych książek jakie czytałem :)
Sądzę że jeśli opis cie zaciekawił, to i reszta będzie to trzymać, albo jak chcesz trochę jeszcze dwie pierwsze części ci streszczę na pw
-Może jak będę dużym chłopcem, ludzie będą mnie prosić o pomoc.
-Albo żebyś się przesunął.

Szukam bo zapomniałem

9
Może to będzie odpowiednie miejsce...

Poszukuję starej ksiązki dla dzieci, wydanej prawdopodobnie w latach 80-tych - wiem niewiele:
- klimaty baśniowe, dalekie krainy, chyba czarodzieje itp.
- prawdopodobnie "kwadratowy" format
- rysunki kojarzą mi się że w pastelowych barwach - może Stanisław Ożóg mógł ilustrować?
- prawdopodobnie pojawia się postać (jakiś czarodziej może?) o nazwisku Piszczelini choć nie dam głowy czy nie mieszam teraz z inną książką. Google w każdym razie twierdzi, że takie słowo nie istnieje :P

Męczy mnie to już od paru lat i nie mogę sobie nic konkretnego przypomnieć.
Anyone?
Siedzący na ławeczce dziadunio spojrzał w kierunku łowców, mrużąc oczy i jednocześnie, uniósłszy dłoń w niemal czarnoksięskim geście, zaczął dłubać w nosie.

http://narreweid.blogspot.com/

Szukam bo zapomniałem

11
Raczej jedna historia ale to była książka z rodzaju cienkich książek dla dzieci gdzie jest sporo ilustracji. Bardzo mgliste wspomnienie z dzieciństwa (sprzed przeszło 30 lat), dzisiaj mi ten Piszczelini wpadł do głowy i znowu zacząłem szukać, ale na razie brak nowych tropów. Skojarzył mi się Ożóg bo moje zatarte wizualne wspomnienie kojarzy mi się klimatem z ilustracjami do "Osła Teofila", z tym, że tam było chyba mniej kolorowo. Mogło być coś z jakimś czarem rzuconym na jakąś krainę, ale głowy nie dam. Plus jakiś pałac? Uczta?

Added in 1 minute 28 seconds:
PS. nie mam nawet pewności czy to nie było aby wierszem pisane.
Siedzący na ławeczce dziadunio spojrzał w kierunku łowców, mrużąc oczy i jednocześnie, uniósłszy dłoń w niemal czarnoksięskim geście, zaczął dłubać w nosie.

http://narreweid.blogspot.com/
ODPOWIEDZ

Wróć do „Czytelnia”

cron