wlasnie czytam sobie....

665
Ja właśnie czytam "Leżąc na kozetce" Irvina D. Yaloma. Książka jest dobra, ale jakoś ciężko mi się czyta.
Strona autorska: http://zalecka-wojtaszek.pl

Wsparcie dla pisarzy: http://www.gabinet-holistic.com/
Pracuję z pisarzami, którzy mają poczucie, że nie do końca wykorzystują swój czas i potencjał i nie realizują się tak, jak by chcieli. Pomagam im przezwyciężać przeszkody związane z procesem twórczym i śmiało dzielić się sobą ze światem.

wlasnie czytam sobie....

669
Skończyłam niedawno "Pianę dni" Borisa Viana, którą to książkę kupiłam pewnej osobie (tak, robię prezenty, z których sama korzystam). Surrealizm, absurd - lubię ten ton. Choć przyznam, że spodziewałam się czegoś bardziej, hmmm... wyrazistego? Nevermind.

wlasnie czytam sobie....

670
Parę dni temu skończyłem „Dzieci naszej dzielnicy” Nadżiba Mahfuza. Zdecydowanie jedna z najlepszych książek, jakie przeczytałem w życiu. W sposób niezwykle inteligentny wykorzystane zostały historia Adama i postaci proroków religii monoteistycznych (Mojżesz, Jezus, Mahomet) dokończone opowieścią o magiku Arafie, jednak przesłanie płynące z powieści jest niezwykle bolesne dla ludzkości - nie uczymy się na błędach i zawsze pozwalamy zdominować świat uczuciom takim jak: chciwość, żądza władzy i nienawiść. Dzieło wybitne, które wypadałoby znać.

wlasnie czytam sobie....

671
Cieszę się, że jest ten temat, cichutko tu w nim, jak widzę, ale będę się udzielać. Czytam zazwyczaj kilka książek naraz, w tej chwili mniej więcej cztery, bo piąta chyba mnie się podczas przemeblowania zagubiła ;(

1. Legendborn autorstwa Tracy Deonn, fantasy dla tzw. młodych czytelników. Bohaterką jest czarna dziewczyna z południa Stanów (co mnie zaciekawiło), która odkrywa w sobie magiczne moce (ok) i w związku z tym przynależy do pewnej karykaturalnie snobistycznej grupy (ugh). Mimo rozmaitych magiczno-romantycznych sytuacji akcja ciągnie się jak włos z gardła, ale akurat wydarzyło się coś ciekawego, więc zobaczę co dalej.

2. Memuary Saint-Simona, tom drugi, zabójczo skomplikowane (trzeba pamiętać, kto to jest Madame i że nie jest to ta sama osoba co Madame la Duchesse etc.), a jednocześnie ciekawe w sposób życiodajny. Pierwszy tom jakiś czas temu wyciągnął mnie z psychicznego dołka <3 więc czytam dalej.

3. Czuły narrator Olgi Tokarczuk. Dopiero zaczynam, podobno jest o pisaniu, mam nadzieję, że mi się spodoba. Nic nie znam tej autorki poza Księgami Jakubowymi (byłam mniej więcej w połowie lektury, jak Tokarczuk zaliczyła Nobla).

4. Camilla Frances Burney, trochę już zapomnianej XVIII-wiecznej autorki. Przeraźliwa cegła, ale sympatyczna, z pierwszym chyba w literaturze światowej portretem nerda płci żeńskiej.

Jak znajdę piątą zgubę, to może jeszcze dopiszę.

:orcs-cheers:

FL
"[...] niema tego rodzaju pisma, do którego język Polski nie byłby zdolnym." – Maria Wirtemberska Malwina, czyli domyślność serca, 1816

wlasnie czytam sobie....

672
Legendborn się poprawiło, więc czytam z zainteresowaniem. Jakoś nie mogę znaleźć zgubionej książki, zamiast tego zaczynam Dziennik Franciszki Krasińskiej Klementyny z Tańskich Hoffmanowej. Na razie jest bardzo ciekawie, bohaterka leci na królewicza Karola – syna Augusta III, który ma problemy zdrowotne i właśnie ominęło go księstwo kurlandzkie...

:orcs-cheers:

FL
"[...] niema tego rodzaju pisma, do którego język Polski nie byłby zdolnym." – Maria Wirtemberska Malwina, czyli domyślność serca, 1816

wlasnie czytam sobie....

673
Helene flood - "Psychoterapeutka"
Na razie nic wybitnego, acz skoro tak polecają osobom które zapoznały się z "Pacjentką", opis z tyłu zachęcający... Tak, nic wybitnego - ale większość utworów tak się zaczyna, więc nie zniechęcam się. ;)

wlasnie czytam sobie....

674
Fanliang pisze: (pn 12 kwie 2021, 11:25) 3. Czuły narrator Olgi Tokarczuk. Dopiero zaczynam, podobno jest o pisaniu, mam nadzieję, że mi się spodoba. Nic nie znam tej autorki poza Księgami Jakubowymi (byłam mniej więcej w połowie lektury, jak Tokarczuk zaliczyła Nobla).
To razem czytamy. I jak Ci się podoba?
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

wlasnie czytam sobie....

675
Thana pisze: (ndz 25 kwie 2021, 20:25) To razem czytamy. I jak Ci się podoba?
O, fajnie!

Pani Olga ma serce na właściwym miejscu i książka jest ciekawa, szczególnie dla mnie jako osoby piszącej (bo zawsze mnie interesuje, co inni pisarze mają do powiedzenia o swoim procesie twórczym), ale z "Czułym narratorem" mam ten sam problem, co z "Księgami Jakubowymi" – jej styl wydaje mi się mało zdyscyplinowany, dużo lania wody i słownej waty. Tutaj jest to jeszcze bardziej widoczne niż w "Księgach", bo tam przynajmniej była jakaś historia, którą człowiek śledził z zaciekawieniem, a tutaj czasami łapię się na tym, że zaczynam myśleć o czym innym :teasing-binkybaby:

Najbardziej zaciekawiły mnie rozważania o narratorze "panoptykalnym" – chociaż wbrew temu, co mówi autorka, to jest wciąż narracja trzecioosobowa, bez względu na odległość. Gogol w "Martwych duszach" używa z dużym powodzeniem (i żelazną konsekwencją) podobnej narracji.

Aha, i jakoś strasznie mi zgrzyta słowo "bizarny", którego autorka używa z wyraźnym upodobaniem. Pierwszy raz je widzę!

A jak Tobie się podoba? Co myślisz?

:orcs-cheers:

FL
"[...] niema tego rodzaju pisma, do którego język Polski nie byłby zdolnym." – Maria Wirtemberska Malwina, czyli domyślność serca, 1816

wlasnie czytam sobie....

676
Fanliang pisze: (pn 26 kwie 2021, 03:02) jej styl wydaje mi się mało zdyscyplinowany, dużo lania wody i słownej waty.
Ona tak ma we wszystkich książkach. Kiedyś mi to przeszkadzało, ale teraz trochę zmieniła mi się perspektywa. Bo kiedyś mieliśmy epokę neurotyków (Karen Horney) a teraz mamy epokę narcyzmu i to ze skrętem w stronę borderline. Wszystko ma być szybkie, skondensowane i mocne. Przez to tracimy smak. Zamiast zjeść łyżkę rosołu, rozgryzamy kostkę bulionową i zapijamy kubkiem wrzątku. Takie "rozwodnione" pisanie, jak Olgi Tokarczuk, ma jednak w obecnej sytuacji wartość terapeutyczną. Bo to nie jest przecież u niej tak, że ta woda zalewa sens i go nie widać. Jest otulony tą słowną watą, ale tam jest - nie w postaci kostki rosołowej, tylko w postaci rosołu. To wymusza równowagę, pozwala odzyskać smak. Mnie trochę irytuje, bo ja zawsze byłam intelektualnie nieco dwubiegunowa (w rozumieniu potocznym i w odniesieniu do temperamentu, nie do jednostki chorobowej) ale doceniam i widzę w tym sens. Mój umysł woli colę z łychą cukru i frytki z łychą soli, ale jednak dobrze, że jest ktoś, kto gotuje rosół.
Fanliang pisze: (pn 26 kwie 2021, 03:02) Najbardziej zaciekawiły mnie rozważania o narratorze "panoptykalnym"
Ja to w ogóle nie wierzę w takiego narratora! Nie ma takiego punktu widzenia, w którym można by go usadzić. Nie istnieje po prostu. Moim zdaniem, najbliższy tej idei narratora jest właśnie ten, który się Autorce nie podoba - ten zbiorowo wrzeszczący: ja ja ja ja. Czy ktoś w tym zbiorowym (a jednak osobnym, bo pozbawionym dialogu i jakichkolwiek wzajemnych relacji) krzyku usłyszy kakofonię, czy harmonię - to kwestia sposobu słuchania. Ale nawet i taki narrator jest tylko przybliżeniem. Bo żeby faktycznie wiedzieć o czymś wszystko, to punktów widzenia musi być nieskończenie wiele. To niemożliwe, więc zawsze coś pozostanie ukryte, poza zasięgiem, po ciemnej stronie Księżyca.
Fanliang pisze: (pn 26 kwie 2021, 03:02) Aha, i jakoś strasznie mi zgrzyta słowo "bizarny", którego autorka używa z wyraźnym upodobaniem. Pierwszy raz je widzę!
https://pl.wikipedia.org/wiki/Bizarro_fiction
Widocznie słowo dziwaczny było za mało precyzyjne. ;)
Fanliang pisze: (pn 26 kwie 2021, 03:02) A jak Tobie się podoba? Co myślisz?
Najbardziej zainteresowało mnie to, co dotyczy samego, wąsko pojętego, procesu twórczego. Narrator dysocjacyjny, kreacja bohatera, tworzenie jako rodzaj transu. Według mnie, właśnie dla takich zjawisk, takich doświadczeń, niemożliwych do osiągnięcia w inny sposób, warto pisać. Reszta to nieistotne dodatki.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

Wróć do „Czytelnia”