647
To ja się wtrącę, jako że McCarthego lubię, szanuję i czytam z chęcią.

Po pierwsze - on nie psychologizuje, co jest kłopotem dla wielu czytelników. Jego teksty to w jakiś sposób zlepek pejzaży, dialogów, zachowań i postaci obserwowanych z boku. Chociaż przecież jego narratora nie do końca można by nazwać istniejącym poza akcją powieści.

Rzecz w tym, że to nietypowe. Jesteśmy przyzwyczajeni do literatury, która ujawnia nam najgłębsze zakamarki psychik nawet najmniej istotnych postaci. Jesteśmy też przyzwyczajeni do bardzo tradycyjnej formy fabuły, która toczy się - upraszczając - w myśl zasady: zadanie->akcja->osiągnięcie (lub nie) celu. I w tym sensie u McCarthego tego nie widać. Jest tam, oczywiście (chyba najwidoczniej w "To nie jest kraj..."), natomiast to nie jest ten typowy styl, w którym od początku bohatera ścigają zabójcy albo przychodzi do niego kobieta w rozciętej sukni z erotyczno-ekonomiczną propozycją.

Gdy podleje się to wszystko jego językiem opisów, który - co ważne - nie jest skomplikowany*, tym swoistym behawioryzmem a wreszcie pewną filozofią na pograniczu słowa i idei, którą dobrze zamykają słowa z Drogi: "There is no God and we are this prophets" jego proza może wydawać się trudna... Ale naprawdę uważam, że taka nie jest.
Jeśli na chwilę porzuci się ten czytelniczy nawyk "chwytania się" bohaterów, anegdotek i opowiastek, a potraktuje prozę McCarthego jako coś, w czym się tonie. Jako wizję, w którą się wchodzi - i czasem można się w niej nawet potknąć - to to jest naprawdę wspaniała literatura.


*(to nie jest proza artystyczna w tym wymiarze, to nie są strumienie świadomości ani zdania na całą stronę i akapity na pięć. To krótkie zdania, mało interpunkcji i masa przerw, tak by wszystko wybrzmiewało; jak uderzenia młotkiem o kowadło)

Przy czym nie uważam, żeby Droga była akurat najlepsza (choć jest dooobra). Na początek polecałbym chyba To nie jest kraj dla starych ludzi, jako - z tych które czytałem - najbardziej tradycyjną. Najlepszy z kolei jest Krwawy Południk, który jest znakomitym studium przemocy.

Mówię to jako ktoś, to przesadnego artyzmu w prozie nie trawi, a na przykład recenzja Dukaja (choć cenię i szanuję) trochę za bardzo wchodzi mi w masturbację a za mało w tekst o książce. McCarthego da się czytać - niezależnie od przynależności do grup społecznych (wyimaginowanych czy nie). Trzeba tylko podejść do tego odpowiednio.
Seks i przemoc.

...I jeszcze blog: https://web.facebook.com/Tadeusz-Michro ... 228022850/
oraz: http://www.tadeuszmichrowski.com

648
Dla mnie McCarthy to jeden z ulubionych pisarzy (napisać Krwawy południk i umrzeć). Droga nie urzekła mnie specjalnie - oczywiście jest świetna, natomiast dużo wyżej cenię Suttree, Dziecię boże, W ciemność i Krwawy południk.
Gdy pierwszy raz zetknąłem się z prozą McCarthego, to miałem wrażenie, że nie można już lepiej pisać. Bolała mnie bardzo świadomość, że nigdy nawet nie zbliżę się do tego poziomu. A potem poznałem W.Faulknera (który jest pisarzem o niebo lepszym od autora To nie jest kraj dla starych ludzi) i zrozumiałem, że McCarty również próbuje dogonić cień autora wybitnego. I zawsze jest o kilka kroków z tyłu.
Coś tam było? Człowiek! Może dostał? Może!

650
Cóż mogę, Romku powiedzieć? No nic, w pełni oddałeś mój stosunek do Faulknera. Chociaż, ja ja uznałem, że nie piszę po odsłuchaniu ludowej ballady "Finnegans Wake", więc nie tak wysoki poziom reprezentuję. ;)

wlasnie czytam sobie....

652
Ja czytam: "Dopóki nie zgasną gwiazdy", Piotr Patykiewicz
http://lubimyczytac.pl/ksiazka/256169/d ... na-gwiazdy

Charakterystyka: postapo, śnieg, survival.

I jest pewien powód, dlaczego - mając przeczytane od początku roku ponad 10 książek - wspominam dopiero o tej. Jest to gatunek, który mnie niezmiernie interesuje. Ale co więcej, podejście do tematu jest jak dla nastolatków.
Czyli dokładnie ten sam profil, jaki miała mieć moja powieść!

I na przykładzie tej książki widzę, co by nie przeszło (co się źle czyta, co irytuje). Muszę zrezygnować z patetycznych, tendencyjnych opisów i mechanizmów świata, nie mających potwierdzenia w obecnej rzeczywistości. Muszę pójść w realność. Mniej tłumaczyć, więcej pokazywać "przy okazji" (np w "Dopóki" są paro stronicowe opisy wioski, jak to kuźnia stała się centrum życiowym - to nudzi. Z kolei opis kieratu jest wpleciony w opis akcji i czyta się to lepiej).

wlasnie czytam sobie....

655
Augusta pisze: BTW, mógłbyś wymienić te 10. Ciekawa jestem
Proszę bardzo:
- Komuda, Samozwaniec - 3 tomy (polecam miłośnikom Sienkiewicza)
- Hubal, Jacek Komuda
- Kapuściński, Imperium (to powinna być lektura)
- Nowy wspaniały świat
- Kamienie na szaniec, A. Kamiński (wiem wiem...)
- Blondynka w Chinach, B. Pawlikowska (co za pomyłka; to powinno się nazywać "moje przemyślenia o Chinach")
- Podział ostateczny, C. S. Lewis
- Chrześcijaństwo po prostu, C. S. Lewis (SUPER pozycja, rozwiewa wiele mitów, pokazuje, że wbrew potocznej opinii chrześcijanie zgadzają się w najważniejszych kwestiach, a wszystkie inne są drugoplanowe)

wlasnie czytam sobie....

658
A ja czytam Diune, Ptaśka, Lalkę, Pilipiuka, i Sekretne życie pszczół. Kończę trzy gry a do czwartej piszę solucję, i na brydża jestem umuwiony z autorem "Kobieta w oknie"
Nie ma rzeczy bar­dziej niewiary­god­nej od rzeczywistości.

wlasnie czytam sobie....

659
Rumcajs pisze: na brydża jestem umuwiony z autorem "Kobieta w oknie"
Zdążysz do Nowego Jorku? :D
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

wlasnie czytam sobie....

660
Navajero pisze:
Rumcajs pisze: na brydża jestem umuwiony z autorem "Kobieta w oknie"
Zdążysz do Nowego Jorku? :D
Ogónie tak, jak przez Pilipiuka przebrnę. A serio raz do roku Prusa czytam i Hellera, Biblie też.
Nie ma rzeczy bar­dziej niewiary­god­nej od rzeczywistości.

Wróć do „Czytelnia”

cron