Stanisław Lem

46

Latest post of the previous page:

Czuję zapach napalmu o świcie, więc ja tylko wyjaśnię, że Dick niewątpliwie był chory i to wpływało na jego twórczość (piszą o tym krytycy w biografiach), natomiast Lem i taśmy - nie pisałem o tym w kontekście rozmowy tutaj, tylko ogólnie widuję trend, o którym pisałem wyżej. Widać to choćby w recenzjach i komentarzach, pisanych przy okazji najnowszej książki o Lemie.

Wizjonerzy-pisarze dla mas wcale nie musieli pisać popierdółek. Podałem wyżej Clarke'a. Parę książek miał dobrych. Ale to jego wymieniają np. amerykańscy astronauci z pierwszych dekad lotów załogowych jako inspirację. Bo Clarke, wizjoner, do nich docierał. To miałem na myśli. (I wiem, że nie pisał tekstów tak intelektualnych jak Lem. Ale też nie tak prymitywne, żeby był tandetnym populareskiem.)

I jeden drobiazg jeszcze - bajka ma swoją zdecydowaną formułę. Lem zresztą świetnie o tym wiedział, bo to była gra konwencją.

I na tym chyba pora skończyć, skoro pojawił się negatywnych emocji :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

Stanisław Lem

48
Sarahaulit pisze:I przykro, kiedy dzieciaki zniechęcone Bajkami Robotów już nigdy do Lema wrócić nie zechcą.
Bez przesady, ja "Dzienniki gwiazdowe" i "Cyberiadę" zacząłem czytać bardzo wcześnie, w pierwszych latach podstawówki, rzecz jasna w czasach, kiedy nikt nie myślał, że Lem wyląduje w spisie lektur. I podobało mi się. Rzecz jasna nie wszystko zrozumiałem, niektóre smaczki odkryłem dopiero jako dorosły, kiedy zainteresowałem się cybernetyką, ale Lema mi to nie obrzydziło. Fakt, że potraktowanie tytułu "Bajek" dosłownie, kiepsko świadczy o decydentach, w tym tych z tytułami profesorskimi w zakresie literatury, którzy zarekomendowali je na rzeczoną listę, jednak nie w tym problem. Kłopot w tym, że obecne młode pokolenie prawie w ogóle nie czyta. I mówię to z pełną odpowiedzialnością, jako belfer z trzydziestoletnim doświadczeniem. Oczywiście en général, bo są wyjątki, ale te niczego nie zmieniają. Nie ma takiej lektury, która obecnie zainteresowałaby gros młodzieży. Bo to już inna cywilizacja: obrazkowo - komputerowa. Wreszcie nie wszystkie książki Lema wytrzymały próbę czasu. W kilka lat po śmierci Lema, wydawnictwa zaczęły wycofywać się z wydawania jego książek, ze względu na kiepskie wyniki sprzedaży. I trudno tłumaczyć to głupotą czytelników, bo wówczas jeszcze, wiele wartościowych tekstów schodziło jak świeże bułeczki. Mimo całego sentymentu do Lema, wypada przyznać, że był on pisarzem konkretnej epoki. Epoki, która minęła... To właśnie wtedy wszelkie przemycane aluzje a to do dyktatury, a to do Jedynego Słusznego Systemu Który Wszystkich Uszczęśliwi, wywoływały zachwyt czytelników. Dziś mało kto je wyłapuje, a jeśli nawet to bez ekscytacji. IMO najbardziej uniwersalne pozostały utwory wówczas nieco spychane na margines, min. właśnie "Bajki robotów" czy "Dzienniki", a futurystyczno - filozoficzne, nie mówiąc o propagujących ówczesny system, odeszły ( lub odchodzą) w niepamięć. Wreszcie rozwiązania techniczne z powieści Lema zatrzymały się ( niemal) na latach 60 - ych zeszłego wieku, i dziś już trącą myszką. O ile w "Bajkach" można to wytłumaczyć konwencją, w "Edenie", "Niezwyciężonym" czy "Astronautach" już nie. Co do emocji, jeszcze jakie wywołują podobne dyskusje: dla wielu ludzi Lem, to lektura ich młodości - tak, dla mnie też! - i stąd trudno im oceniać obiektywnie jego dorobek. Osobiście zdaję sobie sprawę z mankamentów jego twórczości, jako historyk bez zachwytu konstatuję wkład Lema w utrwalanie jedynego słusznego ustroju, a jednak sięgając po raz nie wiadomo który po przygody Trurla i Klapacjusza, czuję się, jakbym włożył starą, wyświechtaną, ale ulubioną szlafmycę...
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

Stanisław Lem

49
Fakt, że potraktowanie tytułu "Bajek" dosłownie, kiepsko świadczy o decydentach, w tym tych z tytułami profesorskimi w zakresie literatury, którzy zarekomendowali je na rzeczoną listę, (Navajero )

Ale skąd pomysł, że powodem figurowania Bajek robotów na liście lektur jest dosłowne potraktowanie tytułu?

jako historyk bez zachwytu konstatuję wkład Lema w utrwalanie jedynego słusznego ustroju (Navajero )

Bo ja wiem, czy aż utrwalania? Jest jeden konkret, rozdział Komuniści w Obłoku Magellana. Cała reszta wynikała imho z oportunizmu. Musiał pisać tak jak pisał, bo by go nie wydali.
Strach herbu Cztery Patyki, książę na Miedzy, Ugorze etc. do usług

Stanisław Lem

50
Strach na wróble pisze:Ale skąd pomysł, że powodem figurowania Bajek robotów na liście lektur jest dosłowne potraktowanie tytułu?
No raczej nie dogłębna analiza utworu. Bo używany w nim język, min. określenia z zakresu wyższej matematyki świadczą, że nie dla dzieci on.
Strach na wróble pisze:Bo ja wiem, czy aż utrwalania? Jest jeden konkret, rozdział Komuniści w Obłoku Magellana. Cała reszta wynikała imho z oportunizmu. Musiał pisać tak jak pisał, bo by go nie wydali.
Nie, jest dużo więcej. Antyreligijne wycieczki w wielu utworach ( a trzeba to rozpatrywać w kontekście czasów w jakich Lem to pisał) czy stalinowski w swej wymowie ( a skrzętnie pomijany przez apologetów autora) tekst "Kocioł" ( "Twórczość" 9/1950), opiewający pracę dzielnych chłopców z UB.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

Stanisław Lem

51
No raczej nie dogłębna analiza utworu. Bo używany w nim język, min. określenia z zakresu wyższej matematyki świadczą, że nie dla dzieci on.

Wyższą matematyką to pojechał w Elektrybaucie Trurla (bodaj Wyprawa 2a). Natomiast w samych Bajkach to czegoś takiego nie pomnę.
Zresztą wszystko zależy od nauczyciela. U nas poprzestaliśmy na Baśni o maszynie cyfrowej co ze smokiem walczyła. Zdaje się, że jedynym słowem, którego większość klasy nie zatrybiła, były gęśle (no ok, cybergęśle). Ale to wyszedł brak lektury Krzyżaków, gdzie można było o gęślach poczytać.

stalinowski w swej wymowie ( a skrzętnie pomijany przez apologetów autora) tekst "Kocioł" ( "Twórczość" 9/1950), opiewający pracę dzielnych chłopców z UB.

Lubię takie odjechane klimaciki. Jest coś fascynującego w tej ekwilibrystce literackiej, uprawianej w celu wyniesienia ludobójczego systemu na ołtarze. I śmieszno i straszno zarazem. Ostatnio lekturzyłem sobie taki cymes Jak hartowała się stal.
Można ten Kocioł gdzieś przeczytać?

Antyreligijne wycieczki w wielu utworach ( a trzeba to rozpatrywać w kontekście czasów w jakich Lem to pisał)

Tu akurat jest problem: czy od początku wynikały one z pewnej filozofii Lema, czy potem sobie dorobił filozofię do faktów.
Strach herbu Cztery Patyki, książę na Miedzy, Ugorze etc. do usług

Stanisław Lem

52
Navajero pisze: Bez przesady, ja "Dzienniki gwiazdowe" i "Cyberiadę" zacząłem czytać bardzo wcześnie, w pierwszych latach podstawówki, rzecz jasna w czasach, kiedy nikt nie myślał, że Lem wyląduje w spisie lektur. I podobało mi się.
Ale masz świadomość, że byłeś /jesteś inny od reszty? :))

Jednak sięgając po raz nie wiadomo który po przygody Trurla i Klapacjusza, czuję się, jakbym włożył starą, wyświechtaną, ale ulubioną szlafmycę...

Starą rozumiem ale wyświechtaną? :))
Ja mam poczucie, że zakładam ulubiony, koronkowy peniuar :P :))
Antyreligijne wycieczki zupełnie mi nie przeszkadzają - może dlatego, że religijna nie jestem..
A teraz deklaracja :
Kochałam, kocham i kochać będę Lema.
Niezależnie od oceny i zdań innych :)
Brniesz w mgłę, a pod stopami bagno, uważaj - R.Pawlak 28.02.2018

Stanisław Lem

53
Ale masz świadomość, że byłeś /jesteś inny od reszty?

A to Ci lepszą historyjkę zapodam...
Chodziłem do przedszkola. Tata pracował wtedy na zmiany, czyli że co kilka dni szedł do pracy na 15. Wtedy, jak mnie rano odprowadzał do przedszkola, to było używanie, mogłem się wyspać pokąd chciałem, śniadanie jadłem gdzieś koło 10, do przedszkola docieraliśmy na obiad. W I programie PR leciały wtedy (chyba dalej tak jest) o 10:30 lektury jedynki: ktoś czytał jakąś powieść. No i czytali akurat Niezwyciężonego.
Co może 5latek zrozumieć z Lema, nic. Ot, fajna historyjka, naparzają się z kimś laserami. Ale kazałem sobie to wyszukać w biblioteczce osiedlowej i czytać.
I tak się u mnie zaczęło z Lemem i SF.
Strach herbu Cztery Patyki, książę na Miedzy, Ugorze etc. do usług

Stanisław Lem

54
Strach na wróble pisze: Natomiast w samych Bajkach to czegoś takiego nie pomnę.
Wydaje mi się, że było, ale nie mam pod ręką, więc nie będę polemizował.
Strach na wróble pisze: Lubię takie odjechane klimaciki. Jest coś fascynującego w tej ekwilibrystce literackiej, uprawianej w celu wyniesienia ludobójczego systemu na ołtarze. I śmieszno i straszno zarazem. Ostatnio lekturzyłem sobie taki cymes Jak hartowała się stal.
Można ten Kocioł gdzieś przeczytać?
Tu masz dokładne namiary:
http://bvi.rusf.ru/lem/lb_sredi.htm
Kiedyś wisiało w Internecie, ale widać zdjęli.
Tu, w tekście gromiącym Lema, jest jakiś fragment czy dwa:
http://jednoczmysie.pl/obludnik-powszechny/
Sarahaulit pisze:Ale masz świadomość, że byłeś /jesteś inny od reszty? :))
Bo ja wiem? :)
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

Stanisław Lem

55
Navajero - wiesz wiesz..:P)))
a wracając do tego, że dzieciaki teraz nie czytają prawie zupełnie.. to prawda..
i mam wrażenie, że niezależnie od tego że żyją w dobie netu i zupełnie innych środków komunikacji niż my w ich wieku, to jednak pewne wzorce wynoszą (lub nie) z domu.
Dla moich książka była i mam nadzieję pozostanie ulubionym i wybieranym prezentem - i nie, nie bijałam ich ani nie wywierałam żadnej presji.. Czytałam i rozmawiałam o tym co czytam.
Wiesz, że niewielu rodziców rozmawia.. a jeszcze mniej czyta.
I żeby tak ponuro nie kończyć - jeden taki pozostaje ulubionym pisarzem całej rodziny ( oprócz Lema) - hmmm... jakieś biblijne imię posiada :P))))
Brniesz w mgłę, a pod stopami bagno, uważaj - R.Pawlak 28.02.2018

Stanisław Lem

56
Metuszelach? :D To bardzo miłe, ale może pozostańmy przy Lemie.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

Stanisław Lem

58
Navajero pisze: Kłopot w tym, że obecne młode pokolenie prawie w ogóle nie czyta. I mówię to z pełną odpowiedzialnością, jako belfer z trzydziestoletnim doświadczeniem.
A ja tam widuję młodzież chadzającą sobie z książkami po korytarzach, a nawet - niebywałe! - czytającą te książki.
Strach na wróble pisze: Bo ja wiem, czy aż utrwalania? Jest jeden konkret, rozdział Komuniści w Obłoku Magellana. Cała reszta wynikała imho z oportunizmu. Musiał pisać tak jak pisał, bo by go nie wydali.
Po wojnie Lem i jego rodzina byli w bardzo, bardzo kiepskiej sytuacji materialnej. Jego pierwsze próby literackie to było zwyczajne zarabianie na chleb, utwory pisane na zamówienie. W tamtych czasach wielu polskich twórców, nawet tych uznanych, dla pieniędzy wdało się w romans z władzą ludową. No i jest jeszcze jedna kwestia - jak to ciekawie opisał Tomasz Lem w Awanturach na tle powszechnego ciążenia, jego ojciec łączył w sobie przebłyski rozbrajającej naiwności (m. in. w przeciwieństwie do żony święcie wierzył w serwowaną przez władze komunistyczne bajeczkę o zrzucanej przez Amerykanów stonce) z chłodnym racjonalizmem oraz umiejętnością podejmowania zakamuflowanej krytyki systemu. Jednego dnia wykłócał się z Basią i Tomaszem, pokazując im zdjęcia rzekomego pojemnika po zrzuconej stonce, a drugiego siadał do pisania Edenu, który tylko dlatego cenzura przepuściła, że jego niedopuszczenie do druku oznaczałoby przyznanie się, że widzą jakieś paralele między społeczeństwem dubeltów a Polską bądź ZSRR. Jeśli ktoś ma wątpliwości co do tego, po której stronie stał Lem, niech sobie przeczyta Podróż trzynastą z Dzienników Gwiazdowych albo teksty publikowane pod pseudonimem P. Znawca.

Co do utworów Lema, które zostały już wspomniane w tym wątku:
- Opowieści o pilocie Pirxie - zapoznałem się z tym tomem opowiadań dopiero niedawno. Na początek bym nie polecał, opowiadania oparte są wprawdzie na ciekawych pomysłach (moje ulubione to Ananke, Rozprawa i Opowiadanie Pirxa), ale sporo w nich dłużyzn, że wspomnę choćby ciągnące się na wiele stron opisy wspinaczki górskiej w Odruchu Warunkowym i Wypadku, które mnie, z górami niemającego nic wspólnego, wymęczyły strasznie, jako że nie umiałem sobie scen owej wspinaczki nawet wyobrazić. Terminus jest dobry, sam Lem bardzo lubił to opowiadanie, ale nie zaszkodziłoby mu odchudzenie o kilka stron opisów włóczęgi Pirxa po zakamarkach rakiety, które wciąż powielają w zasadzie te same treści. Aha, w Opowiadaniu Pirxa to nie była grypa, tylko mums, czyli po naszemu - świnka. :)
- Solaris - jak wielu czytelników Lema, ja też zaczynałem od tej właśnie, najsłynniejszej chyba jego powieści, i nie zawiodłem się. Duże wrażenie zrobiła na mnie opisana w niej odmienna wizja kontaktu z obcą inteligencją, na długo zapamiętałem także rozważania quasi-telologiczne o okaleczonym/raczkującym bogu.
- Głos Pana - chyba moja ulubiona powieść Lema, jeśli godzi się jeszcze nazwać ten utwór powieścią. Również nie polecam zaczynającym dopiero swoją przygodę z Lemem, bo jest to tekst bardzo "gęsty", jak to trafnie określił pewien prelegent na lubelskim Falkonie przed dwoma laty - właściwie po każdym akapicie przychodzą mniej lub bardziej ponure refleksje natury egzystencjalnej, a człowiek przyłapuje się na tym, że co i rusz robi pauzy w czytaniu, przeżuwając i analizując w zamyśleniu prawdy, które wykłada nam autor. Czytając Głos po raz pierwszy, odpadłem, a raczej nie zdążyłem przeczytać go do końca przed terminem zwrotu książki do biblioteki. Dopiero nieco później sprawiłem sobie tę książkę na własność i dokończyłem fascynującą przygodę intelektualną, która na mnie, niegdyś entuzjasty potencjalnych kontaktów z cywilizacjami pozaziemskimi, podziałała jak kubeł zimnej wody. Lektura wybitna, choć na pewno nie dla każdego.
- Śledztwo - jedna wielka pomyłka, utwór pełen błędów rzeczowych i tak na bakier z nauką, że aż wydaje się niemożliwe, że to Lem napisał. Można sobie śmiało darować.
- Wizja Lokalna - zaskakująca kontynuacja Podróży czternastej Ijona Tichego. Rzecz genialna i znakomicie napisana, łącząca poważne, filozoficzne tony (polecam zwłaszcza rozdziały o etykosferze i ektokowaniu) z pełnym przezabawnych neologizmów językiem, w którym aż roi się od zmoków (zmoczonych smoków), zwłokochodów, lalonów, drwaleni, kurdli i pierdli. Jest tam nawet ukazane coś, co można byłoby uznać za GTA w otoczce wirtualnej rzeczywistości - zestresowani Luzanie mogą się wyszaleć, rozjeżdżając na specjalnie do tego przeznaczonej hali samochodami wirtualnych przechodniów, mordując ich i robiąc wszystko, na co im przyjdzie ochota, choć obywatele szczególnie często korzystający z tej formy rozrywki znajdują się pod obserwacją odpowiednich służb. W sumie nie byłoby to takie złe, gdyby nałogowym graczom w CoD i inne Battlefieldy ktoś się dyskretnie przyglądał. :P
- Eden - dobra, solidna powieść science fiction, zahaczająca miejscami o horror, umiejętnie operująca niedopowiedzeniami i aurą tajemnicy. Ciekawie ukazany ekosystem planety oraz ustrój obcej cywilizacji.

Stanisław Lem

59
BollyBoss pisze:
Navajero pisze: Kłopot w tym, że obecne młode pokolenie prawie w ogóle nie czyta. I mówię to z pełną odpowiedzialnością, jako belfer z trzydziestoletnim doświadczeniem.
A ja tam widuję młodzież chadzającą sobie z książkami po korytarzach, a nawet - niebywałe! - czytającą te książki.
I oczywiście te nieliczne, czytające egzemplarze, unieważniają to co napisałem?
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

Stanisław Lem

60
Nic takiego nie twierdzę. Aczkolwiek postawię śmiałą hipotezę, że zawsze było tak, że kto czytał, ten czytał, a kto wolał haratać w gałę, ten haratał. Co samo w sobie nie jest chyba ani dobre ani złe.

Nawiążę jeszcze do tego:
Navajero pisze: W kilka lat po śmierci Lema, wydawnictwa zaczęły wycofywać się z wydawania jego książek, ze względu na kiepskie wyniki sprzedaży. I trudno tłumaczyć to głupotą czytelników, bo wówczas jeszcze, wiele wartościowych tekstów schodziło jak świeże bułeczki. Mimo całego sentymentu do Lema, wypada przyznać, że był on pisarzem konkretnej epoki. Epoki, która minęła...
Wydawnictwo Literackie wydaje obecnie Lema w bardzo fajnej szacie graficznej okładek, Solaris, Cyberiada i coś jeszcze ukazały się nakładem kolekcji Światy Równoległe, wciąż można też dostać gdzieniegdzie te atrakcyjne twardookładkowe wydania pod patronatem Gazety Wyborczej i Radia Zet. Ja tam nie zauważyłem, żeby Lema na rynku wydawniczym kiedykolwiek zabrakło.

Stanisław Lem

61
BollyBoss pisze:Nic takiego nie twierdzę. Aczkolwiek postawię śmiałą hipotezę, że zawsze było tak, że kto czytał, ten czytał, a kto wolał haratać w gałę, ten haratał. Co samo w sobie nie jest chyba ani dobre ani złe.
Teza całkowicie błędna, od pewnego czasu poziom czytania spada na łeb. Kiedyś nawet większość szkolnych żuli czytała książki, albo chociaż komiksy. Teraz nawet dobrzy uczniowie rzadko sięgają po książkę dla przyjemności.
BollyBoss pisze:Wydawnictwo Literackie wydaje obecnie Lema w bardzo fajnej szacie graficznej okładek, Solaris, Cyberiada i coś jeszcze ukazały się nakładem kolekcji Światy Równoległe, wciąż można też dostać gdzieniegdzie te atrakcyjne twardookładkowe wydania pod patronatem Gazety Wyborczej i Radia Zet. Ja tam nie zauważyłem, żeby Lema na rynku wydawniczym kiedykolwiek zabrakło.
Przecież nie pisałem, że w ogóle go nie wydają. Wydają dużo mniej niż kiedyś. No i nie ma co liczyć lektur. A popularność książek Lema ( pośrednio i skalę "zalemienia" rynku) można określić dość łatwo, szukając jego książek w empikowym topie 100 najlepiej sprzedających się książek, czy choćby pierwszej setce pozycji z gatunku science - fiction. Do tego odlicz lektury i promocje, a to co zostanie, porównaj z listą książek Lema.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson
ODPOWIEDZ

Wróć do „Czytelnia”