17
Ja nałogowo kupuję wszystkie tomy z kolekcji gazety wyborczej :)
Kupione mam do 24 tomu czyli do Fantastyki i futurologi II.
Przeczytałem do "Pamiętnika..." <- tą książkę najbardziej polecam.
Pana Lema bardzo sobie cenię przede wszystkim za jego styl bycia i poglądy.
Wywiady z nim to góra śmiechu :):):):)
Np.
"Nie wiem co bym zrobił gdybym urodził się tysiąc lat temu, nie byłoby wtedy środków przeciw molom." I to jest najsłabszy tekst! Jest wiele innych, ciekawszych.
Więc zachęcam do czytania i oglądania :)

Stanisław Lem

18
Jestem po lekturze Dzienników Gwiazdowych, Kongresu Futurologicznego, Powrotu z Gwiazd i GOLEMA XIV :)

Jako autor: niesamowity wizjoner.
Jego dzieła: kopalnia inspiracji.

Uważam się za czytelnika średnio rozgarniętego, ale od zawsze interesowała mnie nauka, wszechświat, sci-fi etc. więc przez te tytuły przeleciałem jak burza. Wprawdzie ostatniego GOLEMA męczyłem dłuższy czas, głównie przez potrzebę odpowiedniego stanu skupienia rozumu w celu owocnej lektury, ale tez okazał się najciekawszym.
Natomiast wyobrażam sobie, że dla fana np. fantasy te książki mogły by być drogą przez mękę :) Może nie tyle przez język, co wymagania jakie autor stawia przed czytelnikiem. Pojęcia, słownictwo, wiedza powszechna na poziomie co najmniej średnio-zaawansowanym plus masa słowotwórstwa i terminologii specyficznej dla danej dziedziny nauki... Z drugiej strony, jeżeli ma się opanowane pewne podstawy to lektura sprawia ogromną satysfakcję i nieźle ćwiczy zwoje. Osobiście mnie ujmuje, że często skomplikowane teorie czy hipotezy Lem potrafił ubrać w formę pełną humoru czy operować przenośnią.

Mam już na półce Katar oraz Śledztwo, za które zamierzam się zabrać w następnej kolejności.

Stanisław Lem

19
Rzeczywiście,to wszystko prawda. Mnie ujęła "Solaris".
Jeśli zaś chodzi o opisy, to podziwiam dokładność i skrupulatność opisów. Wszystko układa się w logiczną całość.
Pisać może każdy, ale nie każdy może być pisarzem
Katarzyna Bonda

Stanisław Lem

20
Kilka dni temu skończyłem "Eden" - to chyba nie jest najlepsza powieść Lema, ale co by nie mówić - dobra książka. Interesowało mnie jak autor poradzi sobie z owym intelektualnym wyzwaniem, jakim jest opis "obcej" cywilizacji. Niektóre zachowania bohaterów zupełnie fantastyczne, jak jednego z naukowców, który gdy wreszcie stanął w obliczu kontaktu z "braćmi w rozumie", zupełnie stracił zainteresowanie, i najchętniej wróciłby na Ziemię :) Cudowne, głębokie i ludzkie. Za to kocham Lema, no i za niesamowitą wyobraźnię. Lem forever :)
I told my whole body to go fuck itself Patrick Coleman, Churchgoer

Stanisław Lem

21
Mam wrażenie, że do tej Lemowej niechęci w dużej mierze przyczynia się nasze kochane Ministerstwo Oświaty, które Bajki Robotów i Opowiadania o Pilocie Pirxie proponuje szóstoklasistom. Moim zdaniem - stanowczo za wcześnie. (Pika)

It depends
, jak mawiają bracia Anglicy. Solaris i Cyberiadę przeczytałem w piątej klasie. Fakt, patrząc z perspektywy czasu widzę, że sporo kontekstu mi wtedy uciekło. Ale nie miałem trudności z połknięciu tekstu; co więcej kojarzę kilka osób z mojej klasy które też Lema czytały w zakresie wykraczającym poza te kilka Bajek robotów, które były omawiane (w sumie to tylko jedna, Baśń o maszynie cyforwej co ze smokiem walczyła). Ale rozumiem, że w tym akurat przypadku średnia przeciętna mediana wypadkowa jest niższa i faktycznie może za wcześnie.
Natomiast co do samego Lema, to on się niestety w kwestiach technicznych i obyczajowych przeraźliwie postarzał. Weźmy takiego Niezwyciężonego (a od niego akurat się moja przygoda z Lemem zaczęła). Jest tam na początku scena, kiedy statek zaczyna automatycznie podchodzić do lądowania, uruchamiają się kolejne podzespoły, budzenie załogi z hibernacji, te sprawy. I to wszystko dzieję się na zasadzie, że komputery połykają taśmy (perforowane?) z programami i poleceniami.
Dalej - lecą na ratunek Kondorowi, który przepadł bez wieści parę lat wcześniej. I na tym Niezwyciężonym, oprócz załogi-cywili, są jajogłowi też cywile. Owszem, mają parę fajnych zabawek bojowych, ale z tego wszystkiego przebija takie poczciwe przekonanie "pokonamy wszystkich przewagą etyczną i intelektualną, segment wojenny nam do niczego niepotrzebny". Podejrzewam, że gdyby dzisiaj ekranizował to Holiłud, to byłaby to wyprawa ratunkowa czysto wojskowa i kto wie, czy nie byłoby to bliższe prawdy.
I trzecia sprawa - tam w ogóle brak kobiet. To są sami mężczyźni. Dzisiaj rzecz niewyobrażalna.
Przy czym w niczym nie umniejsza to wizjonerstwa Lema. Uważam że Solaris wyczerpał temat Kontaktu dogłębnie i całkowicie, a wszystko co poza tym powstało o tym wątku na całym świecie to tylko mało ważne glossy.
Strach herbu Cztery Patyki, książę na Miedzy, Ugorze etc. do usług

Stanisław Lem

22
Natomiast co do samego Lema, to on się niestety w kwestiach technicznych i obyczajowych przeraźliwie postarzał.
Ja bym tego tak nie ujęła. Miał swoją wizję, wymyślił własne słownictwo, którego wcześniej nie było, a przedstawiał techniki, które były wtedy zrozumiałe dla czytelników.
Pisać może każdy, ale nie każdy może być pisarzem
Katarzyna Bonda

Stanisław Lem

23
przedstawiał techniki, które były wtedy zrozumiałe dla czytelników. (Mrs Alistair)

Owszem. I oczywiście jest to pochodna szerszego procesu - ówczesne wyobrażenia o technice za X lat okazały się siermiężne. Chodzi mi o to, że niepotrzebne szczególanctwo jakie się tam miejscami pojawiło, sprawia że obecnie trudno powstrzymać uśmiech rozbawienia. A owo szczególanctwo wcale nie było nieodzowne. W tym samym Niezwyciężonym mamy jeno lakoniczną wzmiankę: "Cyklop" miał kulisty miotacz antymaterii. Ki czort? Jak to mogło wyglądać? Nie wiadomo - a jak uczenie brzmi.

Miał swoją wizję, wymyślił własne słownictwo, którego wcześniej nie było (Mrs Alistair)

No i super - ale co to konkretnie ma wspólnego ze sprawami o których pisałem?
Strach herbu Cztery Patyki, książę na Miedzy, Ugorze etc. do usług

Stanisław Lem

24
Strach na wróble pisze: Dalej - lecą na ratunek Kondorowi, który przepadł bez wieści parę lat wcześniej. I na tym Niezwyciężonym, oprócz załogi-cywili, są jajogłowi też cywile. Owszem, mają parę fajnych zabawek bojowych, ale z tego wszystkiego przebija takie poczciwe przekonanie "pokonamy wszystkich przewagą etyczną i intelektualną, segment wojenny nam do niczego niepotrzebny".
Otoczka nie wskazuje na to, żeby ludzie natrafili wcześniej na agresywna rasę rozumną. Krążownik pomimo konotacji wojskowej może odpowiadać szerszemu rozwinięciu angielskiego cruiser czyli po prostu jednostka o wielkim zasięgu. Tak więc, są cywile (a jednak zhierarchizowani) i parę destruktywnych zabawek w razie Wu. Widzę pewną analogię z cesarstwem chińskim sprzed inwazji Mongołów, gdzie tak samo na topie był intelekt, etyka itepe a żołnierze owszem, byli, ale głównie do funkcji policyjnych, a cieszyli się podobnie niskim szacunkiem co prostytutki.
Strach na wróble pisze: Podejrzewam, że gdyby dzisiaj ekranizował to Holiłud, to byłaby to wyprawa ratunkowa czysto wojskowa
Tak było w Solaris (tym z pośladkami Clooneya). A swoją drogą, Niezwyciężony jest chyba najbardziej nasyconym "akcją" dziełem Lema.
Ostatecznie zupełnie niedaleko odnalazłem fotel oraz sens rozłożenia się w nim wygodnie Autor nieznany. Może się ujawni.
Same fakty to kupa cegieł, autor jest po to, żeby coś z nich zbudować. Dom, katedrę czy burdel, nieważne. Byle budować, a nie odnotowywać istnienie kupy. Cegieł. - by Iwar
Dupczysław Czepialski herbu orka na ugorze

Stanisław Lem

25
Krążownik pomimo konotacji wojskowej może odpowiadać szerszemu rozwinięciu angielskiego cruiser czyli po prostu jednostka o wielkim zasięgu. (Misieq79)

I nawet na pewno to oznacza...

Tak więc, są cywile (a jednak zhierarchizowani) (Misieq79)

Nie bardziej niż załoga pełnomorskiego drobnicowca.

Widzę pewną analogię z cesarstwem chińskim sprzed inwazji Mongołów, (Misieq79)

Rozumiem ten skrót myślowy – aczkolwiek przed Mongołami cesarstwo istniało prawie 1450 lat. I prestiż wojska nie był stały, a dość mocno się w tym czasie zmieniał.

Tak było w Solaris (tym z pośladkami Clooneya). (Misieq79)

Litości, ten film miał tyleż wspólnego z problemami przedstawionymi w Solaris, co scenariusz Szczerbica z prozą Sapkowskiego...

Otoczka nie wskazuje na to, żeby ludzie natrafili wcześniej na agresywna rasę rozumną. (Misieq79)

Ja bym zaryzykował tezę, że była to sprawa geopolityczna. Kwestia Jedynie słusznej Ideologii i wymowy propagandowej dopuszczonych do druku dzieł. Po naszej stronie żelaznej kurtyny byliśmy nastawieni przyjaźnie, bezkonfliktowo, odrzuciliśmy wojny i walczyli o pokój tak zażarcie ze gdzieniegdzie kamień na kamieniu nie został. Niezwyciężony – brak wojskowych. Astronauci – tutaj mamy (w przeciwieństwie do Niezwyciężonego) dokładnie zapodaną datę, pierwsza połowa pierwszego dziesięciolecia XXI wieku. Od pierwszego zdania powieści wiemy, że Jedynie Słuszny System zatriumfował na całym świecie. Pierwszy rozdział II części – wciąż jeszcze żyją ludzie (dziadek, po części rodzice Głównego Bohatera), którzy pamiętają jak strasznie było przed tym triumfem, nic tylko wyzysk, wojny, niesprawiedliwość i zło. A nawet zuo. Od II Światowej nie minęło jeszcze tak wiele lat, pewne doświadczenia są świeżej daty. Można by więc oczekiwać, że lecąc na planetę, gdzie istnieje obca cywilizacja czort wie jakimi regułami się rządząca – trzeba by mieć jakieś mocny argument w zanadrzu. A tu guzik, zdaje się że oprócz ręcznych miotaczy nie mieli niczego. Obłok Magellana – to już kompletny odjazd w pacyfistyczną psychodelę, kiedy to na końcu cała wyprawa postanawia robić za męczenników w imię transplanetarnego porozumienia bez agresji.
Współczesny Lemowi van Vogt, Misja międzyplanetarna – tam jest wyraźny podział na załogę, jajogłowych i trepów, uosabianych przez kapitana Pijawkę, trochę stereotypowego tępego wojskowego. Wyprawa do Gwiazd tegoż – tu jest sporo zabawek, od tych torped, których jedna przekształca całą planetę w kulę lawy po kształtowanie czasoprzestrzeni (dzięki czemu całą wrażą flotę można zamknąć w saku pod horyzontem zdarzeń i trzymać dowolnie długo, aż im tlenu zabraknie).
I jeszcze jeden współczesny Lemowi, Siergiej Sniegow (Śniegow?). Trylogia Ludzie jak bogowie. Nawet jak w III części polecieli do Ramirów to – choć wiedzieli że poprzednia tam wyprawa wróciła w całości w trumnach – jakoś większej ilości broni nie wzięli.
Van Vogta od Lema i Sniegowa oddzielała właśnie żelazna kurtyna.
Strach herbu Cztery Patyki, książę na Miedzy, Ugorze etc. do usług

Stanisław Lem

26
Lema nikt nie rozumie, ale nie czytać go to wstyd, jednak Solaris bezapelacyjnie jedna z lepszych książek jakie czytałem, co więcej: jako fan Pisarzy piszących beletrystykę i klasykę ( czyli przedkładający taką lekturę nad sf i fantasy) Lem jakby mieścił się w moim guście, ciekawe czy to prawda co P.K.Dick mu zarzucał :shock:
Nie ma rzeczy bar­dziej niewiary­god­nej od rzeczywistości.

Stanisław Lem

27
Rumcajs pisze: Lema nikt nie rozumie, ale nie czytać go to wstyd,
A na mojej półce, najbardziej "zaczytaną" i już nieco zniszczoną owym zaczytywaniem pozycją jest Summa technologiae.
I to jedna z nielicznych książek do których wracam co kilka lat.
A wprowadzenie Lema do kanonu lektur szkolnych uważam za totalną pomyłkę.
Brniesz w mgłę, a pod stopami bagno, uważaj - R.Pawlak 28.02.2018

Stanisław Lem

28
Czytałem "Summę" - nie doczytałem :(
Niesamowite jak wiele Lem już w latach sześćdziesiątych przewidział w temacie rozwoju nauki i problemów społecznych na świecie. Polecam "Tako rzecze Lem", wywiad-rzeka ze Stanisławem Beresiem. Fajne wprowadzenie do Lema.
I told my whole body to go fuck itself Patrick Coleman, Churchgoer

Stanisław Lem

29
slavec2723 pisze: Czytałem "Summę" - nie doczytałem
Niesamowite jak wiele Lem już w latach sześćdziesiątych przewidział w temacie rozwoju nauki i problemów społecznych na świecie. Polecam "Tako rzecze Lem", wywiad-rzeka ze Stanisławem Beresiem. Fajne wprowadzenie do Lema.
Tako rzecze Lem to rzeczywiście wyśmienita pozycja by poznawać Lema - jest czytelna i łatwa w odbiorze.
A Summa - to dość specyficzna lektura, bardziej filozoficzna niż futurystyczna. Gdy czytałam ją po raz pierwszy - musiałam odkładać ją po kilku kartkach lektury by przetrawić kolejne zdania. Ale im więcej mam lat - tym z większą przyjemnością do niej wracam.
Brniesz w mgłę, a pod stopami bagno, uważaj - R.Pawlak 28.02.2018

Stanisław Lem

30
Lema nikt nie rozumie, (Rumcajs)

Mógłbyś przybliżyć, co masz na mysli?

ciekawe czy to prawda co P.K.Dick mu zarzucał (Rumcajs)

O ile pomnę, to zarzucał mu nieistnienie. To chyba nie byłoby trudno zweryfikować...
Strach herbu Cztery Patyki, książę na Miedzy, Ugorze etc. do usług

Stanisław Lem

31
W kwestii operowania szczegółami: o ile zakład, że wszystkie dzisiejsze teksty fantastyki naukowej, operujące jakimikolwiek konkretami technicznymi, okażą się śmieszne za kilkadziesiąt lat? To po pierwsze.
Po drugie, znacznie ważniejsze, przecież mowa o literaturze. Ona jest skierowana do odbiorcy, musi więc operować zrozumiałym dla niego kontekstem i wyobrażeniami. Pardon, ale bez trudu - znacznie łatwiej - można strzelić zdaniami typu "wyglajtnął mugawę i wbełkitał tyndrawę", niż pisać tak, aby czytelnik pojął, że komputer to ten maszynowy stwór, co połyka perforowaną taśmę.
Więc nie, to chybiony zarzut jest :) znaczy, to próba upatrywania jasnowidzenia tam, gdzie Lem go nie uprawiał, bo owszem, on się bawił w prognozy, ale w prozie to raczej idee go interesowały niż szczegóły. Jemu to bycie wizjonerem trochę dorobiono jak gębę :)
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak
ODPOWIEDZ

Wróć do „Czytelnia”

cron