46

Latest post of the previous page:

Myślę, że niepotrzebnie próbujesz wszystkich wrzucić do jednego wora.

Muszę się pokawałkować, żeby odpowiedzieć na to pytanie, więc:
1. Moje ja wspinaczkowe czyta rzeczy praktyczne, dotyczące wspinaczki. Poradniki, opisy rejonów wspinaczkowych, rzeczy z teorii sportu i żywienia w sporcie, itp.
2. Moje ja Leniwcowe czyta to, co wyszpera w necie, ale traktuję to trochę jak pracę, więc czasami sięgam po rzeczy, których rekreacyjnie bym nie czytał.
3. Moje ja... no jakieś tam inne, czyta różne rzeczy bez ładu i składu, które np. ktoś mi polecił, klasykę, dobre SF, itp.
4. Moje ja duchowo, okultystyczne i magiczne czyta grimuary, podręczniki duchowego rozwoju, dzieła natchnione, autorów opętanych, podszepty szatana czy buddyjskich mistrzów.

Wyciągaj wnioski. ;)
Leniwiec Literacki
Hikikomori

47
Dzięki pP, jesteś wielki!
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

49
padaPada pisze:Myślę, że niepotrzebnie próbujesz wszystkich wrzucić do jednego wora.
Ciekawe, że ten sam argument "traci zasadność" ;) w odniesieniu do kobiet. W każdej księgarni znajdzie się półka z "literaturą kobiecą". Czyli co? Mężczyźni to zbiór indywidualności, a kobiety to mętna, niezindywidualizowana, wielogłowa masa?
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

50
Thana pisze:Czyli co? Mężczyźni to zbiór indywidualności, a kobiety to mętna, niezindywidualizowana, wielogłowa masa?
Ja to raczej rozumiem tak, że literatura kobieca odzwierciedla (lub chciałaby) i uwypukla tylko jeden aspekt z całego zbioru indywidualności. Ogranicza, to na pewno. :)
Leniwiec Literacki
Hikikomori

51
Ciekawe, że ten sam argument "traci zasadność" ;) w odniesieniu do kobiet. W każdej księgarni znajdzie się półka z "literaturą kobiecą". Czyli co? Mężczyźni to zbiór indywidualności, a kobiety to mętna, niezindywidualizowana, wielogłowa masa?
Twoja, Thano, dychotomia mężczyźni - indywidualni, kobiety - ogólność, przywodzi mi na myśli simmlowskiego obcego, co prowadzi do ciekawych wniosków na temat postrzegania płci. ;)

52
Zgadza się, Bari, moja myśl tym samym tropem pomknęła! :)

I jeszcze: jeżeli przyjąć, że pP ma rację, pisząc:
padaPada pisze:literatura kobieca odzwierciedla (lub chciałaby) i uwypukla tylko jeden aspekt z całego zbioru indywidualności.
to pojawia się pytanie: jaki aspekt z całego zbioru indywidualności płci męskiej odzwierciedlałaby hipotetyczna "literatura męska"?

A już błądząc nieco po manowcach - jako dziewczynka zaczytywałam się "Winnetou" i nie miałam żadnych problemów z utożsamieniem się z Winnetou. Czy chłopiec potrafi (może) utożsamić się z Anią z Zielonego Wzgórza? Jako kobieta nie mam żadnych problemów z utożsamieniem się z bohaterami Hemingwaya. Czy mężczyzna potrafi (może) utożsamić się z Damą Kameliową? O czym świadczy, że przymiotnik "babski" albo rzeczownik "harlequin" w odniesieniu do tekstu są używane jako wartościujące (negatywnie!)?

Wedrę się trochę na teren padaPady (chciałam napisać: wskoczę na jego konika, ale mi dziadzio Freud pogroził palcem zza grobu i się zawstydziłam :P), czyli zinterpretuję rzecz po Jungowsku (aczkolwiek prostacko, bo domorośle): czy nie oznacza to, że przeciętna kobieta ma większy kontakt ze swoim Animusem, niż mężczyzna z Animą?

I znikam, bo moje superego wydało zakaz wkręcania się w dyskusje i nakaz pisania w pliku, a nie na Wery. :)
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

53
I znikam, bo moje superego wydało zakaz wkręcania się w dyskusje i nakaz pisania w pliku, a nie na Wery
Dobrze mówi!

Książki dla facetów?
"100 dań z ziemniaka", "tajemnice uwodzenia"...
Naprawdę wątpię, żeby dało się stworzyć uniwersalną listę. Bardzo możliwe, że jakiś autor/ jakieś dzieło trafi w szerokie grono mężczyzn, ale wątpię, żeby dało się jakoś wyekstraktować "męski pierwiastek" literatury.

54
Zaqr pisze:Naprawdę wątpię, żeby dało się stworzyć uniwersalną listę. Bardzo możliwe, że jakiś autor/ jakieś dzieło trafi w szerokie grono mężczyzn, ale wątpię, żeby dało się jakoś wyekstraktować "męski pierwiastek" literatury.
A może my po prostu boimy się przyznać, że i nas dotyczą statystyki? Tak bardzo przywiązaliśmy się do myślenia o sobie, jako o indywidualnościach wyłamujących się poza wszelkie schematy? :)
Leniwiec Literacki
Hikikomori

55
Ćśśśśi! Bo jeszcze ktoś usłyszy i zrobi badania na ten temat i wyjdzie, że masz rację, wszyscy jesteśmy tacy sami, a unikalność to iluzja, której już wieki temu pozbawiła nas ewolucja.
Chociaż, mimo wszystko, literaturę trudno ujarzmić i czytelnicy mogą mieć różne podejście. Kilka miliardów różnych podejść.

I pisząc ten komentarz cały czas chodzą mi po głowie ogórki kiszone z nutellą (nie jest to wymysł kobiety w ciąży).
Ed. Ani mój. Dalej zbieram się na odwagę.
No i nie mam nutelli.

56
Thana pisze:A już błądząc nieco po manowcach - jako dziewczynka zaczytywałam się "Winnetou" i nie miałam żadnych problemów z utożsamieniem się z Winnetou. Czy chłopiec potrafi (może) utożsamić się z Anią z Zielonego Wzgórza? Jako kobieta nie mam żadnych problemów z utożsamieniem się z bohaterami Hemingwaya. Czy mężczyzna potrafi (może) utożsamić się z Damą Kameliową? O czym świadczy, że przymiotnik "babski" albo rzeczownik "harlequin" w odniesieniu do tekstu są używane jako wartościujące (negatywnie!)?
Ha, Thana, aż się zawstydziłem.

Gdy miałem dwanaście, trzynaście lat - matka przyniosła mi książki pożyczone od koleżanki z pracy. Były tam "Tomki" Szklarskiego oraz właśnie "Ania z Zielonego Wzgórza". Jakoś, takoś się stało, że sięgnąłem po "Anię" i nie miałem problemu z utożsamieniem się z bohaterką. Tyle tylko, że książki przeczytałem ze 100 stron, i wziąłem się za "Tomki". I muszę powiedzieć, że później co chwila biegałem do biblioteki po następne książki Szklarskiego, a o "Ani" jakoś zabyłem... :)
Zgadzam się z tobą, że nie należy szufladkować, ale pewne uogólnienia są uzasadnione. To tak jakby ktoś pytał czy faceci czytają "Twój Styl", albo "Przyjaciółkę". Zdecydowana większość nie, ale cholera wie czy którzyś tam nie czytają, aż się boję pomyśleć o powody takiej lektury.

Co do prawdziwie męskich lektur:
1. Alfred Szklaskir ("Tomki" - choć to literatura bardziej chłopięca)
2. Frederick Forsyth, Tom Clancy, Alistair Maclean, Robert Ludlum, oraz nieśmiertelny Ian Fleming i jego 007! - Gdy pytam koleżanki w pracy o Jamesa Bonda, to zawsze wykrzywiają usta w grymasie niezadowolenia! A, toż to bohater każdego faceta!
3. Dla mnie męską literaturę w polskiej SF zdecydowanie pisze Andrzej Ziemiański. U Sapkowskiego też co 100 stron mamy dziewczynę w opałach, którą protagonista musi wybawić.

Pozdrawiam!

57
Thana pisze:Czy chłopiec potrafi (może) utożsamić się z Anią z Zielonego Wzgórza?
Nie wiem, ale ja przeczytałem całą serię z przyjemnością :)
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

58
CAŁKIEM NA MARGINESIE:
Tak mi przyszło do głowy zajrzeć do szkolnych lektur klas 4-6. Wykaz lektur:
- Frances Hodgson Burnett Tajemniczy ogród;
- Jan Brzechwa Akademia Pana Kleksa;
- Carlo Collodi Pinokio;
- Roald Dahl Charlie i fabryka czekolady;
- Antonina Domańska Historia żółtej ciżemki;
- Irena Jurgielewiczowa Ten obcy;
- Stanisław Lem Bajki robotów;
- Clive Staples Lewis Lew Czarownica i stara szafa;
- Astrid Lindgren Bracia Lwie Serce;
- Kornel Makuszyński Szatan z siódmej klasy;
- Aleksander Minkowski Dolina Światła;
- Ferenc Molnár Chłopcy z Placu Broni;
- Lucy Maud Montgomery Ania z Zielonego Wzgórza;
- Edmund Niziurski - wybrana powieść (np. Niewiarygodne przygody Marka Piegusa, Sposób na Alcybiadesa);
- Joanna Olech Dynastia Miziołków;
- Joanna Onichimowska - wybrana powieść (np. Duch starej kamienicy, Daleki rejs);
- René Goscinny, Jean-Jacques Sempé Mikołajek (wybór opowiadań z dowolnego tomu);
- Henryk Sienkiewicz W pustyni i w puszczy;
- Alfred Szklarski - wybrana powieść (np. Tomek w krainie kangurów);
- Dorota Terakowska Władca Lewawu;
- Mark Twain Przygody Tomka Sawyera;
- John Ronald Reuel Tolkien Hobbit, czyli tam i z powrotem;
- Juliusz Verne W 80 dni dookoła świata;
- Moony Witcher Dziewczynka z szóstego księżyca;

Co przeważa? Dziewczyńskość czy chłopczyńskość?
"Natchnienie jest dla amatorów, ten kto na nie bezczynnie czeka, nigdy nic nie stworzy" Chuck Close, fotograf

59
Z grubsza równowaga, z lekką przewagą "męskich lektur". IMO.
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

Męskie czytanie

60
Wzbogacę ten stary wątek o powieść "WYBAWIENIE" (aut. James Dickey), która zrobiła na mnie duże wrażenie w okresie nastoletniego dorastania.

Mocna męska przygoda. Czterech kolegów mieszczuchów odbywa spływ kajakowy rzeką, ciągnącą się przez dzikie leśne ostępy. Książka zahacza o większość lęków (albo i tęsknot) współczesnego ucywilizowanego faceta. Jest walka z rwącym nurtem. Jest polowanie i spotkanie z kłusującymi miejscowymi "redneckami". O przeżyciu decyduje wola przetrwania i zdolność do uwolnienia swej archetypowej prymitywnej męskiej siły.

Książka niedługo obchodzi 54 urodziny. Wyszła po raz pierwszy w dniu 1 czerwca 1970 r. Była debiutem prozatorskim dotychczasowego poety James'a Dickey'a.

Nie przypominam sobie wcześniejszej pozycji, tak podającej ten temat: rozpaczliwe zmagania rozlazłego i rozhartowanego przez wygody cywilizacji człowieka z wyzwaniami wziętymi wprost z czasów podboju Dzikiego Zachodu czy zdobywania źródeł Amazonki. Tak jakby współczesna plenerowa impreza integracyjna audytorów z PwC, D&T, czy innej korpo zmieniła się w realistyczny survival. I nagle księgowy oderwany od excella musi sięgnąć po nóż.

Gdzieś przeczytałem opinię, że to oklepany temat. Dziś już tak. Z tym sięzgadzam. Jednak zaczął być "odklepywany" przez licznych naśladowców właśnie od chwili wydania tej powieści. A zwłaszcza jej ekranizacji z 1972 r. Tu: NIE POLECAM ekranizacji, zanim nie przeczytasz.

Powiedziałbym, że dla tego nurtu (mieszczuch walczy o przetrwanie w okolicznościach przyrody) twórczości literackiej i filmowej powieść miała podobne znaczenie, jak powieść "Dzień Tryfidów" (1951 r.) Johna Wyndhama dla nurtu post-apo, opisującego walkę o przetrwanie niedobitków ludzkości, toczoną na gruzach dogasającej cywilizacji, po ataku śmiercionośnego wirusa.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Czytelnia”

cron