Ale - to były książki o okrętach, nie o ludziach.
Całkiem niedawno wpadła mi w ręce pozycja tytułowa - rzeczona Granatowa Załoga. Wspomnienia naocznego świadka, z najniższego poziomu - szeregowych marynarzy. Piękne, życiowe, krwiste opisy. Inaczej się czytało, jak "Błyskawica" odpierała ataki faszystowskich orłów, a zupełnie inaczej - co czuli wtedy ludzie na i pod pokładem. Marynarskie życie na okręcie i poza nim. Tropienie U-boota i mordobicia w spelunkach. Przedwojenne anegdotki marynarskie (znajomy kapitan żw, po wysłuchaniu opowieści o podglądaniu ku**y przez dalocelownik zdradził mi, że historia jest znacznie starsza). Dzieło, którego się nie czyta, je się chłonie.
Jako źródło - moim zdaniem Must Have jeśli ktoś chce pisać historie o miśkach z floty
