Ten wiersz łączy się z jednym z moich poprzednich tekstów. Postanowiłem zrobić z tego serię, w której to jest częścią pierwszą, a napisany przeze mnie niegdyś "Widziałem Optymizm"-trzecią. To historia o wspinaczce na szczyt.
Widziałem Miasto
Dworzec, dawno już zarósł chwastem,
peron stoi pusty i ciemny.
Mgła mlecznobiała wisi nad miastem.
Zapach unosi się nieprzyjemny.
A w słabym, zimnym świetle latarni,
cicho, powoli snują się cienie
tych, którzy kiedyś do góry parli
a dziś już tylko wrastają w ziemię.
Gdy na nich spojrzę, pewnie zobaczę
twarze zmęczone, pokryte grzybem,
które, gdy większość im tak rozkaże,
złączą się w jedno ze zbiorczym bytem.
I żaden z nich nie spojrzy w górę
z obawy, by nie ujrzeć szczytu.
Ku ziemi spojrzenia ślą ponure,
w stronę oparcia swojego bytu.
Czasem, na prostej i płaskiej drodze,
ustawi się ktoś, rozłoży ręce,
krzyknie: "Jam jest tu bogiem!".
I wrośnie w ziemię nie mówiąc więcej.
Idę więc dalej, nie zwalniam kroku.
Jeśli to zrobię, z nimi zostanę.
Krążąc bez celu w szarym półmroku,
na szczyt już nigdy się nie dostanę.
Droga przede mną długa i trudna.
Nie wiem, czy coś znajdę i celu.
W głowie brzmi tylko ta mantra butna:
"Ja idę wyżej, w górę, ku niebu".
Widziałem Miasto
2super by było i tego Ci poeto życzęSemisapiens pisze: (ndz 15 cze 2025, 14:50) W głowie brzmi tylko ta mantra butna:
"Ja idę wyżej, w górę, ku niebu".
ale mnie ku Ziemi dociska brak skrzydeł i ta obawa jest we mnie że by być w Niebie trzeba polecieć
bynajmniej nie samolotem
jak to zrobić
by dojść do Nieba
na piechotę
Widziałem Miasto
3Nie będę własnej serii spojlerował, ale podpowiem jeśli chcesz, Panie brt :
Nie da się. I bardzo dobrze.
Nie da się. I bardzo dobrze.