Pewni śmierci ale uwaga dusza mi śmierdzi.

1
Jestesmy pewni śmierci.
Jesteśmy denni gdy żyjemy.
Szukamy sensu w bezsensie.
Wiemy, że umrzemy.
Wiemy to wszyscy.
Jak być czystym w tym świecie rzeczywistym.
Każdy myśli o świecie alternatywnym.
Niechby i się ziścił.
Jak mówi klasyk: "a niech się okaże a że to jest
Everest moich marzeń"
I kolejny cytat: "że każdy tu ma
pięć minut w aleji sław".
Co na to ja?
ja mówię wszyscy, każdy a tak naprawdę poza własne ja się nie wychodzi.
Świat jaki widzę jest z mojej głowy.
Chory brudny świat.
"Gotham w sobie mam".
Joker, podwójna twarz, pingwin czy człowiek zagadka skoro czyta mi w myślach klika jak koteria.
Iluminatów należy się bać.
I walczyć z porządkiem świata który ktoś sobie gdzieś tam zakłada.
Ale jak?
Pytam ja.
Mały szary robak a chciałby zmieniać świat.
Wymarzona rewolucja, krótki lont mi się odpala a za mną wiara jak religia.
Przypał syndrom zbawiciela. Schizofrenia.
Oni ludzie w mojej głowie, którzy mówią a nie są wewnętrznym narreatorem.
Dla mnie spowiedź i pokuta.
Publiczna chlosta albo kara krzesła lub szubiennica.
Zła Zła Zła non grata persona. Nie wie co wykrzyczał. Nieraz wysłuchała tego jedynie próżnia i myśl zabrała ciemna materia. Nieraz wykrzyczałem się w socjal mediach. I nie wie co powiedział co gadam nie wiem.
Co robię nie wiem.
Pytam kim jestem?
Metaforycznie wielbłądem chce się przedstawiać w umysłach tego świata i wszechświata ale a tam,
e tam.
To sciema
we mnie Boga nie ma,
stworzony na podobieństwo ale lucyfera
niesie światło w muzycznych literach.
Czyli nutach. Chociaż nie znam się na ich zapisie to jak klasyk z nimi kłamie mi się całe życie.
B. Dylan w wywiadzie mówi do mnie
Boga nie oszukasz i siebie
A mnie sie udaje
Sam sobie kłamie
Kim jestem
Wielbłądem światłem wniesionym do chwały i korony ale już mi to udowodnili
oni
Obce mi głosy przemówiły bez żadnych strun głosowych użyli mowy cichej jak własne myśli.
My nieczysci przemówiły głosy w ciszy głowy.
A ja śmiałem o cudzym sumieniu mówić nie mając wlasnego.
O modlitwach do Boga.
O Boskich łzach.
A mojego stwórcę stracono do piekła.
Wydalony przez diabła na ten świat byt.
Posłuchem ich i to jest ich myśl.
Terapia w krzyku, który nigdy nie wybrzmiał. Opowieść o sobie opowiedziana odwrotnie.
Ja sięw tym nie widzę. Jak to możliwe. Pytają oni, ich oność którą ja tylko słyszę
Oni
z mojej głowy
przerobili mózg na zestaw do prania głowy do oczyszczenia duszy prawdziwie
a to ja chciałem takie rzeczy wyprawiać
skandal
skandaliczna sprawa
a.ja to dramat
Lont odpalam i zaczynam kłamać krzyczeć i z zamkniętym umysłem wydaje mi się że coś tam widze. Że wiem co to życie
I jak się żyje
Wyprawiam przyjęcie samotności
Z lustrem nie piję
Odwagi brak by spojrzeć w oczy tam
by spojrzeć na tą twarz.
Czas kieliszka i czarna magia z dna.
Voodu i lalka do nakłuwania
Podziurawiona ja.
Pa

Dodano po 30 minutach 23 sekundach:
Podziurawiona ja
jak ta voodu lal ka.
Rytm rymów trwa gdy się odpala fala którą za uzależnienie się tu ma.
Wódka wypita kieliszek za kieliszkiem
butelka wypita do dna.
Pół litra.
Litr.
Problem we mnie tkwi.
Które to moje myśli.
Przemyślenia.
Przyjaciele ele ele. Którzy byli, których nie ma.
Których nie zauważam ja.
Ślepy nie widzę więcej poza czubek nosa.
I wrogowie których narobiłem sobie przez złości nienawiści krzyk.
Moje a wy zamienia się w moje to ja.
Przepowiednia sie spełnia w moich czynach.
Sumienia brak.
Zasnąłem w pociągu z otwartymi oczami
Zasnąłem a dzieliłem się wtedy krzykami na nich.
Nienawiść do siebie przeniesiona na nich.
Teraz wiem jestem Polakiem z długo po szkodzie zauważonymi błędami.
Nie zważając na znaki pociąg pędzi pod góry ja bym poprowadził i maszynistów ja żem wysadził na opuszonej stacji.
I lepiej dla nich.
Dorzucam do pieca
Przez okna rzucam kamieniami.
Kto w górach rozrzuca kamienie
niech lawin będzie pewien.
Jak na jeziorze wiatr pędzi fale.
Jak tsunami których motylimi skrzydłami wywołałem.
Trzeba mieć talent
by wszystko co miałem tak skonczyć mogło na dnie
Nie wylądowałem
To była katastrofa
Mit o Ikarze
Ja jestem Ikar za blisko słońca
jak na parweniusza.
Czy mam żałować czy uwierzyć że w tej wersji to ja najlepszy?
Kilo rymów bez znaczenia teraz
może i więcej każdy bez znaczenia
tak wszystko zdmuchnalem z pyłem jakim jestem w kosmosie
Ten plecak błędów i grzechów pełny aż do przeładowania sam teraz niose
I znów kłamie bo co jest nie widzę
Darowali życie
Darowali miłość i dalej są przy mnie.
Ci którzy materialnie namacam ich rękami
Rozmawiają ze mną
Z moimi schizami nie dokładnie poznani
Oni są bo są okłamani
Nie znający prawdy
Zostali
Tym gorzej dla nich
Nie ma we mnie milosc jak głos sumienia mówi ich ustami
Szepcze mi do głowy podstęp nad podstepami
Nie do wiary
Nie znam prawdy
Nie widzę belki ktorą mam pod powiekami
Patrzę przez różowe okulary
Na świat czarny moimi uczynkami.
Dla nich mam rany
Dla nich mam podstępne uczynki
Chce tylko brać
Nie dając ani odrobinkę
Za dobro oddaje zło
Śliską maź produkując spalam kolejno każdy pięknie ustawiony most.
I dziś między nami moja nienawiść
i ich zawód mną.
To nie była miłość
Daje jeśli mogę wziąć

Poeci poezję piszą najlepszą gdy rzucają ją na wiatr który zapomniał by wersami tymi dąć w umysły i myśli
w sajferach pełnych w nieprzemyślenia które do zapomnienia dążą.
Patrzę w przyszłość
oczami które poznały przeszłość
Widząc pełną miłość tam otrzymywane kochanie mnie
Widzę swojąslepote na ich budowane relację
Myliłem się myśląc że mam rację zawsze
Ubrany w pychę i pełny przekonania o swej omnipotencji wyrzucam nienawiść
która mi sięnalezala.
Dosyćpisania
Butelkaczeka jeszcze nie oprozniona
trzesacymi rękami nalewam alkoholowe płyny do kieliszka
W procentach żyłem na tyle na ile etykiecie napisano
W procentach życie sobie sam odebrałem gdy spałem w tym pijackim widzie
sam siebie nie widzę
Potem się wstydzę
Czemu nie kochałem daru którym jest życie
I druga osoba znów jestem ślepy na jej uczucie
Niby nie wiedziałem a tylko siebie nie miałem w dupie
Ciesząc się ich sukcesami jesli ja mialbym coś z nich
syndromy i choroby których pelno w nim
nim ktorym jestem ja
no pa
idę chlać zaraz wracam na melanżu ścianyrymow bez sensuwypisanych na forum na którym jest sięweryfikowanym
o ile przeczytanym tym tekstem ktoś się przejmie
w co wątpię
bo teraz gdy stało się co się stało
to i wszystko co było
co i jest
i będzie
uczyniłem nie wartym bez sensem
kim jestem
błędem
robakiem
moje wydalone bytowanie
się nie udałem
czas na chlanie

Dodano po 31 minutach 4 sekundach:
ostrożnie wam powiem
to nie zabawki
twarde alkohole
wyzwalają mroczne strony
bez godności upodlenie
myślę że to poezję pisze ale gdzie
no gdzie te metafory
gdzie księżyc słońce gwiazdy
kruki wrony
opisane w kolory
Piszę wierszyk nieistotny
W rymy których nie ma poza światem z mojej głowy
Chciałem świat zabawiać
Ale to co we mnie należało by zbawiać
Pełen piekła, egzorcyzmy nademną odprawia specjalista od wypędzania diabła
Proszę nie poddawaj się i wierz we mnie
Jestem światłem
Śpiewam piosenkę
Nucę muzykę
Jak to lucyfer
Stracony z nieba
Wiesz że nie mam skrzydeł
Jestem krzykiem który skrzeczy słowa
27 aniołów ze śmiechu się pokłada
Bo to się nie nada
Robak ja
Szary odpad diabła
Wydalony
Bestia kat
Bawić się przyszedł na świat
Dał płacz i rozpacz
Czy Bóg może zwatpić w końcu i bez litości zamknąć przed kimś bramy do beztroskiej w raju nieskończoności
Najpierw przed brami raju
jest do pokonania szatan
Bo brama nieba i błogość ramion Boga
jest zawsze dla nas i chętna wlać się do serca
ale szatan i diabeł pilnująuwaznie by nie wejść w te miejsca, zamykająserca na Boga dając pozory szczęścia w grzechach i to im sięudaje u mnie
Grzechy grzechy grzechy
popełniam jestem ślepy
Nie widzę gdy opuszcza mniesumienie
Nie słyszę duszy gdy szepcze by się obudzić
gdy krzyczy zza ramienia

PRZESTAŃKRZYWDZIĆ LUDZI
PRZESTAŃ KRZYWDZIĆ BOGA
MARNUJESZ DAR ŻYCIA W ZŁYCHUCZYNKACH
ZACZNIJ KOCHAĆ

skoro to wiem i słyszę te prawdy pierwszych i ostatnich którzy byli na początku a którzy na końcu podadzą nas swym sądom
zadecydują naszą ostateczność
czemu je ignoruję
tworząc piekło
czy zdążę na wybawienie jeszcze
nie wiem
ale nie sądzę
jeśli sięnie zmienię



Kolejny kiepski wiersz piszę
Jak nazywam te teksty z rymem i enterem nadużywanym
Pozbawione przewodniej myśli zbiór słów w postaci tej tekstu ściany
Dla takich jak ja
Jest dobry patyk
i piach
słowa napisane na plaży w ten sposób
rozsypie wiatr i zabierze je wiele fal

Wrzucam kamieńw jezioro
Nie dziwię się że nie chce tonąć
Dzięki ich patrzeniu na zastępstwo memu sumieniu
Wiem o bagnie w którym odbija się twarz ze zgniłym spojrzeniem zza źrenic
które nazywam dziś diabłem
z widokiem na pustynię kamieni
ciemnej strony księżyca na którą sam żem się wystrzelił
oto mój kosmos
zimno i ciemno
Nie doroslem tam gdzie trzeba było dorosnąć
ślepy na miłość
Tylko własne ego widzę
Śpię idąc przez las
jak w nocy wśród zgasłych gwiazd i nie odbitych słońca promieniach od latarni i przewodnika nocnych ścieżek
nie ma tu księżyca
nie jestem słońcem
jestem cieniem zanikłem w ciemną noc pod okiem drzew które milcząca swą wieczność lat widzą i szumią w koronach gdzieśwyskoko na znak że idę nie tak
w ten ciemny las
ponury las
przez bagna i ruchome piaski
coraz bliżej by pochłonęła mój oddech
ta mapa ktorej tu brak
instancja ktorejstalem się udziałem
co widzę o sobiekiepska i oczywistą metaforą teraz opisałem
a miałem się i nazywalem oryginalem
ajestem kiepskim grafomanem
nie przeczytałem co napisałem
autorem który chciałbybyc czytany
a wije się w czymś ze sztampy zrymowanym synoniem chały
Wiersze słodkie jak kęsy chałwy chciałbym pisać
I te mroczne jak czerń ktorej w nocy bezgwiezdnych i bezksiezycowych nieba pod którym zupełnie nic nie widać
Być cyklonu okiem w okół któregowszyszstko lata w chaosie pięknym
zrywam dachy
i zawalam mosty
Moje bezsensy
czas na kielich

Dodano po 18 minutach 50 sekundach:
Palpitacje serca wywołuje zaklęciem Himilsbacha
Ubieranie świata w kolory magii które alkohol pity na potęgę ma nam dać
i daje k. rwa mać
Mój sens życia to dno butelki które widać
I dno tam którego zdaję się nie dostrzegać
Przy mnie podłoga gdy padam na twarz
Drgawki i podwyższone tętno
Widzę dno
Od spodu widzę dno
Wypieram to rzeką niewylanych łez
Metafory których nie znam
Wymyślam jakieś bzdury więc
Chciałbym napisać taki tekst który poniesie się wśród ludzkich serc
a tymczasem jestem zgrzytem
dziś mam wypite to piszę
jutro się wstydze
żałuję
Jestem durniem który o atencje się płaszczy wśród procentów zaserwowanej w kieliszkach odwagi
Mistrz czarnej magii kiedyś mi powiedział
Czeka cię upadek
Nie posluchalem mędrca
Tych należy się bać
którzy zamiast z serc dobrych rad
nie chcą słuchać dobrego w ludziach dostrzegać tych należy się obawiać
że ich dusza przeklęta posłuchała podszeptów diabła własnego ego które dało złudne wrażenie człowieka większego niz sięjest
to nie pech to wybór
dno się z znikąd ot tak nie wzięło
każdy z nas wchodzi w las
i każdy z nas oświetla promieniami słońca w dzień a w nocy znów te same promienie słońca księżyc im może odbić
i tylko trzeba chcieć z dobrego serca dostrzec te znaki których siła wyższa pełno ustawia kierując człowieka kroki na szczęścia drogi
tylko trzeba oczy otworzyć
somnabulik gdy śpi po drodze
jak może się znaleźć na własnej drodze gdy przeklął i przegnał z nieba słońce
wybuch bomby atomowej
i niebo zasuneła kurtyna chmury radioaktywnej
wszystko to w złym promieniowaniu
wywołuje chorobę za człowiekiem krzyczą ty draniu
i mijają z daleka

oni na parkietach taniec
ja nawet na własnym grobie nie zatańczę
choć wybawieniem byłaby śmierć
to padaczka czeka mnie na koniec z przerażonym czarnym ogniem z miejsc gdzie w ludzkości piersiach bije osiem miliardów serc
kim jestem
oszustem
kim jestem
kłamcą
jedyna nuta jaką uderzam to
kłamstwo
pusta butelka
i pusty portfel
dziś to napisałem jutro pożałuje
ale jeszcze szybciej zapomnę
jak zapomnienie które czeka mnie
i lepiej by nie pamiętano więc cześć

Dodano po 29 minutach 32 sekundach:
wybory moje to moja przeszłość
drogą uczynków wybrukowaną w przyszłość
patrzę z miejsca jak teraźniejszość.
Chciałbym widzieć jasność i wiosnę gdzie słońce budzi przyrodę do życia
ale nie widząc jasno wtedy czeka mnie pustynna zima zapomnienia
Dobre chęci złych uczynków pomylone drogi wśród drogowskazów pełnych serca i miłości
ślepy od belki którą wbilem sobiew oczy
pomylilem drogi i zabladzilem
antarktyde przemierzam jakbym był w depresji pingwinem ktory oddzielić się od stada postanowił i w nicość postąpił kromiem chwieinym
Płetwy go prowadzą w samobójczej misji gdzie nowe lądy nie czekają tylko nic i nicość a nade wszystko piekło czarnego płomienia ogniska które grzeje calkowictym zerem w skali temeratur wszechświata
czarna materia go nie chce a miał światła zapalac
dramat samobójstwa i zamrożona krew zgniłego ciała
sama tego chciałam w srebro ubrana nieraz pomylone zaimki czy niepewna tożsamość
kim jestem ja
pytam
i chyba nie chcialem wiedziec
bloga nieświadomość gdy oszukuje samsiebie
w srebrnej sukience tancze wokół czarnego promienia ogniska
co to za muzyka niesie moje bose stopy
żadnej nie słychać
nierzeczywisty wytwór wyobraźni
oszukuje się
mnogość jaźni
oni widzą
wiedzą
ich nie oszukam
aniołów boskim przeszpiegom poddany
czytany jak biała księga
musze sie napic
nie mam nic

Dodano po 1 godzinie 2 minutach 9 sekundach:
Witam na balu samotności, której nikt nie zaprosił, której nigdy nie ma na liście gości. Rozpalam więc teraz zapałkę, chcę odpalić fajkę ale nie daje ciepła czarny zimny płomień który wzniecam. Nie daje nawet światła. Piwnica dalej tonie w mrokach. Czuje jedynie obecność pająka który tkając swą pajeczyne kolejną i kolejne z nitek prowadzi coraz bardziej w stronę ode mnie.
Czarnym płomieniem zapałki rozpalam ognisko. Tańczę w okół czarnego płomienia ogniska. Napędza mnie rytm serca w którym zamarzła ciemna, gęsta lepka maź. Niegdyś moja krew. Dziś to ich rany tu we mnie. Blizny zadane ich duszom są moim ciężarem. Tańczę, tańczę w okół czarnego płomienia ogniska. Nie słychać instrumentów, nie gra muzyka. To nie zabawa to taniec śwwita. Palpitacje ciała, padaczka chyba.
Przypal papierosa mówię do niej.
W dymie czuje się mniej samotnie.
Jestem dymem który otacza mnie.
Szal bieli gęstej, brak okien sprawia że zawiesza się w bezruchu. I wypuszczam kolejny mach. Żyję jak w snach. Nie można żyć tak teraz wiem. Somnabulicznie snuję się dzień za dniem. Prowadzę się jakbym nie był kierowcą tego pojazdu. Wychowałem się na pasażera własnego życia oddając ster nieswiadomosci której intencji nigdy się nie da odczytać.

To nie wiersz
to rymy i enter
w nadużyciach
w uzależnieniach
łapie oddech tam gdzie tlenu nie ma
i umieram
albo się wieszam
lub w głowę strzelam
myślę o sznurze
i jakim jestem tchórzem
i jak nie po to tu jestem by zmieniać świat na lepsze.
ijak oodwadze którą trzeba miec
żeby zasłużyć nasmierc
zanim karma wynagrodzi mi życie
czym jest życie i jego sens
wiesz
ja nie
nic ni3 wiem
naduzywam słów aż do dna butelki
przez dno pustej flaszki
przyszło mi na świat patrzyć
i nie zmienia się nic
alkohol mnie zabija i mnie tu trzyma
ja się zzymam
a tu wśród samotności moich mysli uczynkow i dróg wyborów stoję po prostu i nie wierzę wśród wszystkich jest kilku jeszcze takich co wciąż nie zwatpili
zawroccie z tej drogi
jestem chory
a kto z kim przestaje
chcialbym im wykrzyczec
UWAŻAJ NA MNIE
i znów o odwadze wers
której mi brakuje
prawda jest naga
a ja w czapkach podróżuje
w zuzytych butach
swetrach ktorym rekaw sie rozpruwa
czarna dziura wytatuowana na nadgarstku
wśród wszechswiatów zgotowalem los zły temu tu
i coz
pusta butelka po wódce serwuje mi nieostotne mysli w ktorych nic nje mam

cos do powiedzenia się ma
gdy ktoś chce cię wysłuchać
inaczej to pustka i mowa trawa prozna
pisanie na grafomanie
nie przeczytane
lepsze dla mnie na piasku patykiem pisane
może choć to by było dobre
a że nikt się nie dowie
to nieistotne
jak to czy to drzewo
upadajac w puszczy huknie o ziemie z hałasem czy upadnie w ciszy
cieniem jestem którego nikt nie chce a on krzyczy
by milczeć wystarczy nie wypic
by nie wypic wystarczy silna wola
by nie wprowadzac elemtu magii do świata
to postawa zdrowa czy choroba
chce patrzec przez różowe okulary
ale świat po tym coraz bardziej szary
aż czarny
mroczny
jak potęga nocy
jak myślałem że nic mnie nie zaskoczy
a potem oni pozwolili mi przejrzeć na oczy
zaskoczony przerażeniem we mnie osoby
Jestem zepsuty jak splesnialy owoc poznania
sfermentowało jabłko które wygnalo Ewę i Adama
które prawdę ubralo w ubrania
i nazywało dalej prawdą kłamstwo
ja tą ubraną prawdą będąc przez życie szedłem myśląc o muzyce a z muzyką jedynie.mnie łączyło klamanie jak z nut
bylo. mi miło
i nie jest
poznalem siebie
bestię którą jestem
chciałem wszystko zjeść
a zasługuje na pusty żołądek i gorzkie lekarstwa
bestiq to ja
plus cham z krainy chamstwa
i grafomania
i dno pustych butelek tanich alkoholi
i to powinno boleć
ale brak sumienia i nie boli
i to powinno mnie złościc ale uspokaja
bolesna droga po weglach do samopoznania
i przynajmniej juz wiecej nie pytam kim jestem
ja pytam za wieszczem czy pytać wypada takim jak ja
słuchaj nie gadaj
kaganca i łańcucha i buda
nie szczekac nie skomlec
gdzie skrucha dochuu. ia zesz kuu rwa
przeklenstwa wybaczcie to o mnie to koniec
odwaga sie konczy
trzezwieje
okropne

Dodano po 18 minutach 31 sekundach:
wybory moje to moja przeszłość
drogą uczynków wybrukowaną w przyszłość
patrzę z miejsca jak teraźniejszość.
Chciałbym widzieć jasność i wiosnę gdzie słońce budzi przyrodę do życia
ale nie widząc jasno wtedy czeka mnie pustynna zima zapomnienia
Dobre chęci złych uczynków pomylone drogi wśród drogowskazów pełnych serca i miłości
ślepy od belki którą wbilem sobiew oczy
pomylilem drogi i zabladzilem
antarktyde przemierzam jakbym był w depresji pingwinem ktory oddzielić się od stada postanowił i w nicość postąpił kromiem chwieinym
Płetwy go prowadzą w samobójczej misji gdzie nowe lądy nie czekają tylko nic i nicość a nade wszystko piekło czarnego płomienia ogniska które grzeje calkowictym zerem w skali temeratur wszechświata
czarna materia go nie chce a miał światła zapalac
dramat samobójstwa i zamrożona krew zgniłego ciała
sama tego chciałam w srebro ubrana nieraz pomylone zaimki czy niepewna tożsamość
kim jestem ja
pytam
i chyba nie chcialem wiedziec
bloga nieświadomość gdy oszukuje samsiebie
w srebrnej sukience tancze wokół czarnego promienia ogniska
co to za muzyka niesie moje bose stopy
żadnej nie słychać
nierzeczywisty wytwór wyobraźni
oszukuje się
mnogość jaźni
oni widzą
wiedzą
ich nie oszukam
aniołów boskim przeszpiegom poddany
czytany jak biała księga
musze sie napic
nie mam nic osuszone kieliszki

Pewni śmierci ale uwaga dusza mi śmierdzi.

2
Już wiem oni tu są myślą mą niezgodną z moją nieprawdą ja to kłamstwo chamstwo i kurestwo
pamiętam krzyk to w ich zrenicach się ja odbijam
teoria lustra wśród złych wyrzutów
gdy krzyczysz na innych bez powodu to powód jest jeden widzisz siebie
zarzucili wędkę dali marchew
wsadziłem kij w szprychy roweru
mówiłem przyjacielu bracie
a co tak naprawdę myślałem
oni wiedzą oni istnieją
eksperyment na wrogu
zasłużone nieistnienie jako przeznaczenie
dziś wylewam żale
disy na siebie pisane
wyzywam się przed modlitwą przed snem wypieram kim jestem a potem składam ręce
i mówię w myślach słowa
i nie idę tam gdzie wskazuje ten drogowskaz
choć roz umiem słowa modlitwy
wiem gdzie powinienem się kierować
nie robię tego
czy można zawieść Boga
czy Bóg pozalował swojego stworzenia
gdy diabeł wygnał duszę z serca
przekrzyczał gdy szeptala jeszcze z ramiona
to psychika chora
mam żal że ich słowa potraktowalem jak
ja im dam
tak mi mówić co mam robić
to nonkonformizm mieszany ze zbyt dużą ilością przekory i zalany zbytnią wiarą w siebie
oto drink pułapka wmenu podpisany
definicjuj się egiem
ale ja bym chciał to rozruszać rozbujać świat
żeby wiedział co na nieswiadomosci strumieniu na kartkę wrzucam lub na wiatr
liczy się dusza liczą się uczucia
to co przeżywasz na to patrz
to tu i teras to przyszła przeszłość
chwilę się terwz dzieją które kształtują twoje człowieczeństwo
nie pozbawiaj się prawa do szczęścia
do człowieczeństwa
nie spraw by założyli ci smycz i kaganiec
mówić prawdę
jak mówić prawdę
co jest prawdą rzeczywiście a co kłamstwem jest
idź za światłem to twój cel
pozwól sobie szczerze bawić się
by uśmiech nie tworzył w tobie niepokoju jak że nie zasługujesz na to by uśmiechać się
by nie musiał znikać w odmetach twego czlowieczenstwa
oni są wiatrem
tam powinienem słowa kierować
ale co to robię tu na tym fo rum
wrzucam te ściany twkstu
dla ai sobie myślę
a mogłem wywalić dach tej dyskoteki
podbijać parkiety
i bujać tłumy
a dziś widze w ich myslach słowa
jak umrzyj
jak śmierdzi ci z duszy
jak te żale do siebie osobie przwcztyasz to czy nigdy nie przwczytales
co pomyslales chcialbym ruszać myśli w ludziach
ale nie dotykać duszy i drugiego człowieka to już bez znaczenia nawet prawda w klamstwach się nie nada
ta prawda jest brudna
kurwa spadałem
lot miałem wysoki
popalone styki mówią doktorzy
im też nie wierzę
to oni są chorzy
leki które mnie leczą
odebrały czytanie to pozalowalem
nie chce byc gdzie jestem
zawsze bym wolalbyc gdzie indziej
gdy leżę to wolalbymsiedziec
akatazje i niewspolgram z tym co sie dzieje
doktorzewypisz receptę zgodnie z moim życzeniem
i sam się lecz lekarzu
co z tego że z dyplomem
nie siedzisz w mojej głowie bo nie umiesz
co z ludzkim mózgiem jak działa czy sam go rozumiesz czy wiesz jak działa umysł i dlaczego kilka elektrycznych impulsów tworzy człowieka i człowieczeństwo jego
kreuje myśli słowa
pozwala machać ręką i żartować
wiesz czemu kłamie
bo mnie nie chcesz poznać
chcesz stlumić mnie bym się dostosował
a ja chcę odpał
daj mi spida na rano
bym nakrecony .myslami biegał z rozterkami
i benzodiazepintwieczorem na dobry sen
sam się znam lepiej
lekarzu lecz się sam
a ja sobie diagnozę stawiam
i sam się będę leczył
jesli leki to te które lykam nie są dobrane dobrze
i co z tego że eksperyment w mojeh głowie wyciszaja
to iluzja
daj mi pójść na całość
sprawdzilbym swoje rutyny i przyzwyczajenia to co bym chciał robić na aderalu
oni nie są skorzy
iluzja psychozy
gdy biały szal dymu z blanta mnie okraży buch z płuc trafi do głowy to już są odpaleni na szaleństwo bym tego nie chciał a to było moją cechą charakteru ta marihuana to byłem ja.a teraz ten stan powoduje że czuje przed tym strach co mnie czeka
i choć nie chcę to rzucam odstawiam
tęsknię za tobą
marihuana wychwalana roślina
dziś nie zakazana wciąż pozytywna
lekiem na depresję i doła
pozwala się zdystansować i zobaczyć więcej
tęsknię
piję flaszkę kieliszek za kieliszkiem
bo to nie sprawia że ich wywolam
dlaczego się zastwnwwiwm3
mogę pić wudę której nie lubię
stanu po niej i siebie gdy odbiera mi mózgu funkcje do gadziej sprowadzajac mnie pozbawiając moralnosci blakauty krzyki i agresja po trunku procentowym
a marihuana to prsumkniete powieki
i zakres widzenia szerszy
świat jest większy w ducha
płynie jak dym dusza wspólna wszechświatem
jestem bliżej natury z tym blantem
podgrzewam roślinę i czuje więcej
czuję się sobą
za sobą tęsknię
za pań brat z rośliną która wzrasta jak drzewa jak kwiaty szczytem do światła
a wciąż się ją chowa przed tym najlepszym słonecznym w piwnicach rośnie pod sztucznym jakimś bes sensu
trzeba mówić głośno do skutku
niech rośnie w ogródku
w sadzie obok jabłoni niech swe kwiaty kto chce sadzi by być tym spokojnym człowiekiem
marihuana lekiem nie uzywką
wuda to przeszłość przyszłość widzę z rośliną
dogadywanie sie przy kieliszkach nie wyszło
połączenie dusz to daje roślinność
jak to jest że natura daje
a prawo odbiera
thc się wydziela i nie masz ochoty na wojny
Masz ochotę być spokojny
bliskość innych czujesz wyraźniej
zachwyt światem i wyobraźnię podkrexasz spod tych przymhlonych powiek
po alkoholu agresja wiem po sobie
krzyk i wojna po procentach
roślina naturalny relaks zapewnia


powyżej padły słowa wyparcia
prawda jest taka że powinienem pisać
jaka ze.mnie osoba przebrzydła
definicja disa nie jest mi obca
wysrać się na siebie to jest opcja
myślami uciekam z daleka od siebie
zmyslam światy cywilizację tęsknię za tym co nie dla mnie
co dla jednych lekiem innym miesza w głowie
za młodu pokochasz to zbyt szybko i to nie dobrze na przyszłość tak mówią
a ja idę w te słowa niby w nie im wierząc
ale nie wierzę w ogóle
czuje że wariuje ale dalej mam swoje myśli za trzeźwe
wierzę szczególnie w eksperyment że jestem pasażerem na scenie i scenariusz mi nieznany z zagranicznym korzeniem napisali oni
bukiet kwiatów prosto z serca
chciałbym to terapia behawioralna
krzykiem i lustrem krzywym zwierciadlem
coś o tobie to coś o mnie
w mojej głowie teatr jak audycje radiowe
nie powiem nikomu co powiedziało mi sto głosów w psychozie
co wymyśliłem niezależnie od siebie
w co wierzę ale lepiej dlq mnie bym wierzył w nieprawdę
klamce łatwo oszukać kłamstwem
na bakier z prawdą
gdy oszukujesz sam siebie bo nie wiesz kim jesteś pytam kim jestem daję sugestie
że nibywielbłąddzie mam metaforyczne znaczenie ze jestwm przeznaczeniem dosłownie
sugeruje że jestem bogiem
ale ja jestem Bogiem
Tak mówi Jezus o sobie i dodaje że nie tylko nq
a podobieństwo swoje ale stworzył Bogow armię byt pierwszego słowa
który był zanim powstał
i nie wodzic mnie na pokuszenie mówię głośno dobitnie wers w modlitwie
i chciałbym ale znów sie nie zastosuje
i jestem miastem zbudowanym z pokus
i jestem ogniem który spalił wśród pokuszenia mosty których nie rozumiałem znaczenia
i jestem miastem które ma jedną drogę
na.jej koniec ustawiłem ścianę z cegieł pokuszenia które wybieralem
i jestem głową która wali bezsensu w ścianę która nie chcę ulec zburzeniu
i co z tego że wywaliłem sufiy kiedy człowiek głupi i zwiedziony na pokuszenie
zgubi się w labiryncie który znów ma zadaszenie
w pojsciu za modlitwą jest wyjście z tej matni
nie umiem się zastosować na krzywdę matki
na hańbę ojca
na nienawiść jaką zbudował w sobie brat
rodzina i przyjaciele
wiem czy ni3 wi3m co się dzieje
mówią że ni3 mogą patrzeć
chybq widzą przyszłość
rozmawiali z pytią czy rozumieją rzeczywistość w jakiej żyją
po prostu
wiedząc co się świeci dali spokój.ile razy ile szans
ściana tekstu dzis
jutro kac
dziś jestem męczę wzrok
jutro nie będzie mnie
jutro wyprę to
było nie było tak tu jest kiedy tak tu nie ma
prawda sciema los przepowiedni się spełnia proroctwo
wydało drzewo zepsute zepsuty owoc
nic nie pomogło
gdyby sam sobi3 pomóc chcial
może byłaby szansa
gdyby wcześniej zaczął słuchać świata w około
nie wierzyć ślepo w swoje domysły
gdyby nie był głupi
i się ni3 zgubił
pokusy
pył
zimno czarnej materii
pustynia na której nic już ni3 istnieje
wspomnienia są we mnie
tez zapomnę na mrozie granic rzeczywistości
brak świadomości
gubi głupich
długi
to ni3 inwestycjq gdy kupujesz flaszkę to tylko uzywka
czemu chciałem im pokazać że co to nie ja
gdy zamiast żyć wolałem spać
somnabuliczne kroki na drogi bez mapy
papatki papaty

Dodano po 5 minutach 24 sekundach:
wróble uwiają się pod dachem wijąc swoje gniazdo za gniazdem
budzą hałasem
gołębie zgaszone jedzą wirtualne ziarno
synagorlice były ale wzięły i opuściły stare drzewo w ogrodzie
słyszę kruki i wrony
nie ruszają mnie sępy
oswojony paw stracił ostatnie pióro i co teraz ma
dudek usiadł na drzewie i patrzy we mnie
i kim jestem

Dodano po 3 minutach 52 sekundach:
Oglądam pomarańcze przez sklepową witrynie.
Znów je ominę i wybiorę kolejną witrynę z monoplem.
Śnie o jabłkach które spadają w sadach gdy się po nich z ukochaną przechadzam.
Pobudka jest ciężka najlepiej leczy się kac klinem. Znów do monopolowego idę.
I kim jestem?
ODPOWIEDZ

Wróć do „Poezja rymowana”

cron