Widziałem optymizm

1
Widziałem go kiedyś w schronisku, wieczorem.
Cicho siedział gdzieś, w kącie sali,
która huczała stu głosów gwarem.
Młodzi, śmiejąc się, w karty grali.

Z twarzą zmęczoną, starą i smutną,
Smętnie dopijał ostatki piwa.
Nową, na szyi miał bliznę paskudną.
Oczy miał szkliste, okrągłe jak ryba.

Wiem, że gdy wyszedł, już nigdy nie wrócił.
Nie poprosiłem go, aby zawracał.
Choć on mnie niegdyś w góry wprowadził,
teraz mi ciążył i strasznie zawadzał.

Zdążyłem go wtedy jeszcze zapytać:
"Dokąd idziesz? co ty masz w głowie?"
Gdy odpowiedział: "W górę.", chciał dodać:
"Może w końcu ktoś mi odpowie."
ODPOWIEDZ

Wróć do „Poezja rymowana”

cron