Sokrates Milczący

1
Chajrefont do Sokratesa:

-Po Helladzie coś się niesie.
-Cóż to jest, mój przyjacielu?
-Twoje słowo, Sokratesie.
Sławnyś jest, nauczycielu!

W końcu twoje światłe myśli
ktoś usłyszy, ktoś potężny.
A co dzięki nim on wyśni,
Wcieli w życie lud siermiężny.

Twoją myślą prowadzony,
JĄ u podstaw świata stawi.
Ten porządek odnowiony,
świat i ludzi zła pozbawi.

Czy nie widzisz Sokratesie?
Piękna przyszłość się maluje.
Ludzi mądrych ona niesie.
Sprawiedliwość w niej króluje.

Lecz filozof umilkł nagle.
Wbił w podłogę wzrok zmartwiony.
Jak żelazo na kowadle,
Stał się kolor jego głowy.

Później, razem z wielką złością,
wylał rwące słów potoki.
Z niepodobną mu wrogością,
Zabrzmiał głosu ton głęboki:

-Czy ty myślisz, że człowieka,
łatwo zmienić jest słowami?
Od refleksji on ucieka.
Taki instynkt rządzi nami.

Czy nie sądzisz, że to raczej...
łatwiej człowiek zmieni słowo,
które każdy zna inaczej,
powtarzając ciągle, w koło

i dla różnych sytuacji,
różne nada mu znaczenie,
aby dowieść swojej racji,
mi przypisze swe myślenie.

I gdy ludzie własne myśli,
reklamują moim cieniem,
przywołując dla korzyści
moje słowa z mym imieniem,

dla uznania i posłuchu,
traktują jak zdobne stroje,
powiedz mi, mój wierny druhu...
Czy one są jeszcze moje?

Uczeń przeszedł do konkluzji:
-A więc, po co wciąż nauczasz?
-Chyba tylko dla iluzji.
Milcz. Pochopnie słowa rzucasz.

A więc obaj znów zamilkli.
Jakby milczeć chcieli wieki,
aż mistrz w ostatniej swej chwili
zamknął bez słowa powieki.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Poezja rymowana”