Do mamy

1
Marzyła cały dzień,
Żeby się położyć,
Teraz cały ten czas,
Wieko nad nią ciąży.

Pięć cyprysów uformowanych na kształt pięciu wdów wbijały wzrok w ziemię. W dole już leżała jej trumna, zwykła i skromna, zupełnie jak jej dusza. Pudło z ciałem padło tak nisko, że wydawało się, że mgła tworzy tam całun. Nie padało.

Tak jak chciała.


Do wzroku tego, gdzie litości dała,
I do tego, że na jej skroni znamię,
Bo życia nie miała,
Tęskno mi, Panie.

Za dłońmi co delikatne skarcenie,
Podarowała mi za wczasu tanie
Rady, co serca drgnienie,
Tęskno mi, Panie.

Każdy co kilka słów uronił łzę, ja natomiast co kilka łez wydusiłem słowo. Nie było ono dobre, ani też złe. Było odpowiednie.

Tak jak chciała.


Żałuję tych dni
Co mogłem, a jednak zrezygnowałem,
W koszmarach jako nadzieja się śnisz,
Do domu nie zawsze wracałem.

Wychowałaś jak uczyć,
Jak traktować damę,
A ja dumnie nie wyprę się,
Że miałem mamę.
"Ból po stracie jest tak silny jak silna była więź"

Do mamy

2
Podoba mi się mieszana forma poetycko-prozatorska. Odwołanie do Norwida współgra z bardzo osobistym tematem. Czuje się, że jest tu pragnienie oddania hołdu ukochanej osobie. Trudno mi oceniać warsztat, bo nie znam się na poezji. Z błędów:
BPW pisze: (śr 18 gru 2024, 11:44) Pięć cyprysów uformowanych na kształt pięciu wdów wbijały wzrok
- Pięć cyprysów ... wbijało wzrok (ew. po dodaniu przecinka po "pięciu wdów", mogłoby pozostać "wbijały wzrok").

Do mamy

4
Chciałbym pisać do matki ojca
ale nie zasłużyłem by móc układać dla nich słowa
Nie umiem kochać
Nie umiem dawać
Mój chemiczny świat
Nie zmieniam się ja
Gdzieś w nawiasach
Dziękuję i przepraszam
Nie dotarły hałas
Krzyk w ciszy
Wszystko się pier
niczy
Jestem bagnem i to nie wynika z genetyki
to wyniki złych kroków i wyborów
Świat nabiera kolorów i tej magii Himilsbacha po kieliszkach po flachach
Chciałem latać pizda dostałem skrzydła
Chciałem gwiazd dotykać
Spalony wosk w połączeniach lotek a jeśli nie w metaforze
to najgorzej ze słowem bezmyślnie
i czynem
Grzeszę gdy idę w lesie wieści złych jestem heroldem przynoszę zawód zawodzeniem
Krzyczę i sam nie słyszę
Źdźbło nie istnieje tam gdzie ich spojrzenie się zaczyna
Moja belka jak magika sztuczka w oczach postawiona przeszkoda jakoś przed moim wzrokiem znika ja jej nie widać dla mnie i się gubię i się wcinam
i mnie nie trzeba
jak pecha (miejcie tylko farta i wiatr w żagle i skrzydła) jak wrzoda jak choroba
Na mnie się choruje
jestem chu
dy nie
czyli tłusty ale nie w siedem tłustych lat
zbiłem lustra
rozpusta
i wracam do myśli o kolorach o elemencie magicznym
tak było w okresie pisklęcym
tylko że ta magia to iluzja
bo pochodzi od wroga dla durnia
nie dostrzegam gdy wpadam w przyzwyczajenia
uzależniam się od iluzji substancji które zakładają mi okulary na myśli ispuszczają psy by walczyć ze światem rzeczywistym
Rzeczywistość jest po to
by żyć nią
by iść zgodnie z jej po prostu oczywistością
Wszystko się przedstawia jakie jest
A gdy pijesz to patrzysz krzywo i nie widać co prawdą a co kłamstwem jest
wierzysz w nieprawdy
to schizofrenia się nazywa
się rozwija jak choroba
rak psychiki te używki
jesteś bagnem jesteś nikim
nie zasługujesz by w ich stronę kierować swoje myśli
sam siebie nie powinieneś nawet słuchać
słowa czubka myśli wariata
Chcialbym nie być w nawiasach
Ale tak jest lepiej dla świata
złych ludzi się wyrzuca
jak egzorcyzmy odprawiono tutaj
dusza zatruta
duszę wziął demon
od chemicznych substancji go tu wzięło i wpuściło osłabione ciało się poddało i uległo innym wymiarom i ich rezydentom
co chcą przejąć Boskie dzieło
cud życia zmarnować
na manowcach
na złych drogach
złych wyborach
zrobić z człowieka potwora
spróbować zuzrpować cudowne stworzenie i zniszczyć szansę na zbawienie
Na tej leśnej życia scenie
jesteś drzewem
Wiatr w ciebie wieje ale to dobrze
hartuję cię i silne rosniesz
Zywiole lasu i duchu w parku
Zapuszczaj korzenie i jak najgłębiej sięgnij po minerały w ziemi które stwórca tam schował dla twojego dobra
Wypuszczaj pąki wiosną
by latem być zielenią w której zaśpiewa ptak z ptakiem
Znajdzie schronienie wiewiórka a w cieniu twojej korony rozlozystej rozłoży się i schowa przed upałem jak ja chlystek
izasnie sobie i będzie śnił sny dobre i spokojne w szumie liści ukojenie przynoszące
na chwile znajdzie się w innym świecie
gdzie wybierał dobrze
iwszystko jest okej
zarzucam prostym okej bo rymuje się
czy to nazywają eufemizmem czy nie cośtam dzwoni coś wydaję mi się że wiem
jak jemiołaa w komentarzu wklejam na forum tu ten tekst
to sens czy bezsens ja chyba wiem
nie wiem po co w to iść i już wiem i powtórzę się jak tydzień w tydzień się powtarzam
już zaraz dodam
że będę miał kaca i będę żałował że napisalem3te słowa będę wypierał ze świadomości ten jak to napisali wyrzut czy wynurzenia gdzies na tym forum
niczym nie sprowokowane
Jak w pacierzu amen
Dodałem bo zarymowane przypasowane
Obrusy krwią pochlapane koszule dziurawe njewyprasowane
buty przechodzone zniszczonym ciałem
w bagnie bagnem
na dnie dnem
Mówić pacierz to jedno
ale rozumieć o co się modlisz to trudniejsze jest
W ogóle wiara w Boga jest niełatwa
Bliskość pokus świat to materialna sprawa
na fundamentach pokus i pożądania
Łatwo się nabrać
i od wyższego celu oddalać
do dobra jest daleko
dobro jest tą trudną do płynięcia wodą
pewnie zafalowaną i w nurtach nieprzychylnych
w wiry i wiatry ustawiona mapa tego żeglowania
a zło to hop slizgawka która cię zabiera jak na skrzydłach ale to iluzja przeprzydla magia diabła oszustwa
łatwo jest żeglować na grzechach ale rozbijasz się na mieliznach i skałach i lodowych górach
nawet jeśli masz farta i wysiadass po katastrofie
to ruchomy piasek cie wciągnie
albo mroźna pustynia skuta lodemsłyszę te l
słowo za słowem
zamrozę ci serce
i duszę zgaszę jak ostatnią zapałkepodpisano sam diabeł
za pań brat z szatanem
Już wiem czego szukam w modlitwię
gdy oczy zamknę przed snem
powiem w imię Ojca Ducha i Syna
Amen
usłysz mnie pomyślę
ześlij egzorcystę
bo ile zła ta moja osoba idąc przez rzeczywistość z zamkniętymi oczętoma oboma w marze sennej wyrządziła na krzywdę
to nie może być boskie dziecię tam
a opętany przez demony i diabły cham i prostak
bez pomyślunku o innych z ego ponad stan się staczał a innym zadał grad ran
Pan Nad Panami
Stwórca od pierwszego słowa
odbierz moją duszę diabłu
niech będzie moja
Czy to ja tam byłem
czy opętania dzieło
wiem jak się zaczęło
na początku było słowo
jakie niewiadomo ale to było samo dobro
Bogu i Bogom jegpodobieństwu stworzonym
Raj przysługiwał a potem przyszły pokusy
by łamać zakazy
Wyraźne drogowskazy jeden w zasadzie
Drzewo by poznać drzewo poznaniem
czym jest
Boski gniew
I potem przyszło poznanie co to zło
utraconedobro wygnanie
ale dostaliśmydruga szansę
Syn umarł za grzechy nasze
i co zmieniło się
.mówią że piekło tutaj jest
bo demony są na wolności
a gdybys się dowiedział że wtej obserwacji w tej mądrości to o ciebie chodzi
że jesteś stworzeniem niebozym
że szkodzisz
czy znalazł byś odwagę
by skoczyć
by znaleźć odpowiedniowytrzymala gałąź zawiesić sznur i zawiązać pętlę na szyi
jak ze sobą skończyć gdy jest się tchorzliwym
szczirem parszywym robakiem plugawym
to o mnie te w ludziach diabły
wystrzelić w słońce i spalić
a weź nie wracaj
twoja droga to z dala od świata
Jeśli istnieje reinkarnacja to czy żywot kamienia na odległych planetach to zbyt łagodna kara
Kamieniem jestem
Niewzrussony na łzy
spadam gdy chciałem lecieć
sprawca lawin i blizn
ofiary
dość koniec mówić o sobie
to.skonczeniec jest co on chce gdybymbyl jak oni i z zewnątrz widzial mnie
ciekawe czy chciałbym znac3
brzydzic się
kmwtw
to nie pech
toglupota ląduje na manowcach
ślepota sprawia że nie widzę co za drogę Bóg by chciał dla wszystkich
ale są głupcy jak ja
Zapatrzeni w siebie
Na bakier z sumieniem są wypchani egiem
niedobrze kończę
Sry za powyższe

Do mamy

5
brt, w komentarzach komentujemy utwory innych, do publikacji własnych należy zakładać swoje tematy. Ostrzeżenie.
gosia

„Szczęście nie polega na tym, że możesz robić, co chcesz, ale na tym, że chcesz tego, co robisz.” (Lew Tołstoj).

Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Poezja rymowana”

cron