Dialog - ćwiczenie

1
W tym ćwiczeniu skupić się chciałem na dwóch rzeczach: po pierwsze dialog i didaskalia z narracją, po drugie na aspekcie niezgodności bohaterki - Julii . Mam z tym pewien problem.
Krótkie wyjaśnienie stanu:
Julia przeżywa mocno śmierć w wypadku bardzo bliskiej osoby. Mnie samego to wprowadza w błąd. Współczuję swojej bohaterce, więc zapominam, że jest buntowniczką i generalnie stroni od ludzi, ponieważ zazwyczaj spotykała się z przemocą z ich strony. Tymczasem jedyna osoba, która wprowadziła światło do jej życia - zginęła. Julia sama nie potrafi utrzymać się w tamtym “świetle” i popada w coraz mroczniejsze stany emocjonalne. Świat jej tego nie utrudnia.
Zawsze była nieufna, teraz świadomie unika ludzi. Przynajmniej taki mam plan co do niej - czy to się udało? Zobaczymy. Krótka scena w mieście zanim dojedzie do rodzinnej miejscowości i odwiedzi grób tej bliskiej osoby, spotyka koleżankę na mieście, kiedy czeka na busa.

----
Nie spieszyła się. Wstąpiła tylko do piekarni “Bagietka” na Sikorskiego po jakąś bułkę i małą wodę. Ściśnięty żołądek na nic więcej nie pozwalał.
— Gorąco dzisiaj, co nie? — zagadała młoda mama stojąca za Julią w kolejce.
Julia kiwnęła tylko głową. Mała dziewczynka, trzymająca swoją mamę za rączkę, przyglądała się ciekawie. Ale tylko przez chwilę. Teraz zajrzała do wózka, skąd dobiegło cichutkie kwilenie, sięgnęła po smoczek wypluty przez maleństwo i próbowała wcisnąć mu z powrotem do buzi.
— Marysia, mówiłam ci, nie wpychaj smoczka na siłę — strofowała dziewczynkę jej mama. — Gorąco dziś — powtórzyła, zwracając się ponownie do Julii — i brzdąc się niecierpliwi.
— No, tak — bąknęła Julia.
Nie miała ochoty na rozmowy, zwłaszcza z obcymi. Odebrała bułki i wodę od kasjerki, uśmiechnęła się przepraszająco do kobiety z dziećmi i odwróciła, by wyjść ze sklepu.
— Julia, poczekaj!
— Proszę?
— No poczekaj, mówię. Zaraz pogadamy. No nie mów, że nie poznajesz? — Kobieta zapłaciła, odebrała reklamówki z bułkami i chlebem, wcisnęła pod wózek i ruszyła za Julią.
Julia przytrzymała drzwi i razem wyszły ze sklepiku.
— No, co? Nie poznajesz? — dopytywała kobieta. — Tyle lat w tej samej szkole, a teraz ludzi nie poznaje. Patrzcie ją. — Chwyciła się pod boki, udając oburzenie.
— Aśka? — Julia wreszcie rozpoznała koleżankę, choć nie była do końca pewna. — Ale się zmieniłaś. Zmamusiałaś...
— No co, małżeństwo służy! — Aśka zaśmiała się głośno.
— No, widzę. To twoje? — Julia wskazała na wózek i dziewczynkę.
— A co, sąsiadce podpieprzyłam? To jest Marysia, a ten w wózku to mały Rysiu.
— Urocze — pochwaliła Julia.
— Bez przesady — Asia machnęła ręką. — Może Maryśka, bo Rysiu urodę po tatusiu.
— O, jasne.
— Co, nie spytasz z kim? — ciągnęła Asia.
— Nie, no... to z kim?
— No, ze Zbychem przecież! — Asia klepnęła Julią w ramię. — Pamiętasz? Ten od Wolskich.
Julia odsunęła się o dwa kroki.
— Wolskich?
— Nie gadaj, że nie kojarzysz. No tych, z Trzebiechowa, co własny sklepik otworzyli. Pierwsi we wsi. Zawsze chodziłyśmy tam po kasaty.
— Aaaa, no tak. Zbyszek. Ale on zawsze z Irką przecież.
— No i co? Mówiłam ci, że będzie mój? Mówiłam. Pani Irenka — wycedziła — do dziś “dzień dobry” nie powie. Głowę odwraca jakby powietrze mijała. Zawsze taka zadarty nosek. To teraz ma.
— No tak, mówiłaś. Racja. Super. — Spojrzała na zegarek. — Przepraszam, fajnie cię zobaczyć, ale zaraz busa mam...
— Gdzie jedziesz? Do Bałcza? Najbliższy dopiero za pół godziny.
— Tak, ale jeszcze muszę na ...na Uczelnię. Papiery odebrać. Dawno miałam...
— Jasne, jasne. To kawałek razem pójdziemy, bo ja za uczelnią dom mam. — Nachyliła się nad wózkiem, podając małemu smoczka. — To cię odprowadzimy, taak? Tiu, tiu, tiu, odprowadzimy panią, no! — Bobas uśmiechnął się szeroko w odpowiedzi.
Ruszyły więc razem w stronę uczelni. Asia kontynuowała:
— Wiesz, dom kupiliśmy jakieś trzy lata temu. Stary do Niemiec do roboty jeździ, sześć tysi na rączkę, to nam nie brakuje. Ja tu teraz wielka pani jestem. — pochwaliła się, trzepocząc rzęsami w teatralnej pozie, by po chwili wybuchnąć śmiechem.
— To super. — Julia pokiwała głową.
— No pewnie, że tak. A co tam u ciebie? Słyszałam, że siedzisz za granicą?
— Tak. Trochę.
— No aleś gadatliwa. Zawsze odludkiem byłaś, ale teraz... — Wydęła usta w udawanym geście. — Phi.
Julia zaśmiała się nerwowo.
— Słuchaj, serio. Cieszę się z twoich sukcesów, ale muszę już iść. Przepraszam. — Pochyliła głowę, odwróciła się i ruszyła w przeciwnym kierunku.
— Hej, gdzie idziesz? Uczelnia tam. No wiecie?
Julia udała, że już nie słyszy. Dopiero teraz poczuła, że cały czas zaciskała mocno zęby.
"Im więcej ćwiczę, tym więcej mam szczęścia""Jem kamienie. Mają smak zębów."
"A jeśli nie uwierzysz, żeś wolny, bo cię skuto – będziesz się krokiem mierzył i będziesz ludzkie dłuto i będziesz w dłoń ujęty przez czas, przez czas – przeklęty."

Dialog - ćwiczenie

2
P.Yonk pisze: (wt 05 sty 2021, 17:04) Mała dziewczynka, trzymająca swoją mamę za rączkę,
Mama ma rączkę?
P.Yonk pisze: (wt 05 sty 2021, 17:04) — Bez przesady<kropka> — Asia machnęła ręką. — Może Maryśka, bo Rysiu urodę po tatusiu.
Kropka przed atrybucją nie związaną z mówieniem. Bold = coś chyba uciekło.
P.Yonk pisze: (wt 05 sty 2021, 17:04) — Bez przesady — Asia machnęła ręką. — Może Maryśka, bo Rysiu urodę po tatusiu.
— O, jasne.
— Co, nie spytasz z kim? — ciągnęła Asia.
Atrybucji z "ciągnęła" można by użyć, gdyby Asia kontynuowała swoją wypowiedź, tymczasem to jest nowa myśl, nowe pytanie. W ogóle tę atrybucję można by usunąć.
P.Yonk pisze: (wt 05 sty 2021, 17:04) — Tak, ale jeszcze muszę na<tu bez spacji> ... <tu ma być spacja>na Uczelnię.
Wielokropek przyklejamy do poprzedzającej go litery, chyba że jest to początek nowej wypowiedzi. Tzn. chyba, piszę na czuja.
P.Yonk pisze: (wt 05 sty 2021, 17:04) podając małemu smoczka.
smoczek. Gdyby to był malutki smok-zabawka, to rzeczywiście smoczka, ale to jest smoczek doustny.
P.Yonk pisze: (wt 05 sty 2021, 17:04) Tiu, tiu, tiu, odprowadzimy panią, no! — Bobas uśmiechnął się szeroko w odpowiedzi.
uśmiech bobasa nie może być jako atrybucja wypowiedzi mamy, tylko jako osobny opis w nowym wierszu.
P.Yonk pisze: (wt 05 sty 2021, 17:04) Ja tu teraz wielka pani jestem<bez kropki> — pochwaliła się
bez kropki, bo atrybucja dotyczy, hm, ruchu ust.
P.Yonk pisze: (wt 05 sty 2021, 17:04) Wydęła usta w udawanym geście.
Tu nie wiem, o co chodzi autorowi :P

Pomijając powyższe - zgrabny i szalenie naturalny dialog. Tak trzymać!
Dark side of the Force

Odwiedź mój fanpejdżObadaj moje książkiNa Esensji też jestem

Dialog - ćwiczenie

3
Dzięki mistrzu uniwers, :) Myślałem, że jest gorzej. A tu tylko, właściwie, techniczne detale.
uniwers pisze: (wt 05 sty 2021, 18:12)
P.Yonk pisze: pisze: (05 sty 2021, 17:04)
Wydęła usta w udawanym geście.
Tu nie wiem, o co chodzi autorowi :P
A jednak. Wyobraź sobie blondi jak z kabaretu, która mówi "Heloł!", podnosi palec, wydyma wargi. Przy czym robi to specjalnie, dla żartu. Tylko zamiast "heloł", masz "phi". Dla mnie zagwostka, jak to opisać.
"Im więcej ćwiczę, tym więcej mam szczęścia""Jem kamienie. Mają smak zębów."
"A jeśli nie uwierzysz, żeś wolny, bo cię skuto – będziesz się krokiem mierzył i będziesz ludzkie dłuto i będziesz w dłoń ujęty przez czas, przez czas – przeklęty."

Dialog - ćwiczenie

5
Przede wszystkim: bardzo mocno to tnij i kondensuj. Do ściany dialogu trzeba mieć IMO bardzo poważne powody, inaczej robi się wodolejstwo :)
Po drugie, zastanawiam się, czy babcia by użyła wobec swojego wnuczka słowa "brzdąc". Mnie to zgrzytnęło dwa razy (tyle czytałem).
To jest taka scenka, które ja nazywam "przejściami" - coś tam trzeba sprzedać czytelnikowi, jakąś informację, doprowadzić do sceny bardziej istotnej. No i OK, ale lepiej, kiedy takie sceny są krótsze. Chyba tu lepsze wrażenie zrobiłaby właśnie nie ściana dialogu, tylko dwa-trzy zdania opisu, po czym coś takiego: "I spotkała koleżankę. Ta miała niezły ubaw, że Julka jej nie poznała. - No jak możesz? - mówiła ze śmiechem." To bardzo przyspiesza narrację, a równocześnie prawie nie tracisz istotnych informacji.
Mówcie mi Pegasus :)
Miłek z Czarnego Lasu http://tvsfa.com/index.php/milek-z-czarnego-lasu/ FB: https://www.facebook.com/romek.pawlak

Dialog - ćwiczenie

7
Romecki, - rozumiem o czym mistrz prawi. Tylko że TA scenka jest (w przypadku tego ćwiczenia) ważna, albowiem-gdyż-ponieważ chciałem tutaj pokazać cechę bohaterki - jej niezgodność (nie ugodowość), Cierpi, odsuwa się od świata i nawet dawna koleżanka nie może Jej na chwilę zatrzymać w tym zwykłym, dobro-niedobrym świecie. Nie wiem czy to jasno przekazuję (teraz).
W tej scenie istotne sa emocje, które przeżywa bohaterka, one są jakby na pierwszym miejscu, scenka i dialog są tylko tłem. Albo narzędziem do pokazania tych emocji.
Romecki pisze: (śr 06 sty 2021, 10:38) babcia by użyła wobec swojego wnuczka słowa "brzdąc"
yyy, jaka babcia?
Czarna Emma pisze: (śr 06 sty 2021, 18:03) wydęła komicznie usta
:hm: - dzięki Emma :)
"Im więcej ćwiczę, tym więcej mam szczęścia""Jem kamienie. Mają smak zębów."
"A jeśli nie uwierzysz, żeś wolny, bo cię skuto – będziesz się krokiem mierzył i będziesz ludzkie dłuto i będziesz w dłoń ujęty przez czas, przez czas – przeklęty."

Dialog - ćwiczenie

9
Jednak słuchałabym Romeckiego, jego rady działają :D

Dla mnie dialog jest za bardzo informacyjny, a to:
P.Yonk pisze: (wt 05 sty 2021, 17:04) No aleś gadatliwa. Zawsze odludkiem byłaś, ale teraz...
to już jest wbijanie młotkiem. Bo to powinnam sobie jako czytelnik pomyśleć o bohaterce, że taką ją właśnie przedstawiłeś.
A jak ją odebrałam? Niezdecydowaną, pod koniec może zirytowaną. Nie czuję, że bohaterka przeżywa jakiś konflikt wewnętrzny (emocje), nie czuję jej wycofania. Może wchodzi w zbyt wielką interakcję, za dużo mówi? A gdyby nie mówiła w ogóle? A gdyby na paplanie Aśki odpowiadała tylko gestem albo wykrzyknikami? Jeśli to ważna scena, tym bardziej prosi się o pomysł na dialog.

Jeszcze tu karuzela imion:
P.Yonk pisze: (wt 05 sty 2021, 17:04) Aśka? — Julia wreszcie rozpoznała koleżankę, choć nie była do końca pewna. — Ale się zmieniłaś. Zmamusiałaś...

— No co, małżeństwo służy! — Aśka zaśmiała się głośno.

— No, widzę. To twoje? — Julia wskazała na wózek i dziewczynkę.

— A co, sąsiadce podpieprzyłam? To jest Marysia, a ten w wózku to mały Rysiu.

— Urocze — pochwaliła Julia.

— Bez przesady — Asia machnęła ręką. — Może Maryśka, bo Rysiu urodę po tatusiu.

— O, jasne.

— Co, nie spytasz z kim? — ciągnęła Asia.

— Nie, no... to z kim?

— No, ze Zbychem przecież! — Asia klepnęła Julią w ramię. — Pamiętasz? Ten od Wolskich.

Julia odsunęła się o dwa kroki.
"Kiedy autor powiada, że pracował w porywie natchnienia, kłamie." Umberto Eco
Więcej niż zło /powieść/
Miłek z Czarnego Lasu /film/

Dialog - ćwiczenie

10
Aktegev pisze: (śr 06 sty 2021, 20:03) Jednak słuchałabym Romeckiego, jego rady działają
przeca w to nie wątpię :P

Może tylko mniej ogarniam, niż się wydaje?
Aktegev pisze: (śr 06 sty 2021, 20:03) Jeszcze tu karuzela imion:
a co w zamian? :hm:
"Im więcej ćwiczę, tym więcej mam szczęścia""Jem kamienie. Mają smak zębów."
"A jeśli nie uwierzysz, żeś wolny, bo cię skuto – będziesz się krokiem mierzył i będziesz ludzkie dłuto i będziesz w dłoń ujęty przez czas, przez czas – przeklęty."

Dialog - ćwiczenie

11
P.Yonk pisze: (śr 06 sty 2021, 20:37) Aktegev pisze: (06 sty 2021 20:03)

Jeszcze tu karuzela imion:

a co w zamian?
Hm, struktura? :hm: Co, ile i jak musi powiedzieć Aśka, żeby sprawić wrażenie paplania? Jaką rolę pełnią dzieci? Czy imiona dzieci muszą paść? Czy w kontekście całej opowieści imiona dzieci Aśki są istotne? I tak dalej ;)
"Kiedy autor powiada, że pracował w porywie natchnienia, kłamie." Umberto Eco
Więcej niż zło /powieść/
Miłek z Czarnego Lasu /film/

Dialog - ćwiczenie

12
Aktegev, dzięki. Pracuję nad tym.
"Im więcej ćwiczę, tym więcej mam szczęścia""Jem kamienie. Mają smak zębów."
"A jeśli nie uwierzysz, żeś wolny, bo cię skuto – będziesz się krokiem mierzył i będziesz ludzkie dłuto i będziesz w dłoń ujęty przez czas, przez czas – przeklęty."

Dialog - ćwiczenie

13
Co do samego zadania:
"To twoje?" "Wolskich?" - wygląda na zaciekawioną, czyli odchodzisz od założeń.
Taka myśl, która mi się przydarzyła :D Może określ jej główną emocję, jej stan. Jest zirytowana? Niecierpliwa? A może nieobecna duchem? Zniecierpliwienie pewnie by się objawiało właśnie w gestach, w wierceniu się, oglądaniu na wyjście. Nieobecność duchem - może w echolalii? Rozmówca początkowo ma nadzieję, że to kontakt, zainteresowanie, a tu zonk ;) Wtedy to rozmówca się pewnie zirytuje.

— Pamiętasz? Ten od Wolskich.
— Wolskich?
— (...) Zawsze chodziłyśmy tam po kasaty.
— Kasaty.

____________________
Poza ćwiczeniem:
Aśka rozmawia pytaniami, to fajny rys osoby. Ale to "co nie?" to takie typowo Twoje :D "c' nie?" :lol:
Końcówki typu "prawda?" nieprawdaż?" w polskim to chyba bardziej pasują dla takich Polaków, co od lat siedzą w GB i przesiągli ich nawykami językowymi. Czy nie tak? ;)

"Uczelnia" - z dużej, jeśli ta uczelnia miała oficjalną nazwę "Uczelnia" :)

Dialog - ćwiczenie

14
Dzięki Eldil. Dodam do listy rzeczy do przemyślenia. :)
"Im więcej ćwiczę, tym więcej mam szczęścia""Jem kamienie. Mają smak zębów."
"A jeśli nie uwierzysz, żeś wolny, bo cię skuto – będziesz się krokiem mierzył i będziesz ludzkie dłuto i będziesz w dłoń ujęty przez czas, przez czas – przeklęty."

Dialog - ćwiczenie

15
Jeśli chodzi o to, czy udało się oddać taki stan ducha bohaterki, o jakim wspomniałeś we wstępie, to moim zdaniem się udało. Czuć jej nieobecność oraz ścianę pomiędzy nią a młodą mamą.

Rozumiem zarzut, że ściana dialogu, mająca być jedynie krótkim przejściem do ważniejszej sceny, jest błędem warsztatowym. Ale z Twojego wstępu wynika, że zależało Ci na tym, aby wyrazić alienację bohaterki. Zatem jeśli zastąpimy cały dialog zgrabnie lapidarnym opisem jakiegoś mało istotnego zdarzenia na mieście, to utracimy najważniejsze - stan ducha dziewczyny.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Wprawki, czyli ćwiczenia warsztatowe”