Krókta wprawka o Mareczku

1
Gabinet był cichy; w powietrzu unosił się zapach kawy i drukowanego papieru. Na biurku Heli leżał otwarty raport.

– Marek, chciałabym, żeby zestawienie obejmowało też dane z ostatniego kwartału i prognozę do końca roku – powiedziała. – Wykresy w jednej kolumnie, nie w trzech. Będzie czytelniej.

– Oczywiście. – Uśmiechnął się lekko. – Choć, wie pani, zawsze robiliśmy to w trzech kolumnach. Klienci byli przyzwyczajeni.

– Zmiany bywają zaskakujące tylko na początku – odparła. – Ale właśnie po to się je wprowadza, żeby coś poprawić.

– Jasne, jasne. – Skinął głową. – Po prostu my tu mamy swoje małe tradycje. W końcu ja to zestawienie robię już… hm, dziesięć lat? Więc tak z przyzwyczajenia, wie pani…

– Doskonale wiem, jak działa przyzwyczajenie – przerwała spokojnie. – Najczęściej przeszkadza widzieć coś nowego.

– Nie no, oczywiście, ja się dostosuję. – Podniósł brwi. – Chodzi tylko o to, żeby było praktycznie. Zresztą pani pewnie jeszcze poznaje nasze procedury...

– Poznaję je po to, żeby je udoskonalić. – Wzięła do ręki długopis i zapisała coś w notesie. – I właśnie dlatego proszę, żeby zestawienie było według nowego układu.

– Oczywiście. – Westchnął cicho, jakby dla siebie. – Pani prezes ma swoją wizję.

– Mam. I odpowiedzialność za jej realizację. – Uśmiechnęła się lekko. – Dlatego liczę na twoją precyzję, Marek. W końcu od dziesięciu lat robisz to doskonale.

Zerknął na nią, próbując odczytać, czy to przytyk, czy komplement. Jej ton był niezmiennie spokojny, prawie uprzejmy.

– Do czwartku, tak? – spytał po chwili.

– Tak. Dziękuję. – Zamknęła notatnik i skinęła głową w geście zakończenia rozmowy.

Wyszedł, a gdy drzwi się zamknęły, Hela dopisała krótką notatkę pod linią:
„Najtrudniej przyzwyczaić ludzi do myślenia.”
ODPOWIEDZ

Wróć do „Wprawki, czyli ćwiczenia warsztatowe”