Hela i (nie)Hela

1
Hela, przyciskając notes i długopis do piersi, siedziała na ławce w parku. Obserwowała stamtąd plac zabaw, gdzie radosne dzieci bujały się na huśtawkach. Jedna z dziewczynek nagle zaczęła głośno śpiewać piosenkę. Inne dwie zawtórowały jej.
- Taki duży, taki mały może świętym być… Taki gruby, taki chudy, może świętym być… Taki ja, taki ty, może świętym być…
Hela, nieco ożywiona, zaczęła kołysać się na boki i przytupywać w takt melodii, po czym otworzyła swój notatnik i utkwiła wzrok w białej kartce. Pstryknęła długopisem. Dalej już poszło samo.

List Motywacyjny

Szanowny Panie Boże i Spółko Niebieska,
Jestem honorową pół-diablicą i pół-anielicą…

- Podoba się pani, jak one śpiewają? – Nagle usłyszała.
Hela oderwała wzrok od kartki, po czym spojrzała na siedzącą obok niej dziewczynkę.
- Podoba. Aleś tu bezszelestnie przyszła…
- To Maja, Ewka i Emilia. One trzy żądzą w klasie, ale są wredne. Jak któregoś dnia chciałam z nimi to zaśpiewać, powiedziały, żebym się zamknęła, bo jestem głupia i nieciekawa. Ale któregoś dnia się zemściłam i oblałam atramentem ich teczki. Nadal będzie pani tak sobie podrygiwać na boki w rytm tego ich koszmarnego fałszowania?
- Nie – Hela stwierdziła i uważnie przyjrzała się dziewczynce.
- Coś pani pokażę. – Małolata wstała i pobiegła na plac zabaw. Usiadła na karuzeli naprzeciwko bujających się dziewczynek i nagle zaczęła śpiewać razem z nimi. Te momentalnie ucichły.
- Idź sobie ! – Najodważniejsza rozkazała.
- Nie chcemy cię tu – dorzuciła druga.
- Niewyparzona gęba! – syknęła trzecia.
Hela zerwała się z ławki i żwawym krokiem ruszyła do dziewczynek.
- Tak nie wolno. To bardzo paskudnie odrzucać koleżankę – stwierdziła.
- Ona nie jest naszą koleżanką – Maja oznajmiła.
- Mądruje się i jest niemiła – dorzuciła Ewa.
- I pyskuje pani nauczycielce – Emilia także wtrąciła swoje trzy grosze.
- Dziewczynki powinny mieć prawo do wyrażania swojej opinii, nie muszą być grzeczne – Hela stwierdziła.
- Pani jej nie zna. Mój tata na takie jak ona mówi: diabeł wcielony – Maja powiedziała.
- Te dziewczynki są uprzedzone, nie warto marnować sobie na nie czasu ani nerwów. Może powinnaś sobie poszukać innych koleżanek, jak ci na imię?
- Helena.
- O, ja też tak mam na imię – odparła zdziwiona.
- To zostanie pani moją koleżanką?
- Chyba jestem za duża. Musisz szukać wśród rówieśników.
- Nie chcę – stwierdziła i zwiesiła głowę.
- Nie powinnaś wracać do szkoły? Chyba właśnie słyszałam dzwonek.
- Może powinnam, ale nie chcę.
- Może chociaż odprowadzę cię do rodziców?
- Do taty.
- Tak, do twojego taty.
- Nie, tylko nie do niego.
- Nie lubisz swojego taty?
- Nie – dziewczynka zwiesiła głowę.
- Jest dla ciebie niedobry?
- To nie pani sprawa.
- No tak, nie moja, ale jakbyś chciała… o czymś powiedzieć.
- Nie – dziewczynka stwierdziła i wstała z ławki.
Hela wciąż siedząc w tym samym miejscu obserwowała imienniczkę, aż ta doszła do bramy, po czym ruszyła za nią. Osobliwa dziewczynka doprowadziła ją do blokowiska. A następnie do mieszkania na ostatnim piętrze, za którego drzwiami zniknęła.
Diablica jeszcze chwilę postała na korytarzu, ale szykowała się już do odejścia.
Nagle usłyszała jakieś krzyki i odgłosy szarpaniny. Niewiele myśląc złapała za klamkę, drzwi były otwarte.
Nie rozumiała, co się dzieje – nagle znalazła się w jakiejś opuszczonej ruderze składającej się z pustych pomieszczeń w stanie surowym.
- Helu! Jesteś tu? – krzyknęła, ale odpowiedziała jej tylko cisza. Nagle coś szurnęło i jak cień przemknęło za jej plecami.
Hela pobiegła do sąsiedniego pokoju. To, co ujrzała, sprawiło, że serce zaczęło jej walić jak szalone. Jakiś zwyrodnialec pochylał się nad skatowaną i nieprzytomną dziewczynką.
Hela posłała ku niemu piekielne pęta. Ale on natychmiast wyswobodził się. W tym czasie dziewczynka odzyskała przytomność i wstała. Rany na jej nagim ciele zaczęły zanikać.
- Wynoś się. Nikt nie chce pomocy takiej nawiedzonej i naiwnej wariatki jak ty – małolata stwierdziła głosem dorosłej kobiety. Hela doskonale znała ten głos.
- Ty żmijo! - syknęła.
Wszystko dookoła pojaśniało. Dziewczynka zamieniła się w Lilith, a jej oprawca w Adonisa.
- Ledwie udało mi się namówić Jagę i jej dwie siostry do tego przedstawienia. Ale to był pomysł Adonisa, chciał sprawdzić, czy rzucisz się mi na ratunek. My tam lubimy różne zabawy i nie udajemy lepszych niż jesteśmy - oznajmiła, po czym, namiętnie pocałowała młodego diabła.
- Jesteście żenujący.
- My? Chyba ty. Wystarczy tylko zmienić się w twojego klona – zbuntowaną i zagubioną ofiarę, a ty natychmiast rzucisz się takiej na ratunek. Wiesz, dlaczego? Nie dlatego, że jesteś taka dobra, tylko dlatego, że widzisz w kimś takim siebie samą. Żenujące.
- Podejrzewałam, że to możesz być ty, ale wolałam mieć pewność – Hela stwierdziła, po czym odwróciła się na pięcie i wyszła.
- Zaczekaj! Tylko tyle? Nie rzucisz się na mnie? Nie odwalisz jakiegoś cyrku, jak masz w zwyczaju?- Lilith zawołała, ale odpowiedziała jej tylko cisza.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Wprawki, czyli ćwiczenia warsztatowe”

cron