
Poniedziałek, 28 grudnia
To mój pierwszy wpis.
Rok rocznie obiecuję sobie, że zacznę spisywać wspomnienia. I rok rocznie tej obietnicy nie spełniam. Może dlatego, że nie posiadam ważnych dla pamiętnikarza cech: roztropności i systematyczności?
Systematyczność… Tak, tego słowa poszukiwałam ostatnie piętnaście minut, w swojej pustej mózgownicy.
Tym razem będzie inaczej. Dlaczego? Po trzydziestce warto się w końcu do czegoś konkretnego zmotywować…
Przysadzista blondynka wyprostowała się na krześle. Zagryzła wargę, wzięła głęboki oddech i, patrząc bezmyślnie na wskazówki wiszącego na wprost niej zegara, z trudem wyłuskiwała ze „swojej pustej mózgownicy”, kolejne wyrazy.
… Tak. Trzydziestka to magiczny wiek, po którego przekroczeniu człowiek dojrzewa i zaczyna inaczej patrzeć na swoje życie…
- Co za bzdury- mruknęła, wyrywając ze świeżo zakupionego zeszytu kolejną kartkę. Zgniotła ją i rzuciła na stertę poprzednich „prób” zebrania myśli.
Ponownie zagryzła wargę. Przyłożyła stalówkę eleganckiego pióra do czystej strony. Ze zwyczajną dla siebie, przesadną starannością, napisała, kolejny już raz, dzisiejszą datę. Skupienie przerwał dzwonek telefonu.
Ponownie zagryzła wargę. Przyłożyła stalówkę eleganckiego pióra do czystej strony. Ze zwyczajną dla siebie, przesadną starannością, napisała, kolejny już raz, dzisiejszą datę. Skupienie przerwał dzwonek telefonu.
- Halo?
- O, co tak szybko odebrałaś?- z głośnika rozległ się kobiecy, szorstki głos.
- Miałam telefon pod ręką. O co chodzi?-
- Jestem twoją matką, chyba mogę zadzwonić, ot tak do córki i spytać się co u niej słychać.
- Acha. U mnie w porządku.- mruknęła.
- I? To wszystko, co masz do powiedzenia?
- Tak.
- Aniu, martwię się o ciebie…- dziewczyna ścisnęła dłoń, brudząc palce tuszem. Troskliwy i, równocześnie, pełen ciekawości matczyny ton doprowadzał ją do szewskiej pasji.
- Niepotrzebnie- wydusiła, starając się zachować spokój. – Lepiej powiedz, co u ciebie słychać.
- Zmieniasz temat.
- Odbierz to jako znak-sygnał, że nie chcę opowiadać o problemach, które obecność widzisz tylko ty.
- Odbieram to jako sygnał, że zaczynasz dziwaczeć. Masz trzydzieści lat, jesteś samotną panną z kotem i swoje kontakty z ludźmi ograniczasz do pracy. I może nie byłoby z tym problemu, gdyby nie to, że pracujesz w szkole, a ci „ludzie” to twoi uczniowie. Zamiast znaleźć sobie znajomych, chłopaka, ty zamykasz się na innych… Martwię się o ciebie, zrozum to.
- Skończyłaś?- spytała, wracając do pisania pamiętnika.
To mój pierwszy wpis.
Od zawsze chciałam pisać pamiętnik, ale…
Od zawsze chciałam pisać pamiętnik, ale…
-… ale ty mnie w ogóle nie słuchasz- w słuchawce coś zatrzeszczało. Po chwili matka rozpoczęła kolejny monolog, który córka ostentacyjnie ignorowała. Słowotok ucięło suche pożegnanie.
W pokoju zdążył zapanować mrok. Zimowy dzień przeobrażał się w noc. Anna podeszła do okna i przesunęła posrebrzane, lekko zakurzone zasłonki. Uśmiechnęła się pod nosem. Widok śnieżnego puchu ją odprężał. Pokryte nim drzewa, chodniki, trawy nabierały bajkowego charakteru.
Głos dzwoniącego telefonu wybudził kobietę z zadumania. Kurwa, czego znowu chce, pomyślała, sięgając po urządzenie.
Głos dzwoniącego telefonu wybudził kobietę z zadumania. Kurwa, czego znowu chce, pomyślała, sięgając po urządzenie.
- Halo? – warknęła.
- Dzień dobry, z tej strony Gabriela Konieczko, przedstawicielka Związku Kombatantów Polskich. Zgodnie z pani prośbą, oddzwaniam.- Kobieta mówiła z przesadną dykcją. Ton głosu, wyróżniała typowa dla starszych osób, chrypa.
- Dzień dobry, przepraszam, myślałam, że to ktoś inny. Mam na imię Anna Raczenis, dzwoniłam ze Szkoły…
- Pamiętam naszą poprzednią rozmowę- przerwała rozmówczyni stanowczym tonem.- Wspominała pani, że uczniowie z pani szkoły są zainteresowani spotkaniem z kombatantką, Janiną Drzyzgo.
- Dokładnie. Chciałabym, by uczniowie popatrzyli na historię z innej strony, poznali jej inne oblicze. Te żywe, prawdziwe. Poznanie pani Janiny i opowieści jej życia…
- Poinformowałam panią Janinę i jest zainteresowana spotkaniem.- Starsza kobieta ucięła rozpoczynający się wywód.- To osoba bardzo otwarta, w szczególności do młodzieży. Ze swojej strony prosiłabym wziąć pod uwagę fakt, że pani Janina jest osobą wiekową i może zdarzyć się, że, będziemy musieli odwołać spotkanie ze względów zdrowotnych, także proszę się z tym liczyć. – W słuchawce zapadła cisza. Anna poczuła, że musi coś powiedzieć.
- Postaram się tak to zorganizować, by pani Janina czuła się u nas komfortowo. A kiedy będziemy mogli umówić spotkanie?
- Osobiście uważam, że termin wiosenny byłby najwłaściwszy. Może kwiecień?
- Oczywiście. Dostosujemy się i… - Ponownie niedane było jej skończyć myśli.
- Bardzo się cieszę. A i jeszcze jedno… Pani Janina prosiła wpierw o spotkanie z panią, chciałaby panią poznać, dowiedzieć się o planach dotyczących spotkania. Chciałaby się dobrze przygotować do wystąpienia przed młodzieżą. O szczegółach mogłybyście porozmawiać jeszcze w tym roku.
- Ojej, oczywiście. Z mojej strony nie będzie problemu. Jestem na miejscu. -
- Dobrze, podam od razu adres. Proszę pisać…- Anna w pośpiechu zaczęła szukać czegoś do pisania. Wymacała pióro, zeszyt i zanotowała. Koślawe litery układały się w miarę czytelny adres: Krzywy Zaułek 9/6.
Kobiety wymieniły się uprzejmościami, dodały parę niepotrzebnych frazesów i zakończy rozmowę.
- Mam iść do niej do domu?- spytała sama siebie, kierując wzrok na czarną sylwetkę kota, wchodzącego ostrożnie do pokoju.- Marian, głodny jesteś? Po co pytam…
Kot głośno miauknął.