Chaotyczny opis, czyli prośba o pomoc w opanowaniu wyobraźni

1
Początek powieści fantazy.
Tytuł, nazwy własne nie mają znaczenia.
I do rzeczy: Mam problem w uporządkowaniu dłuższych treści. Ja tego nie widzę, ale czytając tekst, czuję, że jest co najmniej niepoprawny logicznie. Nie ma sensu wklejać więcej, bo nie o historię tu chodzi :)

Dar Toundu-al - w tłumaczeniu na język powszechny: Wyspa Wschodzącego Słońca. Nie wiadomo kiedy zaczęto nazywać tak jedno z największych miast-państw, podejrzewano jednak, kto pierwszy użył tego określenia . Według wierzeń koczowników, zwanych Derwishami, sam Asura, najwyższy z Magów, błądząc podczas Wiecznej Nocy pod postacią pokutnika-żebraka, gdy ujrzał mury miasta, wykrzyknął: „O bogowie, zesłaliście błogosławieństwo na Drodze Pokutnika! Wy, przeciw którym się zbuntowałem, wy, którzy ukaraliście mą pychę, skazując mnie na Tułaczkę, spojrzeliście na męki niegodnego sługi i zlitowaliście się, stawiając, pośród żarzących piasków pustyni, ludzką osadę. O bogowie, błogosławcie tę wyspę, unoszącą się ponad wydmami. Niech każdy podarowany pieniądz, czyn, słowo, kropla wody, kęs jedzenia będzie oddane po tysiąckroć mieszkańcom tych ziem!”. Wtedy z miasta wyszli strażnicy, by zobaczyć dziwacznego przybysza. Ten, skończywszy monolog, upadł. Mężczyźni, w odruchu miłosierdzia, pomogli mu, przyodziali w dostojne szaty, napoili go i nakarmili. Wtedy też, po ponad stu latach Wiecznej Nocy, nastał dzień. Tak przynajmniej mówiła legenda… Kiedyś, ginące wśród wydm, dziś, widoczne w promieniu kilku kilometrów, obrzydliwie bogate miasto, skrzyło się w odbitych od pozłacanych kopuł, marmurowych pomników, sztucznych wodospadów i bielonych piaskowców, promieniach słonecznych.
Z miejsca, na którym prawdopodobnie stał największy z Magów, rozglądał się wysoki mężczyzna. Zdjął kaptur i odgarnął półdługie, kruczoczarne włosy, by uważniej obejrzeć zewnętrzne mury i fosę połączoną kawałem z rzeką Nitrą. Obserwował i analizował. By pozostać niezauważonym, musiał dostać się przez koryto rzeki pod mury miasta.
Nieznajomy zmrużył szare oczy. Przypominał sobie rozmowy z podróżnymi kupcami, którzy, zachęceni dukatami, „przypominali” sobie o nieuczęszczanych przejściach, miejscach, które warto zwiedzić i osobach, które dobrze znać. Najbezpieczniejszą, dla chcących zachować anonimowość podróżnych, z piętnastu bram prowadzących do miasta, była Czarna Brama. Oczywiście, warunkiem przejścia była określona ilość złota. Nie to martwiło przybysza, a brak konkretnych wskazówek, jak do niej dotrzeć. Wiedział tylko, że wejście ukryte jest na południowej stronie, między bramami Nabrzeża i Asura, nieopodal fosy. By przez nie przejść, musi znaleźć kapłana ognia, Samura, kupić jego zaufanie i zagwarantować, że znajomość skończy się po przejściu do miasta. Tylko i aż tyle.
Mężczyzna kucnął, gdy tylko zauważył ruch. Niedaleko, pośród wydm, pojawiły się sylwetki uzbrojonych jeźdźców, kupców i objuczonych wielbłądów. Karawana. Mimo że nikt nie zauważył samotnego podróżnika, ten wycofał się i postanowił, podjąć próbę wejścia do miasta, dopiero po zachodzie słońca.
***
Po kilku godzinach dotarł do rzeki. Tylko nad wodą, rosło cokolwiek, między czym mógłby się schować. Nadgarstki i kostki nasmarował zielonkawą, ostrą w zapachu maścią, mającą odstraszyć drapieżniki. Ciało zasłonił płaszczem, w kolorze zlewającym się z piaskami. Po chwili zniknął nad stromym brzegiem rzeki.
***
Rozmieszczone na zewnętrznych murach wieże, rozgorzały ogniem pochodni. Na ulicach pojawili się uzbrojeni strażnicy, a po traktach handlowych, zaczęła jeździć konnica; nie pilnowała teraz wędrownych kupców, lecz doglądała, by nikt nie zbliżał się do bram. Niepisane prawo, pozwalające na zamordowanie każdego, kto po zachodzie słońca zbliża się do miasta, zniechęcało do późnych odwiedzin.
I w końcu zaczęło się ściemniać. Czerwone promienie zniknęły pod ziarnami piachu. Nagle woda w fosie zaczęła się marszczyć. Bąbelki… Mężczyzna wynurzył głowę i cicho splunął, równocześnie, nie wychylając się ponad gęste trzciny. Te miały warunki na intensywny rozwój: w końcu odżywiały je nie tylko woda, ale i ścieki, których miasto pozbywało się poprzez skomplikowany systemem kanałów i akweduktów.
Z wyrazami szacunku,
Fallen

Chaotyczny opis, czyli prośba o pomoc w opanowaniu wyobraźni

2
Rzeczywiście, szczególnie przejrzysty ten opis nie jest. Zajęłam się pierwszą jego częścią, wprowadziłam trochę zmian. Boldem podkreślone są słowa i zwroty do usunięcia, na niebiesko zaznaczyłam moje przeróbki oraz komentarze. Problem jest raczej z tych średnich: za wiele chciałaś powiedzieć od razu, nie zważając na to, że nie wszystkie informacje są akurat teraz ważne i potrzebne.
Dar Toundu-al to w tłumaczeniu na język powszechny Wyspa Wschodzącego Słońca. Nie wiadomo kiedy zaczęto nazywać tak jedno z największych miast-państw. podejrzewano jednak, kto pierwszy użył tego określenia. Według wierzeń koczowników, zwanych Derwishami, sam Asura, najwyższy z Magów, błądząc podczas Wiecznej Nocy pod postacią pokutnika-żebraka, gdy ujrzał mury miasta, wykrzyknął (raczej wzniósł dziękczynną modlitwę, przecież to długi, kwiecisty tekst): „O bogowie, zesłaliście błogosławieństwo na Drodze Pokutnika! Wy, przeciw którym się zbuntowałem, wy, którzy ukaraliście mą pychę, skazując mnie na tułaczkę, spojrzeliście na męki niegodnego sługi i zlitowaliście się, stawiając, pośród żarzących piasków pustyni, ludzką osadę. O bogowie, błogosławcie tę wyspę, unoszącą się ponad wydmami. Niech każdy podarowany pieniądz, czyn, słowo, kropla wody, kęs jedzenia będzie oddane po tysiąckroć mieszkańcom tych ziem!”. Wtedy z miasta wyszli strażnicy by zobaczyć dziwacznego przybysza. Przybysz, skończywszy monolog, upadł. Mężczyźni, w odruchu miłosierdzia, pomogli mu, zabrali go do miasta, przyodziali w dostojne nowe szaty (skąd u strażników szaty "dostojne"?), napoili go i nakarmili. Wtedy też, po ponad stu latach Wiecznej Nocy, nastał dzień. Tak przynajmniej mówiła legenda… Kiedyś ginące wśród wydm, dziś widoczne w promieniu kilku kilometrów (to znali tam system metryczny?), obrzydliwie bogate (tylko bez grepsów z marnych filmów!) miasto skrzyło się w promieniach słonecznych odbitych od pozłacanych kopuł, marmurowych pomników i sztucznych wodospadów i bielonych piaskowców, . Piaskowiec, nawet wypolerowany, szybko staje się matowy, więc nic się nie będzie na nim skrzyło.
Z miejsca, na którym prawdopodobnie niegdyś stał największy z Magów, rozglądał się wysoki mężczyzna. Zdjął kaptur i odgarnął półdługie, kruczoczarne włosy, by uważniej obejrzeć zewnętrzne mury i fosę połączoną kawałem z rzeką Nitrą. Obserwował i analizował. By pozostać niezauważonym, musiał dostać się przez koryto rzeki pod mury miasta. Cały ten akapit jest dość koślawy i wymaga poważniejszych przeróbek. Szczegóły wyglądu mężczyzny są tu zbędne, podobnie jak potem te szare oczy. Na razie widzi go tylko narrator, a w ogólnym opisie sytuacji oczy, włosy i kaptur nie odgrywają żadnej roli. Za dużo detali na raz.
Nieznajomy zmrużył szare oczy. Przypominał sobie rozmowy z podróżnymi kupcami, którzy, zachęceni dukatami, „przypominali” sobie o nieuczęszczanych przejściach, miejscach, które warto zwiedzić i osobach, które dobrze znać. Najbezpieczniejszą, dla chcących zachować anonimowość podróżnych, z piętnastu bram prowadzących do miasta, była Czarna Brama. Jeśli ktoś chciał wejść do miasta omijając strażników, powinien wybrać Czarną Bramę. Oczywiście, warunkiem przejścia była określona ilość złota musiał za to zapłacić. Nie to martwiło przybysza, a brak konkretnych wskazówek, jak do niej dotrzeć. Przybysz wiedział tylko, że Czarna położona jest po stronie południowej, między bramami Nabrzeża i Asura, nieopodal fosy. By przez nią przejść, musi znaleźć kapłana ognia, Samura, kupić jego zaufanie i zagwarantować, że znajomość skończy się po przejściu do miasta. Tylko i aż tyle.
Ja to wszystko biorę z głowy. Czyli z niczego.

Chaotyczny opis, czyli prośba o pomoc w opanowaniu wyobraźni

3
Rubia pisze: (pt 03 gru 2021, 21:19) wykrzyknął (raczej wzniósł dziękczynną modlitwę, przecież to długi, kwiecisty tekst)
Nie ukrywam, że użyłam "wykrzyknął", bo próbowałam się odnieść do sposobu opowiadania,np. przypowieści biblijnych czy mitologii, gdzie wypowiedzi bohatera, najczęściej występują w formie monologu.

Bardzo dziękuję za poprawki. Dopiero teraz widzę ile "śmiecia" niepotrzebnie wkładam w tekst.
Z wyrazami szacunku,
Fallen
ODPOWIEDZ

Wróć do „Wprawki, czyli ćwiczenia warsztatowe”

cron