...ale niektórzy z nas patrzą w gwiazdy.

1
Gwiazdy mknęły po sierpniowym niebie. Nie ciągle - można było usiąść na wyniesionym krześle, z dala od świateł wynajętych domków, odchylić głowę, oprzeć się i rozluźnić. Wszystko to pod dominującą wstęgą Drogi Mlecznej.
- Zobaczyłem trzy, tam po prawej jest chyba więcej
- Może. Z tej strony już parę minut żadnej nie widziałem.
Mimo pozornego spokoju wystarczyło mrugnąć, by którąś przegapić. A za parę dni nie będzie już żadnej, aż do następnego roku, albo i dłużej jeśli urlopy się nie zgrają. To było szczęście wyrwać się z miasta akurat w tym czasie, z dla od powszechnego zanieczyszczenia nocy światłem. Poczuć przez chwilę inny rytm, taki nadawany przez drzewa i niebo, a nie budziki, telefony i światła drogowe.
- Myślałeś by o tym coś napisać? Jest bardziej nietypowe niż łażenie po górkach.
- Nie wiem, jakoś lepiej mi się je ogląda... - wyjątkowo duży rozbłysk przeleciał, nisko, tuż nad drzewami - bo o czym tu pisać?
Ale dobrze by było zabrać choć trochę tej magii ze sobą. W końcu w następną sobotę drużyna przyjdzie na sesję, a ich postacie właśnie łażą po podobnym odludziu. Jak się nazywały gwiazdozbiory w tamtym świecie: Tancerka, Dudy... Młot? Albo jakiś inny instrument. Trzeba będzie sprawdzić pewnie w podręczniku głównym, może też Księdze Zbawienia. Zmontować z tego jakiś opis, scenę przy dogasającym ognisku, zostawić trochę miejsca na rolplej. Były tam chyba jakieś horoskopy, to powinno styknąć na start. A potem klisza, spadający niedaleko meteor spaczenia powinien dobrze pasować, podkręcić atmosferę i dyskusję czy iść za głównym celem, czy odbić na zadanie poboczne.
- To jak, jutro próbujemy drugiego wejścia na Tarnicę? Trzeba by wcześnie wstać, zwłaszcza że robi się chłodno.
- Mhm, brzmi dobrze. Jak chcesz, to idź, ja jeszcze chwilę posiedzę.
ichigo ichie

Opowieść o sushi - blog kulinarny

...ale niektórzy z nas patrzą w gwiazdy.

3
Bardzo, bardzo przyjemnie mi się czytało! Nie wiem nic kto, co, gdzie (ok, w Bieszczadach i pod Drogą Mleczną, ale co tam), co łączy rozmawiających, a przecież ciekawe, wszystko tak gładko idzie, ani się obejrzałam, a już wszystko kupuję. Język niby prosty, fantastycznie dopracowany. Rozmyślania o sesji D&D zaskakujące, a przecież wkomponowane naturalnie.
Jason pisze: (śr 05 maja 2021, 14:11) Jak się nazywały gwiazdozbiory w tamtym świecie: Tancerka, Dudy... Młot? Albo jakiś inny instrument.
Strasznie fajnie to jest napisane, podoba mi się rytm i tor myśli, wszystko mi się podoba.

:orcs-cheers:

FL
"[...] niema tego rodzaju pisma, do którego język Polski nie byłby zdolnym." – Maria Wirtemberska Malwina, czyli domyślność serca, 1816

...ale niektórzy z nas patrzą w gwiazdy.

4
AgaJa pisze: (śr 05 maja 2021, 14:29) Powiedz, Jason, co próbujesz?
To bardzo dobre pytanie, ale odpowiedź będzie banalna: próbuję wrócić do pisania bo bardzo zardzewiałem ;)

Nawet jak nie jestem do tekstu wcale przekonany to siąść, skończyć go, wyciągnąć wnioski. Można też wrzucić na forum, przeczytać komentarze i jeszcze raz wyciągnąć wnioski. Ten powyższy nie nadaje się na miniaturę, dlatego wylądował we wprawkach i myślę, że potrzebuję dłuższej formy. Miniatur na razie jakoś nie łapię, a szkoda, bo na krótszym tekście szybciej by się ćwiczyło :)
Na pewno ciekawi mnie, czy ten tekst się w ogóle dobrze czyta, nawet jeśli nic głębszego ze sobą nie niesie (choć próbowałem upchnąć tam coś innego niż kicz). I może też jest coś, co uporczywie przegapiam, a z zewnątrz lepiej widać?


Fanliang, dziękuję za miły komentarz. Sesja akurat w Warhammerze, ale dla tekstu ma to minimalne znaczenie, a nie chciałem by puchł. Wolałem przytoczyć scenkę, której kilka światów światów realnych i wyobrażonych się przenika.
No i szukam stylu, języka w którym miałbym pisać coś poważniejszego. Myślę nad czymś prostym, bo ozdobników jakoś nie czuję, ale chcę upychać treść między napisanymi wyrazami. Nie wydaje mi się, by to było łatwe ;)
ichigo ichie

Opowieść o sushi - blog kulinarny

...ale niektórzy z nas patrzą w gwiazdy.

5
Jason pisze: (śr 05 maja 2021, 14:50) Sesja akurat w Warhammerze
No proszę! Zupełnie nie skojarzyłam, a grałam trochę :D
Jason pisze: (śr 05 maja 2021, 14:50) No i szukam stylu, języka w którym miałbym pisać coś poważniejszego. Myślę nad czymś prostym, bo ozdobników jakoś nie czuję, ale chcę upychać treść między napisanymi wyrazami. Nie wydaje mi się, by to było łatwe
Pisz i już, pisz jak najwięcej, a styl przyjdzie z czasem.

:orcs-cheers: <---- Warhammer!

FL
"[...] niema tego rodzaju pisma, do którego język Polski nie byłby zdolnym." – Maria Wirtemberska Malwina, czyli domyślność serca, 1816

...ale niektórzy z nas patrzą w gwiazdy.

6
Jason pisze: (śr 05 maja 2021, 14:50) To bardzo dobre pytanie, ale odpowiedź będzie banalna: próbuję wrócić do pisania bo bardzo zardzewiałem
Myślę, że powinieneś zacząć od sformułowania (nazwania) myśli, która się prowadzi. Tutaj jest "wszechświatowy chaos", co pewnie lepiej brzmi niż "szwarc, mydło i powidło".

Dodano po 9 minutach 56 sekundach:
Jason pisze: (śr 05 maja 2021, 14:11) Gwiazdy mknęły po sierpniowym niebie.
Pierwsze zdanie jest ważne. To początek myśli: i że gwiazdy, i że mknęły i że po niebie. Wysnuwasz dla czytelnika myśl i on potem zostaje jak głupek z tym początkiem, trzyma i nie puści. Żal mi go (i siebie, głupka) :)

...ale niektórzy z nas patrzą w gwiazdy.

7
AgaJa, ja mam tą myśl. Tutaj kluczem do rozczytania co się dzieje, jest dokończenie tytułu i interpretowanie przez to relacji między poszczególnymi falami zdań.
Problem w tym, że nie zależy mi by jasno to przedstawić. Chcę pisać dość prosto, ale na parę warstw, z których większość może być podziurawiona, by każdy mógł albo trafić na ślad moich myśli, albo zobaczyć czy jakiś jego klucz otwiera drogę do czegoś interesującego, lub chociaż ładnego.
Tyle że w tym tekście nawet jeśli jest kilka warstw, to mało, cienkie i wszystkie dziurawe, więc czytelnik nie ma za bardzo w co się wgryźć.

Chyba najbardziej byłbym zadowolony gdyby po przeczytaniu tej wprawki ktoś nie tyle odkrył głęboką myśl, co zamyślił się i może westchnął z poczucia nostalgii wywołanym jakimś skojarzeniem. Ale do tego daleka droga, a na razie cieszę się, że pisało się to z mniejszymi oporami niż się obawiałem ;)

Dodano po 2 minutach 19 sekundach:
AgaJa pisze: (śr 05 maja 2021, 15:12) Pierwsze zdanie jest ważne. To początek myśli: i że gwiazdy, i że mknęły i że po niebie.
Nie chciało mi się pisać, że perseidy, bo i po co? Albo ktoś zauważy, albo nie i oba wyniki są dobre ;)
ichigo ichie

Opowieść o sushi - blog kulinarny

...ale niektórzy z nas patrzą w gwiazdy.

8
Jason pisze: (śr 05 maja 2021, 15:17) po przeczytaniu tej wprawki ktoś nie tyle odkrył głęboką myśl, co zamyślił się i może westchnął z poczucia nostalgii wywołanym jakimś skojarzeniem.
To ja zabieram ze sobą
Gwiazdy mknęły po sierpniowym niebie. [...] wystarczyło mrugnąć, by którąś przegapić.
:)

...ale niektórzy z nas patrzą w gwiazdy.

9
Jason pisze: (śr 05 maja 2021, 14:11) czy iść za głównym celem, czy odbić na zadanie poboczne.

- To jak, jutro próbujemy drugiego wejścia na Tarnicę?
To było zabawne. I ciekawe. Myśl przewodnia? Chyba taka, że eskapizm w fantastykę, acz miły, nie jest konieczny, bo nasza rzeczywistość wcale nie jest mniej magiczna.

Dobry pomysł.

Ino, że z wykonaniem tak sobie.

Początek: wynika z niego, że gdyby gwiazdy mknęły ciągle, to nie można by było usiąść na krześle.

Poza tym mknięcie sugeruje, że masz na myśli ich stałą wędrówkę po niebie (ledwie zauważalną dla oka, ale gdyby założyć, że podzielimy na 24h długość równika niebieskiego przyjmując, że sfera niebieska ma promień równy odległości najdalszych gwiazd widocznych gołym okiem to wyjdzie, że gwiazdy za*ją jak cholera i jak najbardziej można powiedzieć, że mkną).
W każdym radzie bardziej kojarzy mi się mknięcie z tym stałym pozornym ruchem, niż ze spadaniem - spada przecież po jednej "gwieździe" i jest to krótki rozbłysk, więc nie mkną gwiazdy (w liczbie mnogiej, a więc oczekiwalibyśmy, że równocześnie).

Później mamy już mniej potknięć językowych, za to niestety kliszę trudną do zaakceptowania.
Poczuć przez chwilę inny rytm, taki nadawany przez drzewa i niebo, a nie budziki, telefony i światła drogowe.

No weź.


Za to na plus kolokwializmy, bo ożywiają tekst i fajnie wciągają czytelnika w głowę postaci.

Niestety miała tu być chyba pokazana magia, a wyszło blado. "Dominująca wstęga Drogi Mlecznej" to za mało, by roztoczyć nad czytelnikiem nocne niebo, pociągnąć jego wzrok w bezkres Wszechświata i skrzesać przed jego oczyma przedśmiertne błyski Perseid. Tego mi zabrakło. Bardzo.

Pomysł jak dla mnie jak najbardziej do recyklingu i wykorzystania, ale żeby powstał ciekawy tekst, trzeba się dużo dużo bardziej postarać.

...ale niektórzy z nas patrzą w gwiazdy.

10
Wyszła Ci taka dość klasyczna, melancholijna scenka. Jest dość wtórnie (te rozważania o wyrwaniu się z dala od budzika, świateł itd.), ale też dość przyjemnie, więc ocena, czy to źle czy dobrze, zależy od tego, co chciałeś uzyskać. No i od czytelnika, na jakiego trafisz.
Jest jakiś błysk w momencie, gdy mieszasz tę scenę z rozważaniami o sesji RPG. Język robi się, moim zdaniem, bardziej naturalny, ucieka od ogranych opisów.

Z drobnej łapanki:
Jason pisze: (śr 05 maja 2021, 14:11) Nie ciągle - można było usiąść na wyniesionym krześle, z dala od świateł wynajętych domków, odchylić głowę, oprzeć się i rozluźnić.
Czemu służy tutaj to "nie ciągle"? Jakby leciały ciągle, to by nie można wynieść krzesła i usiąść?
Jason pisze: (śr 05 maja 2021, 14:11) Mimo pozornego spokoju wystarczyło mrugnąć, by którąś przegapić.
Dlaczego spokój jest "pozorny"? Przecież ledwo co wyżej napisałeś, że można oprzeć się i rozluźnić. Gdzie tu jakiś niepokój?
Jason pisze: (śr 05 maja 2021, 14:11) - Nie wiem, jakoś lepiej mi się je ogląda... - wyjątkowo duży rozbłysk przeleciał, nisko, tuż nad drzewami - bo o czym tu pisać?
Coś mi tu w zapisie nie gra. Ten "Wyjątkowo duży rozbłysk" nie bardzo jest opisem mówienia, więc wielką literą raczej. Więc i dalej kropka i znów, po myślniku, wielka litera. Albo porozdzielać to jakoś na osobne linijki.

I na podsumowanie:
Jason pisze: (śr 05 maja 2021, 14:11) Trzeba by wcześnie wstać, zwłaszcza że robi się chłodno.
I tyle z romantycznego świata bez budzików ;)
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

...ale niektórzy z nas patrzą w gwiazdy.

11
Bardzo mi się podoba melancholijny nastrój tego tekstu. Może troszkę zbyt wiele tu ocierania się o egzaltację (te dominujące Drogi Mleczne, magia na wynos), ale bardzo ładnie mi to zagrało z ostatnim akapitem scenki. To przyjście drużyny w pewnym sensie ściągnęło mnie na ziemię, przywołało do rzeczywistości.
Brawo, Panie Jason!
Istnieje cel, ale nie ma drogi: to, co nazywamy drogą, jest wahaniem.
F. K.

Uwaga, ogłaszam wielkie przenosiny!
Można mnie od teraz znaleźć
o tu: https://mastodon.social/invite/48Eo9wjZ
oraz o tutaj: https://ewasalwin.wordpress.com/

...ale niektórzy z nas patrzą w gwiazdy.

12
Fanliang, dzięki :)
Myślałem, że spaczeń jest wystarczająco wymowny. A do Młotka ciągnie. Grałem w 1ed i teraz próbuję się odrobinę z 4ed.

AgaJa, cieszę się że coś znalazłaś i dziękuję za komentarz :)

MargotNoir, dzięki wielkie za komentarz. Lubię sposób w jaki patrzysz podczas weryfek i miałem cichą nadzieję, że zajrzysz ;)

Te parę wieczorów z perseidami ze mną zostanie i pewnie kiedyś wykorzystam w lepszy sposób. Tutaj też nie skupiałem się specjalnie na niebie, bo rzeczywiście tekst jest o konieczności eskapizmu, jakąkolwiek formę miałby przyjąć, a w tak krótkiej formie na pewno by mi wyszedł kicz, gdybym chciał pisać o wspaniałości nieba. Myślę, że jeden z bohaterów miał rację ;)
Przyznam się ze wstydem, ze dwa questy i wejście na Tarnicę zeszły się całkowicie przypadkowo i zauważyłem dopiero gdy wskazałaś. Gdy już mam obraz to piszę nieliniowo.

Adrianna, miło mi, że nawet się podobało ;) Dużo mi też daje wskazywanie które partie tekstu brzmią lepiej i dlaczego.
A co do spokoju i nerwowości, to dla mnie wygląda to tak: z jednej strony zdaje się to być idealna sytuacja by się rozluźnić, a z drugiej przez tą ulotność łatwo zacząć się spinać: że zaraz się skończy, że trzeba wypatrywać i nerwowo wodzić wzrokiem po niebie, inaczej coś się przegapi. Takie przemyślenia chciałem gdzieś tu kolanem wepchnąć miedzy wersami. Ale to moje odczucia i tylko piszę skąd brały się te konkretne słowa.

W każdym razie na pewno chcę pisać na większym poziomie precyzji językowej, zamiast rozważać, że jednak mknące gwiazdy są dość zrozumiałe, a obudzić się można ze słońce a nie budzikiem (a sam bym takich rzeczy nie wychwycił). To jak z serem: każdy wie, że najsmaczniejsze są dziury, ale by były dobre, reszta musi być na tip-top ;)
Teraz chyba czas na coś trochę dłuższego. albo kolejną wprawkę, jeśli przyjdzie do głowy wcześniej :P

Dodano po 3 minutach 36 sekundach:
i uciekł mi jeden komentarz w zbyt małym oknie

Czarna Emma, również dziękuję za wizytę. Miałem nadzieję, że trochę banałów przejdzie, skoro nie są w centrum ;)
ichigo ichie

Opowieść o sushi - blog kulinarny

...ale niektórzy z nas patrzą w gwiazdy.

14
tomek3000xxl, o kurczę, ale pozytywne i przyjemnie mnie zaskoczyłeś.
No i przełamałeś wzór, że komentujący to tylko panie, bo już się zacząłem zastanawiać na ile przypadek, na ile demografia forum, a na ile target :P

Potknięć i zanudzania jeszcze trochę będzie, ale dopóki przez to nie przejdę, to nie dojdę do tych dobrych kawałków ;)
ichigo ichie

Opowieść o sushi - blog kulinarny
ODPOWIEDZ

Wróć do „Wprawki, czyli ćwiczenia warsztatowe”

cron