20
autor: Medea33
Pisarz osiedlowy
No więc tak, czytając na żywca i czepiając się szczegółów (ale chyba o to tu chodzi?) :>
Początek - się gubię kto mówi do kogo
"Milczał. Uparcie, z tym osobliwym,.."
- tu może inaczej interpunkcja?
"Mojżesz przykucnął, aby spojrzeć mu w oczy. Nie wyrażały nic, prócz zaprzeczenia wszystkiemu i wszystkim."
- no właśnie, problem z podmiotem, w pierwszym mamy Mojżesza a w drugim oczy. Może „ te nie wyrażały..”
"– Chodź – powiedział, wyraźnie rysując sylaby ruchem warg."
- trochę mi trudno wyobrazić sobie te sylaby w, w zasadzie, jednosylabowym wyrazie. I raczej wargi niewiele mają tu roboty
"Mojżesz znał znaczenie tej monosylaby – było ono tożsame z postawą dziecka."
- to zdanie jakoś zgrzyta. Znał znaczenie – robi się rym, tożsame – zaleciało mi czymś technicznym, gramatyką
"– Sam pójdę, skoro nie chcesz.
Odwrócił się powoli do połyskującej w słońcu klawiatury pianina. Położył dłonie na klawiszach, lecz nie grał, wciąż patrząc na chłopca.
– Idziesz?"
- za dużo tu tego „chodzenia” (w sensie dosłownym). Bo przecież sam tylko „odwrócił się” a nie „podszedł”
"Chłopiec poprawił się na poduszkach. Mojżesz zaczął grać gamy. Jedna za drugą, wzlatywały ku niebu niczym dobre wróżki."
- to akurat mi się podoba, w kontekście dziecka i czarownej muzyki. Ale:
"Kiedy wróżki dotarły do chłopca,"
- to już za dużo „realizmu”, od razu widzę chmarę skrzydełkowatych stworzeń fruwających mu dookoła głowy
"Mojżesz uśmiechnął się. Kolejny obwód w mózgu Daniela został włączony siłą muzyki."
- to do zastanowienia. Rzeczywiście zgrzyta, ale może powinno? Mieliśmy już Mojżesza i wróżki, wszystko takie ulotne, metaforyczne, a tu nagle powrót na ziemię. Może trochę zbyt „fizyczny”, „techniczny” ale coś w tym jest, jakby Mojżesz był dyrygentem, inżynierem, który dzięki „sztuce” dokonuje cudu ożywienia.
Dream dancer