Pardąsik, próba mikrofonu. :oops:
[18+]
Obudził się od pocałunku. Włosy Kamili załaskotały po twarzy; poczuł wyraźnie zaplątany w nich zapach nocnego wiatru oraz daleki, niemal nieuchwytny aromat kardamonu.
„Skąd tu kardamon?” – Przemknęło m przez myśl.
– Wiem, że nie śpisz. – Usta Kamili musnęły skroń.
Uśmiechnął się i, nie otwierając oczu rozkoszował się każdym dotknięciem jej warg. Ogarnęło go dobrze znane rozluźnienie, które odczuwał tylko z nią. Z cichym westchnieniem przewrócił się na wznak, niby przypadkiem zrzucając kołdrę.
Kamila zachichotała; poczuł znajome ciepło oddechu tuż nad uchem. Podniósł się i przywarł ustami do jej warg. Nagle wszystko straciło znaczenie, zaginęło w namiętnym zapamiętaniu. Pieścili się przez chwilę w milczeniu. Z uśmiechem patrzył na ukochane, tak bliskie oczy kobiety, której imienia nigdy nie mógł zapamiętać. Choć bezimienna, była mu stokroć bardziej ukochana niż te, które znał z nazwiska.
– Na co czekasz? – spytała.
Uciszył ją pocałunkiem, rękoma oswabadzając z więzów ubrania. Haftki stanika zacięły się jedna o drugą; nie mógł ich rozpiąć.
Zachichotała, odrzucając głowę do tyłu. Kaskada luźno upiętych włosów opadła na nagie, gładkie ramiona.
– Czyżbyś zapomniał?
Zbył pytanie milczeniem, na chwilę pozostawiając stanik w spokoju. W skupieniu rozbierał ją dalej, odsłaniając coraz więcej i więcej tak dobrze znanego ciała. Wzrokiem oraz dłońmi pieścił każdy centymetr nagiej skóry, chłonął jej zapach, upijał się nim.
– Wyszedłeś z wprawy – podkpiwała, gdy ponownie wrócił do haftek. Tym razem pokonał zapięcie bez trudu, choć drżące palce i chichoty kochanki nie ułatwiały zadania.
Przyciągnął ją do siebie, zamknął oczy. Pragnął skupić się na odczuwaniu wytęsknionego ciepła drobnych rąk. Całując jędrne, gładkie niczym marmur piersi, sunął dłońmi po bokach i pośladkach.
Jęknęła, jakby chcąc coś powiedzieć. Prędkim, namiętnym pocałunkiem przypomniał, że nie lubi słów. W takich momentach wydawały mu się nie na miejscu.
Wziął ją brutalnie, niemal bez uprzedzenia. Dopiero głośny, gardłowy jęk otrzeźwił go, zmusił do wsłuchania się w znajomy głos.
– A jednak… nie zapomniałeś.
Słowa dochodziły z dziwnego oddalenia, choć wypowiadające je usta były tak blisko.
Szczytował, jak zwykle, z zamkniętymi oczyma. Nie umiał w takich chwilach patrzeć na kobiety. Rozkosz wydawała mu się zbyt zjawiskiem zbyt osobistym, jedynie własnym.
Jej krzyk zagłuszył śpiew ptaków. Za oknem szarzał świt.
Zasypiał z poczuciem dobrze spełnionego obowiązku. W ostatnim ułamku sekundy, pomiędzy snem a jawą, usłyszał cichy szept.
– Dziękuję – powiedziała.
Poczuł miękkość okrywającej ich kołdry. Usnął, wtulony w znajomy zapach kochanego ciała.
Danie w sosie porzeczkowym - wprawka na wyzwanie [18+]
1Istnieje cel, ale nie ma drogi: to, co nazywamy drogą, jest wahaniem.
F. K.
Uwaga, ogłaszam wielkie przenosiny!
Można mnie od teraz znaleźć
o tu: https://mastodon.social/invite/48Eo9wjZ
oraz o tutaj: https://ewasalwin.wordpress.com/
F. K.
Uwaga, ogłaszam wielkie przenosiny!
Można mnie od teraz znaleźć
o tu: https://mastodon.social/invite/48Eo9wjZ
oraz o tutaj: https://ewasalwin.wordpress.com/