Siedem Stopni Drabeliny - zabawa

61

Latest post of the previous page:

Omamy ostatniego czarodzieja



Wszystko pokryli bielą.

Domy, ulice, pościel i ciała kobiet. Nawet moje włosy i skórę. Biel zasnuwa mi oczy, pochłania zieloność dżungli, skrzeczące papugi i czarnookie dziewczyny w turbanach. Czerwone słońce pluska się w oceanie. Kiedyś umiałem sprawić, żeby czas wirował jak oszalały.

- Panie Waldemarze!

Ktoś krzyczy do mnie ze szmaragdowych otchłani, echo powtarza moje imię, ale to nic, to tylko wiatr.

- Panie Waldemarze, niech pan będzie grzeczny!

Kiedyś umiałem wywołać sztorm!

- Panie Waldemarze, ja bardzo pana proszę, jeszcze łyżeczka! To dobra zupa! Szczawiowa, z jajkiem!

Z zieleni wypływa biała kula.

Są silniejsi ode mnie. Potrafią zatrzymać czas.
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

Siedem Stopni Drabeliny - zabawa

62
Omamy ostatniego czarodzieja
Bladosine niebo wymuszało ciszę, ptaki umilkły. Książę Oleg zatrzymał drużynę.
— Wynijdź wołchwu, Bojanie — zawołał.
Z gąszczy, kosturem dziadowskim wsparty, wyszedł starzec.
— Po coś przybył?
— Niebo deszcze wstrzymuje i Słońce — Książe zaczął cicho, stopniowo wzmacniając głos. — Jabłonie - bezowocne. Zboża - pleśnieją. Głód za gardła chwyta ludzi, ale guślarzom nie brak jadła.
Odczekał chwilę, by lud w lesie skryty usłyszał.
— Czym poczciwych mamisz, że ostatki oddają? — grzmiał — Tym akuratność twoja?
Zadrżał Bojan, słysząc tłuszczy szemranie. Potem krótki świst.
Upadł.
— Krwią bunt tłumisz? — zasyczał.
— Tylko twoją.
— Przeklinam więc lud! Okrągłe nazwą płaskim. Śmierć z obłokami pomylą. Nieuctwo nakarmią strachem, aż nienawiść zrodzi. Knowaniom uwierzą...
"Im więcej ćwiczę, tym więcej mam szczęścia""Jem kamienie. Mają smak zębów."
"A jeśli nie uwierzysz, żeś wolny, bo cię skuto – będziesz się krokiem mierzył i będziesz ludzkie dłuto i będziesz w dłoń ujęty przez czas, przez czas – przeklęty."

Siedem Stopni Drabeliny - zabawa

63
Patrzył na nią jak przez mgłę. Było mu niedobrze. Wirowało w głowie.
Płakała, wycierając nieustannie oczy chusteczką.
- Jest pan moją ostatnią nadzieją...
Westchnął. Nie spał od kilku dni. Był chory, płacząca blondynka dwoiła mu się w oczach.
- Ma Pani jakiś przedmiot syna? - wyszeptał z trudem.
Drżącymi dłońmi wysypala z torebki cały stos.
Wybrał breloczek w kształcie smoka. Zacisnął na nim dłoń, przymknął oczy. Skupił się.
- Chłopcu nic nie dolega. Jest w chacie... Nie, w szopie. Obok starego wiatraka. I konie... Dużo koni.
Kiedy otworzył oczy patrzyła na niego z podziwem. I nadzieją.

Ciało chłopca odnaleziono dokładnie tam, gdzie opisał.
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover

Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.

Siedem Stopni Drabeliny - zabawa

64
Oj. Ojoj. Niełatwo było. Dziękuję wszystkim za smaczny poczęstunek.

Ster przejmie Godhand
Ostatecznie zupełnie niedaleko odnalazłem fotel oraz sens rozłożenia się w nim wygodnie Autor nieznany. Może się ujawni.
Same fakty to kupa cegieł, autor jest po to, żeby coś z nich zbudować. Dom, katedrę czy burdel, nieważne. Byle budować, a nie odnotowywać istnienie kupy. Cegieł. - by Iwar
Dupczysław Czepialski herbu orka na ugorze

Siedem Stopni Drabeliny - zabawa

65
Wielkie dzięki Misieq,

Nie wymieniam słowa, tabela pozostaje bez zmian.

Aktualna tabela:

Skrzydło I: czarodziej, oko, dziewczyna, słońce, tajemnica, ręka, lustro, przygoda, grzech

Brzuch: słodki, zapomniany, złoty, brudny, wesoły, pokraczny, ostatni, czarny, lepki

Skrzydło II: kraina, duch, słowo, zwierzę, omam, labirynt, mrok, księżyc, bestia

Temat: Lustro złotej bestii
Termin: 22.08.2019

Powodzenia!
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover

Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.

Siedem Stopni Drabeliny - zabawa

66
Lustro złotej bestii (legenda karczmarska godna prologu powieści fantasy)

Opowiadałem ostatnio o złotym smoku, co to rzucił cień strachu na krainę, siał pożogę i popielił miasta. Dokończę historię, dajcie tylko pajdę chleba i coś do zwilżenia warg.

Zebrali się mędrcy z całego świata, zza gór i oceanów. Przeszukiwali biblioteki, odczytywali znaki z run, aż w końcu przepowiedzieli, że bestię zgładzi śmiałek, który wcześniej ze skarbca twierdzy wykradnie to, co najcenniejsze. Ruszyli włamywacze, krasnoludzcy jubilerzy, metalurgowie – wyszukiwali olbrzymie rubiny, diamenty, upstrzone bogactwem korony. Żaden nie wrócił.

Po latach mroku, przez wrota fortecy wyszedł rycerz. Trzymał w drżących dłoniach okrągłe, pozbawione zdobień lustro. Odbijała się w jego tafli młoda, zakrwawiona twarz.
“One day I will find the right words, and they will be simple.” ― Jack Kerouac

Siedem Stopni Drabeliny - zabawa

67
Wrócił.
Właściwie to bez powodu. Powód nie musiał się znaleźć.
Gdzie jesteś, kurwo?! Gdzie go ukryłaś?!
Para szafirowych oczu śledziła każdy krok ubłoconych buciorów.
Gdzie on jest?!
Między nimi pojawiły się bose stopy. Nagle... twarz.
...Ma...?
Ćśś.

Wraca.
Wszystko wraca.
Lał za ojca, za matkę, za dziadka, za babkę... Za ojca, przez ojca i ojca. Jak ojciec.
Wstrząsnął się.
Kłykcie bolą. W gardle sucho. Musi wlać.
Michaś? Chodź no. Kochasz tatusia, co?... Kochasz. Idź, przynieś tatusiowi złoto.

Ujrzał w szkle odbicie bestii o pigwowej barwie. Miała błękitne oczy. Jak on.
Szybko opróżnił butelkę. Bestię zastąpiła słodycz.

Ćśśś, spokojnie, ćśś...
Wróci.
Dzwoń po posiłki!

Siedem Stopni Drabeliny - zabawa

68
Lustro złotej bestii (wersja amerykańska)

Wyszedł z pracy chwiejnym krokiem, z torbą przewieszoną przez ramię. Zważył w dłoni kluczyki do czarnego Dodge`a. Potrzebował spaceru.

Wylądował w pubie przy Trzynastej, gdzie zamówił szkocką. Obok usiadła latynoska dziewczyna o szerokim uśmiechu. Skinął na barmana, „dla niej to samo”.

– Masz piękne, złote włosy. Wyglądasz na smutnego. Rozweselić cię?

***

Na ścianie naprzeciwko łóżka wisiało lustro. Patrzył na zgrabne pośladki, szerokie biodra, smukłe plecy.

– Ochhh, jesteś bestią! – krzyknęła. Zacisnął powieki.

Zbliżenie, targowisko w Bagdadzie, na celowniku groźny terrorysta oraz trzydziestu cywilów, w tym ośmioro dzieci. Po naciśnięciu guzika ekran zasnuł dym.

Zepchnął dziewczynę i spojrzał bestii prosto w oczy.
“One day I will find the right words, and they will be simple.” ― Jack Kerouac

Siedem Stopni Drabeliny - zabawa

69
Lustro złotej bestii
No dobra – napisałem.
Wydaje się nawet niezłe. Pomysł, twierdzę, zabawny. Temat może niezbyt głęboki, lecz nie ja wybierałem. Podmiot nawet dość bardzo, jak mniemam, liryczny. Akcja – wartka niczym kolejka przy kasie w Biedronce, ale jest, no, dobra. A bo to zawsze musi być ogień? "Zwolnij, aby przyspieszyć!" Tak! Dokładnie! Warto jest dodać trochę jakiejś filozofii. Nadaje dziełu głębi. Jeśli spytają, powiem, że to Zen.
No dobra, zobaczmy co na to Wery:
— Dałoby dribbla z tego zrobić.
— Czterokrotnie powtarzasz "No dobra". Tutaj trzeba ważyć każdą frazę!
— Humor strasburgski jak Morze Kaspijskie.
— Zgrzytasz mi w zębach okrutnie.
— Zabrakło jednego słowa.
— Paździerz...
"Im więcej ćwiczę, tym więcej mam szczęścia""Jem kamienie. Mają smak zębów."
"A jeśli nie uwierzysz, żeś wolny, bo cię skuto – będziesz się krokiem mierzył i będziesz ludzkie dłuto i będziesz w dłoń ujęty przez czas, przez czas – przeklęty."

Siedem Stopni Drabeliny - zabawa

70
Lustro złotej bestii

(Disclaimer: przysięgam na grób mojej świnki morskiej, że miałam pomysł zanim zobaczyłam wersję pana Yonka)

Zabawne skojarzenie? Jest.
Bestia. Muskuły. Ryk. Lew, a jak lew, to kocie oczy reflektorów. Płomyki słońca śmigają po woskowanej sierści, łapy szarpią darń, ślad uwiecznia potęgę stalowego cielska.
Bieżnik na dwa palce. Pojemność dwa czterysta.
Zetor. To brzmi dumnie.
Oczywiście ma wsteczne. Kwadracik obejmujący to, co minęło. Ramkę na kawałek rzeczywistości idealną, by się w niej rozegrała historia akurat na sto słów.

Ba, tylko jaka?
Myślisz, myślisz, mózg buzuje, kipi, w zupie skojarzeń snuje się makaron fabuły - póki co al dente, ale jest.
I naraz... pyk. Bateria pada.
W lustrze tabletu widzisz buzię wykrzywioną wściekłością.
Zła. Oj, zła ta bestia.

Siedem Stopni Drabeliny - zabawa

71
Żółtą koszulkę lidera otrzymuje Margot. Za całość i "Kwadracik obejmujący to, co minęło".

Gratulacje.
"Każdy jest sumą swoich blizn" Matthew Woodring Stover

Always cheat; always win. If you walk away, it was a fair fight. The only unfair fight is the one you lose.

Siedem Stopni Drabeliny - zabawa

72
O, żem się nie spodziewała:)

Wymieniam przygodę na asymetrię.

Aktualna tabela:

Skrzydło I: czarodziej, oko, dziewczyna, słońce, tajemnica, ręka, lustro, asymetria, grzech

Brzuch: słodki, zapomniany, złoty, brudny, wesoły, pokraczny, ostatni, czarny, lepki

Skrzydło II: kraina, duch, słowo, zwierzę, omam, labirynt, mrok, księżyc, bestia

Temat:

Labirynt zapomnianych rąk.


Do 30.08

Powodzenia!

Siedem Stopni Drabeliny - zabawa

73
Labirynt zapomnianych rąk

Popycha mnie wspomnienie majowego wiatru. Mam na sobie jasnoróżową sukienką – podobno krótką i wyzywającą. Gałązki jałowca tworzą ściany labiryntu, za plecami nikną latarnie. W głowie szumi alkohol, lecz znam drogę: prawo, lewo, prosto, skos. Ścieżka się zwęża, kłujące łaskotanie pieści odsłonięte ramię. Koszmar zaczyna się, gdy przyśpieszam kroku, a przez zieloną gęstwinę przebijają się ręce – wszystkie takie same, ze śladami brudu pod obgryzionymi paznokciami, z blizną w kształcie litery „v”, pachnące potem i spermą, sięgające jasnoróżowej sukienki.

Na jawie widzę każdy szczegół, a we śnie – tylko dłonie. Dlatego wolę noce. Chciałabym wyśnić kiedyś labirynt zapomnianych rąk; rąk, które można zapomnieć.
“One day I will find the right words, and they will be simple.” ― Jack Kerouac

Siedem Stopni Drabeliny - zabawa

74
Labirynt zapomnianych rąk
— Cholera jasna! — zakląłem, gdy znów nie udało się wyregulować zapłonu. Silnik kaszlał jak przy ciężkiej gruźlicy, ale zapalić ani myślał.
— Nie denerwuj się tak. — Usłyszałem za plecami.
Dziadek Stefan przysiadł na ławeczce.
— Sorki dziadek. Nie mogę wyczuć tego grata.
— Widzisz — zaczął — do każdej roboty, człowiek ma w głowie ręce. Do siekierki są inne, do młotka inne, do motora. Im częściej coś robisz, tym stają się silniejsze i szybciej do roboty wychodzą. A głowa – jak tamten las. Nie znasz ścieżek, to zbłądzisz.
— Te moje są chyba lewe. — Parsknąłem.
— Swoich jeszcze nie znalazłeś, a moje? — Postukał palcem w czoło. — Pogubiły się biedactwa.
"Im więcej ćwiczę, tym więcej mam szczęścia""Jem kamienie. Mają smak zębów."
"A jeśli nie uwierzysz, żeś wolny, bo cię skuto – będziesz się krokiem mierzył i będziesz ludzkie dłuto i będziesz w dłoń ujęty przez czas, przez czas – przeklęty."

Siedem Stopni Drabeliny - zabawa

75
Labirynt zapomnianych rąk


Nie miała pamięci do twarzy, lecz do rąk.

Najbardziej zafascynowana dłońmi dzieci i starców, opisywała je ze szczegółami, nie pomijając nawet najmniejszej plamki na paznokciu. Wpatrywałem się w błyszczące, ale nieobecne oczy, słuchając historii o zmarszczkach, dołeczkach, bliznach... Wówczas nasze splecione palce tworzyły labirynt dla strużek potu, drążących powoli kolejne korytarze. Marzyłem, że jestem kroplą, która wypływa spomiędzy linii papilarnych, skapuje na ziemię i wsiąka w nią. Nie chciałem składać się tylko z rąk.

Ja – człowiek bez twarzy, wolałem odciąć dłonie niż trwać w uścisku. Nadal zdziwiony, że nie zerwały się do lotu, jak w opowieściach, o których próbuję zapomnieć.

Wróć do „Nasze Zabawy Literackie”

cron