NAJLEPSZA MINIATURA PAŹDZIERNIKA 2019 - Może

1
Do Karlskrony zostało jeszcze kilka godzin rejsu. Pogoda nie rozpieszcza, parszywie zimno, wieje potępieńczo i jeszcze leje jak z cebra. Obudzone morze kołysze łajbą, fale roztrzaskują się o burty, zawieszają w powietrzu kiście syczących rozbryzgów.
Tak jest na zewnątrz.

Kajuta numer 8111 nie różni się od innych. Klitka dwa na cztery metry z oknem nad łóżkiem, stolikiem i lampką. Już raz mi ją przydzielili, to się właściwie nie zdarza. Poznałem po wyblakłym obrazku z wielorybami, okolonym pożółkłym passe partout, zamkniętym w ramce z pękniętą w rogu szybką. Przypadek?
Za ścianą słychać wymiotującego nieszczęśnika. To też już było. Deja vu.

Chociaż nie, nie całkiem. Wtedy, tamtym razem, wydawało mi się, że nie ma sprawy. Dzisiaj – nie.

Ani myślę wychodzić na zewnątrz, na pokłady z telewizją i barem, nie chcę nikogo spotykać, rozmawiać, nie chcę nikogo widzieć.

Stoję pod prysznicem, trzymam się mocno uchwytu, bo przy sztormowej pogodzie łatwo jest się przewrócić i rozbić paskudnie głowę. Chcę zmyć z siebie złość i smutek. Szarpiące wspomnienia, niechciane wczoraj. Gorąca woda chłoszcze nagie ciało. Czasem mam wątpliwości, czy na pewno jest moje. Czy pasuje do mojego prawdziwego ja, które jest w nim schowane. Wsuwam twarz w strumień wody i na bezdechu zastanawiam się co ja tutaj robię.
Ta cała drajwerka: tu nie ma bookingów ze śniadaniem do łóżka, basenem i jacuzzi. Śpisz na ulicy. Jesz na ulicy, i tu też się załatwiasz. Tu żyjesz. Tydzień, dwa, cztery, sześć tygodni... Potem przyjeżdżasz na chwilę do domu, wyalienowany i wyżęty jak szmata. Zarejestrujesz tylko drobiny entropii, za każdym razem inne, za każdym razem więcej. Tego, co zostaje w palcach, nie spłuczesz pod żadnym prysznicem w hotelu, na bazie, na parkingu. Albo w kajucie na promie.

Może to zło, które czuję, już się zagnieździło we mnie na dobre.
A może to tylko morze.

Złe morze.

Może

2
Bardzo prawdziwe, Ruin. Bardzo dobre, takie z trzewi.
gosia

„Szczęście nie polega na tym, że możesz robić, co chcesz, ale na tym, że chcesz tego, co robisz.” (Lew Tołstoj).

Obrazek

Może

3
Dzięki siostro_ithulu:)
Miało już nie być kawałków z drogi w miniaturowni, ale skoro siostra_Isabel się wynurzyła z tym, że moje relacje z przepraw promowych są nudne

Może

4
brat_ruina, dobre. Bardzo dobre. I nie traktuj tego co za chwilę przeczytasz, jak jakieś czepianie.
Gdy pisałeś na SB'q, było mniej ugrzecznione i więcej emocji - smutku. Tamto było bardziej żywe.
Ale wiesz jaka jest różnica? Jak dostać prezent w szarym kartonowym pudełku, albo w kolorowym przewiązanym kokardką.
Prezent jest prezent.
"Im więcej ćwiczę, tym więcej mam szczęścia""Jem kamienie. Mają smak zębów."
"A jeśli nie uwierzysz, żeś wolny, bo cię skuto – będziesz się krokiem mierzył i będziesz ludzkie dłuto i będziesz w dłoń ujęty przez czas, przez czas – przeklęty."

Może

5
brat_ruina, Isabel powinna Cię w takim razie częściej prowokować. Bardzo dobry oddźwięk to znajduje ;)

Melancholijne, a wyraziste - to wcale nie tak łatwo dostać. Lubię Twoje kawałki z drogi, a to, mam wrażenie, jeden z lepszych, które czytałam. I opisy działają na wyobraźnię i refleksje na emocje. I ta długość w sam raz tu gra - nie ma wrażenia urwania czy niedopowiedzenia/spłycenia. Dobra robota.
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"


Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"

Może

6
To jest najlepszy fragment:
brat_ruina pisze: Gorąca woda chłoszcze nagie ciało. Czasem mam wątpliwości, czy na pewno jest moje. Czy pasuje do mojego prawdziwego ja, które jest w nim schowane. Wsuwam twarz w strumień wody i na bezdechu zastanawiam się co ja tutaj robię.
Ta cała drajwerka: tu nie ma bookingów ze śniadaniem do łóżka, basenem i jacuzzi. Śpisz na ulicy. Jesz na ulicy, i tu też się załatwiasz. Tu żyjesz. Tydzień, dwa, cztery, sześć tygodni... Potem przyjeżdżasz na chwilę do domu, wyalienowany i wyżęty jak szmata. Zarejestrujesz tylko drobiny entropii, za każdym razem inne, za każdym razem więcej. Tego, co zostaje w palcach, nie spłuczesz pod żadnym prysznicem w hotelu, na bazie, na parkingu.
Dookoła jest ramka, ta ramka wspomniana tu:
brat_ruina pisze: Poznałem po wyblakłym obrazku z wielorybami, okolonym pożółkłym passe partout, zamkniętym w ramce z pękniętą w rogu szybką.
Nie wiem, czy to zrobiłeś świadomie, ale ja uwielbiam, kiedy ktoś stosuje ten myk. Coś w treści daje wskazówkę, jak czytać formę utworu. Dla wielu odbiorców to jest detal bez znaczenia, a ja zawsze się ucieszam, gdy coś takiego widzę.

Kilka momentów do rozważenia:
brat_ruina pisze: Zarejestrujesz tylko drobiny entropii
Zastanowiłabym się, czy to na pewno najlepszy czasownik tutaj.
brat_ruina pisze: nie spłuczesz pod żadnym prysznicem w hotelu, na bazie, na parkingu. Albo w kajucie na promie.
Za dużo tego wymieniania. Może zrezygnować z tego zdania z kajutą? Przecież wciąż w tej kajucie jesteśmy, ona jest obecna i tak...
brat_ruina pisze: Może to zło, które czuję, już się zagnieździło we mnie na dobre.
A może to tylko morze.

Złe morze.
Coś mi tu nie gra. Jest pytanie o zło wewnątrz, jest morze, jest możliwość, że to morze jest złe. Zastanowiłabym się jeszcze raz, co tak naprawdę ma być powiedziane w tych trzech zdaniach. Na przykład: co naprawdę serce czuje - złe morze czy morze zła? Mam uczucie, że myśl tu koło sedna krąży, ale nie trafia w nie dokładnie.

Natomiast ogólnie - bardzo ładny utwór. Jak ja dobrze pamiętam prom do Karlskrony i zarzyganych pijanych Szwedów (nie Polaków, wcale nie Polaków!) w każdym kącie! Mimo sklepów, barów i dyskotek, jesteśmy tam przeraźliwie samotni w ciemności na środku morza. Kajuta jest ciasna jak klatka. Prysznic ryczy, a i tak niczego nie da rady zagłuszyć. I to wszystko w tekście jest, w nim albo tuż za nim. Widać, kiedy się odchyli zdanie jak zasłonkę. Brawo!
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium

Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka

Może

7
Bardzo dobre. Już to kiedyś mówiłem, ale powtórzę: przypomina najlepsze miniatury Bunina. On też podróżował po świecie, umiał pisać, potrafił obserwować i - co najważniejsze - miał coś do przekazania, ujmując to w przekonującą formę.

Może

8
Cholernie smutne.
Wczoraj oglądałam dokument o Boltzmannie. Ponoć mówił, że czasem widzi jak cały świat rozpada się na jego oczach (nic dziwnego, że pracował nad entropią). Próba wyobrażenia sobie tego była dla mnie dość wstrząsająca. Piszę to, bo ten tekst uderza w podobne nuty we mnie. W te samą nostalgię.
Co ważne, te wyczytane emocje są dla mnie wiarygodne.
A! Nie jest to jakoś strasznie ważne, ale "łajba" kojarzy mi się raczej z łodzią. Albo z jakimś połatanym kutrem rybackim... Nie znam się na terminologii morskiej, to się nie upieram, ale o wrażeniach donoszę, jakby co ;).

Może

9
Ja też mam podobne odczucia, po 14 latach gotowania na pod londyńskim zadupiu
Prawdziwy tekst napisany przez kogoś, kto ma naprawdę tego wszystkiego dość.
Kolejny raz brawo :clap: Bracie_ruina :)

Może

10
Dla mnie najlepszy fragment zaczyna się od ''Stoję pod prysznicem...'', bo to trzepie porządnie. Jakby krzyk duszy... i to jest prawdziwe, to aż boli i za zobrazowanie tej chwili wielki szacunek i uznanie. :clap:

Pozdrawiam.

Może

11
Dziękuję wszystkim za wizytę i wpisy. Serdeczności dla Was.

siostro_Thano, nie robię celowo żadnych myków (o ile się jakoś nazywają i jest do tego schemat, to raczej nie chcę o tym wiedzieć, bo zacznie się kombinatorka qnia pod górę)

bracie_Gorgiaszu, bezczelną hipokryzją będzie jak nie przyznam, że pochlebne wpisy nie łechcą mojej próżności, ale postawienie przy Buninie - no to na grubo pojechałeś:)

Może

12
Bracie_ruino, twoje przeczytam wszystko. Prom, droga, zmywanie garów – cokolwiek opiszesz, zawsze mi coś zostanie w duszy.
Brawo.
There is no God and we are his prophets.
The Road by Cormac McCarthy

Może

13
elka pisze: Dla mnie najlepszy fragment zaczyna się od ''Stoję pod prysznicem...'', bo to trzepie porządnie.
On na to liczył :) Na poważnie: dobry, poważny tekst i niezły warsztat. Ale jakby ten ostatni był jeszcze lepszy...
Panie, ten kto chce zarabiać na chleb pisząc książki, musi być pewny siebie jak książę, przebiegły jak dworzanin i odważny jak włamywacz."
dr Samuel Johnson

Może

14
Navajero pisze: elka pisze:
Source of the post Dla mnie najlepszy fragment zaczyna się od ''Stoję pod prysznicem...'', bo to trzepie porządnie.

On na to liczył
Jak to się stało, że nie poszłam w tę stronę jeszcze dalej, przecież faktycznie mogłam... hmm
Jestem sobą rozczarowana.
ODPOWIEDZ

Wróć do „Najlepsza Miniatura Miesiąca”

cron