Do Karlskrony zostało jeszcze kilka godzin rejsu. Pogoda nie rozpieszcza, parszywie zimno, wieje potępieńczo i jeszcze leje jak z cebra. Obudzone morze kołysze łajbą, fale roztrzaskują się o burty, zawieszają w powietrzu kiście syczących rozbryzgów.
Tak jest na zewnątrz.
Kajuta numer 8111 nie różni się od innych. Klitka dwa na cztery metry z oknem nad łóżkiem, stolikiem i lampką. Już raz mi ją przydzielili, to się właściwie nie zdarza. Poznałem po wyblakłym obrazku z wielorybami, okolonym pożółkłym passe partout, zamkniętym w ramce z pękniętą w rogu szybką. Przypadek?
Za ścianą słychać wymiotującego nieszczęśnika. To też już było. Deja vu.
Chociaż nie, nie całkiem. Wtedy, tamtym razem, wydawało mi się, że nie ma sprawy. Dzisiaj – nie.
Ani myślę wychodzić na zewnątrz, na pokłady z telewizją i barem, nie chcę nikogo spotykać, rozmawiać, nie chcę nikogo widzieć.
Stoję pod prysznicem, trzymam się mocno uchwytu, bo przy sztormowej pogodzie łatwo jest się przewrócić i rozbić paskudnie głowę. Chcę zmyć z siebie złość i smutek. Szarpiące wspomnienia, niechciane wczoraj. Gorąca woda chłoszcze nagie ciało. Czasem mam wątpliwości, czy na pewno jest moje. Czy pasuje do mojego prawdziwego ja, które jest w nim schowane. Wsuwam twarz w strumień wody i na bezdechu zastanawiam się co ja tutaj robię.
Ta cała drajwerka: tu nie ma bookingów ze śniadaniem do łóżka, basenem i jacuzzi. Śpisz na ulicy. Jesz na ulicy, i tu też się załatwiasz. Tu żyjesz. Tydzień, dwa, cztery, sześć tygodni... Potem przyjeżdżasz na chwilę do domu, wyalienowany i wyżęty jak szmata. Zarejestrujesz tylko drobiny entropii, za każdym razem inne, za każdym razem więcej. Tego, co zostaje w palcach, nie spłuczesz pod żadnym prysznicem w hotelu, na bazie, na parkingu. Albo w kajucie na promie.
Może to zło, które czuję, już się zagnieździło we mnie na dobre.
A może to tylko morze.
Złe morze.
Może
4brat_ruina, dobre. Bardzo dobre. I nie traktuj tego co za chwilę przeczytasz, jak jakieś czepianie.
Gdy pisałeś na SB'q, było mniej ugrzecznione i więcej emocji - smutku. Tamto było bardziej żywe.
Ale wiesz jaka jest różnica? Jak dostać prezent w szarym kartonowym pudełku, albo w kolorowym przewiązanym kokardką.
Prezent jest prezent.
Gdy pisałeś na SB'q, było mniej ugrzecznione i więcej emocji - smutku. Tamto było bardziej żywe.
Ale wiesz jaka jest różnica? Jak dostać prezent w szarym kartonowym pudełku, albo w kolorowym przewiązanym kokardką.
Prezent jest prezent.
• "Im więcej ćwiczę, tym więcej mam szczęścia" • "Jem kamienie. Mają smak zębów." •
• "A jeśli nie uwierzysz, żeś wolny, bo cię skuto – będziesz się krokiem mierzył i będziesz ludzkie dłuto i będziesz w dłoń ujęty przez czas, przez czas – przeklęty." •
• "A jeśli nie uwierzysz, żeś wolny, bo cię skuto – będziesz się krokiem mierzył i będziesz ludzkie dłuto i będziesz w dłoń ujęty przez czas, przez czas – przeklęty." •
Może
5brat_ruina, Isabel powinna Cię w takim razie częściej prowokować. Bardzo dobry oddźwięk to znajduje 
Melancholijne, a wyraziste - to wcale nie tak łatwo dostać. Lubię Twoje kawałki z drogi, a to, mam wrażenie, jeden z lepszych, które czytałam. I opisy działają na wyobraźnię i refleksje na emocje. I ta długość w sam raz tu gra - nie ma wrażenia urwania czy niedopowiedzenia/spłycenia. Dobra robota.

Melancholijne, a wyraziste - to wcale nie tak łatwo dostać. Lubię Twoje kawałki z drogi, a to, mam wrażenie, jeden z lepszych, które czytałam. I opisy działają na wyobraźnię i refleksje na emocje. I ta długość w sam raz tu gra - nie ma wrażenia urwania czy niedopowiedzenia/spłycenia. Dobra robota.
Powiadają, że taki nie nazwany świat z morzem zamiast nieba nie może istnieć. Jakże się mylą ci, którzy tak gadają. Niechaj tylko wyobrażą sobie nieskończoność, a reszta będzie prosta.
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"
Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"
R. Zelazny "Stwory światła i ciemności"
Strona autorska
Powieść "Odejścia"
Powieść "Taniec gór żywych"
Może
6To jest najlepszy fragment:
Kilka momentów do rozważenia:
Natomiast ogólnie - bardzo ładny utwór. Jak ja dobrze pamiętam prom do Karlskrony i zarzyganych pijanych Szwedów (nie Polaków, wcale nie Polaków!) w każdym kącie! Mimo sklepów, barów i dyskotek, jesteśmy tam przeraźliwie samotni w ciemności na środku morza. Kajuta jest ciasna jak klatka. Prysznic ryczy, a i tak niczego nie da rady zagłuszyć. I to wszystko w tekście jest, w nim albo tuż za nim. Widać, kiedy się odchyli zdanie jak zasłonkę. Brawo!
Dookoła jest ramka, ta ramka wspomniana tu:brat_ruina pisze: Gorąca woda chłoszcze nagie ciało. Czasem mam wątpliwości, czy na pewno jest moje. Czy pasuje do mojego prawdziwego ja, które jest w nim schowane. Wsuwam twarz w strumień wody i na bezdechu zastanawiam się co ja tutaj robię.
Ta cała drajwerka: tu nie ma bookingów ze śniadaniem do łóżka, basenem i jacuzzi. Śpisz na ulicy. Jesz na ulicy, i tu też się załatwiasz. Tu żyjesz. Tydzień, dwa, cztery, sześć tygodni... Potem przyjeżdżasz na chwilę do domu, wyalienowany i wyżęty jak szmata. Zarejestrujesz tylko drobiny entropii, za każdym razem inne, za każdym razem więcej. Tego, co zostaje w palcach, nie spłuczesz pod żadnym prysznicem w hotelu, na bazie, na parkingu.
Nie wiem, czy to zrobiłeś świadomie, ale ja uwielbiam, kiedy ktoś stosuje ten myk. Coś w treści daje wskazówkę, jak czytać formę utworu. Dla wielu odbiorców to jest detal bez znaczenia, a ja zawsze się ucieszam, gdy coś takiego widzę.
Kilka momentów do rozważenia:
Zastanowiłabym się, czy to na pewno najlepszy czasownik tutaj.
Za dużo tego wymieniania. Może zrezygnować z tego zdania z kajutą? Przecież wciąż w tej kajucie jesteśmy, ona jest obecna i tak...
Coś mi tu nie gra. Jest pytanie o zło wewnątrz, jest morze, jest możliwość, że to morze jest złe. Zastanowiłabym się jeszcze raz, co tak naprawdę ma być powiedziane w tych trzech zdaniach. Na przykład: co naprawdę serce czuje - złe morze czy morze zła? Mam uczucie, że myśl tu koło sedna krąży, ale nie trafia w nie dokładnie.
Natomiast ogólnie - bardzo ładny utwór. Jak ja dobrze pamiętam prom do Karlskrony i zarzyganych pijanych Szwedów (nie Polaków, wcale nie Polaków!) w każdym kącie! Mimo sklepów, barów i dyskotek, jesteśmy tam przeraźliwie samotni w ciemności na środku morza. Kajuta jest ciasna jak klatka. Prysznic ryczy, a i tak niczego nie da rady zagłuszyć. I to wszystko w tekście jest, w nim albo tuż za nim. Widać, kiedy się odchyli zdanie jak zasłonkę. Brawo!
Oczywiście nieunikniona metafora, węgorz lub gwiazda, oczywiście czepianie się obrazu, oczywiście fikcja ergo spokój bibliotek i foteli; cóż chcesz, inaczej nie można zostać maharadżą Dżajpur, ławicą węgorzy, człowiekiem wznoszącym twarz ku przepastnej rudowłosej nocy.
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium
Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka
Julio Cortázar: Proza z obserwatorium
Ryju malowany spróbuj nazwać nienazwane - Lech Janerka
Może
8Cholernie smutne.
Wczoraj oglądałam dokument o Boltzmannie. Ponoć mówił, że czasem widzi jak cały świat rozpada się na jego oczach (nic dziwnego, że pracował nad entropią). Próba wyobrażenia sobie tego była dla mnie dość wstrząsająca. Piszę to, bo ten tekst uderza w podobne nuty we mnie. W te samą nostalgię.
Co ważne, te wyczytane emocje są dla mnie wiarygodne.
A! Nie jest to jakoś strasznie ważne, ale "łajba" kojarzy mi się raczej z łodzią. Albo z jakimś połatanym kutrem rybackim... Nie znam się na terminologii morskiej, to się nie upieram, ale o wrażeniach donoszę, jakby co
.
Wczoraj oglądałam dokument o Boltzmannie. Ponoć mówił, że czasem widzi jak cały świat rozpada się na jego oczach (nic dziwnego, że pracował nad entropią). Próba wyobrażenia sobie tego była dla mnie dość wstrząsająca. Piszę to, bo ten tekst uderza w podobne nuty we mnie. W te samą nostalgię.
Co ważne, te wyczytane emocje są dla mnie wiarygodne.
A! Nie jest to jakoś strasznie ważne, ale "łajba" kojarzy mi się raczej z łodzią. Albo z jakimś połatanym kutrem rybackim... Nie znam się na terminologii morskiej, to się nie upieram, ale o wrażeniach donoszę, jakby co

Może
11Dziękuję wszystkim za wizytę i wpisy. Serdeczności dla Was.
siostro_Thano, nie robię celowo żadnych myków (o ile się jakoś nazywają i jest do tego schemat, to raczej nie chcę o tym wiedzieć, bo zacznie się kombinatorka qnia pod górę)
bracie_Gorgiaszu, bezczelną hipokryzją będzie jak nie przyznam, że pochlebne wpisy nie łechcą mojej próżności, ale postawienie przy Buninie - no to na grubo pojechałeś:)
siostro_Thano, nie robię celowo żadnych myków (o ile się jakoś nazywają i jest do tego schemat, to raczej nie chcę o tym wiedzieć, bo zacznie się kombinatorka qnia pod górę)
bracie_Gorgiaszu, bezczelną hipokryzją będzie jak nie przyznam, że pochlebne wpisy nie łechcą mojej próżności, ale postawienie przy Buninie - no to na grubo pojechałeś:)