Grafika ithilhin.
Bajkerowy kot rodem z dachu
Nie czuł przed sforą motopsów strachu
Patrzył z góry ze swoistym spokojem
Leniwie kołysząc długim ogonem
Kundli hołota oszczekiwała kota
Wyły warczały że nie jest psem
I nigdy nim nie będzie
Bo chadza gdzie chce wszędzie
Że na smyczy nie spaceruje
Łapy nie daje nie aportuje
Miauczy jakoś niezrozumiale
I nie bawi to ich wcale
A on trzymając nogę na nodze
Puszczał fantazji wodze
Kręcił źdźbłem trawy w pysku
Szukając do rymu błysku