Dobrze, że nie było tych fantastycznych stworów. Po co to komu?
Opowieść bohatera jako forma narracyjna ma duży potencjał. Bo zaraz uruchamia się pytanie o świat tego bohatera, gdzie my jesteśmy, o co właściwie chodzi i co ma opowieść do fabuły właściwej? A może jesteśmy poza fabułą i tylko podróżujemy między opowieściami, może to jest wielki dryf opowieści? Daje to olbrzymie możliwości. Pytanie, jak je później wykorzystać.
Jeżeli wykorzystuje się bajkę w schemacie "złe rodzeństwo i dobre, biedne przyszywane rodzeństwo", to pytanie moje potem - jak wykorzystać to, że to była sztampa? Albo jak tę bajkę później wrócić w innej rzeczywistości? Skoro to bajka terapeutyczna, to jak to wykorzystać? A może sztampa nie musi być sztampą? Może nie "źli bracia i dobry bohater", tylko "dobrzy bracia i zły bohater"? A może to nieudana bajka terapeutyczna, tylko bajka traumatyczna? A może to nie bajka, tylko opowieść dziada, który fabuluje nt. swojego nieudanego życia? Możliwości jest mnóstwo. I można tu budować takie szkatułki, że ho, ho. Masz: pamięć (mechanizmy pamięci), przestrzeń (co to za świat), czas (realny czy nierealny?), poziomy narracyjne (czy to opowieść w opowieści) itd.
No i za niewykorzystanie pękającej karczmy to powinieneś mieć zakaz jedzenia kotletów aż się poprawisz. Tu można tak wejść na obrazy w ludzkiej podświadomości... ech.
U Ady, z kolei, ta opowieść była dla mnie zbyt porządna, zbyt uładzona, zbyt schematyczna. Spotkanie w karczmie, elf, krasnolud i pewnie człowiek, znów zbieranie drużyny, wyprawa. Nic mnie nie zaskoczyło, po prostu dobra realizacja schematu. To było ok, ale można tu poszukać nieoczywistości. Może spotkanie na dachu karczmy? Może elf jest karczmarzem? Może w ogóle "karczma" może być czymś innym niż karczmą (nie, słowo "gospoda" nie załatwia tu sprawy)? Może to nie wyprawa ratująca od śmierci, a wyprawa po śmierć?

Ta starość bohaterów jest super. I też daje potencjał. Ale tych potencjałów już w pierwszym rozdziale można znaleźć więcej. Jeden myk, to dla mnie za mało. I miałam problem z informacyjnością. Tu było wszystko. Zastanawiam się, czy w ekspozycji powinno być wszystko, czy jednak tylko to, co najważniejsze. Pewnie co kto lubi. Brakowało mi fantazji, szaleństwa. Zbyt od linijki.
A u Pająka linijka by się przydała...
Ale to też ciekawa różnica w podejściu do tekstu. Pająk jest intuicyjny, struktura mu trochę kwiczy, wdziera się chaos, a Ada po kolei realizuje pomysł, równo, strukturalnie, chaos tylko w drugim planie, w gwarze karczmy, między bohaterami pobocznymi.