To ja w tym miejscu, pragnę serdecznie pogratulować Adriannie.
@
Adrianna GRATULUJĘ!
Bardzo mi się spodobał Twój bitewniak:
Pierwsze primo: bo bohaterowie wiekowi, więc wszelkie heroiczne czyny typu: przyjmowania na klatę, dźwigania rannych towarzyszy, nieprzerwany bieg przez pół Rohanu - z góry odpadają. Jest więcej miejsca na humor sytuacyjny. Z drugiej - może wolisz epickość tolkienowską. Też nie miałbym nic przeciw. Generalnie mieszanka przepyszna. Może jedynie wątek z boginią w "Kryształowych górach" był zbędny. Niechby to był sekret, który wynijdzie w późniejszym czasie. Ale mięsko przepyszne, tak jak pająki lubią najbardziej.
Drugie primo: niby krasnolud a mag, niby elf, a umierający - powiązany z drzewami, a nie z gwiazdami. No i magiczna choroba bohaterki. Zupełnie inne podejście niż w klasykach.
I wcale nie brakuje mi mord obicia, bo by było tak płytko tak. A tak i psychologia i tajemnica i przyjaźń. Czytałbym.
Przed oczami miałem nieco mangową wizję świata, ale z potencjałem epickości jak u J.R.R. Jeszcze raz GRATULACJE!
Co do swojego dzieła...
Już Adriannie się skarżyłem, że "nie na temat". Bo krasnoluda, ani elfa nie uświadczysz. Ani to też na pierwszy rozdział nie pasuje. Bardziej prolog, albo epilog nawet.
Z drugiej strony, gdyby zamiast karła pojawił się krasnolud, a zamiast Hanki - elfica. Nagle by się okazało, że to fantasy. No, granica jest jakby bardzo płynna. Dlaczego forma "sztampowej" bajki? A bo wiele utworów fantasy, bazuje na ludzkich baśniach, legendach, klechdach, opowieściach. Wystarczy jedną taką wziąć, dodać nieco elfów/krasnoludów i mamy fantasy. A bo lubię czasem sztampę, bo ciągle nowe rozkminy, niespodziewane zwroty akcji mnie osobiście męczą, więc chciałem coś mniej nieprzewidywalnego. No, i bo całość miała być taką bajką (terapeutyczną) opowiadaną przez "leśnego dziada", co to wcale gupi nie jest, ale udaje. Opowiada on bajdy ludziom, by ich jakoś zmienić. Zasiać w głowach idee, które pomogą w zmaganiach z rzeczywistością, która nadchodzi. Wymyśliłem sobie, że on wymyślił "trzech braci": zarazę, głód i wojnę. On wie, że nadchodzą. A ludzie nie wiedzą. Itp
Wyszedłem więc od opcji - potrzebuję legendy. No to ją napisałem, i okazało się, że nie mam już czasu, by napisać rozdział. Więc trochę bajdę przebudowałem, dodając zakończenie i początek. A gdy już wysłałem, bo termin, to wtedy wpadłem na pomysł, by tę bajdę w karczmie opowiadał, a gdy skończył, to przy kuflu miodu, razem z towarzyszem podróży omawiają kwestię spisania opowieści, taką jaka była naprawdę. Tak w skrócie.