Powtarzające się w przeszłości skargi na jakość weryfikacji i różne burzliwe wystąpienia przy tej okazji skłoniły mnie do zaproponowania (w jednym z wątków) wspólnej, najprostszej jak się da, kodyfikacji zasad.
Kiedy była na ten temat rozmowa, nikt serio nie podjął dyskusji. Ponieważ wydaje mi się, że Paryż wart jest mszy, a do tego na drugie imię mam Upór, pozwoliłem sobie na takie oto (poniżej) usystematyzowanie kryteriów weryfikowania.
Podzieliłem je na poziomy, podział wynika z logiki pracy nad czyimś tekstem, ale jest czysto umowny i to z kilku względów:
1. Teksty są często wyimkami z większych zamierzeń pisarskich, trudno byłoby zatem odnieść się do niektórych kryteriów weryfikacji np. oceny kompozycji, no chyba, że mamy do czynienia z jedną sceną, zdarzeniem, myślą skonstruowaną tak, że ma atrybuty zamkniętej całości.
2. Teksty bywają rażąco niedobre (często!) już na poziomie samego języka i to tak, że nie dają się czytać. Trochę bez sensu jest wówczas dywagowanie o ich subtelniejszych składnikach, na ogół (nie twierdzę, że zawsze!) te rzeczy idą ze sobą w parze. Podstawa musi być.
3. Osobiście uważam, że weryfikowanie z zastosowaniem zespolonych kryteriów z poziomu czwartego (i częściowo trzeciego) wymaga dużej, bardzo dużej wiedzy i oczytania, ale TO NIE ZNACZY, że zwykły czytacz NIE MOŻE do części z nich sięgnąć, jeśli je czuje w odniesieniu do jakiegoś tekstu, a pominąć inne poziomy, które wydają mu się nieważne, nieistotne dla oceny. W ogóle weryfka MOŻE iść w poprzek umownych podziałów, to jest związane z subiektywnością spojrzenia weryfikatora, metodologią, jaką się posługuje przy pisaniu weryfek, nastawieniem na określone parametry, czy z cechami samego tekstu.
***************************************************************************
ABC weryfikacji
Poziom pierwszy
1. Rzecz najprostsza pod słońcem. Napisanie, czy się podobało, czy nie. Bywamy autorami, jesteśmy czytelnikami, przynajmniej większość z nas. Odzew tego typu niesie jakąś wiadomość dla piszącego i to też jest cenne. Logicznym uzupełnieniem opinii jest uzasadnienie dlaczego na tak – lub na nie.
I od razu, całkiem mimochodem przechodzimy do istoty weryfikacji. To jeszcze nie jest szczegółowa masakra napisanego, ale konieczne jest przemyślenie argumentacji i znalezienia dla niej podpórek w ocenianym tekście.
A dopełnieniem – ewentualna próba odwołania się do własnego katalogu przeżyć, przeczytanych lektur czy obejrzanych filmów. Opisanie emocji, jakie wywołuje tekst w czytającym – o ile wywołuje.
Przykazanie: Postaraj się, żeby wynurzenia weryfikatora nie były wypracowaniem dłuższym, niż sam tekst – nie chodzi o to, żeby kraść Autorowi jego własny show. No chyba, że są istotne powody.
2. Łapanka. Znalezienie i pokazanie najprostszych błędów językowych – literówek, ortów, błędnej takiej czy innej odmiany, interpunkcji. Jeśli są, oczywiście. Jeśli zaś występują w nadmiarze, albo powtarzają się według jakiegoś klucza – podanie typów błędów z przykładami.
Przykazanie: Nie podniesiesz wartości weryfikacji ścigając zaciekle KAŻDĄ literówkę, błahe błędy wynikające np. z niedbałości wystarczy wytknąć en masse. To nie babolce, nikt się nie nauczy czegokolwiek z wytknięcia po kolei wszystkich miejsc, gdzie Autorowi paluszki nie trafiały w klawiaturę.
Poziom drugi
1. Wyłapanie błędów merytorycznych, rzeczowych – dużych i drobniejszych. Rażących nieprawdopodobieństw w sferze „dziania się” i tła owegoż (realiów), skonfrontowanie ich z potoczną, albo bardziej zaawansowaną wiedzą o temacie.
Przykazanie: Nie przesadzajmy. Dobre osadzenie w realiach jest niezmiernie ważne dla wiarygodności – Autora, tekstu, fabuły. Ale szczególarstwo nie popłaca, zwłaszcza jeśli ma się odbyć kosztem walorów ściśle literackich.
2. Ocena stylu. Zatem jak sobie Autor powiązał słowa w całości. I jakie słowa. I w jakie całości. I jak to, co zrobił się je i trawi. Czyli: wyłapanie zgrzytów, powtórzeń, niezgrabności, różnych pokrak i językowych łamańców. Nieprawidłowych zapisów zwłaszcza partii dialogowych.
Znalezienie niewłaściwych znaczeniowo wyrazów, błędnych związków frazeologicznych (tutaj uwaga! może być cienko, to znaczy wynalazczość Autora w tej dziedzinie na ogół nie popłaca, ale czasemhiperpoprawne podejście weryfikatora może niszczyć jakąś perełkę), poprzestawianego szyku zdań. Przyjrzenie się porównaniom, przenośniom, metaforom.
Brutalne skopanie niepotrzebnej na ogół (nie, że zawsze!) wzniosłości, patosu, przesady, zbędnego udziwniania. Ocena płynności stylu (czasem, wbrew pozorom, zmuszenie czytelnika do przedzierania się przez gęstwinę myśli bywa zaletą tekstu), proporcji dialogów i opisów, stosunkowi języka „wysokiego” do potocznego użytego w tekście i ewentualnej stylizacji (np. historycznej, gwarowej – jeśli występuje).
3. Ocena odpowiedniości użytych środków do fabuły czy opisywanego zjawiska (styl neutralny? z cechami swoistymi?), oraz zindywidualizowania ich w zależności od założeń i wymagań tekstu.
Przykazanie: Nie przesadzaj z poprzeczką. Styl to coś, co się kształtuje, wystarczy, że Autor (zwłaszcza początkujący) pokaże jakąś świadomość w tej kwestii
Poziom trzeci.
1. Odniesienie się do treści. Ocena „głębokości” spenetrowania, wyczerpania - wątku, tematu, obszaru. Ocena wiarygodności, również w warstwie psychologicznej.
2. Analiza osoby narratora (przezroczysty, czynny, wszechwiedzący, konkretny), jego roli, relacji z bohaterami tekstu (o ile narrator pełni jakąś rolę, czyli o ile jego cechy są istotne).
3. Interpretacja warstwy znaczeniowej tekstu, sensów widocznych gołym okiem i ukrytych (czyli tego, co może się znajdować pod pierwszą, fabularną warstwą tekstu), użytej symboliki (jeśli jest), myśli przewodniej kierującej Autorem. Wyodrębnienie motywów, schematów, archetypów użytych do skonstruowania tekstu.
Przykazanie: Nie bój się szukać i ogłaszać wniosków, to, co widzisz, jest twoim postrzeganiem, które nie musi być tożsame z postrzeganiem Autora. Skojarzenia bywają subiektywne, wzorce, do których się odnosisz mogą Autora bardzo ucieszyć – lub bardzo zmartwić, ale nie ma prawa mieć pretensji.
Poziom czwarty.
1. Przyjrzenie się narracji. Jak Autor inicjuje, rozwija i rozwiązuje wątki. Jak prowadzi fabułę, wypuszcza na scenę i wyposaża postacie.
Czy potrafi kierować emocjami czytelnika, stopniować napięcie, czy ma w rękawie niebanalny suspens (i nie chodzi bynajmniej tylko o efekciarską przewrotkę fabuły), czy zachowuje rytm i równowagę między poszczególnymi elementami story. No i czy robi to w sposób swobodny, płynny, ale i przemyślany, innymi słowy czy radzi sobie z materią tworzenia.
Czy jest konsekwentny i spójny w ramach wybranej konwencji (jeśli nie, to czy są dostateczne powody dla jej złamania).
2. Ocena kompozycji (konstrukcji) - czy potrafi spuentować, zamknąć odpowiednio dobraną klamrą strukturę tekstu.
3. W końcu rzecz sama w sobie bardzo trudna – ocena oryginalności zastosowanych rozwiązań i końcowego efektu starań Autora.
Przykazanie: Ten poziom wymaga dużej wiedzy i staranności. Jeśli nie jesteś pewny wniosków, jeśli nie są one oczywiste, poprzestań na delikatnej sugestii.
Poziom piąty.
No i wreszcie to, na co Autor pewnie najbardziej czeka, czyli podsumowanie z uwzględnieniem jasnych i ciemnych stron tekstu.
Przykazanie: szukaj dobrych stron tekstu, chyba, że naprawdę jest to dno pochyłe i paździerz z paździerza. Bądź autorytatywny tylko w ostateczności, jeśli nie można inaczej.
Przykazanie ogólne: Na każdym poziomie - o ile się da - zaproponuj Autorowi coś w miejsce tego, co skrytykowałeś, zanegowałeś, wyśmiałeś. Niech się nie wkurza, że żąda się od niego rzeczy niemożliwych. Czego byś nie zrobił, nie unikniesz subiektywności, jeśli spotka się kilka podpowiedzi czy możliwych rozwiązań to i dobrze, jest szansa na pojawienie się eksplozji w Rozmowach o tekstach, a to tylko buduje autora. I całą dyskutującą resztę też. Oczywiście przy zachowaniu minimum kultury osobistej.
***************************************************************************
Jak wielu forumowiczów powyższe wypracowanie wziąłem z głowy, czyli z niczego. Celem było danie do ręki oceniającym i ocenianym jakiegoś narzędzia (nawet, jeśli jest ułomne), jakiegoś kompasu, żeby wiedzieć, gdzie się jest.
Owo narzędzie nie ma ambicji naukowych ani nawet naukawych :-) i nie mam bladego pojęcia, jak się ma do akademickiej wiedzy (chyba tak sobie), starałem się też unikać zamulajacej terminologii.
I broń Boże nie chodziło o uczynienie wzorca, bo miarka przykładana do tekstów musi być i jest, jakoś zróżnicowana, wydaje mi się tylko, że trafność oceny wzrasta wraz z doświadczeniem i liczbą przeczytanych książek.
Zastanawiałem się także, gdzie umieścić ten wątek, po namyśle doszedłem do wniosku, że właśnie tu, wydaje mi się, że porządne weryfikowanie jest jakąś sztuką - trochę pokrewną pisarstwu - której można i trzeba się uczyć. Owszem, jednym przychodzi to łatwiej, innym trudniej, jedni mają wiedzę, inni muszą ją zdobyć, ale w ogóle – tak, jak w pisaniu – trening czyni mistrza.
I ostatnia rzecz. Po napisaniu tego wszystkiego uderzyła mnie jedna myśl – kurczę, uczciwa weryfa to nielicha praca umysłowa, niezależnie od (umownego przecież) poziomu jej przeprowadzenia. Czy Państwo podzielają taką refleksję?
PS. Osoby z przygotowaniem i wiedzą filologiczną uprasza się o delikatne obchodzenie się z wrażliwym ego autora :-P[/i]
ABC weryfikacji
1
Ostatnio zmieniony ndz 31 sty 2016, 14:43 przez Leszek Pipka, łącznie zmieniany 2 razy.