Pierwszy taki film, czyli wszystko tylko nie miłość, część dwunasta

1
Poprzednia część tego dzieła skończyła na przygotowaniach do sceny z udziałem Janka, Andrzeja i Jagody. W tej części będzie odbywać się ta scena.

Janek
- Nie wchodźmy tak od razu, bo trzeba najpierw zapukać albo zadzwonić.
(Andrzej zasymulował pukanie do drzwi, jednocześnie powiedział.)

Andrzej
- Puk, puk, puk. Jakoś nie widzę, żeby drzwi były zamknięte, a więc wchodzimy. Janku za mną. Z pewnością ktoś tam w środku siedzi, bo czuć siarkę, a także piekielną dusze.

Jagoda
- A któż to dzisiaj wchodzi do moich komnat i nogą drzwi otwiera? Nie musiał przy okazji brudzić mi klamki.

Andrzej
- To ja, to znaczy witam panią w tym upiornym zamczysku.

Jagoda
- Tak tylko ci się zdaje, ten mój zamek z bajki jak powiadasz, nie jest znów taki straszny jak go malujesz.

Andrzej
- Naprawdę, jest remont? Aha, a nawet nie zauważyłem. No cóż? Może wiesz dlaczego?

Jagoda
- Ty dobrze wiesz dlaczego! Przestań mnie wnerwiać ty męski szowinisto!

Andrzej
- Oj niedobrze, naprawdę niedobrze. W takich warunkach na pewno nie będę pracować.

Jagoda
- Co takiego?

Andrzej
- Naprawdę nie pamiętasz? Miała być cisza i spokój.

Jagoda
- Nie wnerwiaj mnie, rozumiesz!

Andrzej
- A więc remont odwołany, no to super, a więc możemy teraz porozmawiać.

Jagoda
- Porozmawiać, ale o czym?

Andrzej
- O tym po co do ciebie przeszedłem.

Jagoda
- No wreszcie się dowiem po co do mnie przybyłeś. No mów, proszę tylko w jednym zdaniu, bo nie wytrzymam.

Andrzej
- W jednym zdaniu to mogę powiedzieć pani, do widzenia.

Jagoda
- Proszę bardzo, już cię tu nie ma. Zmykaj mi tu stąd i to już, bo nikt cię tu nie zapraszał. A jak będziesz wychodził, to przy okazji wyczyść klamkę.

Janek
- Chwileczka, momencik, chyba czegoś nie rozumiem? To mogę w końcu usiąść, bo tak mnie nogi bolą, czy może jednak wychodzimy?

Andrzej
- Wychodzimy, to znaczy zaczekaj, chwileczkę, momencik. Mam wrażenie, że Jagoda jednak zmieni zdanie, bo będzie chciała coś jeszcze przedyskutować.

Jagoda
- Co się rządzisz kanalio? To jest mój dom i ja tu rządzę, a nie ty! Natomiast Jasio może spocząć, bo widzę, że trzeba was obu naprostować.

Andrzej
- No widzisz Janek, zadziałało.

Jagoda
- Co zadziałało?

Andrzej
- Po prostu zadziałało i chcesz z nami porozmawiać, tak po prostu porozmawiać.

Jagoda
- Aha porozmawiać, no tak mam parę przemyśleń, które mogłabym wam przedstawić.

Andrzej
- No widzisz Janek nie jest znów tak źle, bo Jagoda ma przemyślenia.

Janek
- Na twoim miejscu bym się tak nie cieszył.

Jagoda
- Cicho pryszczu, bo teraz ja mówię.

Janek
- A mów, sobie mów i tak jakoś specjalnie nie będę ciebie słuchał.

Jagoda
- Co takiego?

Janek
- Mówiłem, że i tak jakoś specjalnie nie będę ciebie słuchał.

Jagoda
- Wiem, co mówiłeś, tylko dalej nie rozumiem, dlaczego tu jesteś?

Andrzej
- To proste potrzebuje świadka.

Jagoda
- A po co ci świadek? Przecież nie wybierasz się do sądu ani tym bardziej nie chcesz się ze mną ożenić, no chyba że chcesz, …
(Po czym wybuchnęła śmiechem na chwilę.)
…nie, nie ma mowy, nie będę twoją słodką Jagódką, a więc się ode mnie odczep pryszczu!

Andrzej
- Nawet nie myślę.

Jagoda
- Wiedziałam, …
(I po drobnej pauzie dokończyła myśl z zadowoleniem.)
… że nie myślisz.

Andrzej
- Właściwie to myślę, ale nie o tym.

Jagoda
- No pewnie, a o czym może myśleć męski szowinista?

Janek
- Szkoda by go było na taką zołzę jak ty.

Jagoda
- Może nie zauważyłeś, ale ja tu siedzę, a więc uważaj!

Janek
- Andrzeju słyszałeś! Ona mi grozi.

Andrzej
- Spokojnie, bo do niej trzeba podchodzić jak do Rosji, czyli na spokojnie i z zimną głową.

Jagoda
- Tylko lepiej się ubierz, bo jeszcze możesz sobie coś odmrozić.

Andrzej
- Nie groź mi, bo byłem ostatnio szczepiony.

Jagoda
- A wszy masz, czy może kupić ci specjalną obrożę?

Andrzej
- Przestań marzyć o niebieskich migdałach, bo nie chcę z tobą chodzić na spacery.

Janek
- A widzisz, teraz to ona ci grozi.

Andrzej
- Spokojnie, to tylko spacery, a ja się z nią nigdzie nie wybieram. Przy okazji muszę nadmienić, że jej nie lubię i do niczego między nami nie dojdzie, a przynajmniej z mojej strony tak będzie, a więc powiem to oficjalnie. Żadnego ślubu z Jagodą nie będzie.

Jagoda
- Bardzo dobrze, bardzo dobrze, bo do tańca weselnego trzeba dwojga i tak w ogóle.

Andrzej
- Tak w ogóle to i tak nie potrafisz tańczyć, a więc się nie odzywaj.

Jagoda
- Jak śmiesz ty męski szowinisto?

Andrzej
- Aha, czyli dopadłaś jakiegoś nieszczęśnika.

Janek
- Ratujmy go, bo on naprawdę z nią zatańczy.

Andrzej
- Nic się nie martw, bo jak tylko ją zobaczy, to od razu się rozmyśli.

Janek
- Naprawdę tak myślisz?

Andrzej
- Ależ oczywiście, przecież widzisz, jak ona wygląda.

Jagoda
- Cicho pryszczu!

Andrzej
- A jednak szukasz kochanka, ale ja nim na pewno nie będę.

Jagoda
- I bardzo dobrze, bo kto by cię chciał.

Andrzej
- Na pewno znalazło by się sporo kobiet, które by doceniły moje atuty, ale o tym potem.

Jagoda
- Tak, tak, na pewno by się znalazły niewidome, a teraz mów o co chodzi, bo nie wytrzymam.

Andrzej
- Już mówię, po prostu potrzebuję dowodu, że cię nie kocham.

Jagoda:
- Dobre sobie, ty naprawdę masz coś z głową.

Andrzej
- Gdybym miał, to bym cię kochał, a cię nie kocham. Ponadto Celinka wmawia mi, że cię kocham, a ja cię nie kocham, a więc potrzebuje dowodu, że cię nie kocham.

Jagoda
- Naprawę nie wiem, jak natura mogła stworzyć takiego głupka.

Andrzej
- Ale ja nie jestem głupi, tylko oryginalny. Poza tym czy może mi pani powiedzieć, że mnie pani nie kocha?

Jagoda
- Ależ oczywiście nie kocham cię ani tym bardziej tego drugiego przybłędy. Może być, czy może dodatkowo chcesz nabawić się guza?

Andrzej
- Tylko spokojnie guza nabawię się kiedyś indziej, teraz zrobisz to do komórki i to mi wystarczy.

Jagoda
- Co zrobię do komórki? Co ty sobie wyobrażasz? Że niby kim ja jestem, klaunem jakimś, czy co?

Andrzej
- Naprawdę nie chcesz być klaunem, no dobra, a teraz powiesz mi do komórki, że mnie nie kochasz, a mój dyktafon w komórce to wszystko zarejestruje i będę miał dowód.

Jagoda
- A czy przeleciało tędy Ufo?

Andrzej
- Nie, ale może o czymś nie wiem.

Jagoda
- To szukaj gdzieś indziej swoich przyjaciół trutniu.

Andrzej
- A może jednak mogłabyś mi to powiedzieć do komórki.

Jagoda
- A jedzie mi tu czołg?

Andrzej
- Nie, ale zaczekaj, bo właśnie wyruszyła pierwsza dywizja imienia Tadeusza Kościuszki?

Jagoda
- A weź te swoje miraże i pisz o nich w gazetach.

Andrzej
- Naprawdę wydrukują mi mój artykuł?

Jagoda
- Ty chyba sobie kpisz pryszczu?

Andrzej
- Aha, czyli jednak nie wydrukują.

Jagoda
- Mam gdzieś ten twój artykuł, rozumiesz?

Andrzej
- No dobra teraz dasz mi dowód i będzie wszystko w porządku.

Jagoda
- Nie ma mowy.

Andrzej
- Czemuż ta dziewczyna jest taka nieugięta? Czy ona ma kołek zamiast kręgosłupa?

Janek
- Tylko spokojnie, bo na pewno coś się wymyślę, a przynajmniej mam taką nadzieję.

Jagoda
- Czy ty wiesz, że nadzieją jest matką głupich?

Janek
- Na szczęście mam inną matkę.

Andrzej
- Zaraz, zaraz, zaczekaj, o mamusi opowiesz potem, a teraz chcę mieć dowód, że jej nie kocham.

Janek
- No chyba mojej mamusi nie kochasz?

Andrzej
- Chodziło mi oczywiście o Jagodę.

Janek
- Jej już na pewno nie kochasz, bo ciągle o tym mówisz i mówisz.

Andrzej
- No właśnie, a więc potrzebuje namacalnego dowodu, że jej nie kocham.

Janek
- To zostań policjantem, on wszystko może znaleźć, dowód też.

Andrzej
- Naprawdę tak myślisz?

Jagoda
- Nawet się do mnie nie zbliżaj kanalio.

Andrzej
- Jak to nie? W końcu muszę mieć dowód, że ciebie nie kocham.

Jagoda
- Ty chyba oszalałeś.

Andrzej
- Po prostu po coś tu przyszedłem i chcę to mieć.

Jagoda
- A guza chcesz, czy może o czymś nie wiem?

Andrzej
- Naprawdę to ja mogę coś od ciebie dostać? To ja po proszę od razu dwa.

Jagoda
- Jak się zaraz palnę to zobaczysz wszystkie gwiazdy.

Andrzej
- Zaraz, zaraz, ale ja już wszystkie gwiazdy widziałem.

Jagoda
- To masz problem.

Andrzej
- Żaden problem, wystarczy że dasz mi dowód, że mnie nie kochasz i to mi wystarczy.

Jagoda
- Znowu zaczynasz!

Andrzej
- A co nie masz dowodu?

Jagoda
- Nie mam i nawet nie szukaj mi tu żadnego dowodu, rozumiesz!

Andrzej
- Ani jednego? Zaraz, zaraz Janku może ty masz jakiś dowód.

Janek
- To może kolczyk.

Andrzej
- No właśnie kolczyk, może Jagoda ma kolczyk?

Jagoda
- Tylko że ja nie noszę żadnych kolczyków.

Andrzej
- Nawet w kieszeniach.

Jagoda
- A po co mam nosić kolczyki w kieszeniach? Zaraz, zaraz, ty chyba oszalałeś.

Janek
- Już wiem! To może masz pierścionek.

Andrzej
- Janku! Nie wygłupiaj się, przecież nie chcesz, abym się z Jagodą ożenić.

Janek
- Masz rację, tego to bym akurat nie chciał.

Andrzej
- No widzisz, ja też bym tego nie chcę, a więc jest nas dwóch.

Janek
- Tak wiem, w dwójkę raźniej, a szczególnie na randce. Zaraz, zaraz, co ja chciałem powiedzieć?

Andrzej
- Że w dwójkę raźniej i nie szukamy żadnego pierścionka.

Janek
- W takim razie wracamy do kolczyka.

Andrzej
- Tylko po co mi kolczyk?

Janek
- No właśnie ja też się zastanawiam.

Jagoda
- To zastanawiajcie się razem i dajcie mi już święty spokój.

Janek
- Zaraz, zaraz, zaczekaj, a gdzie jest kolczyk?

Jagoda
- Na twoim uchu gamoniu.

Janek
- Naprawdę to ja mam kolczyk, nie wiedziałem, zaraz, zaraz, ale ja nie noszę kolczyków.

Jagoda
- Ale mi ciekawostkę powiedziałeś, tobie naprawdę potrzebny jest dobry psychiatra.

Janek
- Naprawdę znasz dobrego, to znaczy chyba nikogo nie leczysz?

Jagoda
- Powiedzmy, że potrzebujesz dobrego psychiatry.

Janek
- Nie ma mowy, na pewno nie będziesz mnie leczyła.

Andrzej
- Przestań, ona tylko żartuje, naprawdę żartuje, a ja chcę tylko dowód.

Janek
- Jeszcze będziesz miał dowód, jeszcze zobaczysz.

Jagoda
- Po moim trupie.

Janek
- No i kto tu potrzebuje psychiatry?

Jagoda
- Ty pryszczu!

Andrzej
- Ja chcę tylko dowodu, że cię nie kocham, a nie lekarza, to znaczy psychiatrę.

Janek
- Wiesz co? Przeszukaj jej torebkę, to może znajdziesz jakiś dowód.

Jagoda
- Ani mi się waż. Nikt tu nie będzie szukał żadnej torebki, rozumiesz! Jej tu po prostu nie ma. Kolczyków zresztą też nie ma, a o pierścionku zaręczynowym to możesz pomarzyć.

Janek
- Na szczęście go nie potrzebuje, a więc możesz go sobie zatrzymać.

Jagoda
- Co takiego?

Janek
- To co usłyszałaś. Naprawdę nie interesuje mnie twoja osoba.

Jagoda
- I bardzo dobrze, bo byś dostał z buta.

Janek
- Naprawdę, a w jakim rozmiarze?

Jagoda
- W takim, abyś poczuł.

Janek
- Nic się nie martw, bo i tak masz małą stópkę.

Jagoda
- Cicho pryszczu!

Janek
- Bo co?

Jagoda
- Bo ja tak mówię, zrozumiano!

Janek
- Nie zrozumiano, bo w ogóle nie rozumiem, co ty do mnie mówisz.

Jagoda
- To lepiej słuchaj pryszczu!

Janek
- To się lepiej wyrażaj, a nie gadaj pod nosem.

Jagoda
- Co takiego? Odczep się rzepie ode mnie, rozumiesz? Wiesz co? Czuję się, jakbym grała w jakimś dziwnym filmie, …
(Po wypowiedzeniu tych słów Andrzej się dziwnie popatrzył. Ona po zastanowieniu też się na niego dziwnie popatrzyła. Po czym Andrzej, Jagoda i Janek popatrzyli się na Krystiana. Natomiast Krystian otworzył usta, jakby miał coś ciekawego do powiedzenia, ale było słychać tylko ciszę. Wtenczas Jagoda z ulgą powiedziała.)
… i żegnam was obu bez żalu pryszcze.
(Wtenczas wyszła z kadru i usiadła na swoim krześle. Po czym Andrzej przemówił do Janka.)

Andrzej
- Co ją ugryzło? Gdzie się podział ten biedaczek?

Janek
- Mam nadzieję, że nie będzie potrzebował transfuzji krwi.

Andrzej
- Wypluj te słowa, rozumiesz Janku, wypluj te słowa i to już, bo jeszcze tu przyjdzie i będzie chciała go leczyć?

Janek
- Masz rację, leczyć to ona na pewno nie umie.

Andrzej
- No właśnie leczyć nie umie, za to opowiadać głupoty to ona umie.

Janek
- No ale szkoda, że nie masz dowodu.

Andrzej
- No rzeczywiście przydałby się tu dowód.

Janek
- Zaraz, zaraz zaczekaj.

Andrzej
- A co, masz dowód?
(Nagle Janek wycedził.)

Janek
- O popatrz jest! …
(Po czym wskazał ręką na kamerę, po czym Andrzej się na nią też popatrzył.)
… No i mamy dowód.

Andrzej
- No rzeczywiście, jakby co, to zawsze to oko zobaczy Maroko i mu się ono spodoba.
(Po czym się Andrzej uśmiechną i razem z Jankiem wyszedł z kadru.)
ODPOWIEDZ

Wróć do „Scenariusze filmowe i teatralne”

cron